„Jestem owładnięty jedną myślą –żeby wszystko, co robimy, oznaczało lub zapowiadało wyraźnie wyższy standard cywilizacyjny, estetyczny, kulturowy techniczny, finansowy – wyznał premier. Dodał, że"ta »rewolucja cichych kroków« wydaje mi się najbardziej podniecająca". „
Drogę, jaką PO miała przejść dla uzyskania w/w efektów zawierał niesłychanie ambitny plan PO, serwowany społeczeństwu przez premiera i obecnego Prezydenta w trakcie kampanii wyborczej ponad trzy lata temu. Program szczegółowy znikł ze stron PO, za to pan premier ujawnia w wywiadzie, że prowadzi politykę podniecających go, cichych kroków. Które muszą zawieść Polskę do upragnionych sukcesów.
Politycy przyzwyczaili nas, że zwykle obiecują wiele jak sięgają po urząd, a potem poszczególne obietnice znikają jako sen złoty. Tak totalnie odejść od programu, jak zrobił to obecny rząd – nie udało się jeszcze chyba nikomu. W dodatku utrzymać wysokie poparcie społeczne.
Co premier rozumie pod określeniem ciche kroki, wie on sam: efektem ma być podniesienie standardu cywilizacyjnego, estetycznego, finansowego itp?
Społeczeństwo wie, jakie głośne kroki robi rząd w poszczególnych kierunkach: podniesienie podatków, zniesienie egzaminów lekarskich dla poprawy, jakości adepta, zwiększenie zatrudnienia w administracji ze szczególnym wskazaniem na ministerstwa, horrendalny bałagan w SZ i niepokojące praktyki NFZ i MZ, odejście od budowy przyrzeczonych dróg, wirtualna kosmetyka finansów publicznych bez najmniejszej próby ich konsolidacji obiecanej solennie przez premiera. Najzabawniej ciche kroki realizuje premier w dziedzinie poprawy stanu walki z korupcją.
Przypomnijmy jego obietnicę:
„By zwalczyć korupcję, nieodzowne jest przyjęcie ponadpartyjnego paktu antykorupcyjnego, określającego metody walki z tym zjawiskiem. Musi on obejmować nie tylko działania organizacyjne, wykrywcze i procesowe, ale również prewencyjne”
Dla uwiarygodnienia zapowiedzi powołano panią minister Piterę. Która przez blisko 4 lata nie uczyniła nic, co wskazywałoby na zasadność funkcjonowania tego stanowiska. Oprócz tego, ze p. minister pobiera ministerialną pensję, za dokonania typu wykrycie nieprawidłowości przy zaksięgowaniu w koszty działania ministra z poprzedniego rządu – słynnego dorsza..
Tutaj ciche kroki wiodące do celu na pewno były podniecające. Bo udało się skutecznie zamieść pod dywan: Sawicką, Grzegorka, Misiaka, aferę stoczniową, aferę hazardową, słupy wyborcze a potem finanse Palikota, wyciszyć skandal z senatorem Lubińskim, cieciowanie Grasia, pobieranie apanaży z firm przez szefów służb … W dodatku zachować w umysłach przeciwników PiS, ze największym skandalem była stymulowana afera z posłanką Beger, której nie obiecano tak naprawdę nic, ale próbowano skaptować do partii.
W ramach głośnej zapowiedzi prewencji, premier usunął ze stanowiska sprawcę największego zamieszania: najprawdopodobniej z pominięciem procedury, szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
Poprawa standardów estetycznych polegał na racjonalizowaniu języka posłów i senatorów (rozmowy urzędników w sferze stoczniowej, język w aferze hazardowej + język senatora Lubińskiego).Ile cichych kroków premier musiał wykonać, aby zagłuszyć te głośne wybuchy?
Estetykę działań poprawia, przez akceptację skutecznego złamania zasady tajności wyborów przez wyposażenie członków swojego Klubu w Sejmiku długopisy o jednym kolorze….
Kpię. Chociaż to wcale nie jest do śmiechu. Bo oznacza metodyczne psucie i obniżanie standardów etycznych.Premier plecie, żeby powiedzieć coś interesującego w czasie, w którym jest dla wszystkich jasne, że nie dopełnił nawet 10% rzuconych w trakcie kampanii i po wygranych wyborach obietnic.
Mimo kompletnej porażki w zarządzaniu PKP, Tusk chroni swojego kolegę ministra Grabarczyka.
Wiele obietnic złożył Tusk w zakresie poprawy bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego państwa. A to za jego rządów nastąpiły dwie najbardziej spektakularne katastrofy samolotowe z udziałem najwyższych dowódców wojskowych i państwa. A minister, który odpowiada formalnie za nadzór nad lotnictwem wojskowym, ma się świetnie na swoim stanowisku. Co może być powodem, że nie został natychmiast odwołany, a premier musiał wykonać wiele cichych kroków, aby utrzymać pożądane status quo?
Musiało to nie być proste, szczególnie jeśli zastanowimy się nad sensem wypowiedzi Tuska, w wywiadzie dla Moniki Olejnik. Premier powiedział jednoznacznie, że nie wie, kto podpisał protokół rozbieżności do raportu MAK. Premier oświadczył też, że nie wie, kiedy i kto podjął decyzję o zastosowaniu Konwencji Chicagowskiej, jako umowy rządzącej śledztwem. Okoliczności opisał tak”
„DT: - Rozmawiałem z Miedwiediewem i z Putinem. Z Miedwiediewem telefonicznie, z Putinem i telefonicznie i później osobiście tam już po przylocie do Smoleńska i myśmy nie rozmawiali o szczegółach. Padła tylko w tej rozmowie taka...
MO: - Deklaracja...
DT: - Deklaracja, że istnieje Konwencja Chicagowska. No, obustronnie wiedzieliśmy, że póki, co nie mamy innych przepisów prawa międzynarodowego, które mogłyby nam pomóc.
MO: - Prezydent Miedwiediew powiedział, że powinniśmy pracować wedle Konwencji Chicagowskiej?
DT: - Nie, w czasie spotkania w Smoleńsku i tych pierwszych dni ta decyzja nie miała charakteru ostatecznego i nie była wynikiem jakiejś oferty czy propozycji ze strony rosyjskiej. Edmund Klich, który jest szefem Komisji do Badania Wypadków Lotniczych nie miał też wątpliwości, że to jest optymalny wybór, jedyny możliwy.
MO: - Tak, ale czy któryś z liderów rosyjskich powiedział: dobrze – ta konwencja?
DT: - Yyy... była rozmowa, ale nie w charakterze ustalenia czy zobowiązania na gruncie jakiego prawa będziemy się poruszali. Ale trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy w samym Smoleńsku, wtedy przy szczątkach samolotu czy ta rozmowa miała jakiś taki precyzyjny, konkretny charakter. Szczerze powiedziawszy, akurat w tych pierwszych czterech godzinach miałem co innego na głowie.”
Powiem tak: premier musiał zaaranżować naprawdę wiele działań związanych z katastrofą. Od tego miał jednak wielu ministrów, służby, Centrum Zarządzania Kryzysowego, wojsko, dyrektorów departamentów itp. Miał Kancelarię RM, która mogła pełnić rolę koordynatora tych działań. Sam rząd nie poniósł przecież uszczerbku osobowego w katastrofie. Kwestię przejęcia obowiązków Prezydenta ściśle określała Konstytucja. I nie wymagało to proceduralnie udziału premiera. A najważniejszą ze wszystkich spraw był obowiązek rzetelnego zabezpieczenia dowodów do śledztwa, które miało wyjaśnić przyczyny Tragedii. A także zapewnienie w tym śledztwie udziału polskich prokuratorów, specjalistów od wypadków lotniczych, śledczych, ekspertów z różnych dziedzin. Wszak zginęła Głowa Państwa Polskiego.
Rosjanie w dniu 10.04.2010 :15.22Rosyjskie ministerstwo obrony i Międzypaństwowy Komitet Lotniczy WNP powołały komisję techniczną do zbadania okoliczności katastrofy samolotu, w której zginął prezydent Lech Kaczyński. Eksperci obu instytucji udali się na miejsce wypadku16.07Na czele specjalnej komisji stanie Władimir Putin. Prezydent Miedwiediwe zapewnił, że jej prace będą w pełni jawne. Ciała ofiar będą przetransportowane do Moskwy, gdzie będą identyfikowane.WIĘCEJ>>
Premier powiedział, że miał ważniejsze sprawy na głowie… I to jest porażające. Mówi o czterech godzinach, a przecież w rozmowie z Moniką Olejnik jest mowa o spotkaniu w Smoleńsku, które odbyło się wieczorem pomiędzy godz. 20 a 21. W 12 godzin od katastrofy.
O tym jak będzie wyglądało śledztwo strony polskiej mogliśmy się dowiedzieć z komunikatu: 20.02Centrum Informacyjne Rządu: Polscy prokuratorzy, którzy badają okoliczności katastrofy samolotu TU-154M są już w Smoleńsku. Jeszcze dziś wieczorem do Smoleńska wyleci grupa patomorfologów, którzy rozpoczną pracę dziś w nocy. Śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy nadzoruje zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Parulski. W drodze do Smoleńska jest minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Znowu jakieś ciche kroki? Czy nieumiejętna obrona przed ujawnieniem, że Tusk poddał się bez walki woli przywódców Rosji. Oba rozwiązania są kompromitujące. I dwuznaczne.
P.S.
Informacje zawarte w ostatnim programie Warto rozmawiać są niesłychanie pouczające ..
Kiedy znowu przeglądałam informacje z tamtych dni, ponownie uderzyła mnie dziwna wiadomość o tym, że to nie ambasador Bahr dzwonił do Polski, ale to Centrum Kryzysowe kontaktowało się z nim na miejscu Tragedii. I druga, pozornie mało istotna: skąd dziennikarze uzyskali informację, że w katastrofie zginęli obaj Bracia Kaczyńscy.Ale to nic w porównaniu z ujawnieniem nowych inrofmacji w programie Warto Rozmawiać...
Wywiad z tygodnia Przekrój
http://www.wpolityce.pl/view/5739/_Tusk___Nie_wiem__kto_podpisal_polskie_uwagi_do_raportu_MAK__Nie_wiem_kto_zaproponowal_Konwencje_Chicagowska__.html
http://1maud.salon24.pl/174219,kalendarium-tragedii-w-smolensku
Inne tematy w dziale Polityka