czyli: The Hunger Games: Catching Fire ...
Ukraina nie schodzi z czołówek gazet na całym świecie. Świat jest „zaniepokojony”.
Nie od dziś jest „zaniepokojony”. Świat zawsze się „NIEPOKOI”. I tyle tego.
Na Bałkanach też zaniepokojony był, jak nie wiemy co.
A jak w zeszłym roku chodziliśmy po Vukovarze, to w głos łkaliśmy nad udręczonym miastem.
Politycy wzywają „strony konfliktu” do opamiętania się i zaprzestania przelewu krwi.
A ludzie umierają i umierają … I nadzieja też pewno umrze jak „runą żelaznym wojskiem, pięściami w drzwi załomocą …
Tu akuratnie cytat trafiony.
Ameryka ma swoje problemy. Unia tudzież.
Ale każde z nich plus Rosja, patrzy ukradkiem, jakby powyciągać jak najwięcej kasztanów z ogniska, paluchami INNYCH, by się samemu nie sparzyć.
I każde z nich, pospołu i z osobna, będzie groziło, noty pisało, nawoływało.
Sankcje na naród ukraiński wprowadzało.
Pokrzepiało raz jednych, innym razem drugich … A relatywnego rozwiązania nie widać, skoro tyle już krwi przelano.
My też to znamy. Przerabialiśmy razy wiele.
Nie tak dawno, bo 1939, to pomagierów dla odpierania Niemca, tylu było, że krzyczeliśmy: nie chcemy, dziękujemy.
Jesteśmy przecież silni zwarci i gotowi i poradzimy sobie sami.
Jak tak przekonywująco mówiliśmy, to Francuzy i Angole chętnie w domach pozostawali, bo co się będą prać po mordach, za Gdańsk jakiś.
Peryferyjny z resztą.
Rok 1980. Też nakrzyczeli na kremlowskie towarzystwo.
Też sankcji nadawali i nikt palcem, w bucie nawet nie zakręcił. Ino ukradkiem żywność i powielacze podsyłali. Co by OPORNIKI, do końca wiary i nadziei nie potracili.
Tak samo jest teraz.
Typowa piłkarska zagrywka.
Polska z Ukrainą organizuje EURO 2012.
Tłumy rozbawionych, dobrze ubranych europejczyków, nawiedza ni stąd, ni zowąd, siermiężną, odizolowaną i biedną Ukrainę.
Bardziej skoligaconą z powszechnie obowiązującym językiem rosyjskim, aniżeli, własnym, narodowym.
I szok termiczny. My też tak chcemy.
Już nie kochamy moskwiczan, ale ONLY tych na Zachód.
Nie chcemy już granic i paszportów.
Ale za to marzymy, żeby tak się ubierać jak przyjezdni.
A nawet tańczyć na ulicach innych stolic.
Tak samo jak przyjezdni goście tańczyli na naszych.
Ale … Ale Euro umarło. Wszyscy się porozjeżdżali i pozostała szara, smutna, zapleśniała rzeczywistość.
Władze niby chciały do Europy, ale jakoś nie fanatycznie.
Coś skrywały, czegoś nie dopowiadały.
A lud polizał już słodkiego, europejskiego lizaka. Spodobało mu się.
I chciał lizać dalej. Dalej, dłużej. Na zawsze …
Pospolity nastał konflikt interesów.
Tuż, tuż przy polskiej granicy wykiełkowało zarzewie buntu, przelew krwi protestujących Ludzi. I niebezpieczeństwo eskalacji.
A przecież nie kochamy niepotrzebnych śmierci.
Nawet pierwsze tragedie u sąsiada, uczciliśmy spontanicznym songiem muzykalnym. Nazywając onego: Tryptyk Ukraiński:
http://youtu.be/1uGrN-OY2wI
A co ! Jak Solidarność, to Solidarność …
I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka