Mariusz Kamiński został skazany za przekroczenie uprawnień, w czasie gdy był szefem CBA. Od więzienia uchronił go partyjny koleś, który go ułaskawił i gdyby na tym się skończyło, dawno byśmy o tym zapomnieli, a sam "Mario" z więzienia by już wyszedł.
Rządzący Polską, z tylnego siedzenie, Jarosław Kaczyński pokazał jednak Polakom środkowy palec i rozkazał powołać skazańca na ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, czyli wyżej niż na szefa CBA, bo emerytowany zbawca Polski potrzebuje ludzi ślepo posłusznych, którzy dla niego będą łamać prawo.
Dlatego mnie osobiście nie dziwi afera z Pegasusem, bo to jest dokładnie to samo przestępstwo, za które Mariusz Kamiński już raz usłyszał wyrok.
Najbardziej bawią mnie obrońcy PiS, którzy najpierw powielali idiotyzmy o konsoli do gier, aż wyszedł Prezes Polski i napluł im w twarz, potwierdzając posiadanie Pegasusa przez polskie służby.
A obrońcom, skazanego przestępcy, Kamińskiego przypominam, że opinię prawną o złamaniu przez niego prawa, napisała Krystyna Pawłowicz. Która teraz oczywiście, ten "błąd" od kilku lat "odpokutowuje", służąc Partii ze wszystkich sił.
