Lechu… Pewnie zauważyłeś, że z różnych stron sporu politycznego rozlegają się głosy - ACH, GDYBY LECH WAŁĘSA PRZYZNAŁ SIĘ DO WSPÓŁPRACY Z SB, TO WTEDY WSZYSTKO BYŁOBY MU WYBACZONE. Pomyśl, ta oferta jest wciąż aktualna? Najpewniej wyszkolono cię w duchu, że w żadnym wypadku, nie możesz przyznać się do tego, że byłeś tajnym współpracownikiem tej czy innej służby. Nigdy, i w żadnej okoliczności. Złapią się za rękę, to mów - Ta ręka nie jest moją ręką - Patrz im w oczy i kłam. Śmiało. Z Matką Boską w klapie. Z palcami na krzyżu. Nie wiem jednak, czy ta metoda szkolenia i zaparcia się wszystkiego jest korzystna dla ciebie. Lechu, tej metody nauczyli ciebie, ludzie, którzy tak naprawdę nie znają duszy polskiej. Jej zakamarków i tajemnic. Wyszkolony zostałeś przez pseudo Polaków. Polacy, jako naród chrześcijański mają słabość do wszelkich metamorfoz i wybaczania. Do przejścia, pomiędzy tym co ciemne, do tego co jasne. Szaweł spada z konia u bram Damaszku i oto mamy św. Pawła. I to jest dobre i piękne. To p r z e j ś c i e z jednego świata do drugiego. Służby, które cię skłoniły do współpracy, tego nie rozumiały. To było obce ich kulturze. Czytały Marksa a nie Sienkiewicza. Tylko popatrz … Kmicic przeciera oczy i widzi, że Radziwiłł to taki szwedzki ubek , więc zostaje Babiniczem i broni Częstochowy. A więc Lechu, przesyłam ci radę, wartą tyle, ile główna wygrana w loterii z tego, i z tamtego świata. Bądź jak św. Paweł, bądź jak Babinicz, oświadcz a najlepiej dokonaj uroczystej przysięgi niczym Tadeusz Kościuszko - Tak byłem TW Bolek. Najlepiej zrób to na manifestacji KODu, w rocznice sierpnia. - Powiedz całemu narodowi - Bolek to ja! Kłamałem i donosiłem na kolegów. Nie miałem szczęścia w totka, ale za to wylosowałem szczęśliwy los w roku 1970, w siedzibie Milicji Ludowej. Przed 1980 rokiem znowu podjąłem współprace, i jako agent wpływu przewodziłem Solidarności.
Pewnie myślisz, że Polacy jak te kruki i wrony rzuca się na ciebie i rozdziobią. Otóż nie. Tak naprawdę, dopiero wtedy ciebie pokochają i zostaniesz naszym bohaterem. Polacy, a może także inne narody, nie szukają piękna i moralności w stanie czystym i niewzruszonym. Nigdy taki idealny imperatyw nam nie smakował. Po prostu, był niepojęty. Zbyt daleki. Nie przekonywał naszej duszy. Zawsze szukaliśmy jakieś skazy, dwuznaczności, i dopiero wtedy ustawialiśmy bohaterów na cokoły. Na pomnikach nie chcemy mieć aniołów, ale ludzi z krwi i kości. Za tym tęsknimy i tego po tobie oczekujemy. Oczywiście, w pierwszej chwili, większość z nas krzyknie z oburzenia. Obrzuci cie błotem. Wywiezie na taczce. Lecz po kilku tygodniach, zacznie się ogólnopolski program wybaczenia Lechowi. Czeka na takie oświadczenie cały zastęp dziennikarzy. Ubogaconych humanistycznie i wyszkolonych dialektycznie, aby zrozumieć Twoje powikłane i tragiczne życie.
Lechu:
Byłeś młody i głupi. Tak samo jak każdy z nas był młody i głupi. I każdy z nas, z bólem serca, przypomina sobie grzeszki młodości. To ważny trop. Pójdziemy więc razem tą drogą z pełnym zrozumieniem. Nie miałeś mieszkania. Żona w ciąży, wiec musiałeś. Musiałeś Lechu. I zrobiłeś to. I to jest mądre i słuszne, bo takie jest życie. W latach 80 – tych ubiegłego wieku, w Polsce było 90 000 tajnych współpracowników SB; czyli 0, 2% naszego społeczeństwa miała swoje teczki pracy. Mniej lub bardziej pękate. A reszta, to znaczy 99, 98% nie miała takich teczek. Może to było złe? Antyspołeczne. Może wszyscy, pomijając dzieci i oseski, powinni mieć takie teczki? I pracować dla dobra ludowej ojczyzny, a zarazem szukać swojego miejsca w życiu. Tak jak ty. Zaczynałeś swoje dorosłe życie w kraju, gdzie goła pensja nie wystarczała do przeżycia. Jedni kombinowali węgiel, mięso, cement, papier toaletowy, a ty miałeś do zaoferowania tylko kilka nazwisk. Bo przecież nie miałeś w nadmiarze papieru toaletowego ani cementu. Ty - prosty robotnik ze wsi, miałeś to, co miałeś. Garść informacji. Kto z kim, i dlaczego? Tylko tyle… Lechu dziś wystarczy jak zapłaczesz nad losem tych ludzi, przeprosisz ich. A Polacy… to taki naród, że pokochają cię i wybaczą. Tak, będziesz Bolkiem, ale naszym Bolkiem. Bolkiem Odnowicielem. Staniesz na czele KODu i poprowadzisz naród ku odnowie moralnej.
Po drugie, może i manipulowałeś NZZ Solidarność. Realizowałeś wskazówki Kiszczaka, ale przecież robiłeś to dla dobra Związku Zawodowego. Polacy w swojej masie, zwykle obojętni są na sprawy polityczne. Można dowoli dokręcić im śrubę. A oni nic, zero, dalej będą zadowoleni, że z kranu leci ciepła woda, lecz do czasu, nagle ogarnia ich szaleństwo. Pojawiają się wtedy rewolucjoniści z nikąd. Błędne recepty, i właśnie wtedy potrzebni są tacy przywódcy jak ty. Pragmatyczni. Ludzie umiaru i kompromisu. Pokorni i skromni. Co prawda, podczas internowania w Arłamowie nieco zaszalałeś. I tak, przez 11 miesięcy, jak obliczyli nieprzyjaźni ci ludzie, wypiłeś: Spirytusu - 2 but., wódki - 289 but., wina - 158 but, winiaku - 59 but., szampana ( pewnie radzieckiego ) - 238 but, piwa - 1115 but. Popatrz, nowy reżim, chce usunąć ciebie z podręczników, wymazać z naszej pamięci. A może w podręczniku historii powinno być dokładnie wyliczone, te wszystkie buteleczki i trunki? Niech młodzi wiedzą, że życie nie jest proste, że życie to nie przelewki. Lecz ile byś nie wypił i nie zjadł, świadczy to o Twojej silnej głowie i sprycie. I takiego właśnie, przy – wódcy Polacy potrzebują. Pokazałeś więc swoją nieokiełznaną naturę i apetyt na życie, i bardzo dobrze, nikt nie jest ze spiżu. Na szczęście wtedy – w Arłamowie - ogarnąłeś się, i napisałeś list do swojego mentora generała Jaruzelskie, podpisując się „ KAPRAL” Było to skromne a zarazem genialne posuniecie wyprzedzające epokę. Czasy w jakich żyłeś. Dziś nie potrzeba nam generałów, ani prezesów z Nowogrodzkiej, ale ludzi takich jak ty. Kaprali naszego życia codziennego. Ludzi z silną głową, trzeźwo stąpających po ziemi. Ta prawda zrozumiała jest każdemu mieszkańcy naszego kraju. Wystarczy nam, że w szkole mamy romantyków, na ulicy zaś chcemy ciebie. Na czele KODu, a może niedługo na cokole. Kaprala Wałęsę a nie profesora Kaczyńskiego.
Potem, jako Prezydent musiałeś bronić lewej nogi. Musiałeś, chociaż tak naprawdę nie chciałeś. Pragnąłeś na prawą nóżkę, ale ci już nie dano. Szantażowano cię, zmuszano, wyciągano na ciebie rozmaite papiery. Raz się przyznałeś do trzech czy czterech podpisów. Potem się wycofałeś. Nie wiem, czy dobrze zrobiłeś, ale widać, że się szamotałeś w tej swojej tragicznej pułapce, niczym bohater Sofoklesa. I brnąłeś dalej w jakieś rozpaczy, zwątpieniu, aż przyszedł nowy zmiennik. Aleksander III Kwaśniewski. Nowy samodzierżawca Polski, ale wtedy nie miałeś już sił na nic. Został ci inno złoty róg. Zagrałeś, lecz nikt cię już nie chciał słuchać.
Więc teraz, teraz, kiedy Twoje życie zmierza ku finałowi musisz powiedzieć prawdę. Bo może jest tak, że prawda wcale nie wyzwala, ale tak, że prawda się opłaca. I to lepiej niż wygrana w Totka. Lechu, kochany. Prawda w Polsce, Twoja prawda, to jak mega kumulacja.
Komentarze