Wczoraj trzy stacje telewizyjne: TVN, TVNsoft i Polsat transmitowały wystąpienie pana premiera Donalda Tuska przed stadem. Wystąpienie odbyło się w formie wywiadu. Szczególne emocje budziły straceńczo odważne pytania skierowane od pana premiera przez dziennikarkę TVN i neodziennikarza TVNsoft. Na szczęście pan premier mówił to co chciał, nie przejmując się pytaniami ale dając do zrozumienia, że w ten sposób okazuje szacunek dla uświęconego tradycją zwyczaju przemawiania do stada.
Przede wszystkim pan premier z mocą podkreślał podnoszenie z ruin praworządności („tak jak my ją rozumiemy”), przy pomocy metod neopraworządności („tak jak my ją rozumiemy”). Z przemówienia wynikało jednoznacznie, że neopraworządność zastąpi obecny brak praworządności („tak jak my ją rozumiemy”). Gdy już wszystko będzie neo to neo stanie się zbędne i zostanie sama praworządność („tak jak… itd.)
Z przemówienia pana premiera wynikało również, że właściwie wszystko jest w ruinie. Także gospodarka, która wymaga zwijania, bo nadmiernie się rozwijała, co nie wszystkim się podobało. Szczególnie to lotnisko, jak można było się domyślać. Gdzie nie spojrzeć to tylko zgliszcza („tak jak my je…”). A konkursy do spółek skarbu państwa będą przejrzyste i prowadzone w imię sprawiedliwości – „tak jak my ją rozumiemy”!
W części poświęconej temu co pan premier może, a czego nie, pan premier zadeklarował, że nie może właściwie nic. To kolega, a pan premier tylko się przygląda i bardzo by chciał, żeby pan prezydent to wreszcie zrozumiał („tak jak my…).
Gdy pan premier zmierzał ku końcowi odniosłem wrażenie, że coś go męczy i chciałby coś powiedzieć szczerze do swoich wyborców, ale się jednak powstrzymał. Czyżby chodziło to ten znany wers z utworu pewnego poety: „Chcieliście Polski, no to ją macie! (skumbrie w tomacie pstrąg)”
