Zgaga u Tuska i w PO
'Ci, którzy poświęcają wolność dla bezpieczeństwa, nigdy nie osiągną ani jednego, ani drugiego' Beniamin Franklin
Nie da się rządzić w żadnym kraju o podobnym do polskiego ustroju parlamentarnym w oparciu o dwie przesłanki: gnojeniu i kompletnym ignorowaniu opozycji oraz jawnym lekceważeniu zdania wielkich grup społecznych. W dodatku jeśli oprócz tego realizuje się głownie założenia dobrobytu rządzących wraz z pociotkami i mocodawcami (z uwzględnieniem interesu klasy urzędniczej, która za rządów PO monstrualnie się rozrosła).
Tusk i PO wyjątkowo długo ten zabieg się udawał dzięki umiejętnemu marketingowi medialnemu (wynik wsparcia tych, którzy nieodmiennie do lat są sprawnymi architektami opinii publicznej oraz beneficjentami finansów Polski).Głównie opartym na zohydzenia w oczach Polaków tego, co mogło stanowić jakąkolwiek wartość na której mogli konsolidować się w swoim niezadowoleniu.
A nie ma państwa jeśli nie ma jasno określonego zbioru wspólnych wartości na których można rozpocząć dyskusję o wyborze sposobu rządzenia. Niszcząc to co mogło łączyć bardzo łatwo można było manipulować opinią publiczną. I tu można powiedzieć, że w zarządzaniu kryzysem wartości Tusk działał po mistrzowsku. A to przymrużał filuternie oczko na herezje Palikota, po ojcowsku wybaczał brutalizację języka politycznego w wykonaniu Niesiołowskiego. Podpierał się tzw. autorytetami w chwili gdy owe publicznie negowały prawdę i opluwały przeciwników politycznych rządu (Wajda, Wałęsa, Bartoszewski i wielu innych).
Kiedy te zabiegi przestały przynosić pożądane skutki i zaczęły lecieć słupki (poparcia?) pozostały już tylko ekstremalne próby skierowania opinii publicznej na postawy obyczajowe. Czyli kolejna próba rozbicia utrwalonych przez dziesiątki pokoleń Polaków jednego z kanonów tożsamości narodowej (wiara).
Wcześniej dzielnie wspierał ich w tych działaniach Bronisław Komorowski próbując przekształcić dumę i pamięć z działań naszych przodków w jarmarczną groteskę- kolorowe baloniki, bigosy i inne pierdoły). Obecnie obserwujemy wygibasy prezydenta, który wzorem jednego z poprzedników na urzędzie jest za a nawet przeciw temu co serwuje Polakom ekipa Tuska. To nie pierwszy i nie ostatni prezydencki wygibas, jakże właściwy dla dumnego z własnego pochodzenia rzekomego potomka hrabiów o nieokreślonym herbie* i skwapliwie rugującym ze świadomości społecznej wpływ na rodzinne poglądy nabyte przez własną małżonkę.
Zasada dziel i rządź jest stara jak świat. Dlatego efekty dramatycznych wydarzeń z dnia 10 kwietnia 2010 roku były niezwykłym zagrożeniem dla ekipy Tuska. Nie tylko z powodu okoliczności i przyczyn w jakich doszło do smoleńskiej tragedii. Za mało jest twardych dowodów na świadomy udział w nich Tuska i ludzi z jego ekipy (po stronie sprawczej). Za to wystarczająco na ilość zaniedbań, zaniechań przed jak i niedopuszczalnych dla suwerennych państw decyzji w zakresie zlecenia śledztwa.
Reakcja Polaków wymusiła na chwilę odkłamanie wizerunku śp. Lecha Kaczyńskiego. Jednak nie można było dopuścił do tego aby te rzesze z Krakowskiego Przedmieścia skonsolidowały się nie tylko w żalu po utracie elity swojego państwa. Ba, żeby zdały sobie sprawę z własnej siły sprawczej. Zdjęcie ohydnego wizerunku kurduplowatego niedorajdy z postaci śp. Lecha Kaczyńskiego groziło rządzącym, że już wtedy masy mogły zdać sobie sprawę jak bardzo wypaczony obraz rzeczywistości serwuje im Tusk and company. Że nie dotyczy tylko samego Prezydenta ale także wartości i wizji solidarnego państwa którą on starał się na miarę możliwości oferować Polakom.
Bał się tez Komorowski –stąd decyzja o usuwaniu krzyża, wspólnie z PO walka z propozycją upamiętnienia w formie pomnika pary prezydenckiej itp. Stąd wybór kilku rodzin jako reprezentantów wzorowego sposobu przeżywania katastrofy. Zupełnie nieprzypadkowo wybranych…. Tego podziału na poprawnych w żalu i niepoprawnych musiało nastąpić bardzo szybko. Zanim do wszystkich dotrze jak bardzo fasadowe jest śledztwo rosyjskie., do ilu niedopuszczalnych manipulacji się dopuszcza, jak wielce nieprawdziwy jest obraz namalowany przez makowską komisję generalissimy Anodiny
Ci członkowie rodzin, którzy mimo wszystko wierzyli w jakiś sposób w dobrą wolę polskiego rządu w twardym docieraniu do prawdy ubywało w miarę upływu czasu i dopływu informacji o kolejnych kłamstwach MAK oraz w miarę oddalania się wizji zwrotu kluczowych dowodów w normalnym śledztwie jakim jest wraku samolotu wraz z czarnymi skrzynkami.
Żałosne próby Sekty Laska nie tylko nie uwiarygodnią zainteresowanym makowsko-millerowskiej wersji wydarzeń- one wątpliwości zwiększają. Arogancja władzy przekonanej o możliwości wciskania każdego, nawet najbardziej cherlawego kitu społeczeństwu – doprowadziła do tego, że dzisiaj próbuje (via Lasek) nadrobić czas chronicznego braku kontaktów ze społeczeństwem i ignorowania rodzin od pierwszych momentów po katastrofie **
Rząd Tuska przy mocnym pierwotnym wsparciu pozostałych poza PiSem ugrupowań koalicyjnych doprowadził do głębokiego podziału społeczeństwa w sprawie Smoleńska. Oprócz mohairów i lemingów w Polsce pojawiły się grupy oszołomów smoleńskich oraz ci, którzy bezgranicznie ufają, że niepoparta żadnymi dowodami wersja wydarzeń powinna zamknąć dochodzenie, a wszelkie próby uczczenia pamięci polskiej elity są niedopuszczalnym tańcem na grobach i zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski.
Ciekawa jestem zatem oceny tychże sposobu czczenia pamięci ludzi którzy zginęli w USA w związku ze swoją misją publiczna. Tam każdy odcinek drogi, każda miejscowość nosi nazwę jakiejś grupy czy człowieka który zginął w trakcie pełnienia misji amerykańskiej w kraju i za granica. Bez względu ma okoliczności (także ci, którzy ginęli z rąk Indian, rdzennych mieszkańców Ameryki). Oprócz pomników i tablic na każdej drodze jest kierunkowskaz i tablica informacyjna, gdzie takie historyczne miejsce pamięci się znajduje…
Wraz ze wzrostem liczby ludzi niewierzących Millerowi i Anodinie, a także coraz większą rzeszą ludzi budzących się ze snu po gospodarczej potędze Polski pod rządami Tuska – wróciły dodatkowe i podręczne od zawsze próby podziału społeczeństwa w aspekcie moralnym. Rozpoczęto atak na kanony moralne chrześcijaństwa przez próby wprowadzenia ustaw o in vitro i równouprawnieniu związków homoseksualnych. Linia podziału jest tutaj znacznie szersza: wielu spośród Polaków innych wyznań, agnostyków czy niewierzących wiara w rolę rodziny i małżeństwa jako podstawowej komórki zdrowego społeczeństwa jest jednym z elementów tożsamości.
Hasło tolerancja promowane przez władzę w Polsce nie obejmuje wielkich rzesz wykluczonych przez nieudolność rządzących z codziennego życia: kalek, chorych na choroby przewlekłe, starych czy odbiegających od norm plastikowych wzorców. Podczas naszej podróży po Ameryce widzieliśmy z Lesiem ludzi z porażeniem mózgowym na wózkach pracujących na lotnisku (sprawdzanie paszportów) czy w kasie sklepu. Obsługiwały nas w restauracjach leciwe kelnerki i ludzie ewidentnie okaleczeni. W kasie sklepu nieopodal Chicago nikogo nie dziwił widok 80-letniej sąsiadki przez kilka godzin dziennie pełniącej funkcję kasjerki. I pracownikowi na każdym szczeblu towarzyszył szacunek. Byle była solidnie wykonywana. Zgodnie z wymogiem odpowiedzialność za to co się robi.
Wykład kandydata na premiera technicznego prof. Glińskiego, który miał miejsce w Sali UG w Gdańsku kilka dni temu znakomicie porządkował wszelkie atrybuty sprawnego państwa, opartego na wspólnocie obywatelskiej jego mieszkańców (te propozycje można znaleźć w internecie). Dla mnie ten przekaz był niezwykle przekonujący z jednego powodu: otóż na każdym etapie konstrukcji państwa profesor Gliński przywracał znaczenie odpowiedzialności. Od odpowiedzialności wobec siebie poprzez odpowiedzialności za najbliższych i otoczenie w jakim przychodzi nam funkcjonować do odpowiedzialności za państwo. To bardzo ważny atrybut sprawnego państwa i znacznik tożsamości. Profesor wyjaśniał zasady solidarności społecznej, które tak fałszywie władza i jej poputczycy przestawiają fałszywie jako socjalistyczne relikty państwa opiekuńczego. Co zresztą nie przeszkadza tej samej władzy zapowiadać sojuszu z rzeczywistą lewicową SLD? Byle być u koryta! Byle nie odpowiadać za nic.
Profesor Gliński w trakcie odpowiedzi na pytania z sali podzielił się cenną uwagą. Oceniając wydarzenia po 1989 roku i postawy Polaków w okresie przed i po transformacji skonstatował: myśmy (jako pokolenie) dali się oszukać władzy sromotnie. Doszliśmy w efekcie do stanu dzisiejszego. Daliśmy się skłócić i podzielić, dajemy sobą manipulować. Można się sparzyć raz. A Polacy zdają się jak ćmy pędzić do ognia …..Kto ich zatrzyma??
Inne tematy w dziale Polityka