Zamieszczam obszerne fragmenty z wpisu Przemka Wojciechowskiego z dnia 10 grudnia 2012 roku (link do całości pod tekstem).
Po decyzji NPW w sprawie zlecenia badań próbek ( po trzech latach!)pobranych od ofiar katastrofy smoleńskiej podczas autopsji należy zadać kilka pytań.
1. Z jakiego klucza skorzystała NPW przy wyborze osób do badań?
2. Czy determinantem wyboru była dostępność próbek? Kiedy one zostały przekazane do Polski i czy są odpowiednio standaryzowane?
3. Czy NPW w opisie próbek ma informacje na temat godziny i miejsca pobrania oraz sposobu preparacji oraz przechowywania i transportu?
Odpowiedź na te pytania jest niezwykle ważna, jeśli prokuratura nie chce się narazić na kolejne zarzuty o fasadowości ich działań.
Zdecydowałam się przypomnieć z tej okazji jak w praktyce wyglądały zbieranie informacji i co usłyszał w Smoleńsku na miejscu katastrofy dniu 11 kwietnia redaktor Wojciechowski i jego kamerzysta. Bo to ma znaczenie również przy ocenie obecnych decyzji NPW.
„Pewnie długo pamiętać będziemy burzę jaka wybuchła po konferencji (ręka zadrżała przy słowie spektakl) prasowej, na której generał T. Anodina, reprezentująca MAK oznajmił światu, że podczas lądowania rządowego TU na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem, polscy piloci, bojąc się prezydenta, (prawdopodobnie wbrew sobie) wykonywali rozkazy pijanego generała Błasika, co doprowadziło do tragedii. Ile warte były te informacje, dziś już chyba wiemy. Po co więc przedstawiciele MAC – u, poważni i, jak zakładam rozumni Rosjanie, zaprezentowali tę informację? Jaką wagę miała ( ma ) ta informacja? Mogę oczywiście zbudować model teoretyczny i spróbować wyjaśnić to posunięcie, jednak wolę posłużyć się faktami.
Będąc na miejscu katastrofy nieustannie szukałem możliwości przedostania się za kordon rosyjskich służb i wojska, które szczelni odgrodziły lotnisko od dziennikarzy i gapiów. Wpadłem na bezczelny pomysł. Poprosiłem współpracowniczkę , która towarzyszyła mi w Rosji w charakterze tłumacza aby zadzwoniła do Moskwy, do urzędnika ministerstwa spraw nadzwyczajnych i w ostrych słowach poinformowała go, że reprezentujemy polską telewizje i , że mimo obietnicy moskiewskiej prokuratury , którą otrzymaliśmy kilka godzin temu, służby w Smoleńsku nie chcą nas wpuścić na teren lotniska. Prymitywny blef, ale o dziwo poskutkował. Po chwili, jeden z rosyjskich prokuratorów przyszedł pod bramę lotniska, wykrzyczał nasze nazwiska a my czym prędzej przybiegliśmy do niego. Pokazaliśmy nasze dokumenty. Prokurator odgiął drut, który służył za kłódkę i wpuścił nas na teren lotniska Siewiernyj. Wśród dziennikarzy zawrzało. To zrozumiałe, bo wszyscy chcieli być na naszym miejscu i każdy chciał mieć zdjęcia z samego centrum katastrofy. Pierwsze zdjęcia z tego terenu, które trafiły do Polski były efektem właśnie tego blefu. Tak czy owak znaleźliśmy się po drugiej stronie. Operator zaczął kręcić a ja rozejrzawszy się poszedłem w miejsce, gdzie znajdowali się przedstawiciele naszych i rosyjskich służb. Były to teren, na którym rozbito duże wojskowe namioty a przed nimi ustawiono kilka długich stołów. Namioty i stoły odgrodzone były od reszty terenu rozpiętą na drewnianych palikach kolorową taśmą. Na stołach układano to, co znaleziono w rumowisku. Śledczy krzątali się przy stołach segregując przedmioty należących do ofiar. Widok ten nie należał do najprzyjemniejszych. Buty, torebki, marynarki, mundury, telefony. Wszystko ubłocone, zniszczone. Obserwowałem jak posegregowane rzeczy trafiały do foliowych worków, które następnie zabierali Rosjanie. Kilkadziesiąt metrów za namiotami ciężki sprzęt budowlany szarpał wrak Tupolewa. Mówiono, że wciąż szukają ciał. Kiedy przyglądałem się temu wszystkiemu, do jednego z naszych przedstawicieli ( był w mundurze z polską flagą na ramieniu) podszedł ktoś z rosyjskich służb. Prokurator? Ubrany był w zwyczajne, cywilne ciuchy. Towarzyszyła mu jeszcze jedna osoba. Mężczyzna. Stałem może 20 metrów od nich. Rosjanin wyjął teczkę spod pachy a z niej kilka kartek. Część zapełniona drukiem , cześć zapisana pismem odręcznym. Zainteresowany podszedłem bliżej. Szybko zrozumiałem się, że trzecia osoba ta to tłumacz. Wszyscy usiedli przy jednym ze stołów przed namiotem. Rosjanin odczytywał tłumaczowi kolejne zdania a ten, po polsku dyktował jej naszemu przedstawicielowi, który z kolei skrupulatnie wszystko notował. Zorientowałem się , że tłumaczone dokumenty to wyniki badań krwi ofiar i wstępne oględziny miejsca katastrofy a w zasadzie kwestie dotyczące szczegółów położenia kabiny pilotów. Stanąłem na tyle blisko, że słyszałem każde ich słowo. Moja obecność jeszcze nikogo nie niepokoiła , być może brano mnie za osobę pracują na miejscu katastrofy?
Z tłumaczonej treści jasno wynikało kilka kwestii.
Po pierwsze:
Rosjanin odczytał tekst mówiący o tym, że z oględzin, których dokonano na miejscu katastrofy wynikało jasno, że w kabinie pilotów nie było osób trzecich. Nie potrafię powiedzieć skąd Rosjanin miał te informacje. Nie wiem też na ile ten stan rzeczy mógł ulec zmianie i czy w następnych dniach pojawiły się informacje przeczące temu co usłyszałem.
Po drugie: Ten sam Rosjanin odczytał fragment dotyczący obecności alkoholu we krwi ofiar katastrofy. Jasno wynikało z niego, że żadna z osób będących w kabinie pilotów nie piła alkoholu w dniu katastrofy . Nikt nie był także pod wpływem substancji odurzających. Nikt, to znaczy, że generał Błasik także. I w tym przypadku również nie wiem czy badania te były ostatnimi i czy kilka dni później kolejne badania ( zaznaczam – jeśli były) nie przyniosły innych wyników?
Nie wiem jak obszerny i co jeszcze zawierał dokument odczytywany przez Rosjanina. Nie wiem, bo kiedy Rosjanin zorientował się, że nasłuchuje, przestał czytać i wskazując palcem zapytał o mnie polskiego śledczego. Skracając opowieść, napiszę, że zaraz potem, wraz z operatorem, tłumaczką i współpracownikiem zostaliśmy wyprowadzeni z terenu lotniska. Nie pomogły żadne argumenty.
Tak więc dzień po katastrofie polscy śledczy otrzymali informacje, które diametralnie odbiegały od tego, co na słynnej konferencji prasowej przedstawiła T. Anodina. Rzeczywistość dzień po katastrofie bardzo różniła się od tej narysowanej prze ekspertów Maku - u. Jak to możliwe?
Czy sytuacja zastana na miejscu katastrofy przez rosyjskie i polskie służby mogła wyglądać w taki sposób, że nastręczała trudności nawet w ogólnym opisie i pobieżnej analizie? Czy jednym razem śledczy wykluczali obecność osób trzecich w kabinie a innym jednak dostrzegali ich ślady? Czy pierwsze badanie krwi obarczone było błędem, który spowodował jego zakwestionowanie i konieczność ponownej analizy, która tym razem wykazała alkohol w ciele generała Błasika? Te pytania rodzą kolejne: Czy general wogóle był w kabinie pilotów?
Podążając takim tokiem myślenia należy przyjąć, że żadne badanie nigdy nie da pewności ani żadnej pewnej odpowiedzi, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto podważy metodę, bądź okoliczności ,w których przeprowadzono badanie. Takie założenie to przecież kompletny nonsens.
Jeśli więc zdajemy sobie sprawę ,że to nonsens, to w takim razie jaki tok myślenia przyświecał śledczym z MAK – u prezentującym swoje ustalenia? Czego jak czego, ale inteligencji nie można im odmówić.
Stając na polskim gruncie śledztwa zadam pytania:
1. Czy protokół, który sporządził polski śledczy znajduje się w aktach polskiego śledztwa w sprawie katastrofy Tu154?
2. Czy komisja J. Millera znała ten dokument?
3. Jeśli nie ma go w aktach a członkowie rządowej komisji również o nim nie wiedzieli, pojawia się pytanie: Dlaczego? I kolejne: Co się stało z tym dokumentem?
4. Jeśli jednak dokument jest znany, to dlaczego nie został pokazany opinii publicznej jako argument przeciw oskarżeniem ze strony MAK - u?
Jeśli na postawione pytania odpowiedź brzmi „nie”, bądź „nie wiem”, to zdaje się, że mamy problem, panie premierze. Wygląda na to, że ktoś kręci najważniejszym śledztwem w tym kraju. Kto? Odpowiedź z gatunku oczywistych. „
P.S.
Zarówno pytania redaktora Wojciechowskiego jak i moje powinny być zadane przez pełnomocników prawnych Ofiar. Przedruk za zgodą autora.
http://przemekwojciechowski.blogspot.com/search?updated-min=2012-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2013-01-01T00:00:00-08:00&max-results=16
Inne tematy w dziale Polityka