zardoz zardoz
191
BLOG

Jak Unia za pomocą TSUE buduje Stany Zjednoczone Europy

zardoz zardoz Polityka Obserwuj notkę 4

Pozwolę sobie zamieścić skromny fragment tekstu P.Andersona opisujący genezę powstania i działanie „organizacji mafijnej” zwanej potocznie Trybunałem Sprawiedliwości UE czyli TSUE.

Przepraszam za tłumaczenie Google.

 London Reviews of Books

Vol. 43 No. 1 · 7 January 2021

Ever Closer Union?

Perry Anderson

Unia, jak ją znamy dzisiaj, jest kompleksem składającym się z pięciu głównych instytucji: Komisji Europejskiej, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Rozważania nad nimi można rozpocząć od terminu umownie obejmującego historię ich rozwoju, "integracja europejska". To przyszło z Ameryki, jak pokazał Patel, i zostało przyjęte, aby uniknąć innego terminu zbyt niewygodnego do celów taktycznych w polityce lat 1950. Słowem, które zastąpił, była "federacja", odrzucona przez rządy i opinię publiczną , choć żarliwie popierana przez niewielka, ale zaangażowana mniejszość aktywistów. Dla nich i ich akademickich sympatyków "integracja" dostarczyła bardziej neutralnego terminu na postęp w kierunku ideału najlepiej utrzymanego, na razie, in petto. Nigdzie nie było to bardziej pomocne niż scharakteryzowanie pracy Trybunału Sprawiedliwości, który, jak podkreśla van Middelaar, był pierwszym krokiem w "przejściu do Europy" po traktacie rzymskim.

Dziś sąd pozostaje, ze wszystkich instytucji unijnych, najbardziej wycofany ze społeczeństwa. Dyskretnie położony w Luksemburgu, nie do końca europejskim skrzyżowaniu, i składający się z sędziów mianowanych – po jednym z każdego kraju – przez państwa członkowskie, jego postępowanie jest ukryte przed kontrolą publiczną; jego decyzje nie zezwalają na przyznanie się do sprzeciwu; jego archiwa zapewniają minimalny dostęp badaczom. W modus operandi ETS jest antytezą Sądu Najwyższego USA,

 Jego początki sięgają pierwszego etapu integracji: Europejska Wspólnota Węgla i Stali(EWWiS) zrodzona z planu Schumana została wyposażona w Trybunał Sprawiedliwości, który został przekształcony w Europejską Wspólnotę Gospodarczą ustanowioną traktatem rzymskim pięć lat później, a następnie w Unię Europejską utworzoną w Maastricht.

Tam, na czele służby prawnej, był Francuz Michel Gaudet. Pracując w tym samym charakterze dla EWWiS przed traktatem rzymskim, był już zdeterminowany, aby zapewnić, że przyszły ETS nie będzie sądem międzynarodowym na konwencjonalnych zasadach, ale federalnym sądem najwyższym na wzór amerykański. Korespondował w 1957 roku z Donaldem Swatlandem, prawnikiem z Wall Street, który był wojennym współpracownikiem Monneta, Gaudet wyjaśnił, że "idee federalne są wciąż bardzo nowe w Europie kontynentalnej" i szukał wskazówek w ich promowaniu. Nawiązał również bliskie relacje z amerykańskim prawnikiem Erikiem Steinem, pierwszą osobą, która gdziekolwiek chwaliła obiecującą przyszłość sądowniczą luksemburskiego sąd…. W 1959 roku Stein zaprosił Gaudeta na sześciotygodniową podróż do USA, aby dowiedzieć się o federalizmie z pierwszej ręki. W zamian, gdy Stein był na urlopie naukowym w 1962 r., Gaudet posadził go w biurach Służby Prawnej z własnym biurkiem i zaprosił go do udziału w briefingach z prawnikami przygotowującymi sprawę Komisji w sprawie Van Gend en Loos dla ETS. Stein, zwolennik zestawu fundamentalnych aksjomatów porządku konstytucyjnego w Europie, może być liczony jako transatlantycki fanatyk federalizmu dla Starego Świata…..

W międzyczasie w każdym z krajów Szóstki powstawały stowarzyszenia prawników zainteresowanych promowaniem prawa europejskiego, z których największym i najważniejszym był niemiecki Wissenschaftliche Gesellschaft für Europarecht(WGE),a następnie Association Française des Juristes Européens. W ścisłym kontakcie z tymi organizacjami Komisja zapewniła wsparcie finansowe na ich posiedzenia, a w 1961 r. Gaudet utworzył grupę parasolową, Fédération Internationale pour le Droit Européen (FIDE), "w wyraźnym celu ułatwienia wymiany ponad granicami politycznymi, biurokratycznymi i naukowymi". Według słów swojego pierwszego prezydenta, FIDE działała jako "prywatna armia wspólnot europejskich". "W Europie około 1950 r. – wspominał członek niemieckiego oddziału – idea zjednoczenia Europy była w stanie wywołać wśród młodych prawników niemal religijny entuzjazm.” Wierzyliśmy w Stany Zjednoczone Europy". Holenderska sekcja FIDE była szczególnie aktywna. Jeden z jej członków działał jako adwokat Van Gend en Loos i można przypuszczać z calą pewnością, że sprawa została założona przez to lobby. Jakkolwiek by to nie było, poparta przez Komisję znalazła właściwego sprawozdawcę w Luksemburgu, gdzie Lecourt, napisał historyczny werdykt obalający prawo krajowe…….

Rok później, w 1964 roku, przyszedł drugi decydujący akt. We Włoszech dwóch prawników oburzonych nacjonalizacją przemysłu energetycznego zakwestionowało konstytucyjność wystawienia przez 1925 lirów rachunku za media. Kiedy włoski trybunał konstytucyjny orzekł, że nacjonalizacja nie jest kwestią konstytucyjną i nie można jej zakwestionować w odniesieniu do traktatu rzymskiego, uchwalonego po nim, odwołali się do europejskiego sądu. Dwa tygodnie po tym, jak rzecznik generalny stwierdził, że włoskiego sądu nie można uchylić, chociaż należy go zachęcać do poszukiwania sposobów włączenia prawa europejskiego do prawa krajowego, WGE zorganizowała w Hesji spotkanie, na którym obecnych było trzech sędziów ETS. Tam, jak zapisał uczestnik, siedzieli z "czerwonymi uszami" jako wiodący autorytet WGE,Hans Peter Ipsen, poinstruował ich o wyższości prawa europejskiego nad prawem krajowym jakiegokolwiek państwa członkowskiego. Opinia Ipsena przeważyłaby: pięć dni później Lecourt wydał orzeczenie ETSw sprawie Costa przeciwko Enel z tym samym skutkiem. Położono kamień węgielny pod europejski wymiar sprawiedliwości.

Kim był Ipsen? Prawnik z Hamburga, który wstąpił do SA w 1933 r. i NSDAP w 1937 r., Zostając profesorem zwyczajnym w wieku 32 lat na mocy doktoratu opublikowanego następnie jako książka pod tytułem Politik und Justiz, która dotyczyła "suwerennych aktów" państwa, które zrezygnowało z rozważań na temat sprawiedliwości. Wywyższanie ich niemieckiej wersji opartej na "Führergewalt" władzy nazistowskiej – która znalazła wyraz od 1933 r. w aresztowaniach, czystkach, wywłaszczeniach, Gleichschaltung związków zawodowych – jako nadrzędnej wobec wcześniejszego jedynie "rządowego" ustawodawstwa we Francji i faszystowskiego wariantu we Włoszech, który opierał się na władzy ustawodawczej w systemie podziału władzy, książka, co zrozumiałe, wzbudziła zainteresowanie centralnej kancelarii partii nazistowskiej. Podczas wojny Ipsen służył jako komisarz Hitlera, zajmując się uniwersytetami w okupowanej Belgii. Tam w 1943 r. wychwalał "zewnętrzną administrację" III Rzeszy, która obejmowała teraz Norwegię, Belgię, Holandię, Francję, Ukrainę, kraje bałtyckie, generalną administrację Polski, okupowane obszary Serbii i Grecji, nie mówiąc już o Alzacji, Lotaryngii, Luksemburgu, Południowej Styrii i protektoratach Czech i Moraw – obszar obejmujący około 2 865 000 kilometrów kwadratowych i 154 miliony mieszkańców, oprócz prawie 700 000 kilometrów kwadratowych i 90 milionów mieszkańców powiększonej "wewnętrznej Rzeszy", co stanowi w sumie 46 procent ludności kontynentu. Ziemie te posiadały obietnicę przyszłego Grossraumordnung Europy pod nazistowskim dowództwem. Przed wybuchem wojny Ipsen został dziekanem Wydziału Prawa uniwersytetu w Hamburgu i doradcą Ministerstwa Sprawiedliwości w Berlinie. W 1945 roku został na krótko pozbawiony krzesła, ale wkrótce je odzyskał. Lepsza niż przeciętna kariera nazistowska została zakończona powojennymi zaszczytami, gdy stał się doręcznym prawem europejskim, w 1972 roku autor monumentalnego podsumowania na ten temat w Republice Federalnej.

W 1967 roku Lecourt został prezesem sądu. Na tym stanowisku zabiegał o sędziów krajowych regularnymi zaproszeniami do nauki od Luksemburga: systematyczną "kampanią uwodzenia" z brunchami z szampanem, mającą na celu rozbrojenie oporu wobec supremacji, do którego rościł sobie prawo. Pod koniec jego kadencji około 2500 sędziów z różnych państw członkowskich cieszyło się jego gościnnością. W drugą stronę, sędziowie sądu byli zachęcani do składania uroczystych wizyt rządom Wspólnoty, gdzie zazwyczaj były przyjmowane, "jak cesarze". Ponieważ tak wielu z nich pochodziło ze środowisk politycznych lub było zworami dobrze usytuowanych dynastii rodzinnych, mogli traktować te wizyty jako okazję do wewnętrznej wymiany wiadomości i poglądów o charakterze nieformalnym, naoliwiając koła obecności i wpływów ETS. Lecourt, z wieloletnim doświadczeniem w dziennikarstwie i polityce, zachęcał również swoich kolegów do wygłaszania wykładów i pisania artykułów dla cognoscenti, aby rozpowszechniać radosne słowo dworu, sam dając energiczny przykład.

W tym wszystkim był oddelegowany od 1967 roku przez Pierre'a Pescatore'a, innego krewnego, szwagra premiera Luksemburga i bardziej otwartego i płodnego orędownika federalizmu nawet niż Lecourt – jego opinie prawne służyły słowami jednego świadka jako "oddziały uderzeniowe" ponadnarodowego postępu. Razem popchnęły one europejski wymiar sprawiedliwości do przodu w tym, co później będzie postrzegane jako jego heroiczny wiek: jeden odważny wyrok za drugim, pieczętujący władzę sądu nad kolejnymi aspektami życia Wspólnoty. Osiągnięcia Lecourta jako prezydenta, oświadczył Pescatore po przejściu na emeryturę swojego szefa, były niczym innym jak "cudem orzeczniczym". Jego wkład polegał na jeszcze mocniejszej podtrzymywaniu "teleologicznego", a nie tylko dosłownego odczytania traktatu rzymskiego. Niezależnie od tego, co mówią jej klauzule, inspirowane były ideałami nieodłącznie związanymi ze "wspólnymi liberalnymi i demokratycznymi tradycjami narodów Europy Zachodniej", które powinny nabrać mocy prawnej. Po odejściu Lecourta to Pescatore wydał ostatni kluczowy wyrok sądu jako siłę napędową jedności europejskiej, wyrok rynkowy Cassis de Dijon z 1979 r., orzekający, że każdy produkt legalnej sprzedaży w jednym kraju Wspólnoty jest uznawany w każdym innym. Strategia Lecourta zawsze polegała na stopniowym poruszaniu się, unikaniu rażących prowokacji ze strony rządów krajowych, odwracaniu ich uwagi od doniosłych oświadczeń dotyczących oświadczeń dotyczących oświadczeń dotyczących spraw o pozornie minimalnym znaczeniu handlowym. W tym przypadku towarem był likier z czarnej porzeczki. ………

. Po Maastricht ważne zadanie nadal spadałoby na dwór, ale o innym charakterze. Jego pionierska praca – celebrowana przez van Middelaara jako zamach stanu, który zasadniczo zapoczątkował dzisiejszą Unię – została zakończona.

W czym to osiągnięcie leżało? Dwaj prawnicy, którzy wyjaśnili to z największą jasnością, to Dieter Grimm, przez dwanaście lat sędzia niemieckiego trybunału konstytucyjnego, i Thomas Horsley, dwa pokolenia młodszy, starszy wykładowca na Uniwersytecie w Liverpoolu. Decyzje sądu w latach 1960., zauważył Grimm, były "rewolucyjne, ponieważ zasady, które ogłosili, nie zostały uzgodnione w traktatach", które utworzyły EWWiS i EWG,i "prawie na pewno nie zostałyby uzgodnione, gdyby kwestie zostały podniesione". Był to sąd o porządku obrad, który nie odpowiadał intencjom jego założycieli, nie postrzegając siebie "ani jako strażnika praw państw sygnatariuszy, ani jako neutralnego arbitra między państwami a Wspólnotą, ale raczej jako siłę napędową integracji". Twierdzenie Horsleya o wyższości Wspólnoty nad ustawami krajowymi, nie mówiąc już o ustawach konstytucyjnych, nie miało żadnej podstawy w traktacie rzymskim, który przyznał jej prawo do kontroli sądowej jedynie "w odniesieniu do aktów instytucji Unii", a nie państw członkowskich. "Jednak w rzeczywistości właśnie to podejmuje obecnie sąd rutynowo", postępując tak, jakby "ramy traktatowe, jako kamień probierczy wewnętrznej konstytucyjności całej działalności instytucjonalnej UNII, nigdy w rzeczywistości nie oznaczały tego, co tak wyraźnie stwierdzają".

Ale czy jest w tym coś szczególnie niezwykłego? Czy kreatywna interpretacja praw przez sędziów nie jest prawie tak samo znana jak liczby przez księgowych?

……

Horsley rozpoczyna swoje badanie następującym poważnym stwierdzeniem: "Wśród instytucji UE sąd pozostaje wyjątkowo wyróżniony jako podmiot w procesie integracji. Jest to jedyna instytucja Unii, której działalność nie jest rutynowo kontrolowana (przez nią samą lub przez inne osoby) pod kątem zgodności z traktatami UE". Jednak "ramy traktatowe" nie stanowią żadnej podstawy do uzasadnienia różnic między trybunałem a instytucjami administracyjnymi i politycznymi Unii w odniesieniu do przestrzegania jego żądań. Sąd jest formalnie uznany za instytucję Unii na mocy art. 13 TUE. W związku z tym, wraz z instytucjami politycznymi Unii, jest ona bezdyskusyjnie uzależniona od przestrzegania traktatów UE". Ale kiedyś, od momentu zamachu stanu, sąd upoważnił się jako strażnik konstytucji, która nie miała podstawy w traktatach, ale rzekomo odpowiadała ich "ostatecznemu celowi", jaka inna instytucja mogła ją zapisać? Jego okrężna samowalidacja wykluczyła jakiekolwiek takie wyzwanie.

W ten sposób sąd stał się nie tylko unikalną instytucją we Wspólnocie, ale wyjątkową w ramach sądów najwyższych lub konstytucyjnych, obdarzoną uprawnieniami, których nigdy nie posiadał żaden odpowiednik w demokracji. We wszystkich innych przypadkach orzeczenia takich sądów podlegają zmianie lub uchyleniu przez wybrane organy ustawodawcze. Ci z ETS nie są. Są nieodwracalne. Poza zmianą samych traktatów, wymagającą jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich, jak pisze Grimm, nie ma przeciwko nim żadnego odwołania. Są one osadzone nie w kamieniu, ale w granicie i są dalekie od neutralnego w efekcie. Napisane "językiem technicznym, który często jest nieprzejrzysty", decyzje sądu często maskuje kwestie wysoce polityczne w sposób apolityczny; spadają one "poniżej progu uwagi opinii publicznej", co sprawia, że ich skutki są trudne do zauważenia ex ante; ale jeśli później zostaną zaprotestowane, są traktowane jako fakty, o których obywatelom mówi się, że jest już za późno, aby cokolwiek zrobić – "teraz nie ma alternatywy". Ponieważ orzeczenia te mają moc konstytucyjną, wiele z tego, co byłoby zwykłym ustawodawstwem na szczeblu krajowym, zostało wbudowane w kolejne kontynuacje pierwotnego traktatu rzymskiego – Maastricht, Amsterdam, Nicea, Lizbona ………….

Skutkiem "konstytucjonalizacji" (potrzebne są apostrofy, ponieważ traktaty pozostają paktami międzynarodowymi, a nie kartami federalnymi) kwestii takich jak dopuszczalność pomocy państwa dla przemysłu lub subsydiów dla usług publicznych, jest uodpornienie na nie ukazów sądowych przeciwko zwykłemu wykonywaniu woli ludu. Jak pisze Grimm, "im silniejsza merytoryczna treść konstytucji, tym węższa swoboda dla polityki". Zazwyczaj "wszystko, co jest regulowane w konstytucji, jest usuwane ze sfery podejmowania decyzji politycznych. To już nie jest przedmiot, ale przesłanka polityki". W UE"nie może mieć na nią wpływu nawet wynik wyborów". To, że sędziowie, którzy wygłaszają orzeczenia ETS, sami nie są wybrani, jest oczywiście powszechną, choć nie niezmienną praktyką w sądach konstytucyjnych. To, co nie jest, to "nienasycony apetyt jurysdykcyjny" europejskiego sądu. Jej obecny prezydent, Belg Koen Lenaerts, określił skalę tego głodu. Jego zdano: "Po prostu nie ma jądra suwerenności, na które państwa członkowskie mogły by się powoływać przeciwko Wspólnocie". Sąd dąży do "takiego samego praktycznego rezultatu, jaki można by uzyskać w drodze bezpośredniego unieważnienia prawa państwa członkowskiego".

Takiemu samochwalczemu domniemaniu nie odpowiada ani kompetencja sądowa, ani polityczna. Nawet pomijając systematyczne lekceważenie ograniczeń jego zakresu w traktatach, Horsley pisze: "Sąd wypada słabo w porównaniu ze swoimi odpowiednikami w klasycznych miarach porównawczej analizy instytucjonalnej: legitymacji demokratycznej i wiedzy technicznej. Jego sędziowie nie są wybierani, jego obrady są tajne i jako sąd powszechny nie dysponuje on żadną szczególną wiedzą fachową w szerokim zakresie dziedzin polityki, w których orzeka". Ale jeśli nie ma specjalnej wiedzy, od samego początku miał szczególną orientację, "ustaloną i konsekwentną politykę promowania europejskiego federalizmu", a po przełomie lat 1980. zdecydowaną skłonność społeczną, którą zdaniem Grimma realizował z "zapałem misyjnym". Interpretując "zakaz dyskryminacji przedsiębiorstw zagranicznych tak szeroko", że "prawie każda regulacja krajowa może być rozumiana jako przeszkoda w dostępie do rynku" i naciskając na "prywatyzację bez względu na motywy powierzenia pewnych zadań służbom publicznym", Trybunał skutecznie pozbawił państwa członkowskie "uprawnienia do określania granicy między sektorem prywatnym i publicznym, rynkiem i państwem".


zardoz
O mnie zardoz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka