W roku 1953 eksplodowało powstanie w NRD. Bezlitośnie stłumione.
W roku 1956 doszło do jeszcze większego buntu na Węgrzech. W ciągu tygodnia sowieckie wojska najechały Madziarów i po zaciętych walkach ulicznych, w których zginęło, około dziesięciu tysięcy ludzi, opanowały kraj.
Główni rozgrywający, Eisenhower i Dulles potraktowali powstanie za poważny kłopot dla amerykańskich „INTERESÓW”. I amerykańskiego spokoju.
Walczący Węgrzy wtedy wołali przez radio:
Ludzie z całego świata pomóżcie nam … słuchajcie dzwonów bijących na trwogę. Ludzie cywilizowanego świata, w imię wolności i solidarności prosimy was o pomoc … Posłuchajcie naszego krzyku …
Jesteśmy ciekawi, czy za tysiąc lat sumienie „cywilizowanego świata”, będzie słyszało ten krzyk. A także wiele innych, wołających o pomoc. Czeczenia, Afganistan. A dziś Ukraina.
Narody, które wybierają poddaństwo, narody które nie walczą o własną skórę, zasługują na jarzmo.
Albowiem ponieważ, że NIE MA NIEJASNOŚCI W KWESTII WYBORU DROGI POMIEDZY POKOJEM A WOJNĄ. Alternatywny aksjomat: pokój i spokój można uzyskać za sekundę … wystarczy tylko się szybko poddać !
Polityka pokojowego współistnienia z Rosją, to do dziś dnia kalejdoskop ustępstw. Ale w końcu i tak ten „cywilizowany świat” stanie przed ostatecznym rosyjskim ultimatum.
Tu podpierniczyć kawałek Gruzji, tu zakręcić przy Naddniestrzu, tu rąbnąć Krym, z uniwersalną argumentacją. Bo wykrzykują, przy tym na świat cały, że to w obronie uciśnionej społeczności rosyjskiej. Na danym terytorium.
Albo inny uniwersalizm, z wszechstronnym zastosowaniem, to genialny termin o „bratniej pomocy”. Znamy z autopsji. Onegdaj wystąpiliśmy o drobną zamianę. Rosyjskiej na Amerykańską. Kowboje aktualnie pomagali bratnio GDZIE INDZIEJ i zostało po staremu. Z lekcjami języka rosyjskiego przez lat dwanaście. Ale za to zostaliśmy poliglotą. Choć ubolewamy, że ino jednostronnie.
Mój ukochany Tatuś zawsze opowiadał mi, że prosty, rosyjski człowiek emanuje otwartością, szczerością i przyjaźnią. My sami chyliliśmy beret, przed ogromnym narodem, od wieków pod butem caratu, a później płynnie zniewolonym, łańcuchami patologicznej i księżycowej ideologii. Aktualnie też tak mają.
Ale dziś przytrafił się najwłaściwszy moment, aby wywoływany przez nas „cywilizowany świat”, przestał traktować rosyjskie MASY przez pryzmat narodowych umiejętności i zdolności do REFLEKSJI. Przez pryzmat ANALIZY CHARAKTERU ich PRZYWÓDCÓW. Z odniesieniem do własnej historii i w konfrontacji z teraźniejszością. ONI tego nie potrafią. To jest poza ICH zasięgiem.
Nie tak dawno w rozmowie z naszą Siostrą, powiedzieliśmy, że nam, czyli polskim Słowianom, jest kulturowo zdecydowanie bliżej do Zachodniej Rosji, aniżeli na ten przykład, do Germańca, czy Skandynawa. Wyjątek stanowią Słowacy, z którymi porozumiewamy się bezproblemowo.
A dziś mówiąc brutalnie Rosja, to po prostu Azja. W której lud trzeba trzymać na smyczy. A najlepiej jeszcze za mordę. Bo lud to uwielbia. A jeśli od czasu do czasu zostanie wybatożony, to sondażowe słupki poparcia dla każdego DZIERŻYMORDY, windują na ten tychmiast, w pobliże stratosfery. I tym samym, pana Boga.
I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka