adamschulz adamschulz
311
BLOG

I po taśmach Kaczyńskiego. A miało być tak pięknie...

adamschulz adamschulz Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Dzień zaczął się niespotykaną dotąd aktywnością zwolenników totalnej opozycji. Królował niepodzielnie internetowy TVN24, bo na Gazetę Wyborczą, zarówno papierową jak i wirtualną, szkoda im pieniędzy. I wszyscy jak jeden mąż wieścili "koniec Kaczyńskiego", "koniec PiSu". Przyznaję, nie śledziłem najnowszych wiadomość, stąd z nieukrywaną ciekawością zainteresowałem się tym, jakże niezwykłym pobudzeniem. Brzmiało obiecująco. Taśmy Kaczyńskiego! Czy prezes poszedł w ślady członków PO i pokazał swoją prawdziwą twarz, jak to oni swego czasu zrobili u Sowy? A może gorzej. Może rozjechał ciężarną kotkę?

Im dłużej słuchałem wypowiedzi różnych dziennikarzy TVN24 czy pokrewnych im publicystów, tym bardziej bawiła mnie ta "niesamowita afera". Najistotniejszą informacją okazało się zainteresowanie prezesa Kaczyńskiego dziurawymi spodniami tłumaczki i rzucone przekleństwo "Ja cię nie mogę!". Dopiero gdzieś dalej wspomniano o tym, że bez faktury nie będzie płatności. Normanie szok! Nagle wszyscy zapomnieli, że do rozliczeń faktury są niezbędne. I to tyle. Nic więcej z dziennikarskiego przekazu nie wynikało. Mojego dobrego humoru niestety nie podzielali wspomniani wcześniej totalni. Aż żal było patrzeć jak jeden po drugim, z opuszczonymi głowami, zaczęli wyłączać jedyną słuszną i prawdomówną stację i wracać do swoich obowiązków. Trudno było dla nich było szukać ukojenia nawet w nieprzychylnych PiSowi portalach internetowych, gdyż bardzo prędko "Taśmy Kaczyńskiego" zaczęły ustępować miejsca innym ploteczkom. To chyba było dla nich zbyt wiele jak na jeden poranek.

GW ze swoją napompowaną, niczym marketowa bułka, aferką nie jest już typową bulwarówką, pokroju Super Expressu lub Faktu. Jest to zwykły brukowiec. W dodatku o nikłym zainteresowaniu wśród kupujących. Sam się o tym przekonałem, i to po wielokroć, widząc na stoiskach z prasą hałdy niesprzedanych egzemplarzy Wyborczej i raptem pojedyncze już sztuki innych gazet. Na co liczył zastępca redaktora naczelnego zachęcając do kupna gazety z samego rana, a nawet do zakupu całorocznego abonamentu? Może na sprzedażowy cud?

Z wielkiej chmury nie było nawet małego deszczu. Pewnie teraz w GW i im podobnych zadają sobie pytania, co poszło nie tak? Jak mogli spalić na panewce taki piękny plan? Parafrazując pewien kawał o jamniku i zachowując język opozycji, mogę zaprezentować bardzo prawdopodobny dialog. Tomasz L. do Jarosława K.: - Jarek, co się stało?! - K***a, nie wiem!

adamschulz
O mnie adamschulz

"Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura