Odpartyjnione media, partie bez finansowania. Festiwal populistycznych haseł trwa. Pod szyldem odpartyjnienia mediów, zrobiono czystkę wśród większości prawicowych dziennikarzy, którzy ośmielali się na prezentowanie postawy niezgodnej z wizją szczęśliwości powszechnej, objawianej nam obecnie codziennie przez członków rządu bądź posłów koalicji rządzącej. I dyżurnych dziennikarzy. Tak wygląda odpartyjnienie w praktyce. Pod hasłem pluralizmu mamy jawny monoteizm.
A lud się cieszy.
Od kilku dni PO wraz z nowym przyjacielem, czyli Klubem Polska Jest Najważniejsza, prześcigają się w sformułowaniach nowego pomysłu: zawieszenia (żeby brzydko nie brzmiało; odebrania) finansowania partii politycznych. I to ma uchronić Polskę od kryzysu i znakomicie poprawić bilans finansów publicznych. Jedni przeliczają na miejsca w żłobkach i przedszkolach, inni na Orliki czy pomoc najbiedniejszym. Byle atrakcyjniej brzmiało. Skończy się tak, jak skończyło się w przykładzie powyżej: te pieniądze starcza na nowe synekury w administracji państwowej. Na jakiś dyrektorów gabinetów politycznych, na niekończące się ekspertyzy dla Komisji, które od 3 lat próbują gonić Króliczka. Pewnie jedna zakończy z hukiem swoje obrady, po emisji filmu sensacyjnego o śmierci Barbary Blidy. Widz pozostanie z wrażeniem, że nie wiadomo czy to było samobójstwo… Kto będzie pamiętał, że mąż śp. posłanki oświadczył, że był jako pierwszy przy postrzelonej małżonce..Zeznania można zawsze przecież zmienić, jak dowiodła nam praktyka prokuratury rosyjskiej, honorowana ( nie wiedzieć czemu) przez jej polskich odpowiedników.
Rządząca partia, jak dowiodła ostatnia kampania wyborcza, mając „odpartyjnione media” w ręku oraz możliwość wspierania swoich wybrańców w kampanii wyborczej, łącząc wizyty rządowe z kampanią poparcia, podpierając się –jak to miało miejsce w Sopocie- ministrami z Kancelarii obecnego Prezydenta, Marszałkiem Sejmu oraz senatorami- będzie miała ułatwiony start bez pieniędzy. A raczej bez partyjnych pieniędzy. A potem wystarczy zatrudnić dobrego skarbnika, skarbnik dobrych Rosołów. Dobre Rosoły musza znaleźć dobre słupy(nie, nie ogłoszeniowe, dobrze Państwo myślą) i pieniądze się znajdą na koncie partii.
A cała rzesza biznesmenów już ręce zaciera. Szczególnie tych, którzy wzbogacali się za czasów dzikiej prywatyzacji lat 90-tych. I bardzo popierali pewien Kongres, który stanowi korzenie obecnej partii i jej doradców.
Jaką rolę w tym cyrku odgrywa nowy Klub parlamentarny? Dziwną. Sam kasy na samostanowienie nie potrzebował. Wykorzystał przecież finansowanie partii matki. Kilku posłów z EU dostanie kasę na prowadzenie biur terenowych w Polsce z PE i Klub wesprze na początek. A resztę? No cóż, być może poparcie partii rządzącej się opłaci w dostępie do mediów?
Partie pozbawione pieniędzy nie są w stanie niezależnie funkcjonować. Bez jasnego kryterium ich finansowania, blokującego wpływ wielkiego kapitału, z samych składek- upadną. Chyba, że zawieszenie takiego finansowania ma jeden cel: nie tworzyć nowych zasad finansowania, dotacje zawiesić – i wytłuc słabszych. Tyle nie mówcie mi, że to demokracja. To precedens, który niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo.
Inne tematy w dziale Polityka