Powódź w Niemczech, 2021
Powódź w Niemczech, 2021
A-Tem A-Tem
672
BLOG

Kaputt

A-Tem A-Tem Polityka Obserwuj notkę 24

Rozpad Niemiec

Zacznijmy od podsumowania powodzi, jakie sporządzili Szwajcarzy. Kto chce obejrzeć zdjęcia, obrazy, i się na przykładach zorientować, ten może ten jeden film kliknąć. Komentarz jest w języku niemieckim.




Pod następnymi linkami natomiast zamieszczone są starsze, wówczas na gorąco kręcone filmy.

https://youtu.be/SzkU_Grao50

Oto tereny położone nad Arem, Erftem i Mozą. Patrz: rzeka Ahr, rzeka Erft, rzeka Maas (fr. Meuse). Tak, "ten" Maastricht — ten od "traktatu" — leży nad Mozą. To tutaj w Maastricht wykręcono 7 lutego 1992 ów przekręt stulecia, który propaganda sprzedała następnie jako rzekome osiągnięcie unijne.

https://youtu.be/IBY6CeZXGAQ

Na zdjęciach i filmach widzimy, że powodzianie nie otrzymują żadnej pomocy z żadnej oficjalnej strony, tylko zwykli ludzie im – za swoje – jak mogą, to pomagają.

A teraz tamtędy powódź już przeszła i nam wszystkim pokazała, że Niemcy się rozpadają; że faktycznie przestają istnieć jako funkcjonalne państwo. Uświadommy sobie, że również Belgia — podobnie jak Niemcy — na naszych oczach rozpadła się: władze uciekły gdy tylko piwódź się zaczęła. Uciekły, lub też nasłały umundurowane bandy, przeszkadzające ludziom w sprzątaniu skutków powodzi.  

W Niemczech ponad 200 osób zginęło, i to do tego na względnie niewielkim terenie. Władze byłe zawczasu — i to wielokrotnie — ostrzegane, że powódź nadchodzi i to jeszcze poinformowane szczegółowo, z nazwaniem miejscowości, z dokładnością nawet 5 kilometrów GDZIE i KIEDY katastrofalnie wyleją rzeki. Po co informować, gdy udawać że "to nie jest moja odpowiedzialność" łatwiej. Schowali się.

Nigdzie nikogo w żaden sposób nie powiadomiomo o otrzymanych ostrzeżeniach. Ani radiem, ani przez media, ani przez syreny, ani przez mobilne systemy, ani w ogóle w ŻADEN sposób. Choć rządziciele, "służby" i cała — dęta jak się okazuje — "obrona cywilna" miała szczegółowe dane, wielokrotnie do nich transmitowane przez lokalne i przez ponadnarodowe organizacje, które analizują zagrożenia — m.in. pogodowe. No nie, po co bydło robocze mają ostrzegać? — W telewizorni cały czas leciały nagrania odmóżdżających "programów rozrywkowych" z taśmy, plus pieprzenie wynajętych idiotów o niczym.

I teraz najgorsze.

Zablokowano wszelkie oddolnie zorganizowane akcje pomocowe. Zablokowano WSZYSTKIE akcje straży pożarnej z regionów nie dotkniętych klęską. Zaś kto przyjechał, tego najpierw przetrzymano pod strażą, w bezczynności, a po trzech dniach — wyrzucono.

https://youtu.be/luRVc2XTJOI

Powódź z bliska.
Złodzieje rabują samochody, okradają otwarte domy, a policja sekuje... no, kogo? — Pomocnych sąsiadów. Oraz samych mieszkańców.

Jeszcze ci, którzy sami, którzy bez organizacji, bez przeszkolenia czy to w fachowych jednostkach ratownictwa technicznego, czy w straży pożarnej, jakoś jednak przedostali się i przyjechali — tych przez krótkie dni zostawiono w samotności, ale też we względnym spokoju. Jednak od przedwczoraj umundurowane bandy wyrzucają nawet tych pojedynczych społeczników. Na pomoc powodzianom najczęściej i najliczniej przybyli sąsiedzi, czyli okoliczni rolnicy i rzemieślnicy.

Tych się obecnie wyrzuca a jednocześnie setki zwerbowanych gdzieś, znudzonych palantów pod znakiem Czerwonego Krzyża zapełniają pośpiesznie postawione na czystej ziemi, OBOK terenów powodziowych "centra szczepień i testów".

Przyszłość?
Tamy wytrzymały, więc największe miasta nie popłynęły tym razem jeszcze do morza. Dziś w olbrzymich zbiornikach wodnych — w górach ponad miastami Nadrenii i Wesfalii — jest ciągle jeszcze 96% wody; tylko 4% dzieliło więc miasta od ruszenia wielkiej fali powodziowej. Trzeba wiedzieć, że tu zanim jeszcze nadeszły deszcze, zbiorniki retencyjne już wypełnione były w 80..90%, nie zatrzymały więc prawie niczego z fali powodziowej. Dlaczego były takie pełne? — Bo z pełnego wygodniej jest "produkować ekoprąd". A ludność i jej zabezpieczenie przeciwpowodziowe (do czego potrzebny jest pusty zbiornik) to betka, bzdeta, czniać durni. Najważniejsza jest kolejna pieniężna premia za produkcję ekolo-prądu; ta zaś biegnie najsprawniej, gdy zbiornik jest wiecznie pełny.

Nadreńskie tamy:

https://www.talsperren.net/Nordrhein-Westfalen/nordrhein-westfalen.html

Konserwacja stale napełnionego zbiornika i jego urządzeń, będących pod obciążeniem? Nie ma więc konserwacji. Tamy jeszcze trzymają, to po co ulepszać, po co sprawdzać? Jednak wyobraźmy sobie przez chwilę skutki tak krótkowzrocznej jazdy.

Skutek przerwania tam jest niemożliwy do wyobrażenia, zatem tutaj nie mówimy o tej ewentualności wprost. Ale myślimy. 20 milionów pozalewanych ludzi to wcale nie jest niemożliwość. Tylko tyle dobrego tym razem jeszcze było, że taka powódź nie wydarzyła się.
Kto chce o tym poczytać:

https://www.ruhrverband.de/nc/fluesse-seen/talsperrensteuerung/lagebericht/

A tu wykresy stanów i przepływów:
http://www.ruhrverband.de/index.php?id=246

Zalane tereny odrodzą się. Będzie prąd, czysta woda i rolnictwo też wróci. Co na pewno nie wróci, to chęć do odprowadzania coraz większych danin, podatków i opłat na rzecz pijawek z centralnego nie-rządu. Ostatecznie Nadrenia się oddzieli, a państwo Bundesrepublika rozpadnie. To jest widoczne od przynajmniej 40 lat, a od tego roku mamy pewność.

Bawarczyka nic faktycznie nie wiąże z, powiedzmy, Holsztyńczykiem. Frankonia, Badenia, Palatynat — są widoczne bardziej, niźli były czterdzieści lat temu. To były lata pokoju, zaś nadchodzący czas to przemiany, niepokój, reformy, przewalcowania. Sztuczny twór, jakim jest nieudolnie zarządzana Republika Federalna, jej zdefranczyzowanych, zdenerwowanych, pozbawionych głosu mieszkańców w ryzach nie utrzyma. Rozpadnie się w pierwszym przybliżeniu na kraje związkowe, posiadające naturalne granice kulturowe, geograficzne, ale przede wszystkim ludnościowe. Na lokalne kraje takie, jakie tutaj zawsze istniały. Na miasta-państwa, na niewielkie księstwa i na tereny zjednoczone gospodarczo, historycznie i oczywiście geograficznie.


Do miłego zatem

...gdzieś w nowym państwie.
Jedni zostaną tutaj po stronie Renu orograficznie lewej, czyli... we Francji Zachodniej. Inni odnajdą się we... Francji Wschodniej, jak prawy brzeg Renu (wschodni) nazywano na starych mapach. Możemy powrócić do dawnych nazw; to nawet wskazane. Wystarczy sobie uświadomić, że na wschód stąd leży Kraj Franków — Frankonia. Na straży brodu przed Frankonią leży Frankfurt.
Nazwy te są... francuskie.

A reszta Niemiec?
Berlin na przykład stanie się na powrót sobą: półsłowiańskim, półniemieckim, prowincjonalnym miastem zachodniej Wielkopolski, wielojęcznym. Och, ach! Przecież to nieprawdopodobne, niemożliwe!
Hmm. Czyżby?
Gdy szczury zaczną uciekać z tonącego okrętu, rozdmuchany subwencjami Berlin skurczy się do jego naturalnej wielkości, wynoszącej 200..400 tysięcy mieszkańców. Na tyle jest tam realnych miejsc zatrudnienia i utrzymania. Reszta to dęta pseudoaktywność. Weźmy nikomu niepotrzebne media, nieczytaną już prasę, nieoglądane już centralne TV, gdzie jeden na drugim stoją niewolnicy niewolników, udający... aktywność zawodową. Do tego niepotrzebne nikomu zarządy niczego i administracje administrujące samych siebie: milionowy parkinsonowski konwolut urzędów centralnych siejących chaos, koncernów handlujących chińszczyzną, stowarzyszeń wzajemnej adoracji i grup wpływu jednych na drugich — a wszystkie z nich tylko niszczące tkankę społeczną. Dziś ludzie tu już o tym dowiedzieli się. W odpowiedzi na niszczenie przez centralną indolencję, już przygotowują się. 

Kiedy się to zacznie?

Nie wiadomo. Może za trzy lata, a może za 300 lat. Pewne jest, że historii zanegować nie można, bo zawsze wyjdzie kto jest kim. Gdy zacznie wiać wiatr historii, wydarzenia potoczą się lawinowo. Przypomnijmy sobie 1918 rok i jak solidnym tworem wówczas wydawała się być CK Monarchia Austro-Węgierska. Też była wielonarodowa, jak Unia dzisiejsza. Też była zorganizowana, uzbrojona, nasycona biuralistami i propagandystami systemu.

A jednak.

Rozsypała się nieomal w jednej chwili, bez możliwości powrotu do zarządzania Europą przez panujących we Wiedniu. 
To było 'już dawno temu', wiem. Ponadto, wtedy państwa powstałe zaczęły od rabunków, kłótni, wojen; od doprowadzania ludzi do rozpaczy, a krajów do bankructwa — tak było i my to wiemy. 

Idzie nowe.
Tym razem ludzie są przygotowani do przypilnowania, aby powstające organizmy państwowe nie rozpoczęły urzędowania od dołożenia podatków, czy animozji. Tego nigdy więcej nie dopuścimy. Natomiast mała czystka po obecnych urzędach, i w agenturach, i w obrzydliwej propagandzie... prawdopodobnie będzie.

Ku pokrzepieniu serc

Strażak z powyższego filmu video rozpacza nad poszkodowanymi mieszkańcami zalanych terenów:

".....wir wollten helfen, aber wir durften nicht!"
tłum.
"my chcieliśmy pomóc; ale nam nie pozwolono"

A-Tem
O mnie A-Tem

Polecane blogi: ATEM  —  notatki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka