Mój faworyt w Podkomisji, dr. Nowaczyk, walczący z mgr. Jaworskim o napisanie większego głupstwa, czuje się osaczony.
Okazało się, że kolejni odchodzący z Podkomisji eksperci, to głównie efekt prześladowań dziennikarzy i "przeszkadzania w prowadzeniu eksperymentów". Pisałem kilka razy, że Nowaczyk jako szef Podkomisji, to duża pomyłka.
Może to sprawa wieku, ale głupoty wymyślane (kiedyś wspólnie z Jaworskim) teraz samotnie, kompromitują tego człowieka.
Więcej szczegółów tutaj:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,22205144,ublizanie-natarczywe-namowy-do-rezygnacji-z-pracy-szef-podkomisji.html#MT2
Nowaczyk: Natarczywe namowy do rezygnacji
Jak znieważane? Dr Nowaczyk wymienia: "ubliżanie członkom, natarczywa namowa do rezygnacji z pracy w podkomisji, itp." - ale konkretów i nazwisk nie podaje. Według Nowaczyka udzielenie informacji na temat realizacji zadań podkomisji w trakcie badań może wpłynąć na swobodę w prowadzeniu badań oraz na "efekt końcowy raportu podkomisji". Jego zdaniem wnioskowane informacje, gdyby zostały przekazane przez podkomisję, "mogą wskazywać na kierunek prowadzonych badań i rodzaje ekspertyz". Nowaczyk widzi też ryzyko "uzyskania nieformalnych wyników badań" przez media.
"Ofensywność niektórych dziennikarzy"
Szef podkomisji smoleńskiej ma wielkie pretensje do dziennikarzy. "Obawy w tym przypadku są wysoce uzasadnione, bowiem z przykrością należy stwierdzić, że działania i ofensywność niektórych dziennikarzy doprowadziła do przerwania współpracy z niektórymi osobami i ekspertami, a nawet instytucjami, które wstępnie wyraziły chęć pomocy w wyjaśnianiu tej katastrofy. Co więcej, postępowanie niektórych dziennikarzy przeszkadza w normalnym realizowaniu zadań przez członków podkomisji. Należy uwypuklić fakt, że badane zdarzenie jest bardzo delikatną kwestią, której rozgłos nie pomaga w realizacji zamierzonych czynności" - pisze do Gazeta.pl dr Kazimierz Nowaczyk.
No,no. Całe życie człowiek się uczy.