Ewa Salamon. Cud malarka
Ewa Salamon. Cud malarka
kierownik karuzeli kierownik karuzeli
1131
BLOG

Medytacje PiS-owskiego listonosza. Polemika z @ Malgor

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

  Polemika a raczej uzupełnienie. Kilka dni temu ukazała się piękna notka – esej @ Malgor o poszukiwaniu skrzynki pocztowej. Lubię takie teksty, opowiadające o sprawach ważnych, posługując się małymi, niby drugorzędnymi rekwizytami. Według recepty Różewicza, że najlepszym opisem głodu jest opis kromki chleba. Notka brylancik. Jednakże szkoda, że Autorka wciąż waha się z zakupem skrzynki pocztowej, a gdy nawet ją kupi, to chce zabronić dostępu do owej skrzyneczki listonoszowi z pakietem wyborczym. Dlatego, po trochu, jako PISowski kusiciel nie odpuszczę duszyczce @ Malgor i może namówię Autorkę do porządnej, solidniej – tak jak Bóg przykazał – skrzynki pocztowej. Dostępnej także dla PIS owskiego listonosza.      

Ale najpierw kilka słów o tym, czym jest skrzynka pocztowa... Jaka jej istota, substancja, jak ją najtrafniej opisać? Chyba należy zacząć od stwierdzenia absolutnie banalnego, wręcz trywialnego, każda skrzynka ma dwa otwory. Jeden otwór dostępny jest dla każdego, zaś drugi otwierany jest małym kluczykiem. Jednakże czy tak być musi? Może po jakiejś drugiej stronie lustra istnieją inne skrzynki pocztowe. Skrzynki alternatywne? Trzy a nawet wielootworowe. Skrzynki rozpustne. Skrzynki pijane. Gdybym miał możliwość decydować o swojej alternatywnej skrzynce pocztowej, to prosiłbym o skrzynkę absolutnie bezotworową i szczelną, ponieważ ostatnio na mój adres przychodzi zbyt wiele rachunków do zapłacenia.

Wróćmy jednak do rzeczywistości. Jak powinna wyglądać skrzynka pocztowa, która mogłaby zadowolić @ Malgor? Tym bardziej, że jest to blogerka dyskretnie anty pisowska, ceniąca sobie wolność, wielce wyrafinowana, rozsmakowana w literaturze i stawiająca swojemu interlokutorowi najwyższe wymagania. Jak więc powinna wyglądać owa idealna skrzynka pocztowa? Tym bardziej, że zbliżają się wybory i prawdopodobnie za trzy tygodnie PIS owki listonosz z pakietem wyborczym podejdzie do ( płotu muru) domu Malgor.

Lecz zanim odpowiemy na to, odpowiedzmy sobie na inne, pomocnicze pytanie.

Owe pytanie brzmi. Do kogo należy skrzynka pocztowa? Odpowiedz wydaje się banalna, jest tego, kto ją ma. Czy jednak? A może od jednej strony jest państwowa, a prywatna od tej drugiej? A może jest wspólna? Nie wiadomo czyja? Każda odpowiedz wydaje się nie pełna. Ułomna. I status prawny skrzynki pocztowej nie jest do końca jest określony. Bo gdyby była moja, w sposób absolutny, to każdy listonosz, kurier, czy inny roznosiciel, powinien uzyskać, przynajmniej moją ustną zgodę na wrzucenie czegokolwiek do mojej skrzynki. Jednak tak się nie dzieje. Każdy wrzuca do m o j e j skrzynki co chce i kiedy zechce...

Z tej konstatacji płynie pewna wskazówka dla Malgor, gdy akurat się okaże, że to ja będę listonoszem roznoszącym pakiety i Autorka mnie poszczuje swoimi kotami, to jednak – w świetle prawa - ominę te koty, ponieważ mam zagwarantowany prawny dostęp do tej skrzynki. Mam także pakiet wyborczy i nie omieszkam go użyć. Może brzmi to groźnie, ale jak walka wyborcza to walka. Na skrzynki pocztowe. Koty. Krew i atrament

Aby nieco złagodzić napięcie, zaproponuje mini wspomnienie mojej osobistej skrzynki pocztowej. Pamiętam, że przed wielu laty, gdy zamieszkałem na warszawskim Ursynowie, to skrzynka pocztowa należała do mnie, ale także do Poczty Polskiej. Kluczyki do owej skrzynki otrzymałem na poczcie, a gdybym zgubił ów kluczyk, kopia owego kluczyka, przechowywana była u kierownika poczty. Skrzynka była wiec taka pół na pół. Pół było tam mnie i pół państwa. Zastanawiam się, czy ów opis pierwszej skrzynki pocztowej należałoby uzupełnić opisem pierwszej miłości. To porównanie może wydawać się szokujące, lecz tak nie jest. Gdy dostawałem miłosne listy, pierwsza o tym d o w i a d y w a ł a się właśnie moja skrzyneczka, do której klucz miałem ja i kierownik pobliskiej poczty. A były też inne listy, listy poufne, listy konspiracyjne, listy od wujka z Ameryki ze stówką dolarów. Nie jedną przygodę korespondencyjną przeżyła moja ukochana skrzyneczka.

To było dawno, w czasach dyktatury proletariatu, a także dyktatury Poczty Polskiej, chociaż ta ostatnia dyktatura wcale mi nie przeszkadzała. Można powiedzieć - Poczta Polska mój świat jakoś porządkowała. Świat był klarowny. Czysty. Bez owych śmieci tysiąca ulotek poczynając od maści na erekcje aż po propozycje usług kremacyjnych. Ulotek, które nawet eraz zalegają moją skrzynkę pocztową. To był wtedy piękny uporządkowany pocztowy czas. Czas mojej młodości i młodości mojej skrzynki pocztowej. Chociaż ten czas miał także swój dramatyzm. W 1969 latem, powstaje piękna, refleksyjna piosenka Skaldów „ Ludzie zejdzie z drogi, bo listonosz jedzie” Lecz już zimą 1970 roku polała się krew ludzi. Krew stoczniowców, robotników, może nawet krew listonoszy.

Co było potem? Potem zmieniałem mieszkania, zmieniałem kobiety, ale co najważniejsze - zmieniałem także skrzynki pocztowe. A świat stawał się coraz bardziej skomplikowany, a także coraz bardziej dziwna, złożona stawała się sytuacja prawna owej skrzynki pocztowej. Nawet jeszcze niedawno, bo kilka lat temu, dziwni ludzie przedstawiający się jako kurierzy, wrzucali do mojej skrzynki listy obciążone blaszkami 50 gramowymi, ponieważ jakaś firma kurierka za zgodą ówczesnej władzy PO, w ramach prywatyzacji wszystkiego co się rusza, chciała skasować Pocztą Polska. Nie poddawałem się jednak, odganiałem tych posłańców nowych czasów. Marząc o prawdziwym listonoszu Poczty Polskiej, który podjeżdża do mojego domu za miastem na skrzypiącym zdezolowanym rowerze. Takie było moje marzenie, nieco rustykalne, wiejskie, może nawet anachroniczne. Lecz jakże piękne. Świat jednakże zmieniał się nieubłagalnie. Stawał się coraz bardziej postępowy i nowoczesny i teraz do mojej skrzynki dostęp ma każdy, kto tylko zechce.

I tak oto moja skrzynka stałą się zwykła pospolitą kurewką.

A jeżeli tak, jeżeli ma dostęp do niej każdy, to dlaczego zabronić mam dostępu PISowskiemu listonoszowi? Który być może właśnie jedzie na rowerze, a ludzie schodzą mu z drogi. Być może to pozwoli mi na chwilę wytchnienia, przywróci wspomnienia, da chwile ulgi. I może na powrót mój świat stanie się światem spokojnym i uporządkowanym. W którym istnieje listonosz. Rower. Poczta. I ludzie, którzy piszą listy. Czyli będzie tak ja w tej pięknej piosence Skaldów.

Ludzie listy piszą, zwykłe, polecone

Piszą, że kochają, nie śpią lub całują cię

Ludzie listy piszą nawet w małej wiosce

Listy szare, białe, kolorowe

Kapelusz przed pocztą zdejm

Powróćmy jednak do pytania kluczowego, do pytanie o skrzynkę pocztowa dla @ Malgor? O jej wygląd, a przede wszystkim o jej o istotę? Tak mi się zdaje – proszę mi wybaczyć ten osobisty ton - ale skrzynka pani profesor powinna być całkowitą odwrotnością mojej skrzynki. Powinna być – że tak powiem - postępowa i nowoczesna, powinna być skrzynką bez kompleksową, skrzynką wielootworową. Z tym, że tylko jeden otwór powinien być zamknięty na siedem spustów. Ten otwór to otwór na pakiet wyborczy przywieziony przez PIS owskgo listonosza. Lecz obawiam się, że ów listonosz mógłby sprytnym ruchem ręki ów pakiet jakoś wrzucić. Dlatego skrzynka pani powinna być także magiczna, może nawet niewidoczna, lub też, co chwila zmieniająca swój kształt. Raz powinna być taka, a raz inna. A może zaproponuje pani skrzynką pocztową postmodernistyczną. Raz będzie kolorową plama a raz kubistycznym wielo obrazem. Wielo istnieniem. Skrzynką pocztową pozbawiona wszelkiej perspektywy. I wtedy biedny poczciwy PIS owski listonosz stałby z rozdziawiony gębą przed ową nowoczesną i postępową skrzynką zadając sobie pytanie - Gdzie mam w końcu wrzucić ten pakiet? A jeżeli wrzucić, to jak? Którędy? Na koniec ów PISowski poczciwina zrezygnuje z próby doręczenia pakietów i odjeździe na tym swoim śmiesznym skrzypiącym rowerku..

Lecz mam także słowa pocieszenia. Ulgi. Dla owego listonosza. Dla siebie, ale także, może i dla pani. Nasz świat właśnie przemija i nasze problemy związane z poszukiwaniem idealnej skrzynki pocztowej i tak nie mają żadnego znaczenia. Po prostu. Czeka już na nas „ Poczta elektroniczna ” nie w jakiejś skrzynce, ale w „ chmurze „ Jednakże w tych chmurach nie latają już ani orły ani anioły tylko jakieś nie do zobaczenia mega bity. Także nadchodzi era 5G. Z mnóstwem masztów ( zamiast skrzynek) z tonami informacji i tysiącami kamerek. Które będą śledziły nasz każdy krok i każdą nasza myśl. Nadchodzi era Homo – Smart( us). Nie będzie już ani PISu ani PO, będzie za to „sztuczna inteligencja” która wyśledzi nasze preferencje wyborcze i obliczy sny. I być może za nas zagłosuje... Bez udziału skrzynek pocztowych i listonoszy na rowerach

Malgor. Zaprawdę powiadam pani, jeszcze zatęskni pani za czasami, gdy do pani skrzynki pocztowej pewnego razu podjechał poczciwy listonosz z pakietem wyborczym a pani poszczuła go kotami swemi.

Uzupełnienie uzupełnienia.

Notka @ Malgor. https://www.salon24.pl/u/malgor/1038673,salonowa-dama-syberyjska-o-skrzynce-pocztowej-czyli-kierownikowi-karuzeli-do-appendixu


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo