1maud 1maud
160
BLOG

Zamach. IV Wersja polskiego śledztwa

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 65

 

Polska prokuratura, badająca przyczyny katastrofy w Smoleńsku, przyjęła 4 wersje katastrofy smoleńskiej:
Wersja I towady konstrukcyjne TU-154M, defekty sprzętu powstałe wskutek złej obsługi przez personel naziemny i defekty urządzeń zaistniałe w czasie lotu. Wersja II to zachowanie (działanie lub zaniechanie) załogi, w tym: błąd w technice pilotowania, niezdyscyplinowanie załogi w powietrzu (naruszenie przez załogę regulaminowych zasad lotu), niedoszkolenie załogi. Wersja III to zła organizacja i zabezpieczenie lotu, w tym: nieprawidłowości polskiego personelu naziemnego i nieprawidłowości rosyjskiego personelu naziemnego. Wersja IV obejmuje "zachowanie osób trzecich (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania). Pierwsze trzy wersje zawierają spectrum przyczyn technicznych samego samolotu i wyszkolenia załogi. Wersja czwarta wydaje się być odpowiedzią na oczekiwania opinii publicznej; z jednej strony hipotezy o zamachu, z innej –o naciskach na pilotów. Zajmijmy się hipoteza o zamachu.
Zamach może być wykonany najprzeróżniejszymi metodami, od podłożenia ładunków wybuchowych, poprzez celowe uszkodzenie urządzeń metodą mechaniczną bądź meaconing, do np. zestrzelenia. Dla skuteczności zamachu musi być spełniony warunek: pewność obecności celu w określonym miejscu, w określonym czasie. Jeśli zamach ma być demonstracją terrorystów, to jest to warunek wystarczający dla realizacji zamachu. Jeśli jednak zamach ma być pozorowaniem wypadku, to muszą być spełnione kolejne warunki: przyczyny wypadku muszą być wysoce uprawdopodobnione, a śmierć celu najlepiej „ukryć” wśród śmierci innych ofiar. Tak, aby przyczyna nie była zbyt oczywista. Dla pewności, że mimo zachowania tych warunków, prawda nie wyjdzie na światło dzienne, należy zapewnić sobie dostęp do miejsca katastrofy i kontrolę nad przebiegiem śledztwa.
Tak np., jak w RPA ( roztrzaskał się samolot prezydenta Mozambiku, zginęły 43 osoby w tym wielu ministrów), gdzie oficjalny komunikat Komisji brzmiał: „1)samolot prezydenta Mozambiku był w pełni sprawny, 2) wykluczono akt terroru lub sabotażu, 3) załoga nie przestrzegała procedur obowiązujących przy lądowaniu, 4) załoga zignorowała ostrzeżenia GWPS.”ZSRR oskarżyło RPA o zastosowanie meaconingu. „Po kilkunastu latachokazało się, że w tym akurat przypadku rację mieli komuniści. W styczniu 2003 r. Hans Louw, były agent służb specjalnych rasistowskiego reżimu RPA, przyznał, że samolot został strącony wskutek celowego zakłócenia sygnału satelitarnego przez południowoafrykańskich agentów”.
Które z elementów celowego zamachu były spełnione w przypadku Tragedii Smoleńskiej?
1.Obecność celu na miejscu zamachu. W przypadku katastrofy smoleńskiej, lista pasażerów była jawna. O okolicznościach, w jakich doszło do podzielenia polskich władz na dwie delegacje, pisać szczegółowo nie potrzeba.
2. Uprawdopodobnienie przyczyn wypadku: Po ogłoszeniu przyczyn wypadku samolotu CASA, głośno było o nieprawidłowościach w polskim lotnictwie wojskowym. Przypominam je tutaj, ponieważ praktycznie wszystkie elementy z tego raportu występują w różnych konfiguracjach w prasie i w wypowiedziach różnych ekspertów z Polski i Rosji.:
„-niewłaściwy dobór załogi do wykonania zadania, niewłaściwa współpraca załogi w kabinie, występowanie w rejonie lotniska Mirosławiec niekorzystnych warunków atmosferycznych, wystąpienie dezorientacji przestrzennej załogi w wyniku niewłaściwego podziału uwagi w czasie lotu bez widoczności ziemi, wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, (odpada),nadmiernym przechyleniu samolotu oraz o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania (podczas obu podejść do lądowania), brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza, zarówno podczas pierwszego, jak i drugiego podejścia do lądowania, brak obserwacji przyrządów pilotażowo-nawigacyjnych w końcowym etapie drugiego podejścia do lądowania, nieumiejętne sprowadzanie samolotu do lądowania przez krl PAR, niewłaściwe komendy radiowe krl PAR, sugerujące w ostatniej fazie lotu przeniesienie wagi załogi na zewnątrz kabiny samolotu, błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy przez załogę, próba nawiązania kontaktu wzrokowego załogi z obiektami naziemnymi podczas lotu bez widoczności ziemi niezgodnie z obowiązującymi procedurami, niewłaściwa analiza warunków atmosferycznych przez załogę przed lotem, nieustawienie wysokości decyzji (minimalnej wysokości zniżania).”
Były złe warunki meteorologiczne. Analizujący te warunki niektórzy komentatorzy, wskazują na informacje, które są dość zastanawiające dla naturalnego występowania mgieł (wysokie ciśnienie atmosferyczne-polecam blog Alamanazora z danymi). Tutaj wkraczamy już w obszar kolejnego warunku: kontrola nad dochodzeniem przyczyn takiego „wypadku. Otóż jak pamiętamy, po kilku dniach doszło do ostrego wystąpienia Edmunda Klicha, co zaowocowało zmianą szefostwa polskiej KBWL: Klich został akredytowany przy rosyjskiej Komisji, a szefem polskiej został Jerzy Miller. Edmund Klich narzekał na współpracę z prokuratorami Komisji Wojskowej oraz na to, że Polacy są petentem. Dlaczego? „Specjalista z komisji został zaproszony przez prokuratorów polskich do współpracy w czasie wysłuchiwania meteorologa – mówił. Spotkało się to ze zdecydowanym protestem strony rosyjskiej, jako niezgodne z zaleceniem Załącznika 13 i zabronione przepisami krajowymi. – Powiedziałem panu Grochowskiemu, – bo ja kierowałem wojskowymi tylko przez pana Grochowskiego, nie samodzielnie – żeby go odwołał albo jeśli chce dalej tam pracować, to zostaje już wśród prokuratorów, a ja powołam z kraju kogoś innego – kontynuował.” Prokurator Parulski natomiast twierdził, że jest to działanie na szkodę Polski….
I nie byłoby może w tym nic niepokojącego, bo w końcu meteorolodzy mogą wydawać ekspertyzy na podstawie wyników badań, gdyby nie na przykład takie doświadczenie z przeszłości:.”Profesor Maryniak był członkiem komisji badającej wypadki iłów 62 – „Kościuszki” i „Kopernika”. Dochodzenia prowadził w czasach, kiedy w ustaleniach istotną rolę odgrywał czynnik polityczny. Producentem wadliwych samolotów był przecież bratni ZSSR. – Do obu tych spraw zostało delegowanych po pięciu, sześciu przedstawicieli radzieckich. Towarzyszyli nam, ale nie dopuszczaliśmy ich do śledztwa. Baliśmy się, że będą ginąć dowody „.(Jak widać nawet za komuny i wielkiej miłości do Wielkiego Brata, stosowano zasadę ograniczonego zaufania. Dzisiaj w imię jakiegoś pojednania, zaufanie ma być bezwarunkowe!). „Polscy eksperci zwrócili się do radzieckich producentów z pytaniem, czy mieli przypadki rozpadania się turbiny silnika iła 62. – Odpowiedzieli, że tak, ale tylko w laboratorium. I przesłali także zdjęcia. Przyjrzeliśmy się im uważnie. Okazało się, że było na nich mniej elementów turbiny, niż my znaleźliśmy po wypadku w terenie. To dało nam do myślenia, bo świadczyło o kłamstwie Rosjan. Gdyby rzeczywiście zdjęcia pochodziły z próby laboratoryjnej, byłyby na nich wszystkie elementy – wspomina prof. Maryniak.” Kolejny wypadek Ił 62 Kościuszko, miał analogiczne przyczyny.” W moskiewskiej prasie Rosjanie pisali, że Polacy kierują się emocjami i nie potrafią swoich hipotez udowodnić naukowo. Mieli jednak pecha. Kilka miesięcy później, 5 października 1987 r., inny samolot, tym razem tupolew, leciał do Mediolanu, a doleciał do Milanówka. Silnik uległ uszkodzeniu, na szczęście jednak pilot zdołał wrócić na lotnisko i wylądować. Tupolew miał zainstalowany taki sam silnik jak „Kościuszko”. – I okazało się, że awarie silnika były identyczne! Porobiliśmy porównawcze fotografie silnika „Kościuszki”, który uderzył w ziemię, i samolotu, który doleciał. Złośliwie powklejałem je obok siebie tuż przy orzeczeniu ekspertów radzieckich – opowiada Maryniak.”
Z opisanych przykładów wynika, że dostęp polskich specjalistów do materiałów źródłowych jest bardzo ograniczony, a wiarygodność ekspertyz rosyjskich, może być mocno wątpliwa.
Co robili Polacy dla zabezpieczenia terenu katastrofy do dnia, w którym oficjalnie zaczęła działać Komisja BWL? Nie wiadomo. Wiadomo, że zaraz po wypadku, teren został otoczony przez 180 funkcjonariuszy rosyjskich służb. Wiemy, że: Następnego dnia po katastrofie, w niedzielę11 kwietnia, do Rosji udał się zespół wojskowych specjalistów, którzy zajmują się badaniem okoliczności katastrofy. Dołączyli oni do powołanej przez Rosję, – jako państwo-gospodarza – komisji. Jak informuje płk Wiesław Grzegorzewski, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON, polski zespół liczy 26 osób, kieruje nim płk pil. Mirosław Grochowski, szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. Polacy pracują wspólnie z biegłymi rosyjskimi, jednak w skład komisji wchodzi tylko czterech członków wojskowego zespołu. Pozostali są ich doradcami. Przy międzynarodowej komisji akredytowani są także przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych działającej przy Ministerstwie Infrastruktury, w tym jej przewodniczący Edmund Klich. Spośród pięciu członków PKBWL, dwóch zostało włączonych w skład polsko-rosyjskiej komisji, trzech jest ich doradcami. W poniedziałek, 12 kwietnia, odbyło się posiedzenie robocze zespołu badającego zdarzenie lotnicze, polscy specjaliści przystąpili do pracy po dopełnieniu formalności związanych z uwierzytelnieniem. Edmund Klich jest zastępcą przewodniczącego polsko-rosyjskiej komisji – kieruje nią Rosjanin, również cywil.Z komunikatu na stronach „Lotniczej Polski” wynika, że polscy specjaliści przystąpili na dobre do działań na 3 dzień po katastrofie.Liczba biorących udział w bezpośrednich działaniach była bardzo ograniczona. W 96 autopsjach uczestniczył 1 anatomopatolog z Polski. Wyniki badań: z dostępnych obecnie źródeł wiemy, że jako przyczynę śmierci podano „mnogie obrażenia”. Spora część samolotu była już zabrana z miejsca, ciała znajdowały się w Moskwie. Szef lotów z wieży w Smoleńsku przechodził właśnie na emeryturę, a żarówki z lamp przy pasie startowym dawno ( w kilka godzin po wypadku) zostały wymienione.
Po katastrofie CASA, Edmund Klich, jako szef cywilnej KBWL, mówił „Podczas śledztwa trzeba powściągnąć emocje, zracjonalizować działania. Miejsce wypadku zawsze zabezpiecza policja lub wojsko. Odgradza się je taśmami od przygodnych gapiów. Śledczy z komisji krok po kroku badają teren. Oglądają wrak samolotu. Istotne są oględziny zwłok. Na podstawie ich położenia i stwierdzonych obrażeń można się czasem zorientować, kto pilotował samolot… Śledczy wiele godzin poświęcają oględzinom miejsca. Jeśli wrak leży w jednym miejscu, może to świadczyć, że samolot rozbił się w całości. Gdy części są porozrzucane na dużym terenie, najprawdopodobniej maszyna rozsypała się już w powietrzu. Dokumentację zaczyna się od zrobienia szkicu terenu. Na nim zaznaczane są znajdowane części i ich położenie. Robi się zdjęcia i dokładnie je opisuje. Ważne są notatki z własnych spostrzeżeń. Trzeba je robić bardzo dokładnie, nigdy bowiem nie wiadomo, co w późniejszej fazie dochodzenia będzie istotne. Potem części przewozi się do hangaru i ustawia na obrysie samolotu, który uległ wypadkowi…. Członkowie ekipy na miejscu ustalają listę świadków. Zasadą jest, że zeznania składają w miejscu, w którym stali w momencie wypadku. Świadek określa bowiem położenie samolotu względem siebie…. Z doświadczeń ekspertów badających sprawy wypadków wynika, że z zebraniem zeznań nie należy zwlekać. Pamięć świadka szybko mogą bowiem „zainfekować” ludzie, z którymi się kontaktuje. – Zawsze może się znaleźć jakiś były weteran wojskowy, żołnierz, który był w lotnictwie i liznął trochę wiedzy. Jak ma wyobraźnię, dobuduje do tego teorię i przekona świadka, że widział on lub słyszał co innego niż w rzeczywistości…” Wyjaśnieniem najtrudniejszym do zaakceptowania są proste błędy wytrawnych, doświadczonych pilotów. Przykład: „okazało się, że lider grupy brał silne leki, które nie pozwalają nawet na prowadzenie samochodu.”.
 Z zaleceń w polskich i międzynarodowych przepisów prawa wynika:§ 11. 1. Działania podejmowane na miejscu wypadku powinny być wykonywane w taki sposób, aby bez uszczerbku dla poszkodowanych jak najmniej naruszyć stan, w jakim znalazł się statek powietrzny lub jego szczątki bezpośrednio po wypadku, oraz aby nie zostały zniszczone lub zatarte pozostawione ślady.”.
Jak wiemy, na terenie wypadku w Smoleńsku, skutecznie zaniedbano wszystkie zasady: od początku chodzili po miejscu tragedii ludzie, zaorano ziemię, ścięto drzewa. Prawie miesiąc od tragedii znajdowano szczątki samolotu, rzeczy ofiar … A Edmund Klich, jako Akredytowany przy rosyjskiej Komisji, mówił już nie tak stanowczo, jak przed wypadkiem: „Przy tak wielkiej katastrofie jest bardzo dużo bardzo drobnych elementów. Z punktu widzenia technicznego i badania te małe elementy nie mają znaczenia– stwierdził Klich”.
 
Od pierwszych godzin po wypadku, jak wiemy z wypowiedzi Edmunda Klicha, Rosja nalegała na zastosowanie procedury badania wypadku wg Konwencji Chicagowskiej. Tak naprawdę, procedurę ta zatwierdzono w kilka dni później.
Co by się stało, gdyby Polska wyegzekwowała zapisPorozumienia zawartego pomiędzy Ministrem Obrony Narodowej Polski a Ministrem Obrony Rosji z 7 lipca 1993 r. dotyczący ruchu powietrznego wojskowych statków powietrznych RP i FR.? Ano z automatu „Wyjaśnienie incydentów lotniczych, awarii i katastrof spowodowanych przez polskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej FR lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie”. Tłumaczenie strony polskiej, ze w porozumienie nie określało tak dokładnie procedur, jak konwencja chicagowską, między bajki włóżmy. Jak widać, żadna konwencja nie zmusi strony rosyjskiej, dla zachowania jakichkolwiek procedur. A wspólna Komisja oznacza jedno: równoprawny dostęp do wszystkich działań od momentu wypadku, dla Polaków i Rosjan. Dlaczego nie chcieli wspólnej komisji Rosjanie, można się domyślać. Dlaczego uległa strona polska, trudno zrozumieć.
Jak widać z tego wywodu, wszystkie przesłanki umożliwiające IV wersję hipotezy śledczej, są bardzo uprawdopodobnione. Dojście do prawdy jednak będzie trudne, bo materiały, na jakich śledczy się będą opierać, będą materiałami przygotowani przez stronę, w której interesie ewidentnie leży od początku, aby za katastrofę winić stronę polską. Chyba, że jak w przypadku RPA, kogoś ruszy sumienie. Mnie zamachem śmierdzi. I to coraz mocniej.

 

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (65)

Inne tematy w dziale Polityka