Nasza emigracyjna dola choć w jednej sekwencji uśmiechnąła się do nas. Trafiliśmy na hotel w którym nie ma ani jedynego obcokrajowca. Sami Angole. I tylko my. To znaczy koleżanka małżonka i nasza skromna osoba. Tu trzeba zaznaczyć, że nasze doświadczenia w pracy z innymi rodakami w innych miejscach, delikatnie ujmując nie kwalifikują się do odtrąbienia hymnów pochwalnych. I wspólnych z polską bracią spontanicznych wypadów na piknik czy majówkę.
A więc korzystając z indywidualnej pozycji w miejscu pracy, kilku autochtonom postawiłem pytanie, jak zamierzają zagłosować w kwestii Brexitu. Zapytałem pięć osób. Szybko okazało się, że czterech Anglików ma w nosie dobrodziejstwa płynące z kooperacji z Unią Europejską. I Muslimowe perspektywy.
My sami wchodząc do Unii piszczeliśmy z zachwytu, że teraz to będziemy już na zawsze w europejskiej rodzinie. Gdzie przecież nam mentalnie bliżej. Dziś widzimy jednak, że wówczas bardziej podniecaliśmy się Europą bez granic. Bo po komunistycznych drutach kolczastych dookoła Układu Warszawskiego, krystalizowała się w symbiozie z Unią perspektywa prawdziwej wolności. Choćby w wędrówkach po świecie, jak my, za pracą. Gdzie oczy poniosą. A nie jak dotąd z wiadomych względów egzystowanie w szczelnie ogrodzonym mniej lub bardziej wesołym ale za to cały czas komunistycznym baraku. Z całym "dobrodziejstwem" inwentarza.
Po latach widzimy w Unii same minusy i ten jeden jedyny plus wynikający z możliwości swobodnego przemieszczania się. W poszukiwaniu pracy, szczęścia, miłości czy choćby turystycznych eskapad.
My Polacy od zawsze mieliśmy zdecydowanie trudniejszą drogę do jako takiej zamożności i stabilizacji, vide sąsiedztwo, aniżeli stare i leniwe od dobrobytu zachodnie społeczności. Lenistwo tutaj jest porażające. Widzimy to codziennie. Jeśli Angielce, Anglikowi, młodzi ludzie, w naszym hotelu coś spadnie z tacy na ziemię, to schyli się by podnieść albo najgłówniejszy manager albo Polak pianista. Jeśli nas nie ma w pobliżu, to noże, widelce, małe miseczki, zwykłe smieci leżą i popiskują z żalu. I tak się dzieje w stylowej hotelowej restauracji. Z kwiatami, kominkiem i fortepianem, że gościach nie wspomnimy.
Nawracając się do meritum. Wiele jest spraw w Unii co najmniej spornych i gwałtownie dyskusyjnych. Ot, ostatnie wymachiwanie paluchem w kwestii trybunalskiej.
Czy choćby gospodarcze kolonizowanie naszego kraju. W tym medialne. Teoretyczna tylko, choć poparta traktatami solidarność i równość wszystkich unijnych krajów. Sporne też jest forsowanie ponad głowami, Polaków, wpierw pierwszej a teraz drugiej Nordstreamowej rury. Dyskusyjny jest i to na noże, niemiecki brak zgody na bazy NATO w naszym kraju. Wreszcie zupełnie niezrozumiały gest zaproszenia do Europy, czytaj RFN nieokiełznanego Islamu.
To są dla nas ewidentne przyczyny samobójczego unicestwiania Europy. Na życzenie. Kogo ? Może gdzieś w sekretnych schowkach, pod pretekstem budowy utopijnego, bezrasowego, ogłupionego społeczeństwa, dojrzewa sobie do realizacji projekt tajnego porozumienia nowego podziału Europy pod batutą Putina i Merkel ? Bo jakże inaczej tłumaczyć dzisiejsze kardynalne błędy lewacką demagogię, prostego banana i degrengoladę ? A historia przecież powtarza się nałogowo. Dlatego profilaktycznie stalinowski pałac kultury należy zburzyć. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka