1954krawiec 1954krawiec
88
BLOG

Gdzieś w EU - splendid isolation .../274

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 5

 

„ Paweł Graś, który w Warszawie do polskich dziennikarzy, wyraźnie wystraszony przemawiał po rosyjsku i jednocześnie były rzecznik prasowy rządu robiący za ciecia u Niemca jest najlepszym przykładem i symbolem tego, czym są rządzące nami „elity” III RP i co sobą reprezentują …”

Cytat wyjęliśmy z interesującego tekstu, pana, o pseudonimie kokos26. Sami kiedyś napisaliśmy, że najlepsze garnitury i lemuzyny, nic nie zdziałają, by przemieć buraka w intelektualistę.

Pokusimy się natomiast o krótki szkic jubileuszowy, zarys postaci, mających wpływ na nasze życie i uczestniczących czynnie już bardzo długo. Lat 25, non stop w radiach, telewizorach, lodówkach i kranach kuchennych, umiejscowionych w okolicach statystycznego zlewozmywaka.

Prezydenci. Porażka. Wyjątek stanowił Lech Kaczyński. Bo był jedynym, którego rozumieliśmy, w tym co do nas mówi. Bez tłumacza.

Premierzy. Porażka. Bezbarwna grupa stereotypów.

Premier urzędujący. Bez komentarza, ze względu na dojmujący niedobór czasu i ewidentne straty w energii elektrycznej, niezbędnej dla funkcjonowania urządzenia marki laptop.

Rzecznik. Ani wyglądu. Ani prezencji. Ani swady. Za to rosyjski na poziomie komunikatywnym.

Szef MSZ. Oplątuje nas paniczny strach, przed jego  każdą publiczną wypowiedzią. Zauważamy  ogromny wysiłek umysłowy podczas formułowania odpowiedzi na pytania żurnalistów. Brak płynności wypowiedzi.

Pani Julia. Porażka. Dotkliwa. Bez alternatywy.

Panowie Szeinfeld, Grupiński, Schetyna, Nowak. Jak wyżej.

Pani Błońska. Himalaje hipokryzji.

Panowie Palikot i Niesiołowski, to ewidentny a dramatyczny zarazem przykład degrengolady, w polskiej służbie zdrowia.

Pan Kaczyński. Bez charyzmy. Swady. A nawet obycia z mikrofonem. Z rzadka wiemy o czym mówi.

Panowie Miller i Jaguar. Ten sam rodowód i pomimo ewidentnej plajty komunizmu, konsekwentnie firmują swoimi nazwiskami, przeszłościowe, morderstwa polityczne, sądy kapturowe, UB, SB, ZOMO, ROMO, ORMO, czyli to wszystko co podawała nam na tacy przez lat 50,  Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Podług nas, pan Miller czeka na przydomek:  „wiecznie żywy”. A jak się doczeka, to już będzie ich dwóch.

Pan autorytet B., powiedzielibyśmy łagodnie: nieporozumienie i inny wymiar. Bardziej obcesowo: panie Boże miej nas w swej pieczy ... Bo jeśli nie ... !!! 

To marne nasze widoki na najbliższą przyszłość. W kontekście tą razą, zdrówka, naszego, psychiatrycznego.

Sejm i  Senat.  Jeśli nawet są perełki osobowe,  to głęboko schowane i utajnione.  Dla przeciętnego podglądacza transmisji z posiedzeń, wzmiankowanych gremiów, nie do zlokalizowania.   A szkoda.

Generalicja na emeryturze. Dla nich to nawet życie, w Polsce,  ma swoje uroki. Na tyle pozytywne, że zaprawdę, strach byłoby przedwcześnie zemrzeć.

Około czterdzieści procent ludu chodzi wybierać swoich przedstawicieli. Sześćdziesiąt ma wyborczą powinność  głęboko w nosie. I zajmuje się swoimi, istotnymi dla nich, sprawami. Więc, jakby nie spojrzeć, żyją obok siebie, w obrębie tych samych granic,  dwa zróżnicowane mentalnie plemiona. Na dodatek gadające innymi językami.  W takiej sytuacji,  splendid isolation,  ma swoje, dla nas w pełni uzasadnione umocowanie logistyczne.

I tego się trzymajmy …

 

 

 

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka