Wiarygodna jak Ewa Kopacz. Zapewne to powiedzenie przejdzie do annałów współczesnej historii. Pani Kopacz odwiedziła dzisiaj Mazowiecką miejscowość, oczywiście w celu sprawdzenia dobrodziejstw, jakie przyniosły rządy Struzika i PO. Organizatorzy nie zdali egzaminu. Na salę wdarła się wroga baba w berecie i zaczęła wołać „Pamiętamy Smoleńsk” zakłócając tak miłą atmosferę. Pani Kopacz raczyła, więc opowiedzieć kolejną wersję kopania na metr głęboko. Stwierdziła, że do takiej wypowiedzi skłoniły ją worki ubrudzone błotem, w których znajdowały się szczątki ofiar. W swej niebywałej prostocie intelektualnej, doszła do jedynie słusznego wniosku, że skoro błoto to musiano kopać. Na metr. I taka osoba jest Premierem. Pogratulować. Kłamczucha i mitoman Piechociński, czy może spotkać nas większe szczęście?
Przyciwnik tradycyjnego lewactwa, ludzi zwanych rzodkiewkami, mało wyrazistych. Wróg wulgaryzmów. Miłośnik przyrody i historii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka