1954krawiec 1954krawiec
64
BLOG

Gdzieś w EU - szalik .../317

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 3

 

Ufff …… Już w nowym miejscu. Na malutkiej wyspie. Z nową pracą na stałym lądzie w miasteczku porównywalnym w sezonie do trójmiejskiego Sopotu. I w nowym mieszkaniu, z balkonu którego codziennie oglądamy malownicze, wysokie, wapienne klify.

Mankamentem jest fakt, że czekamy z utęsknieniem na włączenie internetu, stąd też nasza wiedza o bieżących wydarzeniach w Polsce jest mizerna.

Okruchy, które mozolnie zbieramy pokazują, że nie wydarzyło się nic szczególnego, oprócz standardowych, pyskówek, przepychanek i piaskownicy. Z której wynudzony Adaś z kolesiami rąbnął wiaderko i łopatkę. Czyli przedmioty dotychczas stanowiące niezbywalną własność Zosi z pierwszego piętra.

Sposób „dorabiania na boku” jest tak powszechny w Narodzie, jak nie przymierzając dziś telefonia komórkowa w ręcach u każdego … w przedziale od niemowlaka po pensjonariusza domu pogrzebowego „Radość”.

Z radością konstatujemy z naszej mikroskopijnej wysepki, że stres wynikający z wieloletniej katorgi kontaktów jednostronnych z premierem z Pułtuska przemija w porywach atlantyckich zefirków. I to jest plus.

Inna sprawa, że w polskiej niszowej polityce, takie roszady to nic innego jak niefortunne zamiany kijka na siekierkę, czy jakoś tak na odwyrtkę.

Król Donald był, co widzieliśmy wyraźnie w jego ruchach na partyjnych szachownicach, materiałem na energicznego władcę. Nie zawsze postępował dobrze. To wiemy. Ale za to nadmierną potrzebę ekspiacji rekompensował odwołaniami do Siły Wyższej. Vide: cuda. I własne niekwestionowanej wiary w dotyk „geniuszu” zaimportowany od niezrównanego „zegarmistrza” od PKP Pendolino.

Mógłby on ci z powodzeniem pomóc w przywracaniu wiary w prawdziwe wartości a wtedy zapewne Polska weszłaby w swoje najlepsze lata. Niestety. Otoczył się orszakiem amatorów i wyszło jak zawsze.

Wczoraj późnym wieczorem, pomimo niedoboru internetu, w bólach okołoporodowych zobaczyliśmy dziennik. Na raty.

Z radością a nawet szczęściem wpatrywaliśmy się w historie pewnego szalika. Przez dziennikarza przyrównywanego do królewskich insygniów władzy.

Wpierw szalik dostał Tusk. I wygrał. Przekazał panu Bronisławowi. A ten też wziął i wygrał. Pan Bronisław z przyczyn dla nas nie znanych, zwrócił już historyczny i wartościowy szalik ofiarodawcy. Ten z kolei i to jest ostatni etap, na odchodne wręczył go lekarce w randze premiera RP. Niby nic ale pointa wleciała sama. Przez otwarte drzwi balkonowe. Jaki kraj takie insygnia. I tego się trzymajmy …

Zobacz galerię zdjęć:

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka