Gra w klasy Bohdana Borusowicza
Pamięć o Janie
Upływ ponad 20 lat zatarł wiele szczegółów w pamięci, pozostał natomiast bardzo wyraźny obraz Jana jako niezwykłego człowieka, który wywierał duży wpływ na najbliższe otoczenie i głośno mówił o tym, iż ostatecznym celem Solidarności jest doprowadzenie do tego, aby Ojczyzna odzyskała niepodległość a społeczeństwo otrząsnęło się z kilkudziesięcioletniego letargu.
W 1983 roku, niedługo przed śmiercią, pisząc tekst zatytułowany “Próba refleksji” Jan zauważył, że to, co się stało, tworzyło zupełnie nowy świat, który w ocenie historycznej będzie wielkim zyskiem całego narodu. Zyskiem, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie ocenić...
Dla mnie Jan był to człowiek z gór, twardy a z duszą poety. W stanie wojennym, podczas internowania w Strzebielinku, napisał wiersz “Modlitwa”:
...Madonno moja
gdy się spełniasz
zmierzchy pierzchną
w katedrze twoich ramion
nade mną rozpiętych ...
madonno moja
czarna i senna
już nie wiem
czy to ja
czy ty drżysz we mnie.
O pamięć Jana dbają do dziś członkowie Zakładowej Komisji NSZZ Solidarność AMG, w tym Anna Mołczanow-Drzewiecka, Andrzej Chorosiński, Zbigniew Wypych, Jerzy Umiastowski, Elżbieta Szwed, Zofia Cholewina, Mirosław Górski i profesor Michał Woźniak. Ufundowali i zaprojektowali pomnik na jego grobie i organizują msze w rocznice śmierci.
Chciałbym podziękować Zarządowi Regionu za umożliwienie mi przedstawienia działacza opozycji przedsierpniowej i “Solidarności”, ofiary stanu wojennego, Jana Samsonowicza, którego znaleziono 30 czerwca 1983 roku, powieszonego na płocie Stoczni Gdańskiej u zbiegu ulic Twardej i Marynarki Polskiej od strony ulicy Twardej.
Dziękuję Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku za umożliwienie mi zapoznania się z aktami śledztwa, mimo trudnych warunków pracy.
Dziękuję rodzinie Jana, jego przyjaciołom oraz działaczom “Solidarności” za pomoc w zdobyciu cennych informacji.
ZENON KWOKA
30 rocznica tragicznej śmierci Jana Samsonowicza
30.06.2013
Pogrzeb Jana Samsonowicza Foto: osowa.com
30 lat temu zmarł Jan Samsonowicz. Działacz „Solidarności" i jeden z inicjatorów Ruchu Młodej Polski został znaleziony powieszony na płocie Gdańskiej Stoczni.
POSŁUCHAJ
01'1230 rocznica śmierci Jana Samsonowicza
Wszystkie poszlaki wskazywały na intencjonalne działania osób trzecich w celu upozorowania samobójstwa.
Śmierć Samsonowicza wywołała wielkie poruszenie, a jego pogrzeb był okazja do manifestacji opozycji. Jego przyjaciel z lat 70-tych, Aleksander Hall wspomina, że dom Jana Samsonowicza był jedynym z ważniejszych miejsc spotkań kształtującego się ruchu oporu wobec władz PRL.
Zobacz serwis specjalny o stanie wojennym >>>
Samsonowicz od początku znalazł się w kręgu zainteresowania SB. Wraz z Piotrem Dykiem prowadził tajną komórkę kontrwywiadowczą "Solidarności", która wpadła na trop tajnego współpracownika SB, ulokowanego wysoko we władzach związku oraz zbadała kanały przepływów pomocy finansowej z zachodu dla "Solidarności", kontrolę nad którymi przejęła SB.
Powstała w 1989 Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW umieściła jego nazwisko na liście potencjalnych ofiar przestępczych działań MSW w czasie stanu wojennego.
Do dziś obywatelskie śledztwo ws. śmierci Jana Samsonowicza prowadzi jego przyjaciel również działacz opozycyjny Zenon Kwoka.
to, wikipedia
Madonno Moja
jeśli Bohdan Borusewicz powie jak to było dokładnie z śp. Janem Samsonowiczem zamordowanym przez SB w czerwcu 1983 roku to mu uwierzę.
Zniszczyli człowieka, zniszczyli Rodzinę. Osierocił 4 Dzieci.
www.polskieradio.pl/.../877484,30-rocznica-tragicznej-smierci-Jana-Sam...
30.06.2013 - Pogrzeb Jana SamsonowiczaFoto: osowa.com. 30 lat temu zmarł Jan Samsonowicz. Działacz „Solidarności" i jeden z inicjatorów Ruchu ...
http://www.glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%202006/05_06_2006/strona/publicystyka.html
Czy Jan Samsonowicz został w 1983 roku zamordowany przez Służbę Bezpieczeństwa?
Aż do śmierci oddany sprawie Solidarności
Jak można przeczytać w “rozpracowaniu” Służby Bezpieczeństwa - Jan Samsonowicz jako magister Filologii Polskiej nie pracuje zgodnie z kierunkiem zdobytego wykształcenia, lecz szuka pracy, która bez względu na wysokość wynagrodzenia stwarzałaby mu warunki do prowadzenia działalności antysocjalistycznej. Po zwolnieniu z obozu internowanych poniósł śmierć w tajemniczych okolicznościach - 30 czerwca 1983 roku znaleziono zwłoki Jana powieszonego na płocie Stoczni Gdańskiej.
Jan Samsonowicz urodził się w Gorlicach 27 marca 1944 roku. Rok później, wraz z rodzicami Stanisławem i Janiną (z domu Stabach) przyjechał do Gdańska. Chodził do szkoły podstawowej w Oliwie, w Liceum Ogólnokształcącym nr V na ulicy Polanki. Już w szkole podstawowej, jak mówi koleżanka z klasy Alicja Kozicka, był duszą towarzystwa i wspaniałym organizatorem zabaw. Następnie uczęszczał do Państwowego Liceum Technik Plastycznych w Gdyni Orłowie. W 1961 roku zamieszkał z rodzicami i bratem Markiem w Sopocie. Naukę w Liceum Technik Plastycznych przerwała choroba. W trakcie nauki w Liceum wstąpił do Związku Młodzieży Socjalistycznej. Z zaangażowaniem czytał ogromne ilości książek, a następnie dyskutował na ich temat z nauczycielami. Egzamin dojrzałości zdał w 1965 roku w Państwowym Liceum Ogólnokształcącym dla Pracujących w Gdańsku. W tym samym roku odbył się ślub jego z poznaną w klasie maturalnej Haliną Misztoft. Zamieszkali u teściów w Gdańsku Wrzeszczu. W 1972 roku wyprowadzili się do własnego mieszkania w Gdańsku Brzeźnie, a w 1978 do większego - w dzielnicy Gdańsk Przeróbka. Mieli troje dzieci: Annę, Macieja, Andrzeja.
Jan Samsonowicz pracował w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Hurtu Spożywczego, Gdańskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego, Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji, w Przedsiębiorstwie Spedycji Międzynarodowej C. Hartwig w Gdańsku jako ekspedytor w Porcie, w końcu jako zaopatrzeniowiec w Akademii Medycznej w Gdańsku.
Dwie opinie
Jak można przeczytać w rozpracowaniu Służby Bezpieczeństwa: ...jako magister Filologii Polskiej nie pracuje zgodnie z kierunkiem zdobytego wykształcenia, lecz szuka pracy, która bez względu na wysokość wynagrodzenia stwarzałaby mu warunki do prowadzenia działalności antysocjalistycznej.
Pracując w WPHS rozpoczął w 1966 roku studia na filologii polskiej w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku. Narodziny córki, jak napisał kiedyś w życiorysie, były jedną z przyczyn przerwania studiów na filologii polskiej, co nie oznaczało jednak zakończenia przygody z literaturą. Swoją działalność literacką rozpoczął w 1967 roku jako członek, a później przewodniczący Literackiego Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich.
Od 1969 roku dosyć regularnie publikował swoje utwory w wydawnictwach prasowych i książkowych. W 1972 roku rozpoczął studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego - kierunek Filologia Polska. W niezbędnym wówczas skierowaniu na studia, wystawionym przez zakład pracy C. Hartwig napisano, że jest pracownikiem uczciwym, pracowitym i inteligentnym. Lubianym przez kolegów i przełożonych ...
Początki RMP: w mieszkaniu Jana i Haliny
Rodzina Haliny, która przyjechała do Gdańska z Wilna, o patriotycznych korzeniach, miała wpływ na kształtowanie się światopoglądu Jana oraz jego odejście z ZMS i rozpoczęcie działalności opozycyjnej. Swój chrzest opozycjonisty przeszedł w okresie protestów studenckich w marcu 1968 roku, gdy razem z żoną Haliną i teściem Romanem drukował ulotki na małej drukarce dziecięcej, aby potem rozrzucać je przed Politechniką Gdańską.
Gdy w 1971 roku w Kole Młodych ZLP Jan dowiedział się, że w Duszpasterstwie Akademickim przy kościele św. Mikołaja ojców dominikanów “jest ksiądz, który kawą częstuje” - postanowił tam pójść.
Tak poznał ojca Ludwika Wiśniewskiego oraz grupujących się wokół niego licealistów. Wspominając Jana Ojciec Ludwik stwierdził niedawno, że był on klejem tego środowiska. Jan prowadził polityczne dysputy w Duszpasterstwie a potem w swoim mieszkaniu, do którego zaprosił między innymi Aleksandra Halla, Arkadiusza Rybickiego, Grzegorza Grzelaka, Macieja Grzywaczewskiego i Wojciecha Samolińskiego. W grupie tworzącej Ruch Młodej Polski Jan był najstarszy i najbardziej ustabilizowany; inni wciąż mieszkali z rodzicami.
Mieszkanie Jana i Haliny, z niesamowitą atmosferą, którą oboje tworzyli, było swoistym salonem polityczno-literackim aż do 1980 roku. Odbywały się tam dyskusje polityczne i spotkania towarzyskie - chrzciny, śluby i bale sylwestrowe. Przychodzili regularnie znani literaci, politycy i działacze, w tym Janusz Szpotański, Andrzej Czuma, Leszek Moczulski, Bogdan Borusewicz, Lech Wałęsa. Gościli tu takżeWiesław Chrzanowski, Krzysztof Wyszkowski czy Andrzej i Joanna Gwiazdowie.
Jan był w tzw. Nurcie Niepodległościowym, z którego wyrósł Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, a potem był jednym z sygnatariuszy Deklaracji Ruchu Młodej Polski, której ostateczny tekst powstał w mieszkaniu Samsonowiczów. Gdy RMP powstał, Jan brał udział w najważniejszych debatach i był uczestnikiem ścisłej grupy decyzyjnej, w skład której wchodzili Piotr Dyk, Jan Samsonowicz,Aleksander Hall, Arkadiusz i Mirosław Rybiccy, Magda Modzelewska, Irek Gust, Andrzej Jarmakowski, Darek Kobzdej, Grzegorz Grzelak, Antoni Wręga, Andrzej Słomiński (Słoma) i Maciej Grzywaczewski. Podejmowanie decyzji odbywało się przez głosowanie. Mózgiem organizacyjnym był Jan Samsonowicz.
Z ironią ku wolności
Koleżanki i koledzy ze szkoły, z pracy wspominają Jana jako osobę wesołą, towarzyską. Mówią, że miał dystans do życia, do otaczającej rzeczywistości, a w ironii widział narzędzie walki z paradoksami. To chyba zadecydowało o wyborze tematu pracy magisterskiej “Funkcja ironii w twórczości poetyckiej Zbigniewa Herberta”, w której podkreślał ważną funkcję ironii. Napisał, że ironia daje szeroki wachlarz form zachowania wolności - w poezji i w działaniu pozwala zachować dystans wobec wszelkich form nacisku.
W swoich działaniach opozycyjnych również stosował ironię, chociaż mogło to prowokować ostre reakcje. Jednym z przykładów tego może być akcja, którą razem z Andrzejem Chorosińskim - wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej Solidarności Akademii Medycznej w Gdańsku - zorganizował w czasie gotowości strajkowej w marcu 1981 roku, w gorących dniach po prowokacji bydgoskiej. Przed nieuchronnym strajkiem generalnym, gdy władze nie chciały znaleźć winnych tej prowokacji, Jan z Andrzejem udali się do tzw. “baru pod pałami” (kasyna dla funkcjonariuszy MO i SB przy ulicy Chlebnickiej). Nie zatrzymani przed strażników weszli do środka, ogłosili cel przybycia i w martwej ciszy kładli na stolikach wydrukowane przez siebie ulotki z Apelem do MO i SB o poparcie. Gdy wychodzili przestraszyli się, że zostaną aresztowani, ponieważ jeden z funkcjonariuszy zatrzymał ich - ten jednak powiedział tylko, że też chce dostać ulotkę.
Zakładanie Związku
Już 15 sierpnia 1980 roku Jan znalazł się wśród strajkujących w Stoczni Gdańskiej jako przedstawiciel Akademii Medycznej. Po zatrzymaniu przez MO grupy ulotkowej, Jan zorganizował nową grupę do przewozu ulotek z Wolnej Drukarni Gdynia do Stoczni Gdańskiej i kolportażu ulotek na mieście. Grupa utworzona przez Jana nie wpadła do końca sierpnia. Będąc delegatem WPK w MKS i pełniąc rolę sekretarza Wałęsy korzystałem z rad Jana Samsonowicza, z którym poznaliśmy się w stoczni.
Wspominając Jana z tego okresu należy podkreślić to, co powiedział o Janie Zbyszek Wypych z Akademii Medycznej: on pozbawiał nas strachu...
Po podpisaniu porozumień sierpniowych Jan wspólnie z Andrzejem Chorosińskim zaczął organizować Związek na terenie Akademii Medycznej w Gdańsku (AMG). W okresie około dwóch tygodni wokół Jana skupiła się spora grupa aktywnych osób, złączona wspólnotą poglądów i chęcią aktywnego działania. Pod jego kierunkiem zaczęła działać Tymczasowa Komisja Zakładowa, która następnie zorganizowała wybory do Komisji Zakładowej NSZZ “Solidarność”. Jan Samsonowicz został jednogłośnie wybrany jej przewodniczącym.
Pod koniec 1980 roku Solidarność w AMG liczyła około 4000 członków (trzy szpitale kliniczne plus AMG) i była w ścisłej czołówce największych organizacji związkowych Wybrzeża. Okres kilku kolejnych miesięcy poświęcony był umacnianiu struktur związkowych oraz wypracowaniu formuły działania związku w służbie zdrowia.
Bój o NSZZ
Należy tutaj podkreślić rolę Jana w tworzeniu niezależnych związków w ogóle. Jak wiemy, najtrudniejszym w czasie sierpniowych negocjacji był postulat utworzenia wolnych związków zawodowych. W końcu ustąpiliśmy i uzgodniliśmy zmianę nazwy na Niezależny Samorządny Związek Zawodowy. Później okazało się, dlaczego był to tak trudny etap rozmów. Zgoda władz była elementem strategii przejęcia kontroli nad ruchem, nad nowo tworzonymi związkami. Na początku września poszczególne branże (ogólnopolskie branżowe związki zawodowe skupione w CRZZ) zaczęły wychodzić z Rady stwarzając pozory niezależności i tworząc Krajowe Komitety Założycielskie, organizując zjazdy założycielskie pod nową nazwą, ale ze starą strukturą organizacyjną.
Fakt ten demaskuje Jan Samsonowicz i wydaje ulotkę “Stary związek w nowej szacie”, gdzie opisuje działania związkowe w służbie zdrowia (ale podobnie było w innych branżach). W ulotce Jan zacytował tekst uchwały XVIII Plenum Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia (Związek ... rozpoczął działalność autonomiczną, samorządną i nie podlegającą Zrzeszeniu reprezentowanemu przez CRZZ) i napisał, że użyto sformułowania niemal identyczne z wypracowanymi przez NSZZ, co miało sugerować, że chodzi o tę samą organizację. Tak nie jest - podobne są tylko słowa, treści pozostają odmienne...
Dezorientować miało dodawanie NSZZ do nazwy przekształcanych związków branżowych.
Za namową Jana namówiłem kolegów z WPK i pojechaliśmy do Warszawy na taki właśnie zjazd założycielski NSZZ pracowników komunikacji. Przedstawicielom WPK z Gdańska udało się przekształcić ten zjazd w zjazd niezależnego samorządnego związku zawodowego, pragnącego działać zgodnie z ideą solidarności, w duchu porozumień sierpniowych. Inni nie próbowali tego w swoich branżach robić i tak wyrosła Niezależnym Samorządnym Związkom Zawodowym konkurencja związkowa Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ), powstało na bazie tych “branżowych” NSZZ z byłymi działaczami CRZZ na czele.
Dopiero 17 września 1980 roku Komisja Krajowa podjęła decyzję dodania członu “Solidarność” do nazwy NSZZ, by odróżnić się od inicjatywy przekształcanych związków “branżowych”. Słowo Solidarność - zaprojektowane przez Jerzego Janiszewskiego z użyciem charakterystycznej pisowni - nadało właściwy wizerunek związkowi i tożsamość ruchowi.
16 miesięcy “Solidarności”
Po zarejestrowaniu Komisji Zakładowej NSZZ “Solidarność” przy AMG, Jan był pomysłodawcą oraz redaktorem naczelnym dwutygodnika “Pomost”. W piśmie tym, poza relacjonowaniem bieżących wydarzeń, Jan publikował obszerne eseje, w których przedstawiał swoje widzenie aktualnej rzeczywistości oraz wizję przyszłości.
Mając świadomość, że strajk lekarzy nie może dotknąć chorych, już w ulotce “Stare związki w nowej szacie” Jan podkreślał konieczność wypracowania w Służbie Zdrowia nowych form obrony interesów.
Pod koniec 1980 roku współorganizuje strajk okupacyjny w “sali herbowej” Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, prowadzony przez Alinę Pieńkowską celem wywarcia nacisku na władze i podpisania porozumienia w sprawie reformy służby zdrowia.
Kolejna dramatyczna akcja, w której uczestniczył Jan na przełomie maja i czerwca 1981 roku to strajk głodowy kilku osób w budynku “starej anatomii” przy Alei Zwycięstwa, którego celem było wymuszenie na władzach zwolnienia więźniów politycznych. Gdy wypuszczono wszystkich więźniów politycznych na wolność, Leszek Moczulski przyjechał do głodujących z podziękowaniem od KPN.
Do czasu wprowadzenia stanu wojennego Jan organizował różne akcje, a już w marcu 1981 stworzył zakonspirowany zespół działaczy, którzy na wypadek ogłoszenia wtedy stanu wojennego mieli przejąć kierowanie związkiem. Kandydując do władz związkowych napisał w swoim programie przedwyborczym, że ...Za naczelną wartość w działaniu uważa pełną jawność wszystkich działań związku, jest przeciwny prowadzeniu jakichkolwiek utajonych rozmów z władzami. [...] Nie znosi tajnej policji, cenzury i wszelkich działań odbywających się w tajemnicy przed zainteresowanymi.
Oddał się całkowicie Solidarności, zaniedbując najbliższą rodzinę.
Był przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność przy AMG, Delegatem na Zjazd Krajowy, Członkiem Prezydium Zarządu Regionu. Gdy zatrudniono jako sekretarza Prezydium Zakładowej Komisji w Akademii Medycznej Barbarę Iwanek, absolwentkę Uniwersytetu Gdańskiego (Wydział Psychologii, kierunek Resocjalizacja), zaangażował się uczuciowo, co doprowadziło później do rozwodu, nie zniszczyło jednak przyjaźni Jana i Haliny. Jak powiedział sędzia, tak kulturalnego rozwodu jeszcze nie było.
Stan wojenny
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego, Jan został internowany w Strzebielinku koło Wejherowa. Potem przeniesiono go do Iławy, gdzie rozwinęła się nasza przyjaźń i skąd został zwolniony 16 lipca 1982 roku.
Z relacji SB dowiadujemy się, że po zwolnieniu z internowania Jan prowadził dalszą działalność związkową, spotykał się z działaczami. Podjął również pracę w AMG w dziale socjalnym. Współorganizował pomoc zagrożonym działaczom, którzy przebywając przez wiele miesięcy w szpitalach unikali aresztowań, czym również naraził się SB.
Mówił, że obawia się o życie swojej córki. Nie podając szczegółów dał do zrozumienia, iż taka groźba została do niego skierowana. Niedawno, w czasie prowadzonych przeze mnie badań, dowiedziałem się, że fakt ten potwierdza relacja nadzorującego go funkcjonariusza SB.
30 czerwca 1983 roku znaleziono zwłoki Jana, powieszonego na płocie Stoczni.
Pogrzeb z udziałem kilku tysięcy osób odbył się na cmentarzu katolickim w Sopocie. Był demonstracją Solidarności. Uroczystościom żałobnym przewodniczył, nie żyjący już dziś pallotyn, ksiądz Eugeniusz Dudkiewicz.
Trzy wersje śmierci
Na śmierć Jana Samsonowicza reagowano na trzy różne sposoby.
1. Większość mieszkańców Trójmiasta przyjęła tezę o mordzie politycznym, tak przedstawiło śmierć Jana Samsonowicza Radio Wolna Europa.
2. Władze podziemnej Solidarności (RKK): Bogdan Borusewicz, Bogdan Lis, Aleksander Hall i Leszek Świtek oraz niektórzy działacze RMP jak Mirosław i Arkadiusz Rybiccy oraz Grzegorz Grzelak po zbadaniu sprawy przyjęli tezę, którą do dzisiaj (prócz Grzegorza Grzelaka) podtrzymują, że było to samobójstwo i z tego powodu nie będą sprawy nagłaśniać.
3. Większość działaczy Tajnej Zakładowej Komisji Akademii Medycznej w Gdańsku, mając podejrzenia co do współpracy Barbary Iwanek z SB, miała pewność, że Jan Samsonowicz poniósł śmierć właśnie z rąk SB. Uwiarygodnia tę tezę fakt emigracji Barbary Iwanek do Kanady “jako osoby represjonowanej”, mimo braku działań represyjnych wobec jej osoby.
Z wersją śmierci samobójczej nie zgadzał się nieżyjący już dr Darek Kobzdej, który usilnie starał się rozwiązać zagadkę tej śmierci. O sytuacjach, które dały mu podstawy tak myśleć, mówił w czasie śledztwa. Stwierdził, że Jan Samsonowicz został zamordowany z zemsty przez generała Milewskiego.
W 1983 roku w biuletynach podziemnej Solidarności Regionu Gdańskiego “Bez strachu ale z rozwagą” nie znalazłem wzmianki o tym zdarzeniu. Ówczesny redaktor naczelny Maciej Łopiński, aresztowany przez władze w grudniu 1982 roku i wypuszczony na Wielkanoc 1983 nie potrafi sobie przypomnieć, kiedy przejął jego redagowanie od Mariana Terleckiego.
Z książki “Młodopolacy”, napisanej przez Piotra Zarembę w 2000 roku dowiadujemy się, że wielu podejrzewało o tę zbrodnię Służbę Bezpieczeństwa, nie brakuje też jednak opinii, że było to samobójstwo na tle kłopotów osobistych. Na 446 stronach tylko trzy zdania mówią o tym smutnym zdarzeniu.
Pełnomocnikiem rodziny w śledztwie był znany adwokat Jacek Taylor, który powiedział o złożonych przez niego wnioskach, uwagach i zażaleniach do pierwszego śledztwa prowadzonego przez prokuratora Andrzeja Kucharskiego, lecz nie znalazłem ich w dokumentach. Jacek Taylor twierdzi, że w drugim śledztwie nie był pełnomocnikiem.
Tajemnice śledztwa
W dniu tragicznej śmierci Jana Samsonowicza, 30 czerwca 1983 roku, jego była żona Halina brała ślub z nowym partnerem - z którym zresztą Jan (tak jak z Haliną) utrzymywał przyjacielskie kontakty.
Dzień wcześniej Barbara Iwanek przyjęła od Jana pierścionek zaręczynowy, ale - jak stwierdziła w śledztwie - oświadczyny odrzuciła.
W wyniku działania Komisji Sejmowej do badania zbrodni stanu wojennego (która umieściła Jana Samsonowicza na swojej liście), na wniosek rodziny Samsonowiczów z Gorlic w 1991 roku Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku wznowiła śledztwo w sprawie śmierci Jana. Prowadzone przez prokuratora Bogdana Szegdę drugie śledztwo ujawniło braki pierwszego, prowadzonego zaraz po śmierci Jana.
W pierwszym śledztwie nie stwierdzono nawet, że był on działaczem opozycji, którym różne wydziały SB interesowały się w ramach odrębnych działań operacyjnych o kryptonimach “DOMINIK”, “MEDYK” i dotyczącej wyłącznie Jana Samsonowicza sprawy “SAMSON”. Materiałów nie odnaleziono.
Jednak i drugie śledztwo nie doprowadziło do wykrycia sprawców. Jako uzasadnienie umorzenia podano brak dostatecznych dowodów zaistnienia przestępstwa.
Po śmierci Jana SB zaprzestała wszelkich działań wyjaśniających. W miejscu gdzie znaleziono zwłoki poprowadzono rury ciepłownicze, które zasłoniły płot, a ten fragment płotu, pod którym od dnia śmierci Jana okoliczni mieszkańcy palili świece i składali kwiaty, wymieniono na inny.
Czym mógł się narazić? Od czasu uczestnictwa w ruchu Nurt Niepodległościowy był za swoją działalność wielokrotnie aresztowany i zatrzymywany, a w jego domu odbywały się rewizje. Organizował akcje ulotkowe, zbieranie podpisów pod listami i petycjami do Sejmu, brał udział w strajkach, organizował je. Jak wynika z dokumentów SB, Jan razem z Piotrem Dykiem prowadził komórkę wywiadowczą, co było powodem podjęcia przez SB w czerwcu 1981 roku akcji dezinformowania i działań operacyjnych mających na celu rozbicie tej komórki.
Po wyjściu z internowania Jan powiedział żonie i bliskim przyjaciołom (w tym Darkowi Kobzdejowi i Mirkowi Górskiemu), że SB nie przepuści mu tego co robił, bo poznał tajemnicę - do dzisiaj nie wiadomo jaką, ale jak mówią plotki dotyczyła ona bądź ofiar grudnia 1970 roku, bądź identyfikacji ważnego agenta, bądź rozliczeń finansowych w Solidarności.
Obawiając się o konsekwencje powiedział swej byłej żonie, Halinie Stelmach, aby nigdy nie wierzyła, gdy będą mówić, iż popełnił samobójstwo lub zginął w tajemniczym wypadku. Później wielu działaczy, w tym Donalda Tuska, funkcjonariusze SB straszyli mówiąc:będziesz wisiał jak Samsonowicz.
Pamięć o Janie
Upływ ponad 20 lat zatarł wiele szczegółów w pamięci, pozostał natomiast bardzo wyraźny obraz Jana jako niezwykłego człowieka, który wywierał duży wpływ na najbliższe otoczenie i głośno mówił o tym, iż ostatecznym celem Solidarności jest doprowadzenie do tego, aby Ojczyzna odzyskała niepodległość a społeczeństwo otrząsnęło się z kilkudziesięcioletniego letargu.
W 1983 roku, niedługo przed śmiercią, pisząc tekst zatytułowany “Próba refleksji” Jan zauważył, że to, co się stało, tworzyło zupełnie nowy świat, który w ocenie historycznej będzie wielkim zyskiem całego narodu. Zyskiem, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie ocenić...
Dla mnie Jan był to człowiek z gór, twardy a z duszą poety. W stanie wojennym, podczas internowania w Strzebielinku, napisał wiersz “Modlitwa”:
...Madonno moja
gdy się spełniasz
zmierzchy pierzchną
w katedrze twoich ramion
nade mną rozpiętych ...
madonno moja
czarna i senna
już nie wiem
czy to ja
czy ty drżysz we mnie.
O pamięć Jana dbają do dziś członkowie Zakładowej Komisji NSZZ Solidarność AMG, w tym Anna Mołczanow-Drzewiecka, Andrzej Chorosiński, Zbigniew Wypych, Jerzy Umiastowski, Elżbieta Szwed, Zofia Cholewina, Mirosław Górski i profesor Michał Woźniak. Ufundowali i zaprojektowali pomnik na jego grobie i organizują msze w rocznice śmierci.
Chciałbym podziękować Zarządowi Regionu za umożliwienie mi przedstawienia działacza opozycji przedsierpniowej i “Solidarności”, ofiary stanu wojennego, Jana Samsonowicza, którego znaleziono 30 czerwca 1983 roku, powieszonego na płocie Stoczni Gdańskiej u zbiegu ulic Twardej i Marynarki Polskiej od strony ulicy Twardej.
Dziękuję Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku za umożliwienie mi zapoznania się z aktami śledztwa, mimo trudnych warunków pracy.
Dziękuję rodzinie Jana, jego przyjaciołom oraz działaczom “Solidarności” za pomoc w zdobyciu cennych informacji.
ZENON KWOKA
Referat przygotowany na Konferencję popularno-naukową pt. “Współtwórcy NSZZ Solidarność”,
zorganizowaną 27 sierpnia 2005 roku z okazji 25-lecia Solidarności przez Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ “Solidarność”. Tytuły - red.
http://naszeblogi.pl/46879-pogrzeby

Łączka Warszawa 2015 rok
Wczoraj 23 lutego 2016 roku minęła kolejna ROCZNICA mordu więziennego na Szefie Kedywu Generale Auguście Fieldorfie w więzieniu na Mokotowie przez powieszenie.
W Kanadzie w tajemniczych okolicznościach zginął utopiony major Zbigniew Sujkowski i Jego Wnuk - prawa ręka Generała Fieldorfa.
>>>
Zachęcam do przeczytania książki Julio Cortazara Gra w klasy - klasyka iberoamerykańska.
www.glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%202006/.../publicystyka.html
Czy Jan Samsonowicz został w 1983 roku zamordowany przez Służbę ... w tym Janusz Szpotański, Andrzej Czuma, Leszek Moczulski, Bogdan Borusewicz, ...
www.propatria.olsztyn.pl/strony/samsonowicz/samsonowicz.htm
"Jan Samsonowicz -działacz całkowicie oddany "Solidarności" aż do śmierci" ... tym Janusz Szpotański, Andrzej Czuma, Leszek Moczulski, Bogdan Borusewicz, ...
Majstersztyk intelektualny.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1601859,1,borusewicz--najbardziej-poszukiwany-czlowiek-solidarnosci.read
Grzegorz Majchrzak, Grzegorz Wołk
9 grudnia 2014
Borusewicz – najbardziej poszukiwany człowiek Solidarności
Na tropie Borsuka
Zatrzymanie Bogdana Borusewicza przez Służbę Bezpieczeństwa było jej wielkim sukcesem. Jednak wpadka ta nie wynikała bynajmniej ze skuteczności bezpieki.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Bogdanowi Borusewiczowi (w latach 70. działaczowi KOR i współzałożycielowi Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża) udało się uniknąć zatrzymania. Szczęśliwie wymknął się esbeckiej obławie. Była to historia rodem z filmów akcji: brawurowo uciekający przed funkcjonariuszami Borsuk (jak go popularnie nazywano) i strzelający do niego oficer gdańskiej SB Jan Protasiewicz. Mimo że strzelcem był wyśmienitym, chybił. Jerzy Domski, bezpośredni przełożony Protasiewicza, utrzymuje do dziś, że jego podwładny strzelał jedynie w powietrze. Czy tak było w rzeczywistości? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie można tego wykluczyć.
W ukryciu
Od chwili ucieczki Borusewicz stał się jednym z najbardziej poszukiwanych działaczy Solidarności. Tym bardziej że organizował gdańskie podziemie (Regionalną Komisję Koordynacyjną), a w 1984 r. wszedł w skład Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, ogólnopolskiego kierownictwa podziemnej Solidarności. Długo zresztą wymykał się Służbie Bezpieczeństwa. Pomagał mu w tym m.in. prowadzony przez działaczy podziemnej Solidarności w Gdańsku nasłuch częstotliwości milicyjnych i Adam Hodysz, oficer Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku, wspierający od lat 70. opozycję.
Nie zapewniało to jednak całkowitego bezpieczeństwa. Zdarzało się, że bezpieka wpadała na trop Borsuka i tylko szczęściu oraz opanowaniu zawdzięczał pozostanie na wolności. Jedna z takich historii miała miejsce w styczniu 1982 r.
teatrnn.pl › Leksykon › Tematy › Ludzie
Bogdan Michał Borusewicz urodził się 11 stycznia 1949 roku w Lidzbarku Warmińskim. ... Jako jeden z przywódców „Solidarności” Bogdan Borusewicz był ważnym celem dlaSB, ... Udało mu się uciec przed obławą, ale musiał się ukrywać.
wyborcza.pl/1,120013,2845438.html
09.08.2008 - Bogdan Borusewicz, dla przyjaciół z opozycji po prostu Borsuk. Uparty ...Przez kilka dni uczeń ukrywał się przed SB w oliwskich lasach. Dopadli go. ... Podróże do Radomia, ucieczki przed esbecją, zatrzymania na 48 godzin.
wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,3622441.html
Bogdan Borusewicz ... lecz udało mu się uciec z transportu z komendy milicji do więzienia i przez kilka dni ukrywał ... Wyglądał zupełnie z innej bajki, więc pomyślałem, że namierzyło mnie SB. ... Uciekał SB jeszcze kilka razy w stanie wojennym. ...Faworytami przed 58. galą są Kendrick Lamar, Taylor Swift i The Weeknd.
https://wzzw.wordpress.com/2011/01/.../dwie-twarze-bogdana-borusewic...
16.01.2011 - Niestety Bogdan Borusewicz postanowił zabijać systematycznie każdą pamięć dobrych .... Kiedy na dwa miesiące przed sierpniem 1980 roku Andrzej Gwiazda zdecydował ... Dwa oblicza, które nie mogą istnieć obok siebie. .... WIELKAUCIECZKA PROKURATORÓW · □□ Andrzej Gwiazda: „Mogą to być ...
www.polskieradio.pl/7/.../281792,Wojna-komunistow-ze-spoleczenstwe...
13.12.2010 - Przed zatrzymaniem udało się uchronić Józefowi Piniorowi, który współtworzył na Dolnym .... 00'31 Bogdan Borusewicz o ucieczce przed SB.
pis-da.blogspot.com/2014/12/na-tropie-borsuka.html
16.12.2014 - Zatrzymanie Bogdana Borusewicza przez Służbę Bezpieczeństwa było jej wielkim sukcesem. ... Była to historia rodem z filmów akcji: brawurowo uciekającyprzed ... Od chwili ucieczki Borusewicz stał się jednym z najbardziej .... Ossowski, który - jak można się domyślać - z polecenia SB właśnie wtedy ...
Na tropie Borsuka
Zatrzymanie Bogdana Borusewicza przez Służbę Bezpieczeństwa było jej wielkim sukcesem. Jednak wpadka ta nie wynikała bynajmniej ze skuteczności bezpieki.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Bogdanowi Borusewiczowi (wiatach 70. działaczowi KOR i współzałożycielom Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża) udało się uniknąć zatrzymania. Szczęśliwie wymknął się esbeckiej obławie. Była to historia rodem z filmów akcji: brawurowo uciekający przed funkcjonariuszami Borsuk (jak go popularnie nazywano) i strzelający do niego oficer gdańskiej SB Jan Protasiewicz. Mimo że strzelcem był wyśmienitym, chybił. Jerzy Domski, bezpośredni przełożony Protasiewicza, utrzymuje do dziś, że jego podwładny strzelał jedynie w powietrze. Czy tak było w rzeczywistości? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie można tego wykluczyć.
W ukryciu
Od chwili ucieczki Borusewicz stał się jednym z najbardziej poszukiwanych działaczy Solidarności. Tym bardziej że organizował gdańskie podziemie (Regionalną Komisję Koordynacyjną), a w 1984 r. wszedł w skład Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, ogólnopolskiego kierownictwa podziemnej Solidarności. Długo zresztą wymykał się Służbie Bezpieczeństwa. Pomagał mu w tym m.in. prowadzony przez działaczy podziemnej Solidarności w Gdańsku nasłuch częstotliwości milicyjnych i Adam Hodysz, oficer Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku, wspierający od lat 70. opozycję.
Nie zapewniało to jednak całkowitego bezpieczeństwa. Zdarzało się, że bezpieka wpadała na trop Borsuka i tylko szczęściu oraz opanowaniu zawdzięczał pozostanie na wolności. Jedna z takich historii miała miejsce w styczniu 1982 r., gdy SB otoczyła dom, w którym się ukrywał. Tak opowiadał o tym Edmundowi Szczesiakowi w książce „Borusewicz. Jak runął mur": „Otworzyłem okno. Nie zaskrzypiało (...) wszedłem na dach. I natychmiast się położyłem. Leżałem w śniegu. Niczego nie zauważyli. Była godzina siedemnasta, panował zmrok. Zacząłem się czołgać. (...) Skoczyłem z dachu na balkon. Mieszkańcy oglądali telewizję. Okno uchylone, ukłoniłem się, powiedziałem przepraszam, żeby nie myśleli, że jestem złodziejem”.
Wpadka
Borusewiczowi udawało się skutecznie ukrywać przed Służbą Bezpieczeństwa przez ponad cztery lata. Wpadł 9 stycznia 1986 r. Jak był przekonany - przypadkowo: „Pojechałem, aby zapłacić gospodarzowi za lokal. Wcześniej użyczał nam pomieszczeń gratis, ale doszło do mnie, że nie ma pracy i wspomina o pieniądzach. Nie zastałem go. (...) Na drugi dzień wybrałem się więc ponownie. Zobaczyłem stojący na rozstaju dróg samochód - uaz. Powinienem się wycofać. A co najmniej sprawdzić, czy nikt nie siedzi w środku. Popatrzyłem, zobaczyłem, że szyby są zmrożone, a zatem nie powinno tam nikogo być. Zapukałem do drzwi domku, w którym mieściła się drukarnia. Otworzył mężczyzna ubrany w ciemny mundur. No i zaczęła się walka. Chciałem uciekać, ale wyskoczyło kilku, chyba sześciu. Usiłowałem wyciągnąć z kieszeni amerykański gaz paraliżujący. Nie udało się. Obalili mnie, wciągnęli do środka, zdjęli czapkę. I wtedy jeden z nich, kapitan Zbigniew Kiewłen, którego doskonale znałem, bo mnie nieraz przesłuchiwał, aż zapiał z radości: Borusewicz! Jego reakcja była autentyczna i spontaniczna. To wskazywało, że się mnie nie spodziewali".
Oprócz niego zatrzymano kilka innych osób. Był to duży sukces esbeków. Złapali bowiem nie tylko jednego z liderów podziemnej Solidarności, ale też zlikwidowali dwie drukarnie: jedną przy ul. Sokolej, drugą zlokalizowaną w domku jednorodzinnym przy ul. Stokrotki w Gdańsku-Olszynce. Ponadto przejęli dwie maszyny offsetowe, trzy odbiorniki radiowe umożliwiające nasłuch pasm milicyjnych oraz „dużą ilość notatek, zapisków i innych materiałów wskazujących na to, że jest to dokumentacja i archiwum Regionalnej Komisji Koordynacyjnej”. O osiągnięciu tym MSW niezwłocznie poinformowało najważniejsze osoby w państwie, z pierwszym sekretarzem KC PZPR Wojciechem Jaruzelskim na czele.
Zdrada
Pytanie: jak do tego doszło? Bogdan Borusewicz nie miał żadnych wątpliwości. Ktoś zdrad ził! W „Borusewicz. Jak runął mur” opowiadał z pełnym przekonaniem, że celem była drukarnia, a on był niespodziewanym prezentem dla funkcjonariuszy. Tu Borusewicz jednak się myli. Esbecy doskonale wiedzieli, że pojawi się pod adresem, gdzie go zatrzymano. Ale wiedza ta nie była efektem dobrej pracy operacyjnej SB. Po prostu zgłosił się do niej Stanisław Ossowski, człowiek wynajmujący od listopada 1985 r. gdańskiej RKK lokal, w którym umieszczono podziemną drukarnię. Poinformował esbeków, że w mieszkaniu tym bywa Borusewicz. Co ciekawe, Ossowski znał (chociaż w myśl zasad konspiracyjnego bhp nie powinien!) również adres drugiej podziemnej drukarni.
Dzień po zatrzymaniu Borsuka (10 stycznia 1986 r.) Ossowskiego zarejestrowano jako tajnego współpracownika Inspektoratu 2 Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku, terenowej komórki osławionego Biura Studiów MSW (elitarnej jednostki SB przeznaczonej do zwalczania opozycji, głównie solidarnościowej). Nadano mu pseudonim Korba. Niestety, akta TW Korby (teczka personalna i pracy) zostały zniszczone w sierpniu 1989 r. Nie wiemy więc, co się w nich dokładnie kryło. Bez tych dokumentów trudno ustalić motywacje, jakimi się kierował, zgłaszając się z własnej inicjatywy do Służby Bezpieczeństwa. Czy były to pieniądze? Wydaje się to bardzo prawdopodobne. W końcu bezpieczniejszy zarobek mogła zaoferować SB, a nie podziemna Solidarność. Paradoks polegał na tym, że Borusewicza zatrzymano, kiedy przyjechał zapłacić Ossowskiemu za wynajmowany lokal...
Zresztą kwestia jego wynagradzania jest niejasna. Jak sam zeznawał, za wynajmowane pomieszczenie rzekomo otrzymywał od działaczy podziemia 3 tys. zł miesięcznie, jednak - jak twierdzi Bogdan Borusewicz - miał je udostępniać nieodpłatnie i dopiero kłopoty finansowe sprawiły, że zażądał pieniędzy.
Ścigany
Stanisław Ossowski uniknął oczywiście zatrzymania. Od 30 stycznia ścigano go (przynajmniej formalnie) listem gończym pod zarzutem przynależności do RKK i udziału w druku ulotek i wydawnictw mogących „wywołać niepokój społeczny”. W tym czasie „ukrywał się” w nieznanym miejscu. Nie można wykluczyć, że lokal zapewniała mu Służba Bezpieczeństwa... Ujawnił się 25 października 1986 r., korzystając z lipcowej amnestii dla działaczy opozycji.
W złożonych wyjaśnieniach tłumaczył, że mieszkanie wynajmował od października 1985 r. osobie, której nazwiska nie pamięta. Sam natomiast przebywał w tym czasie u swojej dziewczyny.
O fakcie drukowania solidarnościowej prasy przy Sokolej miał się rzekomo dowiedzieć dopiero na początku stycznia 1986 r. Zaprzeczył również swojej znajomości z Bogdanem Borusewiczem. Postawa, jaką prezentował podczas przesłuchania, była najpewniej elementem legendy budowanej mu przez SB.
Zdjęcie Borusewicza z akt Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku
Naczelnik Wydziału Śledczego WUSW w Gdańsku wnioskował, aby przypadek ten objąć ustawą amnestyjną. Ossowskiego potraktowano dużo łagodniej niż inne osoby zatrzymane wzwiązku z drukiem i kolportażem nielegalnych wydawnictw. W tym samym czasie prokuratura wnosiła bowiem np. o konfiskatę samochodu Tadeusza Wyganowskiego, gdyż ten „służył do przewożenia materiałów przeznaczonych do drukowania nielegalnych wydawnictw, w związku z czym stanowił on narzędzie służące do popełnienia przestępstwa”.
Niewtajemniczony Kiewłen
Jak się okazuje, Borusewicz ma rację, mówiąc o autentycznym zaskoczeniu i radości z zatrzymania go ze strony Zbigniewa Kiewłena. Wersję tę potwierdza lektura akt tego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa. Jak wynika z jednego z jego raportów, w momencie wyjazdu na akcję nie wiedział, kogo jedzie zatrzymać!
Taka konspiracja w konspiracji nie była zresztą w przypadku SB czymś dziwnym. Im mniej osób wiedziało o szczegółach akcji, tym większa była szansa jej powodzenia. Poza tym po ujawnieniu współpracy z podziemiem Adama Hołysza zaufanie do funkcjonariuszy Wydziału Śledczego w Gdańsku ze strony przełożonych i kolegów z innych jednostek operacyjnych Służby Bezpieczeństwa było ograniczone. Istniała bowiem obawa, że Hodysz mógł zwerbować do pomocy opozycji innych funkcjonariuszy.
Dziwi natomiast co innego. Otóż według Kiewłena w trakcie toczącego się przeciwko Borusewiczowi śledztwa zarówno jego, jak i funkcjonariusza Inspektoratu II WUSW w Gdańsku Stanisława Piętę miano namawiać do zeznania, że wiedzieli, iż na ul. Sokolej zastaną Bogdana Borusewicza. Na pytanie, kto podjął taką decyzję, Kiewłen miał usłyszeć od kolegi z Wydziału Śledczego, że „takie są wytyczne szefów”. Jednak bezpośredni przełożony Kiewłena, czyli Stefan Rutkowski, stanowczo odrzucił zarzuty podwładnego. Stwierdził wręcz, że Kiewłen „takim postawieniem sprawy (..0 utracił wiarygodność oficera SB”. Sprawa ta nie została nigdy wyjaśniona. Nie wiemy zatem, czy rzeczywiście, a jeśli tak, to z jakiego powodu przełożeni kazali Kiewłenowi złożyć niezgodne z prawdą zeznania. Tym bardziej że groziło to - przynajmniej potencjalnie - de- konspiracją Ossowskiego (TW Kobry). W sposób oczywisty znalazłby się on bowiem wówczas w wąskim kręgu podejrzanych o wpadkę. A - jak wiele wskazuje - bezpieka planowała go wykorzystywać w działaniach przeciwko podziemiu.
Grypsy Michałowskiego
Udało się jej odsunąć od niego podejrzenia o zdradę. Świadczą o tym przechwycone przez SB grypsy pisane przez Andrzeja Michałowskiego, jednego z najbliższych współpracowników Bogdana Borusewicza w RKK. Odpowiadał m.in. za organizowanie poligrafii w regionie. Został aresztowany 30 września 1985 r. W ramach kombinacji operacyjnej SB kontrolowała kanał, którym Michałowski przekazywał na zewnątrz informacje.
Dzięki przejmowanym listom esbecy wiedzieli, że podejrzewał on po wpadce Borusewicza i dwóch drukarni, że Służba Bezpieczeństwa trafiła na ich ślad dzięki obserwacji znanego jej wcześniej z podziemnej działalności Zygmunta Sabatowskiego, głównego organizatora druku przy ul. Sokolej. Nikogo nie posądzał o agenturalną działalność, jednak stosując konspiracyjne bhp, sugerował Mariuszowi Hinzowi, załatwiającemu lokale na drukarnie dla Regionalnej Komisji Koordynacyjnej, odsunięcie Stanisława Ossowskiego od poligrafii. Obawiał się po prostu, że ten w przypadku aresztowania mógłby ujawnić miejsca druku. Zupełnie nie podejrzewał jednak jego prawdziwej roli.
Ossowski, który - jak można się domyślać - z polecenia SB właśnie wtedy zaproponował zwiększenie swojej aktywności opozycyjnej („zejście do podziemia” i sygnowanie dokumentów RKK swym nazwiskiem), znalazł się na cenzurowanym. Wyrażona przez niego chęć podpisywania oświadczeń w imieniu Regionalnej Komisji Koordynacyjnej została co prawda określona przez Michałowskiego jako „duża sprawa”, ale na szczęście z jego oferty nie zdecydowano się skorzystać - zapewne dlatego, że był człowiekiem bez nazwiska. Zalecono mu jedynie podporządkowanie się tej organizacji. Czy i ewentualnie jakie korzyści decyzja ta przyniosła Służbie Bezpieczeństwa, tego nie wiemy.
Dalsze losy
Najprawdopodobniej zaskakującym skutkiem zatrzymania Bogdana Borusewicza było odejście ze Służby Bezpieczeństwa Zbigniewa Kiewłena. Pod koniec 1986 r. - zapewne w wyniku konfliktu z przełożonymi wokół tej sprawy - funkcjonariusz ten zdecydował się złożyć raport o zwolnienie, skwapliwie zresztą zaakceptowany przez zwierzchników. W ten sposób gdańska SB utraciła mocno zaangażowanego w walkę z opozycją oficera - prowadzone przez niego śledztwa tak go pochłaniały, że zaniedbywał nadzór swych podwładnych.
Tymczasem Bogdan Borusewicz w więzieniu przesiedział kilka miesięcy. Zwolniono go we wrześniu 1986 r. na mocy amnestii. Na wolność wyszli również inni zatrzymani działacze podziemia. Borusewicz w kolejnych latach kontynuował działalność opozycyjną. Sabatowski, który zorganizował drukarnię przy Sokolej, po opuszczeniu aresztu skoncentrował się na pracy zawodowej - był zatrudniony m.in. w drukarniach kurii gdańskiej i Gdańskiej Stoczni Remontowej.
Dalsze losy Stanisława Ossowskiego nie są natomiast znane. Zapewne nadal pracował jako kierowca mechanik w Transbudzie. Czyjego współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa wciąż trwała, trudno (w tej chwili) ocenić. Zniszczone w sierpniu 1989 r. teczki już nie przemówią. W każdym razie bohaterem gdańskiego podziemia, pomimo starań SB, nie został.
Grzegorz Majchrzak, Grzegorz Wołk Autorzy są pracownikami Biura Edukacji Publicznej IPN.
wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Kim-jest-czlowiek-o-ktorym-pisze-Wale...
5 dni temu - Wyszkowski: chodzi o bliskiego współpracownika Borusewicza ... Lech Wałęsa napisał na swoim mikroblogu, że nie współpracował z SB, ale popełnił błąd, dał... że to, o czym pisze Wałęsa jest ucieczką przed odpowiedzialnością, ... Jest to człowiek, z którym blisko współpracował Bogdan Borusewicz, ...
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,2546256.html
11.02.2005 - Byłem agentem SB - mówi Mieczysław Cholewa, autor melodii do Ballady o Janku Wiśniewskim. Przyszedł do Bogdana Borusewicza wytłumaczyć się i prosić o ... Cholewa ucieka przed internowaniem, ukrywa się na wsi.
dzieje.pl › Postacie
19.08.2010 - (Borusewicz Bogdan) Bogdan Borusewicz urodził się 11 stycznia 1949 r. w Lidzbarku ... W czerwcu 1984 r., po aresztowaniu przez SB Bogdana Lisa, jako ... w Gdańsku 267.066 głosów, ponad dwa razy więcej niż przed dwoma laty. ... Wirtualna lekcja o ucieczkach z Auschwitz już dostępna w internecie.
http://newsroom.salon24.pl/698297,morawiecki-na-lustracje-nie-jest-za-pozno-zmusmy-esbekow-do-mowienia
Jeśli funkcjonariusze SB nie powiedzą prawdy o tajnych współpracownikach z okresu PRL to państwo powinno odebrać im emerytury - uważa Kornel Morawiecki. Jeśli skłamią - powinno grozić im więzienie. - Nie może być tak, żeby ci ludzie byli cały czas lojalni wobec PRL....
11:52Kategoria: Polityka Odsłon: 195 1 Komentuj
Morawiecki: Na lustrację nie jest za późno. Zmuśmy esbeków do mówienia
Jeśli funkcjonariusze SB nie powiedzą prawdy o tajnych współpracownikach z okresu PRL to państwo powinno odebrać im emerytury - uważa Kornel Morawiecki. Jeśli skłamią - powinno grozić im więzienie.
- Nie może być tak, żeby ci ludzie byli cały czas lojalni wobec PRL. Powinniśmy ustawowo zwolnić ich z tamtej przysięgi i nakazać mówienie prawdy - powiedział przywódca "Solidarności Walczącej" w Telewizji Republika. Jego zdaniem, lustracja w oparciu o wiedzę esbeków jest możliwa. - Mogliśmy przeprowadzić lustrację na podstawie świadectwa. Spis Tajnych Współpracowników i ich dokumentacja w dużej mierze zostały zniszczone przez SB, ale spis pracowników SB jest jasny - powiedział.
Morawiecki odpowiada sceptykom, że na wnikliwe zbadanie przeszłości nigdy nie jest za późno. - Teczka Lecha Wałęsy pokazała, że jeszcze różne rzeczy są możliwe - przypomniał. Poseł klubu Kukiz'15 sądził, że oryginalna teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" są w Moskwie. - Obawiałem się, że te teczki są w Moskwie albo w USA, a okazuje się, że to nasz polski generał przechowywał sobie tę teczkę nie wiadomo z jakim zamiarem i co na tej podstawie wymuszał na prezydencie Wałęsie - dodał.
Działacz opozycji antykomunistycznej zapowiedział starania o taką zmianę przepisów, by udało się raz na zawsze zakończyć problem lustracji. Morawiecki chwalił równieżnatychmiastowe ujawnienie teczek Czesława Kiszczaka przez IPN. - Archiwa powinny być ujawnione. To trochę niepoważne, żeby dokumenty o agentach sprzed 27 lat były na tyle wrażliwymi informacjami, że ujawnienie ich naruszy nasze obecne interesy - mówił.
Zobacz wywiad z Kornelem Morawieckim w Telewizji Republika
Źródło: Telewizja Republika
GW
Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka