Streszczenie sagi: 1. Republikaniec opublikował notkę. 2. Ja napisałem komcia 3. Pomiot lichy, chyba kloaczny, komcia wyciął. 4. Przerobiłem komcia na wpis. 5. Republikaniec odpowiedział komentarzem pod wpisem. 6. Ja odpowiedziałem jemu. 7. Pomiot kloaczny odpowiedź wyciął. 8. To jest ta odpowiedź w formie wpisu.
@Republikaniec
RE: "Popełnia Pan zasadniczy błąd, zakładając, że jako naród mamy tylko jednego wroga. A współcześnie... proszę sobie sprawdzić nowo ujawnione informacje o terminie szczegółach niemiecko-rosyjskich rozmów w Abu Zabi."
Nie. To pan popełnia błąd zakładając, że mamy tylko jednego wroga.
Do tego, w swoim typowym stylu, imputuje pan interlokutorowi swoje własne ograniczenia percepcyjne au rebours.
A może przełamał pan w końcu swoją wcześniejszą manierę krzyczenia: "Rosja! Rosja! Rosja!" i wskazywania na rosyjski imperializm jako przyczynę wszystkich nieszczęść Polaków, łącznie z tak poważnymi, dotykającymi dzień w dzień miliony dramatami, jak nagłe zaginięcia ich skarpetek?
I minimalizowania, wręcz ukrywania wszystkich innych zagrożeń, łącznie z jawnym i bezczelnym neobanderyzmem niektórych Ukraińców?
Jeśli tak, to szczerze gratuluję i szczerze się cieszę.
Pana ostatnie wpisy wskazują, że jednak jest pan w stanie dostrzec inne zagrożenia niż "Rassija". Świetnie.
Ze swojej strony napiszę krótko: Oczywiście że, i Niemcy i Rosja i Ukraina mogą nam zagrozić na poważnie. Nie proszę pana, nie uważam, że Rosja jest "przyjacielem Polski". Po prostu oceniam, moim zdaniem nadzwyczaj trzeźwo i realistycznie, zagrożenie ze strony SAMEJ Rosji jako OBECNIE najmniejsze.
I śmieszy mnie paniczne wyolbrzymianie tegoż, jak i krzyczenie coś o tym, żeby: "Na koń, na koń! Bolszewika goń, goń goń!" ze strony dziadziów, facecików i szczeniaków co pogonić to sobie mogą odpowiednio do toalety, do granicy z plecakiem ucieczkowym w bagażniku i do punktu ostatniego save'a.
A teraz hipotetycznie, czysto hipotetycznie, chciałbym przedstawić taki scenariusz, na szczęście już niezbyt prawdopodobny.
Rosja przejmuje Ukrainę, zachowuje armię/rekruta.
Niemcy prowokują w Polsce "radiostację gliwicką 2.0", z udziałem Ślązaków i Ukraińców w roli ofiar.
Polskę atakuje nie Rosja a Ukraina. Może i głównie neobanderowcy i zielone ludziki ale z terytorium Ukrainy. Bo coś tam, coś tam, "Polacy ich mordujo!"
I co wtedy?
Wtedy proszę pana, strzela pan karpika.
Takiego samego karpika strzelają wszyscy "jutubowi geopolitycy" pokroju Wolskiego (przypominam, ze według tego geniusza OSiNTu, Rosji czołgi skończyły się w sierpniu 2023. 100% legitna informacja, Wolski sam wyliczył), Zychowicza i innych "ekspertów".
Unijne media robią na polecenie Berlina: "Ojej! To przykre ale jednak trzeba zrozumieć, że Ukraina jest dalej ofiarą, wstrętni Polacy sami sprowokowali".
Francja i inne "silne kraje" nawet nie kryją uśmieszków.
Donald Trump mówi, że "przyjrzy się sprawie ale generalnie to Polacy przecież sami prowokowali a USA ma ważniejsze problemy niż jakieś lokalne awantury na drugim końcu świata, imigracja, gangi, fent, Chiny, czas na golfa".
Misje stabilizacyjno-rozjemcze celem uspokojenia sytuacji wysyłają Białoruś, Rosja i Niemcy.
Czesi odkurzają w muzeum pociąg pancerny i rzucają całą swoją, liczącą chyba 6 tysięcy żołnierzy, armię na Kotlinę Kłodzką, wchodząc od Kudowy, Boboszowa i jeszcze Międzylesia (pociąg pancerny).
Wkurzone nosacze są w stanie odeprzeć armię czeską.
Reszta Polski pod okupacją.
Polacy w Kotlinie po namyśle stwierdzają, że jednak czeska okupacja lepsza niż niemiecka.
Obrażeni Czesi po policzeniu swoich zabitych nie chcą nas przyjąć. Kotlina trafia do Niemiec.
Mertz i Putin podają sobie ręce na jakimś moście na Wiśle.
Prasa międzynarodowo ogłasza nową erę pokoju w Unii Europejskiej, Europie, Eurazji, świecie, galaktyce Drogi Mlecznej.
Przychlasty klaskają.
Kurtyna zapada nocą jasną, gwiaździstą i bardzo mroźną.
Na pewnym poziomie rzeczywistości, można stwierdzić, że dotychczasowy rozwój wojny na Ukrainie, okazał się dla Polski nad wyraz korzystny.
Rosjanie stracili setki tysięcy ludzi i sporo sprzętu.
Ukraińcy stracili setki tysięcy ludzi.
To oczywiście smutne, że tylu ludzi zginęło.
Ja osobiście, to w tej chwili płaczę, proszę pana.
Płaczę nad dramatami milionów...
Na koniec przypominając sobie jednak epicką kwestię z "Kucy z Bronxu".
"Dobrze że nie my. Najważniejsze, że nie my."
Tak wiem, jestem chory, bardzo chory...
To nie moja wina! To przez lewackich żydów! Ja Kucy z Bronxu przecież nie rysowałem. Ja to tylko czasem oglądałem.
Wracając zatem do geopolityki - Rassija chyba 30% budżetu ładuje w operację specjalną na Ukrainie?
Dla porównania w Afganistan ładowali 5 czy 7% budżetu.
A straty to było bodajże 30 tysięcy żołnierzy ogółem.
Oczywiście szkoda ich.
Milionów Afgańczyków też szkoda.
Wszystkich szkoda.
No ale najważniejsze, proszę pana, że nie my.
Miraż "Europy od Uralu po Lizbonę" się rozsypał.
Jesteśmy w punkcie krytycznym historii.
Wiele zwrotnic i nie wiadomo gdzie pociąg pojedzie dalej. Kto przełoży wajchę na wybrany tor.
Wielu próbuje ale nie do końca jeszcze wiadomo komu się uda.
Może zróbmy jedno i tylko jedno?
Choć raz, jeden raz, nie kierujmy tego pociągu na siebie?
Dlatego uważam, że naprawdę ważne jest rozważanie wszystkich scenariuszy. Łącznie z takimi w którym wraz ze Słowakami i Węgrami dobrowolnie przystępujemy do ZBiRa i wspólnie odcinamy się od "zdegenerowanej NEU-ropy/gejropy" (a po chwili dołącza Rumunia i pewnie Bułgaria). Nie po to by to robić ale po to by przynajmniej mentalnie być w stanie to sobie wyobrazić. Nie tkwić w okowach umysłowego niewolnictwa.
Oczywiście, oznacza to również rozważanie scenariuszy w których wspieramy dalej Ukrainę, i to jeszcze bardziej zdecydowanie niż dotychczas.
To też może być rozsądna opcja.
Szczególnie jeśli Rosja naprawdę wróci do poprzednich fabrycznych ustaleń/ustawień sojuszu z Niemcami.
Kończąc już, wracając do brzegu i łącząc wątki - tylko niech źródłem tych objawień o rozmowach w Abu-Dhabi będzie coś innego niż Die Zeit, dobrze?
Zaczekajmy, jak te rozmowy skomentują Rosjanie i Amerykanie.
Inaczej szkoda czasu na snucie rozważań nad konsekwencjami bajek z mchen und paprotken.
PS.
Mi młodych chłopaków z Ukrainy i Rosji, naprawdę szkoda. Dorosłych mężczyzn oczywiście też. Przecież to w dużej mierze normalni ludzie, którzy wcale się na te wojnę nie pchali. I Ukraińców i "Donbasowców" nikt nie pytał czy chcą walczyć. A ja akurat powiedziałem szczerze w roku 2022, że to jest idiotyczna awantura, która potrwa latami i krew będzie się lała hektolitrami i jestem przeciw tej wojnie bo obie strony na tym stracą. Bardzo żałuję, że wówczas jeszcze nie blogowałem. Rodzina, przyjaciele, znajomi - wszyscy patrzyli na mnie jak na thebilla bo oni oczywiście wiedzieli lepiej i mieli swoje wizje... Których teraz juz sami nie pamiętają. Oni przecież wcale tak nie twierdzili tylko zupełnie inaczej xD Ludzka pamięć... bywa taka wybiórcza...
Teraz, z perspektywy czasu, stwierdzam, że dobrze, że ta wojna wybuchła i dobrze, że dotychczas się toczyła tak jak się toczyła. Dla nas Polaków dobrze. I jako że ja nikogo nie podżegałem i nie prowokowałem, to mogę to powiedzieć z czystym sumieniem.
Co więcej - jak już, nie daj Boże, trzeba będzie bronić Polski przed Rosjanami, Ukraińcami, Niemcami czy wszystkimi naraz, to ja, będąc zdecydowanym przeciwnikiem pchania się przez nas w tę wojnę w jakikolwiek inny sposób niż EWENTUALNIE I WARUNKOWO wspieraniem Ukrainy (jak zdelegalizuje banderyzm) w ramach frontu amerykańsko-unijnego, pójdę w kamasze. Nie marzę o żadnych polach chwały. W wojnę to wolę się pobawić na ekranie komputera. Niemniej rozumiem jaki jest mój obowiązek i jeśli będę musiał, to go wypełnię. Bez głupiej ekscytacji ale i bez cienia wahania. Mam dziwne wrażenie, że pan proszę pana, jak i wielu innych "internetowych patriotów" co to w internetach "gonią Moskali", co najwyżej będzie mi i innym kibicował gorącym zagrzewaniem do "pokazania im" lub ewentualnie denerwował się, że tak słabo nam idzie po przecież "pan gdyby był młodszy, to by wszystkim pokazał". Na pewno...
Inne tematy w dziale Polityka