Poszły konie po betonie a mrówki po koniczynie. Prawie środek roku z podwójną rakową naroślą wyborczej naparzanki a obrazki prawie sielskie i anielskie. Na pewno nie dla schetynowych gangusów. Bo oto klimat się zmienił, może nie na tropikalny ale umiarkowany chłodny, jaki od lat obowiązuje w naszej mało przytulnej Ojczyźnie. Trzęsawisku wzajemnego opluwania. Ze wskazaniem na lewacki terror.
Plan A - ulica, zagranica a Biedroń ze Słupska, zawiódł i spalił był na panewce. A planu B jak nie było tak i nie będzie. Nigdy. Bo kto miałby być autorem ? Klaunowata, spleśniała opozycja ? Czy wygrzebane w lumpeksie stare komuchy ?
Skoro ciamajdan nauczycielski i jego pożyteczny ..., główny animator dali ciała a pedagodzy z bożej łaski zostali nawet wydutkani z kasiory pedagogicznej, to co im się zostało ? Emigracja na angielski zmywak.
Bo my po tym wszystkim, nauczycielem będąc, za żadne skarby nie popatrzylibyśmy uczniom w oczy. A byliśmy nauczycielem. W podstawówce bo w podstawówce ale zawsze belfrem. Ino z przerw w pokoju nauczycielskim zrezygnowaliśmy z premedytacją.
Jako pan od muzyki byliśmy w ogonku łańcucha prestiżowego i na dodatek traktowani przez panie nauczycielki, co najmniej jak zepsute powietrze. A klimat rozjazgotanych kumoszek na zapusty, też nam nie odpowiadał. Dlatego każdą przerwę spędzaliśmy w pokoiku pana od W-Fu. Grając w szachy. Kurząc fajki i opowiadając anegdoty.
Po naszemu: pielęgniarka nigdy nie powinna odejść od chorego. A nauczyciel zostawić swoich uczniów. Pod żadnym pozorem. I dlatego post factum należałoby rozpędzić strajkujące ciało pedagogiczne na cztery wiatry. A firmującego protest dodatkowo unurzać w smole i piórach. I też przepędzić. Bo to nie są nauczyciele a tylko byle jakie podróbki. Made in China.
Na koniec strajku objawił się nam biały osioł, zamiast rumaka i wykład. Bo wykładowca się znalazł pierwszej wody. Bez mała naukowiec. Profesor doktor rozhabilitowany. Monter od wstrzykiwania jadu pomiędzy zdrową tkankę polskiej i słowiańskiej społeczności. Ale tu też strzelił panu Bogu w szybę, bo suportowy pitbul poleciał o jeden most za daleko i objawiła się w całej krasie niczym nie skrępowana królewska golizna.
I co jest dla nas ciekawostką ? Otóż to, że wzmiankowany król na wylocie, zarówno przeciwników politycznych jak i zwolenników mierzy jedną miarą. Co oznacza się, że ma ich wszystkich za elektoraty, z niedowładem umysłowym. Nam starczyły zaledwie dwie minuty refleksji aby odkryć, że pobrzmiewający od miesiąca medialny hałas i harmider o wykładzie celnika do stada krów na granicy, na temat mikroklimatu w śpiworze podczas nocy polarnej to nic innego jak zmanipulowana manipulacja. I założenie, że nikt, absolutnie nikt nie myśli, więc tym bardziej nie będzie zamęczał własnego organizmu elementarną refleksją. I tego się trzymajmy ...
