„Nadszedł moment, który wymaga od nas wyjątkowej uwagi. Otóż zagrożona została nie tylko obecna władza w Polsce, czy interes państwa, ale - przede wszystkim - zasada demokracji. Wszystko to stało się na skutek działań dziennikarskich.
Wiem, że nie wszystkich dziennikarzy, ale jednak dziennikarzy. Dziennikarze mianowicie próbują obalić legalne rządy demokratyczne. Czynią to, nie dbając o treść przekazywanych - obojętne: legalnie czy nielegalnie - podsłuchów. Czynią to, albo nie wiedząc, kto stwarza tę szansę na manipulację, albo kłamiąc, że nie wiedzą.
Uruchamiają mechanizm podejrzliwości, którą zawsze da się wzbudzić, nawet bez dostatecznych powodów - jak w naszym przypadku.”
W te słowa uderzył, niejaki, Król Marcin z gazety, jakżeby, inaczej, wybiórczej. Dotąd nigdy nie próbowaliśmy nawet podejmować zabawy, z kimkolwiek, w polemikę wirtualną.
Gościu napisał swoje, ktoś to przeczytał. Jakiś nakład czerski dziennik przecież ma.
A my ?
My to w takich kontekstach możemy pisać co najwyżej, na Berdyczów. Z marnym, bądź mizernym rezultatem. Nie mniej, nie godzimy się z diabolicznym wykręcaniem kota ogonem. Bo diabła imię, też gdzieś postawił, w swoim tekście.
Otóż,:
Nadejszła chwila, wymagająca od nas uwagi, bo zagrożona władza, interes państwa, zasady demokracji, etc., pierdu, pierdu, …
Przez kogo ? Pytamy ? 3 kelnerów i biznesmena ?
I to wszystko przez dziennikarzy …
Popatrzcie Państwo ! Winni są. Rozsyłaj Królu, wnioski o ukaranie niepokornych a winowatych, przy tym.
Na Syberii, w dalszym ciągu jest wiele miejsc do zagospodarowania. A w ostatniej, przez nas przeczytanej książce, to nawet widać było, że Gułagi gotowe do zasiedlenia stoją. Drutem kolczastym obtoczone. Wysłać swołocz dziennikarską, która rujnuje tuskolandię, w niebyt i po problemie.
Dalej: dziennikarze próbują obalić legalne rządy demokratyczne. Królu miły, przecież na Boga twój pryncypał tyż obalał demokratycznie wybrany rząd. Rywina Lwa pod biurkowo, czy jakoś tam inaczej przecież nagrywał. I III RP od tego „obalania”, wcale na „ryj” nie upadła. Miller poleciał ino w Kosmos, tam gdzie jego miejsce. Ale zaraz się powrócił. Widać miał powrotny.
Piszesz Królu dalej, że robią pod górę dla Tusku, wszetecznie korzystając z legalnych, czy nielegalnych podsłuchów. To dopiero teraz dowiedzieliśmy się, że podsłuchy dzielą się na legalne, bądź nie. Legalne są wtenczas, jak nagrywa, Jego Murzyńskość, niejaki, Kali z plemienia Wa-Hima. Ale już, jak zapiszą na USB, Kalego, to Sodomia z Gomorią. I ament.
Jaki kraj takie podsłuchy i podsłuchiwacze. Jaki kraj takie gazety i dziennikarze. Tylko, że akuratnie, w tym miejscu, to właśnie dziennikarze frymarczyli państwem polskim, a Tusk z Grasiem, podsłuchiwali. Plackiem leżąc, w mikroskopijnym kanaliku, szybu wentylacyjnego. Uzbrojeni w szpulowy magnetofon, marki Tonette. A jak tylko podsłuchali, to zaraz ogłosili, że to, związek zawodowy kelnerów, o pseudonimie „parasol” - terrorystycznie zamachnął się na podwaliny Zielonej Wyspy.
A Marcin Król, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, uda się pierwszego po należne mu, jak psu zupa, honorarium.
Tak w tym świecie bywa, że niektórych Bóg karze, wpierw rozum odbierając.
Ale co my mamy z tego ? Jak to co ? Internet, przecież.
I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka