Artur Soboń, Rafał Sura, Piotr Pogonowski, Marta Gajęcka to czterech członków zarządu organizujących bunt i dywersję w NBP w ramach walki o większe pensje, premie oraz przywileje dla siebie. Każdy z nich zarabia około 1 mln zł rocznie - taka informacja wypłynęła od źródła z NBP.
Oprócz prób istotnego zwiększenia swoich wynagrodzeń – zdaniem informatora – walczyć mają również o dostęp do służbowych aut z szoferami, możliwości wyjazdów na polityczne konferencje krajowe i eventy zagraniczne.
Wszystko to blokować ma prezes NBP Adam Gapiński. Obecnie zbliża się koniec kadencji prezesa Pogonowskiego i cała czwórka zorganizować się miała, by na ostatniej prostej skorzystać z siły większości i przegłosować większe wynagrodzenia dla siebie i dodatkowe przywileje.
Według informatora pierwszą część ich oczekiwań (dostęp do aut z szoferem) udało im się przeforsować na ostatnim, poniedziałkowym zarządzie. Zostało to podobno mocno skrytykowane przez prezesa Glapińskiego i odebrane z olbrzymim zaskoczeniem. Dalej informator z NBP twierdzi, że od tej pory mówi się o buncie w zarządzie NBP, który ma na celu doprowadzenie do podwyższenia wynagrodzenia członków zarządu do poziomu zastępców prezesa (a więc o kilkaset tysięcy złoty rocznie).
Z informacji jakie otrzymał niżej podpisany z otoczenia wspomnianych członków zarządu, możliwa jest blokada przez nich różnych, strategicznych dla kraju i banku projektów, po to tylko by uzyskać podwyżki. Z otoczenia NBP wiadomo również, że prezes Glapiński odrzucił ich roszczenia, podobnie jak reszta członków zarządu za wyjątkiem prezesa Pawła Muchy, który pozostaje w konflikcie z prezesem Adamem Glapińskim i chętnie popiera każdą inicjatywę przeciwko niemu. Sprawa jest rozwojowa.
Bolesław Rad
Inne tematy w dziale Polityka