kierownik karuzeli kierownik karuzeli
1031
BLOG

Bloger Echo 24. Tartuffe polskiego dramatu a niepełnosprawni

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Teatr komedii w Polsce jest przeogromny. Te sceny, zapadnie i galeryjki. Ci sędziowie, komedianci i ten były prezydent spieszący się na „ bardzo ważne spotkanie w Mławie”, ci wykwintnisie dobrego uczynku pchający na pokaz wózki z niepełnosprawnymi. Świętoszkowie reagujący oburzeniem na każdy złośliwy komentarz. Najchętniej widzieliby siebie w roli kapłanów celebrujących prawdę. Na Salonie 24, takim doctore, niczym postać Świętoszka z komedii Moliera jest przezacny akademik pan Pasierbiewicz. Z nabożną miną człowieka oburzonego nikczemnością pisowców, którzy wykonują „ dywanowe naloty na blog…” kroczy od notki do notki. Mój Boże, co za bidula, że tak powiem – spalona napalmem krytyki. Ale zapewne to tylko taka wybujała retoryka. Pewnie do przyjęcia. I szczerze mówiąc, można się z tych „ nalotów dywanowych” dobrodusznie pośmiać, ale ostatnio ten nasz świętoszek z Krakowa, posunął się do ostateczności i porównał obśmiewających go komentatorów do „ zawziętego chamstwa i przerażająco nienawistnej agresji przywodzącej mi na pamięć opowieści mojej śp. Mamy o Wołyniu” Ciekawe co … 

Wystarczy zobaczyć kilka zdjęć polskich ofiar Wołyńskiej Rzezi, aby zrozumiec wielką niestosowność owego porównania. Staram się zrozumieć ową emocje, która skora jest do takich skojarzeń. Ile trzeba mieć w sobie hipokryzji, wręcz nienawiści, aby pozwolić sobie na takie zestawienie. Lecz zostawmy naszego Tartuffe z Krakowa w pokoju, a zajmijmy się innymi świętoszkami, którzy w tym swoim nabożnym świętoszkowaniu, hipokryzji, w tej swojej nowej religii współczującej, widzą drogę, która ma doprowadzi ich do władzy.      

A wiec jak zrozumieć ową polityczną religie? Religie produkującą fałszywych proroków i fałszywe miłosierdzie. I ten ogrom hipokryzji, który nagle zawładnął, co niektórymi sercami i umysłami naszych rodaków. Daleko nie sięgając - były lider Nowoczesnej z kropką, na spacerze z chłopkiem na wózku inwalidzkim, to lans w czystej postaci. I nie jeden Petru tak się lansował, nagle cała Polska zaludniła się tymi świętoszkami. Celebrici wszelkich dolegliwości i chorób nagle – z dnia na dzień, pojawili się ze swoimi społecznymi receptami. I co było najbardziej zdumiewające najwięcej tych uzdrowicieli wywodzi się ze środowisk, które jeszcze nie tak dawno, szły na pochodach z żądaniami jeszcze większej liberalizacji życia i nieograniczonej aborcji. Te wszystkie „ dziewuchy dziewuchom” nagle zapałały miłością do osób niepełnosprawnych. I najczęściej słowem – zaklęciem przez dziewuchy wykrzykiwanym stało się nie słowo – nasza macica – lecz - pielucho majtki. I wtedy dyskusja przestała być dyskusją. Polemiką, a stała się satyrą. Polską komedią.   

 To, że już dawno ten protest niepełnosprawnych przestał być protestem, a stał się polem walki politycznej, co jest jakoś do zrozumienia, ponieważ, być może polityka jest wszędzie. I polityką może być wszystko. Jednakże ta polityczna wojna przybrała charakter wręcz wojny religijnej. Gdzie Kuba, czy Arek i inni młodzi niepełnosprawni protestujący w Sejmie, stali się młodymi bogami, a ich matki kapłankami. Cały świat wkoło, to świat uproszczony, świat profanum. Nie było wiec żadnej istotnej refleksji, że – w tym innym świecie – istnieją także inne upośledzone grupy, rzesze słabo uposażonych emerytów, ludzi starych i chorych pozostawionych samych sobie. W tej zapalczywej religijności owych świętoszków, przywoływano także rozmaite przykłady niecelowych inwestycji, od strzelnic w każdym powiecie, aż po Centralne Lotnisko. Czyli oni, tylko oni, i nikt po za nimi, nie miał prawa do opieki i inwestycji. Tylko oni, świeci tych dni, mieli prawo ogniskować całą opinie publiczną. Niczym zazdrośni wszechpotężni bogowie, próbujący niedzielną mszę rozciągnąć na cały tydzień. A wszelka próba nawiązania kontaktu,jak wizyta rzecznika rządu z propozycją gotowej ustawy, kończyła się okrzykiem matki – kapłanki - „ Nie zostawiać nam tego” - Ta forma bezosobowa, arogancka. To odrzucanie pisma, bez czytania, bez nawet odrobiny namysłu i szacunku wobec przedstawiciela rządu, oto kolejny dowód na fanatyzm rozumu pozbawionego odrobiny zdrowego rozsądku. Umysłu odrealnionego. Wręcz religijnego. Propozycje rządowe miały być tylko takie jakie wyobrażały sobie protestujące kobiety.   

W ilości 5 czy 6 matek – kapłanek zgłaszanych najchętniej przed TVN owskim ołtarzem. Zaś wszyscy, którzy nie celebrowali owego misterium niepełnosprawności, wyzwani byli od najgorszych. Jako bezbożnicy, cynicy, ludzie z „ innego kręgu kulturowego” ( patrz doctore Pasierbiewicz) Pojawiali się całe tabuny – owych zgorszonych ludzi, rozmaitych świętoszków i celebransów owego protestu.

A miejsce okupacji Sejmu, potraktowane zostało jako święte miejsce. Nowa Jerozolima opozycji. Nagle wszyscy świeci tego świata zglosili się w celu odbycia pielgrzymki do tego miejsca kultu. Pani Ochojska. Powstańczyni warszawska. ( zachowując pisownie gender), jakaś niepełnosprawna para olimpijka i oczywiście sam Wałęsa, w drodze do Mławy, przysiadł na wózku dla niepełnosprawnych. Lecz bogowie i ich obsługujący świętoszkowie wciąż byli nienasyceni. Niewymodleni… Brakowało im tylko Kaczyńskiego na kulach. Chorego na kolano, który zrezygnuje z mandatu, z przywództwa partyjnego, z ochrony osobistej i przyłączy się do okupacji Sejmu.  

Żywa gotówka i abdykacja Kaczora, oto czego było potrzebne owej religii Przemysł który kiedyś produkował pogardę, teraz nagle, zaczął produkować miłosierdzie. Rozmaite redakcje pospiesznie zaczęły szukać w swoich archiwach reportaży o ludziach niepełnosprawnych i serwować nam te miłosierdzie przez całą dobę. Stwarzano rodzaj histerii, w której ludzie niepełnosprawni stawali się jeszcze bardziej niepełnosprawni, a matki super matkami. Tłum czarnych macic odrzucił wieszaki i zaopatrzony w higieniczne chusteczki ronił fałszywe łzy. I to załamywanie rąk, ten szloch miał rozbrzmiewać nad naszą krainą aż go usłyszy zagranica. Aż go zobaczą możni tego świata na zgromadzeniu parlamentarnym NATO w Warszawie. Lecz stało się coś – czego nie rozumiem. Protestujący zrezygnowali z protestu. Stał się cud… Czyżby ich bóg abdykował?  

Czy PIS w 2014 nie wykorzystał politycznie niepełnosprawnych do swoich celów politycznych? Z pewnością tak. Tak było… Lecz jednak, to co działo się w ostatnich tygodniach przekroczyło wszelkie granice. Chociażby, dlatego, że nikt w 2014 nie skłaniał chore dziecko na zespół downa, aby rzucał jajkami w portery polityków PO. Ani też żadna pisowska pani, czy inna „ Stalińska” nie krzyczała na ulicznej demonstracji z udziałem niepełnosprawnych - Nienawidzę was! Nienawidzę was! ( was czyli rządzący PIS).A potem,po tym lepiej czy gorzej zagranym seansie nienawiści, nagle zmieniła rolę i kostium i zaczęła agitować za wyborami samorządowymi do PSLu… Można powiedzieć - Co za talent. Co za rola. Może gdyby zatrudnili ją w „ Koronie Królów” jako młodą Królową Annę, kobieta by się uspokoiła.

Boje się jednak, że to już nie komedia polska, a dramat polski. Dramat, bo po stronie opozycji zaroiło się od fanatycznych świętoszków, ciskających (nie) miłosierne gromy, porównujących swoich przeciwników do bandytów z UPA. Z drugiej strony – może stać się tak, że władza uzna, że wszelkie dalsze koncesje dla niepełnosprawnych mogą być uznane jako słabość rządu i otworzą furtkę do dalszych żądań. Jak więc otrząsnąć się z tej religii miłosiernej i spojrzeć na ludzi niepełnosprawnych jak na ludzi z krwi i kości? Trzeba pomoc tym ludziom, ale na Boga, nikt im nie zapewni bilety do kina na wszystkie filmy świata i na lody o tysiącu smakach… Jak więc znaleźć ową harminie w pomocy? Jak naprawdę otworzyć serce dla tych ludzi? Wciąż pamiętając, że niepełnosprawność nie jedno ma imię. Lecz jeszcze jedno podstawowe pytanie musi się nasunąć … Czy w tej wszechogarniającej empatii, mamy zapomnieć o ludziach zdrowych? Tak, tak, zdrowych … tych najbardziej dynamicznych, zdolnych i kreatywnych. Może także im należy się pomoc, aby byli jeszcze bardziej zdolni i kreatywni. Jeżeli nasz naród, wyobrazimy sobie, jako gromadę ludzką maszerującą prze pustynie, to musimy pomagać tym, którzy „ wleką się „ w ogonie, ale nie możemy zapomnieć – przepraszam za tą egzaltacje – o szklance wody dla tych, co na czele. Co prowadzą naród.

Ale wrócę do owego pytania podstawowego. Jak znaleźć ową harmonie w tym marszu przez pustynie? Przede wszystkim musimy pozbyć się owej fałszywych religii miłosierdzia. Jak i rozmaitych maści świętoszków roniących łzy na zawołanie. Odporni jesteśmy już na wiele zagrożeń, chcemy kupić nawet najnowocześniejsze rakiety, ale pamiętajmy jeszcze, że w arsenale broni istnieje coś takiego jak łzy. Koniunkturalne łzy … Także Owe „ Płaczące matki” mogą nam zakłócić ostrość widzenia. Tworząc na pustyni złudne miraże. Turbo – liberalizm także produkuje swoje idee, Które głoszą, że każdy w tłumie maszerującym przez pustynie jest absolutnie wolny i idzie sobie gdzie tylko chce…, Ponieważ jest młody piękny i bogaty i tak będzie przez całe życie.

A więc staje przed nami, odwieczne pytanie o harmonie w tym naszym marszu przez pustynie?


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka