Kochamy Sienkiewicza. Jednego za W pustyni i w puszczy, za Trylogię i … wiele, wiele innych wspaniałych książek. I kochamy też bez wzajemności Bartłomieja. A za co ? Ano za to, że za jego kadencji ministerialnej eksplodowała sesja nagraniowa. I Naród ten co chciał dowiedział się na ucho własne co platformiani ludzie Tuska gadają o Polakach przy konsumpcji, alkoholu na on przykład i do tego na nasz rachunek.
Wchodzili se tuzy do restauranta jak do studia nagrań. A tam dookoła mikrofony, miksery, bajery rowery i odpowiednia akustyka. I dużo można było się dowiedzieć.
Tu musimy przyznać, że posiadaliśmy mglistą wiedzę o funkcjonowaniu Polski jako kraju zupełnie teoretycznego. Albowiem ponieważ, że nie bylibyśmy na emigracji gdyby było inaczej. A gralibyśmy sobie w szachy w pobliskiej YMCA i pracowali u SIEBIE. W swoim własnym domu. A nie w interesie brzuchatych kapitalistów jak u Dickensa. Ale jak wspomnieliśmy wcześniej radość nas ogarnęła, że wiele więcej ludziów się ocknie. Pomyśli. A może nawet zastanowi. W co wierzymy ale nie fanatycznie.
Do materii. Ubodło nas dziś, jak nie wiemy co, pewne, drobne 6 tysięcy … Bagatela.
„6 tys. zł! No rozumiesz to? (…) To jest niemożliwe, tak? Żeby ktoś za tyle pracował! „
„ … Albo złodziej, albo idiota … „
Ślag jaśnisty ! Kradziejem nie byłem, nie jestem i teraz już pewno nie będę. Więc jednoznacznie wynika z wypowiedzi pani unijnej komisarzowej, żem idiot skończony ! Nie jest to zbyt optymistyczny prognostyk na najbliższą przyszłość. A tym bardziej na powroty do Ojczyzny. Ale muszem siem powracać. Nie do końca chcem. Nie mniej skoro słowo się rzekło, to … Należy być konsekwentnym.
Na emigracji 5 tyś. mam systematycznie. Miesiąc w miesiąc. Plus dodatki. W Polsce 5 tysięcy zarabiałem raz na pół roku. Przed wyjazdem do Anglii i owszem wielu managerów, właścicieli lokali z fortepianem (nie dekoracją) dawali robotę za śmieszne pieniądze. Ale najchętniej to chcieliby, żeby jeszcze im zapłacić na odchodne. A stała praca dla pianisty w restauracjach hotelowych to było marzenie ściętej głowy.
Jeśli w markowym hotelu w Trójmieście, ktoś chciał bankiet z fortepianem, to przyjeżdżała na 15 minut przed startem ekipa, sprawnie montowała fortepian i spokojnie szli na papierosa, odczekać kiedy skończę. Zazwyczaj było tak, że zanim przebrałem się gdzieś na zapleczu z powrotem w gorsze, to śladu nie było tak po nich jak i po instrumencie.
Tak sobie myślimy, że jeśliby Urzędujący, a jednocześnie Ubiegający się o reelekcję miał źdźbło, krztynę honoru, to nie powinien nawet podchodzić do drugiej tury. Chyba, że jest z PiSu ? I wtedy dopiero byłoby: ale jaja, ale jaja, ale jaja ! I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka