Blisko połowa zatrzymanych po rozróbach w Warszawie w dniu święta 11 Listopada, to lewacko-bandycki element z Niemiec, który pojawił się w Polsce na zaproszenie lokalnych lewusów, niekoniecznie Polaków. Czy może być tak, że ci, których zamysłem było zbezczeszczenie polskiego Święta Niepodległości, wywołanie rozruchów w stolicy (bo zaprosili na pomoc nie grupy turystów z Niemiec, tylko uzbrojone, zamaskowane i zorganizowane watahy bandziorków o lewicowej tożsamości) mogą za ten haniebny czyn nie odpowiedzieć i dalej normalnie funkcjonować?
Trzeba sobie zadać pytanie podstawowe - qui bono – w czyim interesie było wywołanie w stolicy w dniu święta narodowego rozruchów, burd, walk ulicznych? Na pewno nie zależało na tym ugrupowaniom prawicowym, które chciały godnie uczcić tę ważną w dziejach Polski rocznicę, zorganizowały pokojowy marsz i w obliczu potencjalnych zakłóceń współpracowały z właściwym wydziałem urzędu miasta decydując się na zmianę trasy przemarszu, by uniknąć gorszących zdarzeń. Organizatorzy Marszu Niepodległości zdecydowanie odcięli się od grupy chuliganów, którzy zaatakowali policję na Placu Konstytucji i prowadzili tam boje w czasie, gdy Marsz Niepodległości zmierzał w kierunku pomnika Romana Dmowskiego. Natomiast skrajna lewica dążyła do zatrzymania marszu, konfrontacji, rozróby i będąc z przyczyn ideologicznych wrogo nastawiona do tradycji, patriotyzmu i jednego z ojców polskiej niepodległości – Romana Dmowskiego, zamierzała krótko mówiąc zepsuć obchody 11 Listopada. To są fakty niezaprzeczalne.
93 lata temu polska patriotyczna młodzież rozbrajała Niemców na ulicach Warszawy. Dzisiaj znalazły się organizacje, które zapraszają, sprowadzają, dają schronienie uzbrojonym grupom Niemców, którzy przyjechali do Warszawy po to, by atakować polską patriotyczną młodzież! Czy po tych wydarzeniach ma prawo dalej istnieć w Polsce coś takiego jak „Krytyka Polityczna” i „Porozumienie 11 listopada”? Czy nie jest to wystarczający powód, żeby zdelegalizować te szkodliwe struktury?
