Upłynęły już 32 lata od tamtych, grudniowych dni. W przestrzeni publicznej przez cały ten okres skutecznie wypierano pamięć o szeregowych członkach Solidarności na równi z pamięcią o ich czołowych twórcach, którzy uznali pakt z władzą PRL* za zdradę ideałów wspaniałego zrywu Polaków.
W programie Anity Gargas w TV Republika można było zobaczyć relację o okolicznościach śmierci jednej z ofiar – młodego chłopaka , który został zakatowany na śmierć przez ZOMO za noszenie opornika przypiętego do odzieży. Posłuchać opowieści Matki o tym jak całowała nogi lekarza prosząc o wpuszczenie jej do leżącego na OIOMie syna. O tym, że nie mogła z mężem pożegnać swojego dziecka w szpitalu po oboje byli zabrani na Komendę i przesłuchiwani oraz zastraszani przez kilkanaście godzin przez milicję.
Przysłuchiwałam się tez relacjom znanych i funkcjonujących na stołkach władzy ważnym działaczom z tamtego okresu. Między innymi ocenom pana Lityńskiego, doradcy Bronisława Komorowskiego. Opowiadającego tym, że system był zły, ale nie był najgorszy. Owszem, wsadzano opornych do więzienia, ale nie torturowano. Nie zabijano itp. Oprotestowywał liczby ofiar Stanu Wojennego dowodząc, ze bez bezpośrednich dowodów winy nie można wskazywać na reżimową władzę tego okresu. Powiedział to mimo prezentowanych w filmie Gargas relacji matki zabitego o tym, że za próby obarczania władzy ludowej za śmierć syna śmiercią zapłaci jej kolejny syn i mąż…
Myślę, że to zestawienie faktów oraz wypowiedzi innych, uznanych działaczy tamtego okresu (którzy od Okrągłego Stołu stali się klientami władzy bądź jej współ-kreatorami pospołu z ciemiężycielami) na temat SW oddaje bezmiar nieprawości będący udziałem wielu wspaniałych Polaków biorących udział w zrywie niepodległościowym pierwszej Solidarności. Opisuje dlaczego tak wielu poszkodowanych przez represje reżimu komunistycznego cierpi niedostatek. Dlaczego wielu umierało w nędzy i samotności bez wsparcia od państwa polskiego. Wielu z szeregowych działaczy zostało inwalidami. Od lat cynicznie zastępuje się Ikony prawości nędznymi substytutami.
Zapewne wielu z moich czytelników pamięta (innym przypominam) reakcję wodzusia Bolka na fakt przyznania śp. Annie Walentynowicz odszkodowania za represje jakim była poddawana. Powiedział ,że Jej się nie należy… Należało się natomiast Jemu. Od pierwszych chwil działania. Niekoniecznie na czele Solidarności**
Jakże gorzko i przerażająco brzmią także w tym aspekcie ostatnie doniesienia w sprawie śp. Pani Anny Walentynowicz.
Anna Walentynowicz to nieustraszona obrończyni prawdy (tak w życiu publicznym jak i prywatnym) była niszczona nie tylko przez apologetów reżimu komunistycznego. Jej umiłowanie prawdy było główna przyczyną ataków ze strony tych, którzy dzisiaj są jedynymi sukcesorami Solidarności. Wałęsa mówił takw 1989 roku :” Lech Wałęsa bezpardonowo zaatakował Annę Walentynowicz, jedną z legend pierwszej "Solidarności" - donosi "Dziennik". "Robiła więcej złego dla 'Solidarności', niż SB i władze komunistyczne razem" - napisał były prezydent na swoim blogu. „ Słowa Wałęsy to reakcja na uroczysty jubileusz jej 80. urodzin, który zorganizowano w ubiegłym tygodniu w Pałacu Prezydenckim. - Jest pani i będzie w encyklopediach - mówił wtedy Lech Kaczyński.”
O Jaruzelskim koncesjonowany przez wielu noblista mówi tak: ”Zdaniem Wałęsy wielkość Jaruzelskiego objawia się np. we... wprowadzeniu stanu wojennego. - Ja się z tą decyzją nie zgadzam i uważam, że powinien zostać rozliczony za stan wojenny. Ale potrafił podejmować trudne decyzje. Dzisiaj nie ma już polityków, którzy potrafią podejmować trudne decyzje, nawet jeśliby na tym stracili - wyjaśnia były prezydent.”.
Lech Wałęsa odwiedził generała Wojciecha Jaruzelskiego przebywającego w szpitalu na ul. Szaserów w Warszawie. Zdjęcia z wizyty Wałęsa zamieścił w internecie na swoim blogu w serwisie Blip z dopiskiem: "Panie Generale zdrowia". Inny opozycjonista, Stefan Niesiołowski mówi tak „To robienie z Jaruzelskiego zbrodniarza to całkowite fałszowanie historii.”. Ten sam celebryta o ujawnionej pomyłce w identyfikacji Pani Anny Walentynowicz :=(..)- To obrzydliwa PiS-owska hucpa, próba dorwania się do władzy na trumnach - mówił Stefan Niesiołowski, komentując zarzuty wobec Ewy Kopacz po wynikach ekshumacji Anny Walentynowicz. „
Jednak ekshumacja ciała z grobu sp. pani Przyjałkowskiej nie przesądziła o wiarygodności rozpoznania ciała pani Anny. Zarówno syn jak i wnuk wstrzymali się z uznaniem zwłok za Ich matkę i babcię czekali do otrzymania wyników badań DNA. Wątpliwości ich wzbudził brak głowy w okazanych zwłokach (tymczasem syn zeznał do protokołu w Moskwie ,ze Mamę rozpoznał po nosie, kształcie uszu, twarzy oraz śladzie po wyrwanym pieprzyku co jednoznacznie przesądzało o tym, że okazane zwłoki były kompletne!). Poważne wątpliwości budził też wygląd blizny pooperacyjnej na brzuchu(zbyt długa jak na operację wyrostka.. Wątpliwości w tym zakresie tłumaczyła pani dr Świątek- powoływała się na nieoszczędny system cięcia z tamtego okresu. Po pewnym czasie rodzina odnalazła zdjęcia z których jednoznacznie wynika, że blizna musiała być krótsza niż ta , którą widzieli w trakcie operacji. Wątpliwości jest więcej ***. Wydawałoby się ,z niepokój rodziny można by wyjaśnić w prosty sposób : podczas sekcji były robione zdjęcia rtg , które obrazują układ kostny. Śp. Pani Anna miała spore problemy z kręgosłupem i w Jej dokumentacji medycznej pozostało sporo zdjęć rtg .Wystarczyłoby je wydać rodzinie do porównania. Lub „komisyjnie” z udziałem lekarzy-ekspertów z obu stron- porównać. Jednak prośby o wydanie zdjęć rtg z ekshumacji nie spełniono do tej pory….
W efekcie jedynie prokuratura werbalną „ma pewność” co do prawidłowości badań DNA i właściwości ostatniego pochówku przypisywanemu śp. Annie Walentynowicz.
Jest grudzień 1981.Pani Anna wspominała : (…) Dla mnie stan wojenny zaczął się z chwilą powołania "Solidarności". Wprowadzenia stanu wojennego nie przewidziałam, choć były takie obawy, np. Joanna Duda-Gwiazda była bardziej przewidująca. Na początku grudnia 1981 roku, na jednym z zebrań, proponowała, aby w wypadku stanu wyjątkowego, na wzór Czechosłowacji, w pierwszej kolejności usuwać tabliczki z numerami i nazwami ulic, aby opóźnić aresztowania - opowiadała Anna Walentynowicz w 2006 roku. (…) „14 grudnia, organizuję w stoczni opór. Z garstką działaczy "Solidarności" postanawiamy zorganizować strajk okupacyjny. Dołączają do nas studenci. Trzema przyczepami barykaduję bramę nr 2. Do kierownictwa straży pożarnej zwracam się o udostępnienie wozów strażackich z obsługą. Pomocy odmawiają.”(…) Chcę rzucić się pod nadjeżdżający czołg, sądząc, że go zatrzymam. Ktoś mnie chwyta w ramiona i przerzuca na drugą stronę. Znajduję się na ulicy, później w czyimś mieszkaniu. Gorąca herbata.”
(…)„18 grudnia rano udaję się do biblioteki na ul. Waryńskiego, wracam na róg Hibnera/Grunwaldzkiej. Jestem u mojej podopiecznej Alicji Rzutnik. Zastaję ją w ciężkim stanie; wylew krwi do oka. Jedziemy tramwajem na pogotowie. Prowadząc staruszkę, słyszę zatrzymujący się za nami samochód. Może ktoś się nad nami zlitował i chce nas podwieźć? Nic z tych rzeczy. Z samochodu wybiega kilku mężczyzn, wrzucają mnie do samochodu. „Jeszcze zatańczysz, jak ci zagramy, ty stara k... " - słyszę pod swoim adresem. „
Anna Solidarność była kością w gardle dla wszystkich tych, dla których była niebezpiecznym tematem prawda o kulisach wydarzeń okresu reżimu a później transformacji.
Czy preparowanie dokumentów i wątpliwe miejsce pochówku Jej ciała jest spełnieniem groźby ubeków sprzed 32 lat? Czyżby rechotali w ukryciu ,ze wreszcie się udało to, co za Jej życia okazało się dla nich niemożliwe.
W 32 lata pod SW mamy coraz więcej klientów systemu, coraz mniej tych określanych przez ówczesną władzę jako „Onych” oraz gwałtowną zwyżkę popularności „Naszych” (lewica pospeerelowska). Zawdzięczamy to w dużej mierze brakowi rozliczeń za represje z czasów władztwa Towarzyszy. Temu także zawdzięczamy dzisiaj brak odwagi w wyjaśnianiu do bólu przyczyn Katastrofy Smoleńskiej. Wiedza o niej nadal rządzi logika informacyjna Stanu Wojennego.
P.S.
W lipcu 2009 roku miało miejsce dziwne zdarzenie. Opisałam je na bieżąco w swojej notcehttp://1maud.salon24.pl/114939,annie-walentynowicz-znowu-groza-skandaliczne-reakcje. Panią Annę zaniepokoiło zachowanie pewnego młodziana nachalnie fotografującego Ją na ulicy. Policja odmówiła ścigana argumentując przyzwoleniem na fotografowanie. Pani Anna powiedziała, że owszem, wolno, ale w powiązaniu z pogróżkami telefonicznymi i listownymi wobec siebie, o których mówiła oficerowi dyżurnemu, zachowanie tego człowieka było manifestacyjnym pokazywaniem jej, że nie może czuć się bezpiecznie nigdzie. Albo też robił zdjęcia do identyfikacji ,dla zleceniobiorcy kolejnego napadu.
Kolejnego, bo około 9 lat temu, na cmentarzu Srebrzysko, które pani Ania regularnie odwiedza (grób męża) pani Anna została dotkliwie pobita, miała nogę w gipsie. Sprawców nie złapano. A śledztwo poszło niemrawo, bo pani Ania nie zgłosiła o napadzie, zadawalając się pomocą lekarską...Powiedziała gorzko do dyżurnego, który odbierał jej zawiadomienie: niech Pan zatem nie marnuje kartki papieru, skoro i tak nic nie zrobicie.
*pakt o braku odpowiedzialności za zbrodniczą przeszłość prominentnych działaczy tego systemu
** pobierał pieniadze za donosy na kolegów z pracy w latach siedemdziesiątych
***„Wnuk ofiary pyta: – Jeśli prokuratura nie dysponuje dokumentacją sekcyjną, która opisuje Babcię, to na jakiej podstawie dokonała typowania szczątków do ekshumacji? I jak to możliwe, że prokuratura nie posiada akt odnoszących się do naszej Babci, ale liczba akt zgadza się z liczbą kobiet, które były na pokładzie tupolewa – jest ich 24? Chyba prokuratura także widzi, że nie wszystko jest w porządku, bo prok. Jarosław Sej zaproponował nam, byśmy zrobili własne badania DNA. Nie chciał się jednak zgodzić na badania za granicą, tylko w Polsce, na zlecenie prokuratury wojskowej – relacjonuje Piotr Walentynowicz.
"Gazeta Polska" zapytała prokuraturę, czy dokumentacja dotycząca kobiet ofiar katastrofy smoleńskiej jest pełna, czy też część została w Rosji. „W ocenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie dokumentacja z sądowo-medycznych sekcji zwłok kobiet – ofiar katastrofy smoleńskiej została przekazana w całości” – napisał ppłk Janusz Wójcik, p.o. rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej. „W świetle ustaleń śledztwa poczynionych już po ekshumacji, w szczególności sprawozdania z badań genetycznych przeprowadzonych przez dwa niezależne ośrodki akademickie (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy oraz Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu) kwestia identyfikacji genetycznej ciała śp. Anny Walentynowicz nie budzi wątpliwości” – dodał.”
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,10349572,Walesa_odwiedzil_Jaruzelskiego_w_szpitalu___Panie.html
http://wpolityce.pl/wydarzenia/69253-stefan-niesiolowski-broni-generala-jaruzelskiego-jezeli-kaczynski-chce-sadzic-ciezko-chorego-czlowieka-to-jest-po-prostu-idiota
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Stefan-Niesiolowski-niech-rodziny-placa-za-niepotrzebne-ekshumacje,wid,14962738,wiadomosc.html
http://lubczasopismo.salon24.pl/Mistrzowie/post/543922,weryfikacja-dzialan-medyczno-sadowych-po-katastrofie-smolenskiej
http://wpolityce.pl/wydarzenia/69277-szokujace-doniesienia-rodziny-walentynowiczow-do-dzis-nie-wiadomo-co-stalo-sie-z-cialem-sp-anny-walentynowicz
http://wyborcza.pl/1,75248,15126950,Anna_Walentynowicz__Moje_wspomnienia_ze_stanu_wojennego.html#ixzz2nLLCivQA
Inne tematy w dziale Polityka