Dziś jęknęliśmy z rozpaczy, albowiem ponieważ, że, przy naszej dziecięcej infantylności, wymyśliliśmy sobie, że musi być lepiej, że „elyty”, pójdą po rozum, w okolice głowy, bo już gorzej, aniżeli, za premiera z Zoppott, być nie może. O święta naiwności …
Na odchodne, wszystkie kury gdakają, że wziął był i unicestwił usportowionej rzeszy kibiców, rozkosze wynikające z siatkarskiego mundialu. Paskuda jedna jakaś … A prezydent ludzki Pan. Dał finał.
My zaś, od nowa żyjemy w strachu. Co odbija się rykoszetem, na naszej aktywności zawodowej, domowej i intymnej. Nie oglądamy się za młodymi dziewczynami, alkohol spijamy sporadycznie i ukradkiem, jak nie ma … żony. I żeby nie perspektywa, nowej pracy, to ani chibi dopadłyby nas, pesymizm, marazm i stagnacja.
O braku erekcji, nie wspominając nawet. Bo to, było by, czymś porównywalym, do sylwetki dzielnego milicjatna, podającego wodę, w czeluściach izby wytrzeźwień.
Albowiem, ponieważ, że nowa premier, na dzień dobry, przy otwartej kurtynie, ujawniła, czego spodziewaliśmy się. Bo nikt z próżnego nie napełni, ani amfory, ani innego pojemnika. Pokazała, ino, NIEKOMPETENCJĘ, ZERO WYRAZISTYCH POGLĄDÓW i STRACH.
Wyrażający się tym, że w „razie czego”, w ekspresowym tempie, utlenimy się, w czterech ścianach i szczelnie zaryglujemy drzwi. Wcześniej zastawimy właz, dokładnie dechami, kredensem, pralką, lodówką i w fanatycznym porywie, marmurową wanną.
Pomijamy, w tym miejscu, istotny niedowład komunikacyjnego przekazu pani premier. Okraszony wadą interpretacji i ubogim słownictwem.
Rozumiemy. Trema. Pierwszy raz na podium najwyższym. Ale, na Boga, premierowanie, to przecież, nie rejonowa lecznica, w prowincjonalnej aglomeracji ?!
My, na ten przykład, nie robimy nic, aby pilotować aeroplan. Albowiem nie nadajemy się do zabawy, w nabywanie nowych, doświadczeń, w awiacyjnych akrobacjach.
A u nich, jeden z drugim wie, że jest do dupy, ale "bardziej" wie, że się sprawdzi, poduczy, jak żaden inny i pokaże niedowiarkom, gdzie emigracja zimuje, etc.
Nową panią premier, naraił stary. Więc posiłkując się naszą, wymizerowaną logiką, wychodzi nam, że skoro stary premier, poprzez swoje alpejskie kombinacje, za grosz nie zaskarbił sobie, naszego zaufania, to KOGO lepszego, od samego siebie, mógł nam zarekomendować ?
Męża stanu, z prawdziwego zdarzenia ?
Oczywiście, że nie.
Co by, dalej nie wdawać się w budowanie grząskich myślowych konstrukcji, powiemy tylko: biedna, ta pani Kopacz. Ale nie żałujemy szczerze. Pamiętając o pół metrowych przekopywaniach i autopsjach z udziałem polskich specjalistów. Kłamstwa zawsze wychodzą na powierzchnię. A w tak dramatycznej odsłonie ? Tym bardziej.
Z tej mąki chleba nie będzie. Ale to już zupełnie inna para kaloszy. Realista w komentarzach, w S24, napisał, że zmiany rychłe nie nastąpią, albowiem, ponieważ, że ¾ elektoratu, to debile. Prawdę powiedział, aczkolwiek zbyt optymistycznie i na wyrost.
I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka