Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
659
BLOG

Małgorzata Gosiewska razem z OUN i posłami PiS UE z Brukseli ma pojść szturmem ?

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 1

Tytuł od autora Blogu: Albatros z lotu ptaka

image

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/poslanka-pis-odwiedzila-batalion-oun

Posłanka na Sejm RP Małgorzata Gosiewska z PiS odwiedziła batalion OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) walczący w Donbasie. Wedle relacji obecnej tam dziennikarki "wszyscy są pod ogromnym wrażeniem wizyty" parlamentarzystki Prawa i Sprawiedliwości.

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/poslanka-pis-odwiedzila-batalion-oun

Posłanka PiS odwiedziła batalion OUN

Dodane przez Marcin_Skalski 
Opublikowano: Sobota, 10 stycznia 2015 o godz. 17:05:55

O wrażeniach członków batalionu OUN napisała Monika Andruszewska -dziennikarka z Forum Żydów Polskich, która relacjonowała wydarzenia na Ukrainie dla Radia Wnet.

"Wszyscy w Batalionie OUN są pod ogromnym wrażeniem wizyty jaką odbyła tu wcześniej Małgorzata Maria Gosiewska. Żołnierz o pseudonimie Szaman pokazał mi krzyżyk, który od niej dostał. Na fotografii wisi obok różańca z Majdanu. Wspaniała robota dla stosunków polsko-ukraińskich" - czytamy w relacji.

Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów powstała w roku 1929 w Wiedniu.Zajmowała się działalnością terrorystyczną na terytorium Państwa Polskiego. Z jej rąk zginął m.in. minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki. Odpowiada też za śmierć dyrektora ukraińskiego gimnazjum we Lwowie, Iwana Babija.

Zbrojne ramię OUN-B (Bandery) - Ukraińska Powstańcza Armia - odpowiada za ludobójstwo ponad 100 tysięcy Polaków na Kresach Wschodnich w czasie drugiej wojny światowej.

Image result for Małgorzata Gosiewska OUN

Gosiewska z wizytą u zbrodniarzy wojennych? – Posłanka PiS i ...

forumemjot.wordpress.com675 × 900Search by image
635555273747010701.jpg 2 Małgorzata Gosiewska ...
 
 

 

http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/08/czy-poslowie-prawa-i-sprawiedliwosci-cierpia-na-schizofrenie-polityczna/

Czy posłowie Prawa i Sprawiedliwości cierpią na schizofrenię polityczną?

podzial-ukrainy 1Publikujemy wywiad z posłanką PiS Małgorzatą Gosiewską inicjatorką raportu pt. „Rosyjskie zbrodnie na Wschodniej Ukrainie w 2014 roku”,której poglądy na to co się dzieje na Ukrainie i na relacje polsko-ukraińskie są reprezentatywne dla dużej części posłów tej rządzącej partii, a zwłaszcza jego kierownictwa. Ten wywiad ma jeden dobry cel, a mianowicie wielu ludzi przejrzy na oczy w kwestii polityki wschodniej PiS-u. Nasz Komentarz do wywiadu zamieszczamy na końcu.

Redakcja KIP

 

Małgorzata Gosiewska: ten raport pokazuje, czym faktycznie jest Federacja Rosyjska

Wywiad z Danielem Olczykowskim Dziennikarzem Onetu

Federacja Rosyjska tworzyła sytuacje sprzyjające popełnianiu zbrodni wojennych – mówi w rozmowie z Onetem Małgorzata Gosiewska, z której inicjatywy powstał raport dotyczący rosyjskich zbrodni na Ukrainie. Posłanka PiS tłumaczy, dlaczego Ukraińcy walczą pod malinowo-czarną flagą UPA, komentuje zamieszanie wokół upamiętnienia ofiar ludobójstwa wołyńskiego oraz ataki ks. Isakowicza Zaleskiego, a także surowo ocenia wizytę senatorów PO w Odessie.

Foto: Marcin Obara / PAP Małgorzata Gosiewska

Małgorzata Gosiewska jest inicjatorką raportu pt. „Rosyjskie zbrodnie na Wschodniej Ukrainie w 2014 roku”, który w kwietniu został przedstawiony m.in. przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze oraz w Parlamencie Europejskim.

Raport opisuje zbrodnie wojenne popełnione na terenie wschodniej i południowej Ukrainy przez prorosyjskich separatystów oraz funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej. Zawiera zeznania ponad 60 ofiar, wskazuje sprawców, opisuje miejsca, w których dokonywano tortur oraz wymienia ich rodzaje. – Kiedy poznałam skalę tego zjawiska, uznałam, że mówić to trochę mało, trzeba to dokumentować – mówi w rozmowie z Onetem posłanka Prawa i Sprawiedliwości.

Raport

Daniel Olczykowski: Praktycznie każdego dnia w walkach na Ukrainie giną ludzie.  Jak oblicza ONZ,  ta wojna pochłonęła już 9,5 tys. ofiar – w tym 2 tys. cywili. Nie ma Pani wrażenia, że opinia publiczna przywykła już do tego, co się dzieje na Ukrainie?

Małgorzata Gosiewska: Tak jest od dłuższego czasu, zwłaszcza w przypadku międzynarodowej opinii publicznej, która zadowala się stwierdzeniem o obowiązujących w miarę porozumieniach mińskich i łudzi się wrażeniem, że sytuacja jest „w miarę” stabilna. Wiemy jednak, że tak nie jest.

Jak więc jest naprawdę?

Cały czas giną ludzie, którzy walczą – w mojej ocenie, a także wielu ekspertów – nie tylko o Ukrainę, ale i dużą część Europy, powstrzymując ofensywę sowiecką. Pojedyncze ofiary śmiertelne nie są już takim „newsem”. Nie interesują opinii publicznej, która jest w dużej mierze zmęczona wojną na Ukrainie i nie chce o tym słyszeć. Dopiero masowość interesuje ludzi. W tym kontekście trudno znaleźć jakąkolwiek informację na temat tego, co się dzieje np. w Armenii w ostatnim okresie. To się nie przedostaje do polskiej oraz międzynarodowej opinii publicznej.

Skąd pani tak duże zaangażowanie w sprawę ukraińską? Stworzyła Pani raport, który później został przedstawiony m.in. przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze oraz w Parlamencie Europejskim.

Czuję się człowiekiem wschodu. Moja mama urodziła się w Wilnie, więc zainteresowanie od początku było bardzo naturalne, ale też potem przez lata pracy w Sejmie, kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego – zajmowałam się tym obszarem.  Ukraina toczy wojnę z Federacją Rosyjską, dlatego tak szczególnie interesuję się tym, co się tam dzieje. Wydarzenia na Ukrainie oraz ich dalszy rozwój może mieć i ma bezpośredni wpływ na sytuację w Polsce.

Kiedy rozpoczął się protest na kijowskim Majdanie, pani się tam pojawiła.

Czułam, że to jest coś, co może zmienić przyszłość tej części Europy. Moje wielokrotne powroty na Majdan i dalsze zaangażowanie były konsekwencją atmosfery, jaka tam panowała, tej wielkiej solidarności międzyludzkiej, tej nadziei, zawartych przyjaźni…

Stąd też i pierwszy pobyt w strefie ATO – pod lotniskiem donieckim, w Stanicy Ługańskiej, Sciastu czy innych miejscowościach, gdzie toczyły się działania wojenne, pomoc w organizacji pomocy humanitarnej, czasami jej dowóz i współpraca z dziennikarzami wojennymi.

Stąd też wziął się raport o rosyjskich zbrodniach wojennych we wschodniej Ukrainie.

Kiedy poznałam skalę tego zjawiska, uznałam, że mówić to trochę mało, trzeba to dokumentować. Kiedy stwierdziłam, że nikt tego nie robi, nawet państwo ukraińskie, które w pierwszej kolejności jest do tego zobowiązane – zaczęłam szukać ludzi, którzy byliby gotowi razem ze mną jechać i spisywać zeznania ofiar tych zbrodni wojennych popełnianych przez rosyjskich funkcjonariuszy.

Raport pokazuje, czym faktycznie jest Federacja Rosyjska. Jeśli ciągle są tacy politycy, nie tylko w Europie, ale i w Polsce, którzy uważają, że jest to partner do rozmowy, że można z nim zawierać porozumienia, to ten raport jest argumentem, który pokazuje, że chyba jednak nie.

Znajdują się w nim zeznania kilkudziesięciu osób.

Mieliśmy dużo więcej, ale staraliśmy się je bardzo mocno weryfikować – tak, by nie można było podważyć naszego raportu. Wiedzieliśmy, że będzie poddany bardzo szczegółowej krytyce i analizie przede wszystkim przez stronę rosyjską. Każda drobna nieścisłość mogłaby zostać wykorzystana przeciwko całemu raportowi, dlatego też staraliśmy się dokonać pewnej selekcji. Nie wszystko, o czym słyszeliśmy, umieściliśmy w raporcie, ale ważnym jest to, iż jest on właśnie tak bardzo merytoryczny. Nie słyszałam i nie czytałam jakiejś sensowej krytyki. Nigdzie nie usłyszałam argumentu, który podważałby wiarygodność, poza pustymi frazesami. To jest zasługa ludzi, którzy bezpośrednio go przygotowywali.

Kto uczestniczył w pracach nad raportem?

To naprawdę wysokiej klasy fachowcy, byli funkcjonariusze różnych polskich służb, którzy mieli dobrze opanowany warsztat. Do tego jeszcze osoby, które pomogły nam ten raport stworzyć w takiej formule, w jakiej można się z nim obecnie zapoznać. Są tam nie tylko zeznania ofiar, ale też tło wydarzeń, wprowadzenie dla tych, którzy niekoniecznie orientują się we wszystkim, co dzieje się na wschodzie Ukrainy. Twórcom raportu dzięki odpowiednim programom komputerowym udało się połączyć miejsca wydarzeń, ludzi, sprawców i ofiary. To była ciężka praca.

Cały proces trwał prawie rok.

Raport identyfikuje kilkudziesięciu separatystów. Trybunał w Hadze może wydać za nimi listy gończe. Czy wierzy Pani, że do tego dojdzie? Część z przedstawionych w raporcie osób sprawuje dość ważne funkcje.

Przykładem jest Aleksandr Zacharczenko, szef rządu tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. To człowiek, który przez naiwność niektórych polityków europejskich jest sygnatariuszem porozumień mińskich, w których w gruncie rzeczy zagwarantował sobie bezkarność. Oczywiście wierzę, że prędzej czy później Trybunał podejmie się konkretnych działań, przesłucha świadków i podejmie działania wobec sprawców tych przestępstw. Z rozmów , jakie przeprowadziliśmy w Hadze, mogę wnioskować, że raport został potraktowany bardzo poważnie. Czekamy na dalsze działania, ale mamy świadomość, że to wymaga czasu.

ukraina_podzielona

Scenariusz dla Ukrainy

Jaki może być rozwój wydarzeń na Ukrainie? Od dłuższego czasu trwa impas, nic się nie zmienia.

O Krymie nie mówi się już w ogóle. Represjonuje się Tatarów Krymskich, na porządku dziennym są porwania i uprowadzenia, ludzi wyprowadza się z meczetów i aresztuje.

Scenariusz wydarzeń w dużej mierze zależy od nas jako Zachodu. Tu jest duże zadanie dla Polski. Powinniśmy w sposób zdecydowany wskazywać i mówić o tym co się dzieje na Wschodzie, być ambasadorem Ukrainy – to jest też w naszym dobrze pojętym interesie. Powinniśmy przeciwdziałać tym trendom, które chcą zniesienia sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Władimir Putin liczy się tylko z siłą.

Możliwy jest za jakiś czas kolejny Majdan? Społeczeństwo wychodzi na ulice, ale nie osiąga tego, czego tak naprawdę chce.

Głównym postulatem Rewolucji Godności była walka z korupcją. Oni oczywiście walczyli pod flagami unijnymi, ale UE przede wszystkim kojarzyła się z regulacjami, które w gruncie rzeczy ograniczą w sposób znaczący wszechpanującą korupcję. Ta niestety dalej panuje na Ukrainie, choć są podejmowane działania, jest urząd antykorupcyjny, który współpracuje z polską instytucją i stara się szukać doświadczeń.

O kolejnym Majdanie bardzo szybko dyskutowało się na Ukrainie, bo szybko pojawiło się rozczarowanie.  Wierzę w społeczeństwo ukraińskie – jego wielki rozsądek sprawia, że kolejnego Majdanu do tej pory nie mamy. Ukraińcy wiedzą doskonale, że następna rewolucja będzie służyła jeszcze większej destabilizacji sytuacji wewnętrznej, a tym samym będzie na rękę Federacji Rosyjskiej.

Jaką rolę może odegrać Leszek Balcerowicz w przemianach, jakie następują na Ukrainie?

Oby jego wpływ na te przemiany był jak najmniejszy.

Nie uważa pani, że mając rodaka na dość ważnym stanowisku, można próbować jakoś to wykorzystać?

Nie uznaję go za eksperta. Patrzymy na jego działania w Polsce i nie oceniamy ich dobrze. Dlaczego mamy przypuszczać, iż na Ukrainie zapisze się pozytywnie?

Czyli powołanie go przez prezydenta Poroszenko było błędem?

Ukraińcy sami sobie dobierają doradców i kierunek, w którym chcą zmierzać. Martwię się o społeczeństwo ukraińskie, które żyje w coraz większej biedzie. Ludzie wcześniej czy później – jeśli nie w wyniku działań wojennych, to po prostu z głodu – będą starali się przyjechać do Polski. Do tego powinniśmy się przygotowywać.

Czy Ukraina w ciągu najbliższych lat ma szansę zostać członkiem UE, czy raczej jest to długoletnia perspektywa? Zakładając, że UE będzie dalej funkcjonowała w obecnym kształcie.

Nie wiemy, w jakim kierunku będzie rozwijała się Unia Europejska. Mam nadzieję, że będzie zmieniała się tak, jak byśmy tego chcieli, czyli że będzie wracała do swoich korzeni. Wtedy szanse Ukrainy do wejścia do UE zdecydowanie się zwiększają. Dla nas to będzie też cenny partner w różnych działaniach na szczeblu UE.

Relacje polsko-ukraińskie

Ostatnio nasze wzajemne relacje uległy pogorszeniu. Jakie kroki może podjąć i podejmie polski rząd w celu poprawy tej sytuacji?

Zastanawiające, że właśnie w tym kluczowym roku po szczycie NATO jesteśmy w fazie bardzo trudnych relacji polsko-ukraińskich. Nie można tego rozpatrywać w oderwaniu od państwa, które jest bardzo zainteresowane tym, by nasze relacje nie układały się dobrze.

Pani zdaniem list parlamentarzystów PiS do Ukraińców ws. rzezi wołyńskiej był potrzebny?

Powinniśmy wreszcie rozpocząć rzetelną rozmowę, potem dać szansę pracy historykom, ale z pełnym błogosławieństwem politycznym. Dla mnie największym problemem w tej chwili w relacjach polsko-ukraińskich jest temat, który ja przy każdej rozmowie z delegacjami ukraińskimi podnoszę – tzw. ustawy kwietniowe podjęte przed rokiem przez Werchowną Radę (Radę Najwyższą Ukrainy – przyp.red).Wielokrotnie rozmawiałam na temat tego, jak bardzo one są szkodliwe w kontekście relacji polsko-ukraińskich i wielokrotnie słyszałam obietnice i zobowiązania, że będą zmienione.

Do dnia dzisiejszego ciągle bazujemy na składanych obietnicach, a niezmienianie tych ustaw powoduje, iż w gruncie rzeczy nie może toczyć się rzetelny dialog historyczny na terytorium państwa ukraińskiego. My ten temat podejmujemy nie przeciwko Ukrainie, tylko w imieniu naszych dobrych relacji, bo dobre relacje mogą być oparte tylko i wyłącznie na prawdzie.

Wracając do listu. Jak pani oceniłaby odpowiedź szefa ukraińskiego IPN, który nazwał go jednostronnymi oskarżeniami, odnosząc się przy tym do upamiętniania w Polsce Żołnierzy Wyklętych?

Widziałam też jego wywiad w „Rzeczpospolitej”, który mnie bardzo oburzył. Im więcej publicznych tego typu wypowiedzi, tym trudniej doprowadzić do pojednania. Pojednanie poprzez rozmowy dwustronne – tak – ale nie poprzez publikację tego typu stanowisk. Po takich krokach trudno podejmować następne.

Co istotne, artykuł ukazał się w mediach polskich. Czemu miał służyć?

Nie wiem czy pani zetknęła się z bardzo krytycznymi słowami ze strony Pawła Kukiza oraz ks. Isakowicza-Zaleskiego…

Nie chciałabym rozmawiać o ks. Isakowiczu-Zaleskim. On często podczas spotkań z ludźmi, w artykułach, komentarzach na Twitterze, Facebooku itd. posługuje się moim nazwiskiem i to w bardzo złym kontekście. Nazywa mnie bardzo różnie, nie będę przytaczać tych sformułowań. To jest dalekie od misji, jaką powinien wypełniać kapłan. W mojej ocenie, zamiast dzielić się miłością, zrozumieniem, przebaczeniem, on sieje nienawiść. Pamiętam jego wypowiedź na temat chorób, jakie niosą ze sobą przybysze z Ukrainy. Nie jest to wypowiedź, którą powinien głosić kapłan. Czasami nawet zastanawiałam się, jakie pobudki kierują ks. Isakowiczem Zaleskim.

Znam bardzo wiele osób, których przodkowie ucierpieli na Wołyniu i proszę mi wierzyć – głoszą kompletnie inne poglądy. Nie powinniśmy kopać kolejnych rowów i siać nienawiści, a do tego w dużej mierze sprowadza się działalność ks. Isakowicza Zaleskiego.

Nie chciałabym rozmawiać o ks. Isakowiczu-Zaleskim. On często podczas spotkań z ludźmi, w artykułach, komentarzach na Twitterze, Facebooku itd. posługuje się moim nazwiskiem i to w bardzo złym kontekście Małgorzata Gosiewska

Część mediów zarzuca pani odwiedziny w batalionie OUN podczas wizyty na froncie.

Jeżdżąc po Donbasie odwiedzałam różne bataliony ochotnicze. Odwiedzałam ich po pierwsze po to, by zorientować się w sytuacji, a po drugie – żeby rozmawiać. Okazać polskie poparcie, dowieźć pomoc humanitarną czy zostawić biało-czerwoną flagę. Wiem, że później w jednym z takich batalionów moją pozostawioną flagę widział państwa dziennikarz, a opowieść o odwiedzinach polskiego posła przekazana dziennikarzowi pokazuje, jak ta wizyta była dla tych żołnierzy ważna. Dla mnie takie spotkania były również elementem budowania dobrych relacji polsko-ukraińskich.

Będąc na Wschodzie, wielokrotnie rozmawiałam na temat Wołynia i proszę mi wierzyć, że świadomość tego, co faktycznie tam się wydarzyło i czym były te bataliony, czym one są dla nas – była i wielokrotnie ciągle jest wśród tych żołnierzy zerowa.

Nie mieli żadnej wiedzy?

Tak. Znam przypadki osób, które po rozmowie z nami same zaczęły szukać informacji na temat tej historii. To jest chyba dobre.

Za tą nieświadomością historyczną stoi ukraiński system edukacji?

Bezwzględnie tak, a także mechanizm wypierania pewnej historii. Tak jak mówiła Sawczenko, oni przez lata byli zmuszani do stawiania pomników i czczenia bohaterów sowieckich. To jest pewna forma odreagowania, poszukania innych bohaterów. Dla nich te organizacje są organizacjami nie antypolskimi, bo oni o tej działalności w większości do tej pory nie wiedzą, albo coś słyszeli, ale nie znają szczegółów. Dla nich to są symbole walki z okupantem, przede wszystkim sowieckim, ale i niemieckim. Walki o niezależność Ukrainy. Tak to pojmują i tak czczą.

To nie znaczy, że ja ich usprawiedliwiam i to akceptuję. Mówię jedynie, że powinniśmy wykazać się pewnym zrozumieniem.

Marszałek Karczewski mówił ostatnio, by obniżyć trochę poprzeczkę oczekiwań.

Tak. To, że Ukrainiec na barykadach Majdanu  lub  w Donbasie walczył pod flagą malinowo-czarną, to nie było zjawisko antypolskie, tylko antyrosyjskieDlaczego nie pod swoją flagą narodową? Właśnie dlatego, że dla nich ta flaga była symbolem walki. Na wschodzie Ukrainy nie mieli wsparcia państwa ukraińskiego – przecież pierwsze miesiące wojny ukraińsko-rosyjskiej to przede wszystkim wojna batalionów ochotniczych z armią Federacji Rosyjskiej. Z tego powodu szukali innego symbolu.

To nie znaczy, że nie mamy tłumaczyć, czym dla nas jest ta flaga i co faktycznie wydarzyło się na Wołyniu. To są dwie różne rzeczy. Łatwiej nam jednak rozmawiać o historii, kiedy zrozumiemy, że pewne ich działania naprawdę nie są antypolskie.

W mediach ostro komentowana była w ostatnich tygodniach sprawa nazwania jednej z ulic kijowskich imieniem Bandery.

To znowu wiąże się z faktem braku świadomości historycznej. Bez rozmów, bez edukacji, bez dialogu będziemy ciągle zaskakiwani takimi zdarzeniami. Opowiem Panu inną historię. Rada gruzińskiego miasta Gori uchwaliła przekazanie środków ze swojego skromnego budżetu na utworzenie skweru im. Marszałka Piłsudskiego. Ta sama rada podjęła jednak uchwałę o powrocie pomnika Stalina. Sprzeczność dramatyczna. Tak, jak udało nam się przekonać ich do tego, że w relacjach polsko-gruzińskich Piłsudski odegrał bardzo ważną rolę, tak z drugiej strony ci sami ludzie podnieśli ręce za powrotem pomnika Stalina.

Dlaczego?

Ciągle nie mają wystarczającej świadomości na temat tego, kim faktycznie był Stalin.

Paweł Kukiz napisał na Facebooku jakiś czas temu, że PiS rozmawia z Ukrainą z pozycji kolan.

Dla mnie ciekawe i zadziwiające jest to, że takich refleksji nie miał wtedy, kiedy był na Majdanie. Nie słyszałam wówczas z jego ust krytycznych sformułowań pod adresem Ukrainy. To mu się zmieniło później. Od kiedy zaangażował się w wewnętrzną politykę polską, zmienił swoje zdanie na temat Ukrainy. Nie mnie to oceniać.

Jedna rzecz jest bezwzględna – geografia. Ukraina jest naszym sąsiadem. Mamy ją po drugiej stronie granicy i tego nie zmienimy. Wrogą postawą możemy sprawić, iż będziemy mieli jako sąsiada Rosję albo kraj jej sprzyjający, z korupcją jako nieodzownym elementem tamtego systemu, wrogością itd. Jaki mamy wybór? Możemy naprawdę nie kochać Ukrainy i Ukraińców, ale musimy rozumieć, że dobre relacje z tym sąsiadem są naprawdę w naszym interesie narodowym.

Wymagamy od siebie, ale czy tego samego wymagamy od Ukrainy?

Przy każdej rozmowie polsko-ukraińskiej pojawia się temat dojścia do prawdy historycznej. Coraz częściej nawet jako pewien warunek. My chcemy wspierać Ukrainę, chcemy jej pomagać, chcemy z nią prowadzić wymianę handlową, inwestować tam, ale też oczekujemy od nich zrozumienia i poszukiwania prawdy historycznej. Upamiętnienia miejsc ofiar, pracy historyków, ażeby każdy, kto zginął, miał swoją mogiłę.

Jak w tym wszystkim odnajdzie się nowy ambasador Polski w Kijowie? Janowi Piekło również obrywa się z różnych stron, nazywany jest sympatykiem ukraińskich nacjonalistów.

To mniej więcej podobny hejt, jak w stosunku do mnie. Zna doskonale Ukrainę, jest tam bardzo dobrze odbierany. Uważam, że właśnie z tej pozycji łatwiej mu będzie rozmawiać o sprawach trudnych. Tak jak i mnie jest dość łatwo rozmawiać, bo kiedy  mówię o tych trudnych tematach, kiedy domagam się zmiany ustaw kwietniowych, kiedy mówię, że dobrze, że bardzo chętnie, ale – i tu pojawiają się trudne tematy – to trudno komukolwiek zarzucić mi antyukraińskość. Zrobiłam na rzecz Ukrainy tyle, że naprawdę potrzeba bardzo dużo złej woli, by to zrobić.

Jestem przekonana, że ambasador Piekło również będzie świetnie reprezentował polskie interesy na Ukrainie, że skutecznie dla nas będzie rozmawiał o sprawach trudnych.

Ostatnio Nadija Sawczenko wykonuje konkretne gesty w stronę pojednania polsko-ukraińskiego. Prezydent Poroszenko złożył kwiaty przed pomnikiem upamiętniającym ofiary ludobójstwa wołyńskiego..

I o tym powinniśmy w gruncie rzeczy rozmawiać. To są rzeczy, których do tej pory nie było w naszych relacjach. Stało się coś historycznego. Prezydent państwa ukraińskiego nie tylko złożył kwiaty pod pomnikiem, ale też uklęknął i pomodlił się. To jest bardzo ważny symbol i świadectwo tego, że Ukraina jest zainteresowana porozumieniem. Jest zainteresowana dojściem do prawdy historycznej i rozumie swoje błędy. Na takich gestach powinniśmy się skupiać i budować kolejne.

Jak w tym kontekście oceni pani rolę Sawczenko w budowaniu porozumienia? Odebrała w ostatnim czasie nagrodę im. Jana Karskiego, była obecna podczas szczytu NATO, była w polskim parlamencie. Wezwała do wzajemnego przebaczenia.

Miałam możliwość odbycia długiej, prywatnej rozmowy z Nadiją Sawczenko. Jestem pod dużym wrażeniem tej osoby. Jestem przekonana, że bardzo szczerze mówiła o tym, iż chce zaangażować się w pojednanie polsko-ukraińskie. Opowiadałam jej o swoich wcześniejszych rozmowach, o deklaracjach ze strony polityków ukraińskich dotyczących zmiany ustaw kwietniowych. To było wtedy, kiedy ona z oczywistych przyczyn nie miała wpływu na podejmowane decyzje w Wierchownej Radzie. Powiedziała, że zrobi wszystko, by tę sytuację naprawić i wierzę, że rzeczywiście podejmie takie działania.

Dla mnie ważne jest to, że ona ma duże poparcie ukraińskiej opinii publicznej, społeczeństwa obywatelskiego Ukrainy, że darzona jest przez to społeczeństwo wielkim szacunkiem. Tym ważniejsze jest dla nas to, co ona mówi w kontekście relacji polsko-ukraińskich. Z jednej strony mamy świat polityki, a z drugiej mamy po prostu ludzi – to do nich przede wszystkim musimy dotrzeć z naszym przekazem. Prawda nie może być „ich”, „nasza” itd. Powinniśmy zmierzać do jednej prawdy. Jestem przekonana, że zaangażowanie takich osób jak Sawczenko będzie w tym pomocne.

Ukrainieć - Polak

Wizyta senatorów i blokada Automajdanu

Co sądzi pani o zaangażowaniu senatorów Rulewskiego i Wcisły oraz ich niedawnej wizycie w Odessie? Pojechali rozmawiać z matkami zamordowanych separatystów.

Ofiary wojny wśród separatystów są ciągle wykorzystywane jako argument podnoszony przez prorosyjskie środowiska w Polsce, argument mający udowadniać, że Ukraina jest krajem, któremu nie należy pomagać –  banderowskim i krwiożerczym, a zbrodnie wojenne popełniane są nie przez Rosjan, a właśnie przez Ukraińców. Patrząc na wyjazd naszych senatorów przez ten pryzmat, nie wygląda to najlepiej. Zachowali się trochę jak nieświadome dzieci, ale świadomi tego, co robią byli doskonale. Zostali poinformowani o tym, w co się pakują. Mało tego, marszałek Karczewski zakazał im służbowego wyjazdu.

Najłagodniejszym usprawiedliwieniem ich wizyty jest po prostu głupota, a czy za tym stało coś więcej, nie wiem. Jeśli w dodatku wiemy, że wyjazd ten był organizowany przez bliskiego współpracownika pana Piskorskiego, wiadomo o co oskarżonego, no to coraz trudniej usprawiedliwiać to zwyczajną głupotą.

Najłagodniejszym usprawiedliwieniem ich wizyty jest po prostu głupota, a czy za tym stało coś więcej, nie wiem. Jeśli w dodatku wiemy, że wyjazd ten był organizowany przez bliskiego współpracownika pana Piskorskiego, wiadomo o co oskarżonego, no to coraz trudniej usprawiedliwiać to zwyczajną głupotą. Małgorzata Gosiewska

Pojechali prywatnie.

Ale nie są prywatnymi osobami. Nie złożyli swoich mandatów. Poprzez swoje funkcje reprezentują polski parlament, reprezentują faktycznie nasz kraj. Powinni przewidzieć, że wpisują się polityczną nagonkę na Ukrainę. Nie mogli być tego nieświadomi. Zostali poinformowani, że w imieniu Senatu pojechać tam nie mogą, wiedzieli, czym jest ta organizacja i że wpisują się bardzo jednostronnie w konflikt będący elementem pewnej gry na Ukrainie i zewnętrznie o Ukrainę.

Wcześniej mówiła Pani o głębokiej refleksji, jaką musimy podjąć, próbując zrozumieć postawę Ukraińców. Na konflikt ukraiński można spróbować spojrzeć także z drugiej strony. Ze strony separatystów.

Warto porozmawiać z ludźmi, którzy żyją na wschodzie Ukrainy, nie znają języka ukraińskiego, bo nie mieli nigdy szansy nauczenia się go, a czują się Ukraińcami. Szczególnie ważne są rozmowy z ludźmi, którzy przeżyli separatystyczną okupację, np. w mieście Słowiańsk. To są ludzie, którzy przeszli pewną drogę, którzy może ileś miesięcy temu nie zastanawiali się nad tym, kim są. Doświadczenie tego, czym jest Federacja Rosyjska, te bandy separatystów, sprawiło, iż teraz już wiedzą.

Z perspektywy matek separatystów – owszem – trwa wojna, ale są po drugiej stronie barykady. Ich dzieci też giną.

To oni podejmują tę wojnę, czy też dają się w niej wykorzystywać. Nikt ich do tego nie zmusza. Stają po stronie agresora. Warto wiedzieć, że wojna ta ma też znamiona religijnej. Wiele pocisków uderzających w ludność cywilną było błogosławionych przez popów cerkwi moskiewskiej. Takie filmy są dostępne w internecie. Elementy tej rzeczywistości znalazły się również w raporcie oraz zeznaniach ofiar. Mieliśmy do czynienia wręcz z zabijaniem za inną religię. Tak było w stosunku do protestantów w chociażby Słowiańsku. Często ludzi wziętych do niewoli w pierwszej kolejności pytano o wyznanie religijne. Tych, którzy przyznawali się do prawosławia patriarchatu moskiewskiego, oszczędzano. Znęcano się nad pozostałymi.

Oczywiście, możemy dyskutować na temat zbrodni wojennych popełnianych przez stronę ukraińską. Parokrotnie byłam pytana, dlaczego w moim raporcie tych zbrodni nie umieściłam. Nie zrobiłam tego właśnie dlatego, że na każdej wojnie dochodzi do różnych sytuacji po jednej i po drugiej stronie, tyle tylko, że państwo ukraińskie zdecydowanie reagowało na tego typu działania.Federacja Rosyjska tworzyła sytuacje sprzyjające popełnianiu zbrodni wojennych. Na tym polega ta różnica.

W jaki sposób?

Od samego początku tworzono celowo okoliczności, by do tych zbrodni dochodziło. Czym było wypuszczenie więźniów, często zwykłych kryminalistów, przekazanie im broni i tworzenie z nich służb porządkowych? Czym było przyzwolenie na mordy ludności cywilnej i znęcanie się nad jeńcami? To często działo się w obecności funkcjonariuszy służb rosyjskich, jeśli też czasami nie z ich bezpośrednim udziałem. Wielokrotnie to było po prostu za ich akceptacją. Tu mamy zasadniczą różnicę.

Jakie działania w tym momencie podejmuje czy też planuje podjąć polski rząd w celu wsparcia Ukrainy? Czy będziemy lobbować za tym, by wprowadzić kolejne sankcje wobec Rosji?

W tej kwestii Ukraina zawsze może liczyć na nasze pełne wsparcie. Uważamy, iż póki Rosja się z pewnych działań nie wycofa, póki Krym i część Donbasu jest terytorium zajętym de facto przez Federację Rosyjską, to nie ma podstaw, by mówić o zdjęciu sankcji. Nie wydarzyło się nic takiego, co dawałoby nam możliwość przystąpienia do takich rozmów.

Na różnych szczeblach cały czas pomagamy Ukrainie. Ostatnio wspieraliśmy delegację ukraińską na Zgromadzeniu Parlamentarnym OBWE w Tibilisi, wspólnie głosowaliśmy. Tam były zgłaszane poprawki do różnych rezolucji, które szły w kierunku ograniczania sankcji – zwłaszcza ekonomicznych – wobec Federacji Rosyjskiej. Ukraina miała nasze zdecydowane wsparcie. W ramach tego zgromadzenia miałam krótkie wystąpienie i wręczyłam raport o rosyjskich zbrodniach wojennych przewodniczącemu zgromadzenia parlamentarnego OBWE, a drugi egzemplarz wręczyłam przedstawicielom delegacji Federacji Rosyjskiej.

Jaka była reakcja?

Dość nerwowa, wręcz krzykliwa. Potem przedstawiciel delegacji Federacji Rosyjskiej przyszedł, próbując zaprosić mnie do swojego kraju, gdyż chce mi pokazać prawdziwe oblicze Ukrainy i dać szansę rozmowy z rzekomymi ofiarami zbrodni ukraińskich.

Wybiera się pani?

Raczej nie.

Wywiad przeprowadził Daniel Olczykowski Dziennikarz Onetu

( wytłuszczenia i podkreślenia w wywiadzie pochodzą od redakcji KIP)

Opublikowano za: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/malgorzata-gosiewska-o-raporcie-nt-zbrodni-rosyjskich-na-ukrainie/727gpc

Komentarz od redakcji KIP: 

Wywiad obnaża prawdziwe oblicze rządzącego PiS, a zwłaszcza jego kierownictwa, wobec bezkrytycznego poparcia tego, co się stało i dzieje na Ukrainie na zasadzie masochistycznej „miłości bez wzajemności”. I demonstruje stanowisko reprezentatywne dla wielu posłów tego ugrupowania, takie samo, jak żydo-banderowskiego „desantu” ze Lwowa  rządzącego  Ukrainą, po nielegalnym, zbrojnym przejęciu władzy na Majdanie w Kijowie, które można sprowadzić do jednej zasady: „wszystkiemu winna Rosja, co się stało złego, dzieje złego lub się  stanie”.  To jest niestety schizofrenia polityczna. Inicjatywa Raportu jeśli nawet wyszła od poseł Małgorzaty Gosiewskiej, to bez akceptacji władz partii, nie byłaby zrealizowana. Można przypuszczać, że to nie była jej inicjatywa. Stąd pytanie czy inicjatywę podsunięto w czasie jej wyjazdów na Ukrainę, czy pochodzi od władz PiS ? Raport ma charakter propagandowy, a nie dowodowy i jest ostentacyjnie jednostronny, co dowodzi ta wypowiedź. Pani Gosiewska widzi tylko to, co chce widzieć, a na to co niewygodne – patrzy  przez „szeroko zamknięte oczy”.

Aktualną sytuację na Ukrainie przedstawiają m.in. kolejne  teksty, w tym Nuncjusza Apostolskiego w Kijowie – Abp Claudio Gugerotti.

Syntetycznie w odniesieniu do wypowiedzi i kontekstu politycznego przedstawiamy to w punktach następująco:

1. Pani poseł Małgorzata Gosiewska straciła męża w zamachu w Smoleńsku, więc może mieć uraz osobisty, że Rosja go spowodowała, tak jak twierdzi chór stada medialnego i politycznego z Macierewiczem na czele. Jednak jeśli ma szacunek do swojego męża, to nie zwalnia ją od szukania prawdy o tym zamachu, która jest niestety daleka od przyjętej w PiS-sie wersji. Polecamy więc zapoznanie się z materiałem na linku:http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/08/zamach-w-smolensku-fakty-mity-i-klamstwa/

2. Mówi o agresji Rosji, która bez problemu w 2015 roku w ciągu dwóch tygodni mogła zająć Kijów, natomiast nie mówi o najemnikach – „psach wojny” z prywatnych armii NATO – Blackwater, Akademy, Otago i wielu innych oraz Mossadu, CIA, BND…

USRAEL

3. Polska ma być nadal ambasadorem Ukrainy za „bezdurno” i dostarczyć do prowokowanej wojny z Rosją „polskiego mięsa armatniego” w interesie oligarchicznego neo-żydo-banderowskiego rządu Ukrainy i jego Zachodnich mocodawców.

4. Nie widzi upadku i rozpadu państwa ukraińskiego oraz widma głodu wśród społeczeństwa. Mapy planowanego podziału Ukrainy po rozpadzie publikujemy w tym tekście. Tłumaczy znaczenie flagi „malinowo -czarnej” jako antyrosyjskiej a nie też jako antypolskiej i antywęgierskiej. Dla niej nacjonalizm i szowinizm ukraiński to normalne zjawisko. Senatorów PO którzy chcieli porozmawiać o współczesnej zbrodni nacjonalistów w Odessie krytykuje, a czy w swoim raporcie ma, coś napisane o tej zbrodni ? Wątpliwe, kiedy wszędzie widzi tylko jeden „kolor” innych nie.

5. Skalę głupoty określa stwierdzenie, iż w Donbasie „… wojna ta ma też znamiona religijnej. Wiele pocisków uderzających w ludność cywilną było błogosławionych przez popów cerkwi moskiewskiej”. A popi po drugiej stronie nie błogosławią pocisków spadających na Donbas i nie chodzą z procesjami poparcia, jak na Majdanie. Nic nie mówi, iż po obu stronach walczą także kryminaliści, a w ukraińskich batalionach ochotniczych ich liczbę szacuje się na 30 procent.

6. Nie kwestionuje podanych w pytaniu dziennikarza fałszywych danych ONZ o 9,6 tysiącu zabitych w walkach. Wywiad niemiecki ujawnił 2 lata temu liczbę 50 tysięcy zabitych w walkach, którą też należy uważać za znacznie zaniżoną. Ukraina liczyła przed Majdanem 54 milionów, a obecnie liczy 41 milionów.Posłanka powinna znaleźć odpowiedź, ile z tej różnicy osób wyjechało, ile zostało zabitych w wojnie i porachunkach, ile zamordowanych, a ile zmarło z głodu od tej „pomajdanowej demokracji” ? We Wschodniej Ukrainie w ramach wojny domowej były dokonywane zbrodnie ludobójstwa na rosyjskojęzycznej ludności, mające na celu czystki etniczne. Doprowadzenie w pomajdanowej Ukrainie do śmierci głodowej metodami ekonomicznymi ma także charakter zbrodni ludobójstwa i nie ulega przedawnieniu. Można się spodziewać, że rozmiary tego ludobójstwa zostaną w przyszłości ustalone, tak jak w Rosji za okres prezydentury Borysa Jelcyna – agenta żydo-zachodu. W czasie jego prezydentury w ciągu 2,5 roku nie wypłacano pensji, emerytur i rent co spowodowało śmieć głodową 15 milionów obywateli Rosji, według danych oficjalnych. Dlaczego Ukraińcy mają pretensję do Rosjan za spowodowanie wielkiego głodu na tych terenach w latach 30-tych XX wieku, który spowodowali chazarożydzi z Kaganowiczem i Berią na czele ? A czym się oni różnią od obecnie rządzących Ukrainą ?Więcej na ten temat na linku:http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/06/zydowska-rada-ukrainy/

7. Posłanka przyznaje, że odwiedziła wiele batalionów ochotniczych, z których wiele jak np. AJDAR są oskarżane o zbrodnie wojenne. Bogdan Piętka tak opisał w Myśli Polskiej po wizycie posłanki w tym batalionie ( zdjęcie poniżej  z brodatym bojcem Ajdaru):

[Wizyta posłów PiS w formacji złożonej z członków Prawego Sektora, która zajmuje się pacyfikacją Donbasu i prawdopodobnie ma na swoim koncie zbrodnie wojenne, otwiera nowy rozdział w „polityce jagiellońskiej”, którą zainicjował twórca IV Rzeczypospolitej Lech Kaczyński. Otwiera też – jak się wydaje – nową świecką tradycję, bo dotychczas posłowie Sejmu RP nie składali wizyt w czymś, co polski kodeks karny definiuje jako „zorganizowana grupa przestępcza o charakterze zbrojnym”

(..).Ten niemal już powszechny sentyment do UPA, który ogarnia Ukrainę w miarę postępów budowy demokracji dotarł również nad Wisłę, gdzie dotychczas był obecny tylko w szeregach Związku Ukraińców w Polsce. Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że od roku zarówno III jak i IV Rzeczpospolita cierpi na ukraińską biegunkę. Dotychczas jednakże przedstawiano to jako wspieranie „europejskich aspiracji” Ukrainy, „demokracji” itp.

Oskarżenia o popieranie noeobanderowców były stanowczo odrzucane, nawet wbrew faktom (np. Jarosław Kaczyński wykrzykujący w Kijowie banderowskie pozdrowienie „Sława Ukrainie”). Świąteczna wizyta posłanki Gosiewskiej i posła Pyzika w batalionie „Ajdar” ten stan rzeczy jednakże diametralnie zmienia. Gdyby parlamentarzyści PiS odwiedzili centralę Frontu Ludowego premiera Jaceniuka albo Bloku Poroszenki, to można by jeszcze mówić o wspieraniu jakichś „europejskich aspiracji” Ukrainy. Ale oboje udali się z wizytą do formacji zbrojnej, której nie odwiedziłby żaden szanujący się polityk zachodnioeuropejski.

Gosiewska 2Ta formacja zbrojna nawiązuje wprost właśnie do tradycji UPA i składa się głównie z członków Prawego Sektora oraz innych organizacji ultranacjonalistycznych czy wręcz nazistowskich, wchodzących wcześniej w skład tzw. „samoobrony majdanu”. „Ajdar” jako jedyny z tzw. batalionów ochotniczych, pacyfikujących wschód Ukrainy, nie podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, tylko Ministerstwu Obrony Narodowej. Na początku września Amnesty International wezwała władze w Kijowie do „powstrzymania zbrodni wojennych popełnianych przez ochotniczy batalion Ajdar i rozliczenia winnych”. AI opublikowała też dokument, w którym przedstawiła dowody na „porwania, bezprawne przetrzymywanie, znęcanie się, kradzieże, szantaże i możliwe przeprowadzanie egzekucji”.

Dowody te przekazał premierowi Jaceniukowi 8 września dyrektor generalny AI Salil Shetty. „Niektóre z tych działań mogą być zbrodniami wojennymi” – napisała w swoim komunikacie AI (wp.pl, 10.09.2014, kresy.pl, 10.09.2014).

O zbrodniach popełnionych przez batalion „Ajdar” w Donbasie informował też ukraiński portal Obozrevatel.com, powołując się na byłego członka batalionu Jurija Hukowa. Potwierdził on, że „Ajdar” dopuszczał się tortur i rozstrzeliwań, w tym cywilów (kresy.pl, 20.08.2014). Podobnie jak i inne ukraińskie bataliony ochotnicze, „Ajdar” nawiązuje do symboliki odległej od „europejskich wartości”. Na emblemacie tej formacji znajduje się dewiza „Z nami Boh”, co jest czytelnym nawiązaniem do napisu „Gott mit uns” na klamrach pasów w siłach zbrojnych III Rzeszy.

Wizyta posłanki Małgorzaty Gosiewskiej i posła Piotra Pyzika w batalionie „Ajdar” – nawet jeżeli była „prywatna” – pokazuje dobitnie jakich partnerów szuka na Ukrainie Prawo i Sprawiedliwość do prowadzenia „polityki jagiellońskiej”. Na drodze do konfrontacji z Rosją każdy sojusznik okazuje się dla PiS dobry, w tym także, a może przede wszystkim banderowcy.] Źródło: www.mysl-polska.pl/node/305

8. Posłanka podaje 60 ofiar zbrodni dokonanych rzekomo przez separatystów i funkcjonariuszy  Federacji Rosyjskiej, natomiast lekceważyła i lekceważy Środowiska Kresowe, które od kilkudziesięciu lat domagają się uznania za ludobóstwo wymordowanie ponad 300 tysięcy Polaków na Wołyniu i Zachodniej Ukrainie w czasie II Wojny Światowej. To są szacunki Wiktora Poliszczuka historyka ukraińskiego, które są bliższe prawdy, niż celowo zaniżane i fałszowane statystyki różnych obecnych historyków, podobnie jak liczby zabitych wszystkich Polaków w tej wojnie.Według najbliższych prawdy szacunków Trybunału Zbrodni Wojennych w Norymberdze, Polska straciła w zabitych 1/3 stanu ludności II RP, czyli 12 milionów z liczebności 36 milionów przed wojną. Potwierdza to w dużym stopniu dr Ludwik Staszyński, były żołnierz AK, który w dobrze udokumentowanej książce pt. ” W szponach ludobójców i grabieżców” dokumentuje liczbę zabitych obywateli polskich w liczbie co najmniej 8,5 miliona, a ile więcej to wymaga dalszych badań. Po wojnie Polska liczyła 24 milionów ludności. Jest jeszcze pytanie, ile  osób nie będących Polakami, ani obywatelami Polskimi z mniejszości narodowych, przyjechało na dowodach tożsamości Polaków pomordowanych m.in. na Kresach ? Można przypuszczać, że jest to  liczba 7 cyfrowa. Udział i wspieranie, nie tylko przez posłankę, odradzającego się banderowskiego skrajnego szowinizmu jest napluciem w twarz ludziom ze Środowisk Kresowych, a także Polakom.

9. W popieranie odradzającego się szowinizmu banderowskiego na Ukrainie zaangażowane są wszystkie partie o rodowodzie solidarnościowym, pomagdalenkowym. Dedykujemy więc wszystkim poniższy tekst z portalu Gajowego Maruchy:

Sława Ukrainie! – Herojam Sława!

  • Herojam Sława – za zabijanie niewinnych, bezbronnych ludzi: 120 000 Polaków i 80 000 Ukraińców na Wołyniu i 30 000 Ukraińców w Galicji.
  • Herojam Sława – za zabijanie kobiet w ciąży.
  • Herojam Sława – za zabijanie 3 -letnich dzieci: przybijanie gwoździami do drzwi stodoły i duszenie kolczastym drutem.
  • Herojam Sława – za bestialskie i okrutne czystki etniczne i tortury.
  • Herojam Sława – za zabójstwa księży i bezbronnych chłopów..
  • Herojam Sława – za kolaborację z nazistowskimi Niemcami.
  • Herojam Sława – za zabijanie własnych sióstr („Petruniu ne ubijaj ty mene”).
  • Herojam Sława – za zabijanie własnych żon z małżeństw mieszanych.
  • Herojam Sława – za zabijanie dzieci w trakcie komunie świętej.
  • Herojam Sława – za spalenia żywcem wiernych w kościele podczas niedzielnej Mszy.
  • Herojam Sława – za piłowanie kobiet w ciąży, za przybijanie ludzi gwoździami przez oczy do podłogi, za wbijanie na pal, za nabijanie dzieci na bagnety
  • Herojam Sława – za pomoc w niemieckim nazistowskim stłumienia Powstania Warszawskiego i zabijając 200 tysięcy cywilów
  • Herojam Sława – ukraińskim „profesorom”, kłamcom i  fałszerzom,  chwała akademickim prostytutkom, które nigdy nie dotknęły archiwum.
  • Herojam Sława – unickim księżom błogosławiącym mordy na niewinnych ludziach i wyświęcającym narzędzia zbrodni.
  • Herojam Sława – Sława SS-Galizien, SD, SA, Wehrmachtowi, Gestapo, Abwehrze, batalionowi Roland Nachtingal.
  • Herojam Sława – Sława Stepanowi Banderze, Sława Adolfowi Hitlerowi.
  • Herojam Sława – Sława międzynarodowym bankierom: sprzedajemy im naszą ziemię, nasz narod i cały kraj za darmo.
  • Herojam Sława – Sława dla niemieckich panow, którzy nakazali nam zabijać naszych SŁOWIAŃSKICH BRACI – Polaków, Ukraińców, Rosjan.
  • Herojam Sława – za bombardowanie i ostrzeliwanie rakietowe cywilnych obiektów, kobiet, dzieci, miast i wiosek w Donbasie.
  • Herojam Sława – Sława naszym panom z Unii Europejskiej i z Manhattanu.
  • Herojam Sława – Sława Bundeswehrze, sława najemnym psom wojny z Blackwater, sława agentom z CIA i BND…
WOLNA Ukraina – na czym ta wolność polega

UPA wałczyła nie o WOLNOŚĆ swojego narodu, a o ZNIEWOLENIE, o PODPORZĄDKOWANIE narodu ukraińskiego zbrodniczej, nazistowskiej III Rzeszy niemieckiej – i tak też UPA była całkowicie Niemcom podporządkowana.

Bandera był agentem GESTAPO. UPA była całkowicie kontrolowana przez Abwehrę – przez kapitana Abwehry o nazwisku Oberlander.

 Niemcom było bardzo wygodnie, aby ktoś inny wykonał za nich brudna robotę – np. mordowania lwowskich profesorów lub stłumienia Powstania Warszawskiego.

 Niemcom było bardzo wygodnie, aby ktoś inny wykonał za nich brudna robotę mordowania i eksterminacji narodu polskiego – nie musieli angażować jednostek frontowych.

Niemcom było bardzo na rękę, aby banderowcy przeciwdziałali partyzantce radzieckiej walczącej na tyłach frontu niemiecko-sowieckiego.

 Przemiany na Ukrainie finansują te same siły – instytucjonalne i finansowe – które wcześniej działały w Polsce i doprowadziły do kolonizacji i złupienia Polski: fundacje niemieckie Adenauera i Schumana, instytucje Unii Europejskiej,  Departament Stanu USA, NED (osławiona National Endowment for Democracy), a nade wszystko Europejski Bank Centralny, Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Pomarańczowe Rewolucje na Ukrainie były finansowane przez departament Stanu USA – pani Nuland z ciasteczkami, NED – National Endowment for Democracy, US-Aid oraz Soros i jego Fundacja Renesans – odpowiednik odpowiednik fundacji Batorego założonej przez Sorosa w Polsce.

 I pomyśleć, że Ukraina, ani nie jest Członkiem Unii Europejskiej, ani członkiem NATO, a wiec wszelkie działania Unii Europejskiej czy NATO, a już tym bardziej każdego z osobna kraju członkowskiego – Polski lub Niemiec – są zupełnie pozbawione podstaw prawnych.

 Agresja NATO i UE na Ukrainę jest czystym zaprzeczeniem ich racji istnienia i powołania, ich własnych wewnętrznych przepisów i oficjalnych deklaracji politycznych i ideowych.

 Prawdziwa definicja NATO i UE – to agresorzy i bandyci dokonujący bezprecedensowego aktu agresji i aktu ludobójstwa na cywilnej ludności Donbasu.

I tak – kto popiera neobanderowskie władze na Ukrainie, juntę wojskową która zdobyła władze drogą zamachu stanu i dokonuje bezprecedensowych aktów ludobójstwa – jest za to ludobójstwo współodpowiedzialny.

 Polska, tzn. agenturalny „rzont polski” jest współodpowiedzialny za zbrodnie ludobójstwa obecnej Armii Ukraińskiej, pod dowództwem junty kijowskiej, dokonywane na cywilnej ludności Donbasu. Oni nie wałczą z Armią Doniecka czy Ługańska – oni strzelają i niszczą cywilną ludność, cywilne wioski i miasteczka, cywilne obiekty: szkoły, szpitale, urządzenia komunalne…

 „Rzont polski” wysyłając uzbrojenie, szkoląc bandytów i dając im opiekę zdrowotną – FINANSUJE ZBRODNIE I JEST WSPÓŁWINNY ZBRODNI LUDOBÓJSTWA.

Metody UPA do zmęczenia Polaków oraz ludobójstwo Polaków na kresach wschodnich:https://youtu.be/_wHeHB4xM20

 Opublikowano za: https://marucha.wordpress.com/2015/04/14/slawa-ukrainie-herojam-slawa/

Tylko SYNOWIE WIELKICH NARODÓW, tacy jak UKRAIŃCY, POTRAFIĄ tak WALCZYĆ i PIĘKNIE MÓWIĆ o WŁASNEJ OFIERZE

– powiedział Bronisław Komorowski, zajmujący urząd Prezydenta Polski /9 kwietnia 2015/

PS. Dla pełnego obrazu skutków działań lumpenelit:  III RP, Ukrainy i Zachodu proponujemy uważne przeczytanie poniższych tekstów:

 

 

Image result for Małgorzata Gosiewska OUN

 

Awantura u Gosiewskich. "Chcemy, by ta pani zrezygnowała z naszego nazwiska" - Polityka - wszystko o polityce w Dziennik.pl - politycy, informacje, PO, PiS, SLD dziennik.pl

wiadomosci.dziennik.pl900 × 576Search by image
Małgorzata Gosiewska i Jarosław Kaczyński

https://www.youtube.com/watch?v=YyET_VHlRyM

Janusz Sanocki: Polska musi zacząć prowadzić swoją, samodzielną politykę zagraniczną!

 

Opublikowany 01.02.2016

SUBSKRYBUJ mój kanał na YouTube: http://bit.ly/1hi2XbN! Zapraszam http://PrawicowyInternet.pl
10. posiedzenie Sejmu VIII kadencji - 29 stycznia 2016 
Informacja Ministra Spraw Zagranicznych o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2016 roku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!
Polacy w wyborach październikowych dali wyraz
temu, że oczekują głębokiej zmiany na każdej płaszczyźnie
– w kwestii wewnętrznej, ale również w polityce
zagranicznej.
Chciałem panu ministrowi podziękować za bardzo
dobre, moim zdaniem, wystąpienie, którego elementy
pokazują, że taka zmiana się zbliża, że pan
jest wyrazicielem takiej zmiany. Polska polityka zagraniczna,
której symbolem dla mnie i dla wielu jest
były pan minister Sikorski, poniosła, trzeba to powiedzieć,
nawet nie porażkę, a klęskę. Przypomnę
tylko, że zostaliśmy całkowicie wykluczeni z miń-
skich rozmów pokojowych na temat sytuacji na
Ukrainie. Ta polityka nie doprowadziła w zasadzie
do żadnych pozytywnych efektów, a tylko do jakiegoś
takiego sklinczowania nas w ślepym zaułku. Dlaczego
tak się stało? Przypuszczam, że dlatego, iż pan
minister Sikorski prowadził tę politykę według schematu,
prowadził ją na klęczkach w stosunku do naszych
zachodnich partnerów, może nawet nie na
klęczkach, a leżąc plackiem, a odreagowywał to na
wschodnim kierunku nadmierną agresją, pewnością
siebie, taką postawą nauczyciela, który chciał pouczać
tam wszystkich, jakie rozwiązania, jaka demokracja
itd. Była to swego rodzaju taka „murzyń-
skość” tej polityki i doprowadziła ona niestety do
fatalnych dla Polski skutków.
Natomiast jeśli chodzi o zapowiedź pana ministra
Waszczykowskiego wyrażoną w exposé, są tu elementy,
które świadczą, że zamierza pan, panie ministrze,
i szczerze panu w tym sekunduję, dokonać przewartościowania oceny naszych relacji czy zaangażowania
choćby na Wschodzie – na Ukrainie, w Rosji. Nie są
to bowiem sytuacje rozgrywające się według schematu
czarno-białego, trzeba to wprost powiedzieć. Konflikt
na wschodzie Ukrainy czy wydarzenia na Ukrainie,
np. całkowicie pomijamy w tej naszej ocenie,
w budowaniu obrazu tego konfliktu takie zjawiska,
jak – niemarginalne wcale – odradzanie się skrajnego
nacjonalizmu ukraińskiego, rolę OUN i UPA. Kiedy
jedziemy na Ukrainę i widzimy portrety czy pomniki
Szuchewycza, Bandery, nie możemy tego akceptować
nie tylko z powodu naszych osobistych,
polskich rachunków krzywd…
(Poseł Małgorzata Gosiewska: Minister mówił
o polityce historycznej.)
Tak, właśnie do tego nawiązuję, pani poseł.
Nie możemy pomijać tego, że jedziemy na Wschód
– ja akurat wywodzę się z kresowiackiej rodziny,
z Kresów – i widzimy tam czarno-czerwone sztandary
UPA na uroczystościach i widzimy portrety Bandery.
Nie tylko dlatego, że Ukraina powinna wobec
Polski dokonać uczciwego rozliczenia, ale, przypuszczam,
również dlatego, że budowanie tożsamości narodu,
który chce być narodem demokratycznym, nowoczesnym,
na tego typu bohaterach i na tego typu
historii donikąd nie doprowadzi samych Ukraińców.
Sympatyzuję z Ukraińcami i z ich walką, ale trzeba
też powiedzieć, że ten nacjonalizm, ten czynnik nacjonalistyczny
był jednym z ważnych czynników konfliktu
w Donbasie. Co zrobił ukraiński rząd po obaleniu
Janukowycza? Trzy dni po obaleniu zlikwidował
ustawę o równouprawnieniu języków mniejszości
narodowych.
(Poseł Małgorzata Gosiewska: Gdyby tego nie zrobił…)
Pani poseł mi nie przeszkadza, ja pani poseł nie
przeszkadzałem. W kuluarach chętnie z panią wymienię
opinie na ten temat. Ukrainę bardzo dobrze znam,
jeżdżę tam od wielu lat, mam wielu przyjaciół i to, co
mówię, nie opiera się tylko na gazetowej wiedzy.
Szanowny panie ministrze i szanowni państwo,
uważam, że przewartościowanie tej naszej polityki,
ocenienie jest bardzo dobre, jest dobrą zapowiedzią
i zachęcam pana, żeby pan to kontynuował.

Jak spadkobiercy Hitlera szczególnie w osobie kanclerz Angeli Merkel szykują się do wojny !

Stanisław MICHALKIEWICZ

Strona autorska  felietony  artykuły  komentarze

www.michalkiewicz.pl

Zanim wybuchnie wojna

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    2 września 2016

Niemal zaraz po defiladzie z okazji święta Wojska Polskiego, bo już nazajutrz, premier Beata Szydło wezwała przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a także – bezpieczniackich watah, żeby naradzić się w związku z sytuacją za wschodnią granica Polski, a konkretnie – sytuacją na Krymie. Jak wiadomo, Rosja oskarżyła Ukrainę o wysłanie tam dywersantów, z których część została schwytana i po podłączeniu do prądu miała wyśpiewać, kto i po co ich tam posłał. Rząd w Kijowie oczywiście wszystkiemu zaprzeczył, chociaż można odnieść wrażenie, że aż za dobrze, bo wysunął przypuszczenie, że te zeznania mogły zostać „wymuszone”. Wszystko to oczywiście być może, ale wiadomo, że nawet z „wymuszonych” zeznań tego i owego można jednak się dowiedzieć. Jak tam było tak tam było; prawdy pewnie się nie dowiemy, bo pierwszą ofiarą każdej wojny jest właśnie prawda. Prawda ginie z reguły zanim jeszcze padnie pierwszy strzał – i tak pewnie jest i w tym przypadku. Wątpliwości nie ma pewnie tylko pani europosłanka Małgorzata Gosiewska, w swoim czasie podszywająca się pod smoleńską „wdowę narodową”, chociaż drugiej świeżości, chociaż – jak charakteryzuje ją matka jej byłego męża Przemysława Gosiewskiego - ta „kobieta bez wykształcenia i zawodu”, porzuciła męża 18 lat temu, więc strojenie się w kostium smoleńskiej „wdowy narodowej” nie bardzo jej wypadało.Ale mniejsza o to, bo warto zwrócić uwagę, że pani Małogrzata, chociaż „bez wykształcenia i zawodu”, jednak w końcu znalazła swoje życiowe emploi, które przy sprzyjających okolicznościach może zapewnić jej europejski, a kto wie – może nawet światowy rozgłos. Chodzi oczywiście o dokumentowanie zbrodni wojennych zimnego ruskiego czekisty Putina, o których panią Małgorzatę na bieżąco informują zaprzyjaźnieni bojowcy z ochotniczych ukraińskich batalionów, na przykład batalionu „Ajdar”, przez Amnesty International oskarżanego o kradzieże, wymuszenia rozbójnicze, a nawet morderstwa – ale pani Małgorzata, której bojownicy „Ajdaru” najwyraźniej szalenie zaimponowali, utrzymuje, że wszystkie te oskarżenia są „wyssane z palca”. Innym batalionem, którego członkowie oświecają panią Małgorzatę w sprawie zbrodni złego Putina, jest batalion OUN, do dziś pozostający „pod wrażeniem” wizyty polskiej europosłanki. Tak w każdym razie twierdzi pani red. Monika Andruszewska z Forum Żydów Polskich, więc nie wypada nam zaprzeczać. W ogóle warto zauważyć, że wizyty polskich polityków na Ukrainie bywają esencjonalne; Któż nie pamięta słynnego „zespołu pourazowego goleni prawej” u prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podczas obchodów 59 rocznicy zbrodni katyńskiej w Piatichatkach? Toteż nic dziwnego, że i pani Małgorzata, zaledwie „po jednym piwie” stała się bohaterką awantury na lotnisku w Charkowie w samo Boże Narodzenie 2015 roku.Podlany takimi esencjonalnymi sosami, a sporządzony przez nią raport o zbrodniach wojennych zimnego ruskiego czekisty Putina, trafił do trybunału w Hadze i jeśli tylko iustitia nie dozna jakiegoś uszczerbku z powodu kolejnego „resetu”, to z pewnością i tam zrobi wielkie wrażenie, a pani Małgorzacie zapewni wreszcie należne jej miejsce w Historii.

Gdzie Krym, gdzie Rzym, gdzie karczmy babińskie...

A tak się akurat składa, że zimny ruski czekista Putin właśnie na Krymie urządził manewry „Kaukaz 2016” z udziałem podobno 6 tysięcy żołnierzy, w związku z czym ukraiński prezydent Poroszenko postawił ukraińskie wojsko w stan gotowości, koncentrując je „w pobliżu Krymu” i „we wschodnim rejonie Donbasu”. W związku z tym wielu obserwatorów twierdzi, że wkrótce wybuchnie wojna, która, być może, rozleje się również na inne obszary Europy. W Wielkiej Brytanii najbardziej obawiają się, że ta wojna europejska gotowa wybuchnąć podczas weekendu, kiedy minister Fallon będzie akurat na rybach, ale cóż to znaczy w sytuacji, którą w krótkich, żołnierskich słowach naszkicował niegdyś premier Leszek Miller, dając do zrozumienia, że nieważne, jak się coś zaczyna, ważne – jak się kończy? Na razie jednak wojna toczy się w pobliżu Europy, bo na Bliskim Wschodzie, gdzie właśnie rosyjskie bombowce startujące z baz w Iranie, zbombardowały cele w Syrii, niszcząc obiekty Państwa Islamskiego, ale podobno również należące do tamtejszych „bezbronnych cywilów”, którzy z inspiracji USA wszczęli rebelię przeciwko syryjskiemu tyranowi. Ta Syria, którą prezydent Obama zamierzał wyzwolić przy okazji serii „jaśminowych rewolucji” w Afryce Północnej, stała się przyczyną zresetowania resetu w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, co – jak pamiętamy – zaowocowało zapaleniem zielonego światła dla przewrotu politycznego na Ukrainie, który wzbudził w Warszawie taki entuzjazm, jak wkroczenie wojsk polskich do Kijowa w maju 1920 roku. Wprawdzie i teraz pojawiły się oskarżenia, jakoby podczas Majdanu w Kijowie jacyś Polacy się pojawili, ale za panią Małgorzatą Gosiewską gotowi jesteśmy wierzyć, że to oszczerstwa wyssane z palca. Jak wiadomo, „oni kłamią, my mówimy prawdę”, więc szkoda każdego słowa. Jak tam było, tak tam było, ważne, że właśnie wtedy narodziła się linia polskiej polityki wschodniej, którą w postaci ekstremalnej sformułował właśnie pan dr Kazimierz Wóycicki – obecnie z Uniwersytetu Warszawskiego, bo wcześniej z różnych kominów wygartywał. Otóż pan dr Wóycicki, z pierwszorzędnymi żydowskimi korzeniami, zauważył, że Polska powinna bronić Ukrainy „za wszelką cenę”. Jest to podobne do doktryny Józefa Becka z 1939 roku, według której Polska „za wszelką cenę”, a więc również za cenę własnego istnienia, powinna bronić mocarstwowego statusu Wielkiej Brytanii i Francji – a ponieważ obecny rząd nawiązuje do wszystkich tradycji II Rzeczypospolitej, a zwłaszcza – do linii politycznej sanacji i jej wybitnego przedstawiciela w osobie Józefa Becka, to na pewno tak będzie. Inne, mniej porywcze państwa, starają się wojny unikać, a jeśli już nie można – to wchodzić do niej możliwie jak najpóźniej, ale Polska na pewno zrobi po swojemu, bo przecież nie tylko pani Małgorzata Gosiewska pragnie przejść do Historii. Inni też by chcieli, by ich nazwiska były odczytywane podczas uroczystych apeli poległych, a ponieważ katastrofa smoleńska nie zdarza się na zawołanie, to nie ma co grymasić i trzeba chwytać inne okazje, jakie tylko się trafią.

Ukraina się „rozpełza”?

Tymczasem doniesienia z Ukrainy nie wyglądają dobrze. Wielu obserwatorów utrzymuje, że państwo to znajduje się na krawędzi rozpadu, że jest luźną federacją oligarchów utrzymujących w charakterze prywatnych wojsk „ochotnicze bataliony” i posiadających w Radzie Najwyższej swoich delegatów, których wypromowali w charakterze posłów. Każdy z oligarchów prowadzi własną politykę, co władza centralna musi tolerować, bo w przeciwnym razie zostałaby zdmuchnięta na podobieństwo gromnicy przy nieboszczyku. Prezydent i rząd kontrolują sytuację w Kijowie i obwodzie winnickim, uważanym za „matecznik” prezydenta Poroszenki i premiera Hrojsmana. W pozostałych obwodach rządzą oligarchowie, którzy podporządkowali sobie struktury państwowe, w następstwie czego granica między aparatem państwowym a światem przestępczym przestała być widoczna. Zwykli obywatele są w tej sytuacji obiektem bezlitosnej eksploatacji i trudno od nich wymagać, by w obronie takiego państwa ryzykowali życiem. Takie społeczne nastroje muszą przekładać się również na morale ukraińskiej armii i dlatego rząd w Kijowie pokłada nadzieję w sojusznikach, chociaż nie wydaje się, by specjalnie liczył akurat na Polskę. W tej sytuacji każda eskalacja napięcia wokół Ukrainy może zapoczątkować jej „rozpełznięcie”. Skoro wszyscy to widzą, to trudno, by nie zauważył tego zimny ruski czekista i nie wykorzystał okazji do wyrąbania sobie lądowego korytarza do Krymu.

Niemcy w rozterce

Kiedy 15 sierpnia w Warszawie odbywała się wojskowa defilada, niemiecki minister spraw zagranicznych Walter Steinmeier spotkał się w Jekaterynburgu z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Sergiuszem Ławrowem, któremu powiedział nie tylko, że „nie ma konfrontacji” między Rosją i Zachodem, ale również – że „w najbliższych latach” oczekuje pogłębienia stosunków między Rosją i Niemcami, a obydwa państwa powinny znaleźć „rozwiązania w sprawie Ukrainy i Syrii”. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na ostatnie stwierdzenie ministra Steinmeiera. Skoro wspólne rozwiązania w sprawie Ukrainy i Syrii powinny znaleźć Rosja i Niemcy, to znaczy, że Niemcy, a w każdym razie – Walter Steinmeier – nadal wyznają doktrynę „europeizacji Europy”, to znaczy – rozstrzygania europejskich i innych problemów bez udziału Stanów Zjednoczonych, a podstawowym narzędziem tej polityki pozostaje nadal strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie. Warto przypomnieć, że po zakończeniu NATO-wskich manewrów „Anakonda”, właśnie minister Steinmeier ofuknał NATO za „wymachiwanie szabelką” - co wychodzi naprzeciw zastrzeżeniom ministra Ławrowa, który w Jekaterynburgu zauważył nie tylko, że „aktywność NATO na granicach Rosji nie sprzyja współpracy w walce z terroryzmem”, ale wyraził ubolewanie, iż „filozofia dominacji NATO góruje nad duchem Aktu Końcowego z Helsinek”. Warto przypomnieć, że Akt Końcowy z Helsinek z roku 1975 uznawał granice w Europie za nienaruszalne, co sankcjonowało de facto, jeśli nie de iure, ówczesną sowiecką strefę wpływów w Europie, stanowiącą element politycznego porządku jałtańskiego. Ten porządek od początku lat 80-tych zaczął się rozsypywać, co skłoniło Michała Gorbaczowa do wykonania w 1985 roku manewru ucieczki do przodu w postaci zaproponowania Amerykanom wspólnego ustanowienia nowego porządku politycznego w Europie, który zastąpiłby rozsypujący się porządek jałtański. Oferta została przyjęta i listopadzie 2010 roku podczas szczytu NATO w Lizbonie ogłoszony został nowy porządek polityczny, którego najważniejszym elementem było strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, a najtwardszym jądrem tego partnerstwa było strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, którego kamieniem węgielnym był podział Europy na strefy wpływów: niemiecką i rosyjską, prawie dokładnie wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow. Ale w roku 2013 na skutek zawodu doznanego w Syrii, prezydent Obama, zapalając zielone światło dla przewrotu na Ukrainie, którego nieukrywanym celem było wyłuskanie tego kraju z rosyjskiej strefy wpływów, wysadził porządek lizboński w powietrze. Pretekstem było oczywiście wprowadzenie na Ukrainie „prawdziwej demokracji”, ale zamiast niej kraj został oddany w arendę grandziarzom, w większości żydowskiego pochodzenia, którzy w ciągu niecałych trzech lat doprowadzili go pod każdym względem na skraj przepaści. Nawiasem mówiąc, potwierdza to opinie, że Żydzi mogą egzystować w każdym państwie jedynie na bezpiecznym marginesie, bo w przeciwnym razie zaczynają wywierać wpływ destrukcyjny i podobnie jak tasiemiec uzbrojony, nie zdają sobie sprawy, że wycieńczając swego żywiciela, również i siebie ściągają na krawędź katastrofy.

Wróćmy jednak do spotkania w Jekaterynburgu i wypowiedzi ministra Ławrowa. Widać z niej wyraźnie, jakie są rosyjskie warunki brzegowe w sprawie Ukrainy: uznanie rosyjskiego stanu posiadania i niemiecka zgoda na rozczłonkowanie tego państwa. Trudno sobie wyobrazić, by to stanowisko było tajemnicą dla niemieckich polityków a skoro w tej sytuacji niemiecki wicekanclerz Sigmar Gabriel z SPD właśnie 15 sierpnia oświadczył, że Niemcy „pilnie” potrzebują poprawy stosunków z Rosją, bez której „nie będzie postępu ani na Ukrainie, ani w Syrii” i opowiedział się za „złagodzeniem” sankcji, to znaczy, że w Niemczech to stanowisko spotyka się jeśli nie z aprobatą, to w każdym razie – ze zrozumieniem. Jeśli w dodatku program „rozpełzania” Ukrainy rzeczywiście wychodzi naprzeciw najskrytszym marzeniom tamtejszych grandziarzy-oligarchów, którzy pragnęliby mieć swoje „kosowa” w dziedzicznym władaniu, to perspektywy poprawy stosunków niemiecko-rosyjskich wcale nie muszą być takie odległe.

Ale są jeszcze Stany Zjednoczone, w których kampania wyborcza wchodzi właśnie w decydującą fazę. Charakterystycznym jej rysem są coraz wyraźniejsze sugestie ze strony tamtejszego lobby żydowskiego, no i oczywiście ze strony Partii Demokratycznej pod adresem Donalda Trumpa, że jeśli nawet nie jest agentem Kremla, to w każdym razie zachowuje się, jakby nim był. Oczywiście po zakończeniu wyborów nikt już o tych oskarżeniach nie będzie pamiętał, ale ten motyw kampanii pokazuje, że Partia Demokratyczna i lobby żydowskie chciałyby doprowadzić do końca budowę antyrosyjskiej krucjaty w Europie. Po co to potrzebne Żydom – to jedna sprawa, ale warto zwrócić uwagę, że trudno wyobrazić sobie taka krucjatę bez udziału Niemiec. Tymczasem – jak widzimy na podstawie deklaracji ministra Steinmeiera i wicekanclerza Sigmara Gabriela – Niemcy woleliby jednak pozostać w strategicznym partnerstwie z Rosją, przynajmniej do momentu, w którym wyjaśni się, kto został prezydentem USA i w jakim kierunku to mocarstwo skieruje. Warto jednak zastanowić się, jaki argument mógłby w razie czego przekonać Niemcy do odstąpienia przynajmniej na jakiś czas, od strategicznego partnerstwa z Rosją by wziąć udział w amerykańskiej krucjacie. Biorąc pod uwagę strategiczne cele polityki niemieckiej to znaczy – odwrócenie, o ile to jeszcze możliwe – skutków wojny przegranej przez Adolfa Hitlera i zapewnienie Niemcom statusu mocarstwa światowego - wydaje się, że jeden argument mógłby być decydujący: amerykańska zgoda na rewizję postanowień konferencji w Poczdamie odnośnie tzw. „ziem utraconych”. W jaki sposób Niemcy by to pozwolenie wykorzystały, to sprawa osobna, ale nietrudno się domyślić motywacji: bierzmy, co nasze; z Moskwą jakoś się potem dogadamy, a niech no ktokolwiek spróbuje nam to odebrać! Czy Polska byłaby w stanie w razie czego odwieść amerykańskiego prezydenta od złożenia Niemcom takiej obietnicy, zwłaszcza, gdyby była ona opakowana w realizację żydowskich roszczeń majątkowych wobec Polski? Obawiam się, że chyba raczej nie, zwłaszcza, gdyby nasz nieszczęśliwy kraj wzięły w arendę stare kiejkuty. Myślę, że podobnie jak ukraińscy, to znaczy – żydowscy i inni grandziarze na Ukrainie, zgodziliby się na wszystko, w zamian za obietnicę dalszego pasożytowania na historycznym narodzie polskim. A wydaje się, że nawet prezes Kaczyński zaczął liczyć się z taką możliwością, bo właśnie rząd opublikował niektóre wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Ale jeśli Nasz Najważniejszy Sojusznik, ponaglany przez przestępujące z niecierpliwości z nogi na nogę lobby żydowskie, zdecyduje inaczej, to nawet publikacja wszystkich orzeczeń TK nic nie pomoże. Alternatywa polityczna z panem Kijowskim jest już przecież na wszelki wypadek, przygotowana.

Nie ma alternatywy...

Uczestnicząc 15 sierpnia w programie telewizji Republika pt. „Republika na żywo” zostałem poproszony przez prowadzącego redaktora o skomentowanie opinii, że wobec aktualnej linii politycznej rządu pani Beaty Szydło „nie ma alternatywy”. Zwróciłem uwagę, że błędem jest wprowadzanie państwa w sytuację bez alternatywną, bo wtedy tak naprawdę tracimy inicjatywę, zdając się na dobrą wolę partnera. Dlatego zawsze obok planu „a”, powinien być plan „b”. Zilustrowałem to spostrzeżeniem Władysława Studnickiego, który zauważył, że jeśli Polska pragnie bronić swoich Kresów Wschodnich, to powinna współpracować z Niemcami. Jeśli natomiast chciałaby bronić swoich Kresów Zachodnich, to raczej powinna poszukiwać możliwości współpracy z Rosją. Oczywiście musimy przy tym pamiętać, że Rosja, od XVIII wieku, ma do Polski ten sam interes – żebyśmy zaakceptowali status „bliskiej zagranicy”. Różnica polega na tym, że raz przyciska nas mocniej do swego serca – a wtedy nie możemy nawet tchu złapać, a innym razem słabiej – i jeśli słabiej, to może nam się nawet wydawać, że jesteśmy wolni i suwerenni. Wracając do Studnickiego, to warto zwrócić uwagę, że obecnie Polska nie tylko nie ma żadnego programu obrony Kresów Wschodnich, ale w ogóle wyrzekła się wszelkiej myśli na ten temat. Odwrotnie – pan dr. Wóycicki, być może kierując się solidarnością rasową, chociaż oczywiście zręcznie ubiera ją w pozory racjonalności - uważa, że Polska powinna „za wszelką cenę” bronić oligarchicznego reżimu na Ukrainie, a szczególnie – jej integralności. Tymczasem nigdzie nie jest powiedziane, że Kresy Zachodnie są już ponad wszelką wątpliwość zabezpieczone. Skoro po wysadzeniu w powietrze porządku lizbońskiego sytuacja w Europie stała się znowu płynna, to z tej płynności może wyłonić się wszystko. W tej sytuacji, jeśli Polska zdecydowana jest pozostać w NATO, powinna starać się wyciągać z tej przynależności korzyści – zarówno w postaci wynagrodzenia za udostępnienie Stanom Zjednoczonym swego terytorium dla potrzeb amerykańskiej rozgrywki z Moskalikami, ryzykując w razie czego zniszczenie tego terytorium ze wszystkim, co się na nim znajduje – jak i korzyści politycznych w postaci uzyskania amerykańskiej zgody na odtworzenie Heksagonale – oczywiście uzupełnione i poprawione, co obecnie nazywane jest „Międzymorzem”. Oczywiście niezależnie od amerykańskiej zgody, trzeba by przekonać do tego potencjalnych uczestników, którzy nie mają tak bezkompromisowego, jak Polska, stosunku do Rosji: Słowację, Czechy, Węgry, Austrię. Rumunię i Bułgarię. Takie „Międzymorze” pod protektoratem USA, mogłoby być dobrym zabezpieczeniem przed niespodziankami ze wschodu, a także – przynajmniej w pewnej mierze – neutralizowałoby ciężar strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego. Szkoda, że nikt spośród warszawskich polityków nie zainteresował tym pomysłem kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych, bo mielibyśmy lepsze rozeznanie, któremu kibicować. Zresztą nie wiem - może któryś próbował, ale jeśli tak, to odpowiedzią było mu głuche milczenie, co niestety dobrze nie wygląda.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

 

http://nick.salon24.pl/714873,lord-duff-cooper-podstawil-edwardowi-windsor-pania-simpson

Z Dedykacją dla Europoseł panią Małgorzatę Gosiewską - "wdowę smoleńską" !

 

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi Windsor panią Simpson ...

nick.salon24.pl/714873,lord-duff-cooper-podstawil-edwardowi-wi...
Translate this page

Ten jacht nazywa się "Czarodziejka" - "Enchantress". W kajucie, saloniku jachtu "Czarodziejka", od państwa strony - po lewej lord Cooper, po prawej Józef Beck.

 

29.05 22:01Kategoria: Historia Odsłon: 1224 Komentuj

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi Windsor panią Simpson?

Grzegorz Braun na jednym ze spotkań w ostatnim czasie, nawiązując do współczesnych wydarzeń, mówił m.in.:

"...My mamy do czynienia z ludźmi, którzy zbajerowali Józefa Becka w 38,39 r., na przyjęcie tej gwarancji brytyjskiej. Na jachcie "Czarodziejka" późnym latem 38 przypłynął do Gdyni lord Duff Cooper. Lord Duff Cooper minister rządu Jego Królewskiej Mości.

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi VIII panią Simpson (i pilotował sprawę)

W gabinecie wojennym Churchilla, minister wojny, czyli gruby kaliber, gruby gangster.[Cooper był min. wojny i I lordem admiralicji wcześniej, u wojennego Churchilla był ministrem informacji - gruby gangster -  główne zadanie urabianie opinii w USA by wciągnąć ten kraj do wojny, kampania organizowana i nadzorowana przez służby brytyjskie, brak efektów; w lutym 1941 Cooper zostaje odwołany z gabinetu, a na Amerykanów zadziała dopiero operacja Pearl Harbor].

"Postać popularna, później spopularyzowana przez własne memuary, w których sporo było niedyskrecji dotyczących życia towarzyskiego i uczuciowego z udziałem lorda Coopera. W 38 w sierpniu przybija do Gdyni jacht.

[Grzegorz Braun prezentuje gazetę z artykułem z 1938 r.:]

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi VIII panią Simpson (i pilotował sprawę)

..."Przejażdżka bałtycka lorda Coopera. Na wspaniałym jachcie króla angielskiego". Ten jacht nazywa się "Czarodziejka" - "Enchantress". W kajucie, saloniku jachtu "Czarodziejka", od państwa strony - po lewej lord Cooper, po prawej Józef Beck. Otóż to jest ten moment, w którym nas Anglicy wkręcają w te gwarancje, tzn. żebyśmy przyjęli za poklepywanie po ramieniu, to że pójdziemy pierwsi, że rzucimy się pod nadjeżdżającą ciężarówkę z gruzem, wepchnięci przez Anglików, przy zdradzieckim postępowaniu Francuzów, którzy byli z nami w sojuszu. Żeby to było jasne, Anglicy udzielają nam tej gwarancji, po to, żebyśmy koniecznie wskoczyli pod tę ciężarówkę. Po to, żeby Hitler ruszył na nas, a nie na Francję. I po to Anglicy udzielili nam tej gwarancji i nie mieli żadnych innych powodów i było dla nich zupełnie jasne, że to jest gwarancja nie mająca w niczym żadnego pokrycia. "Być może przyjdziemy do was przez Morze Czarne"[słuchaj wcześniej], to było pokrycie gwarancji. Więc proszę państwa, lord Duff Cooper to jest taka zasłużona dla polityki i finansów brytyjskich rodzina. Niektórzy w tej rodzinie w XIX w. odpowiadali za jakieś bardzo duże transakcje londyńskiego domu Rotszyldów, jeszcze jakieś chińskie i indyjskie transakcje. Duży format, duuzi gangsterzy. Otóż proszę państwa obecny premier Wielkiej Brytanii, David Cameron jest pociotkiem lorda Duffa Coopera[siostra Coopera to prababcia Camerona]. To jest ten sam klan (...)".

od ok. 15 min.
https://www.youtube.com/watch?v=E4QF4DVFa0s


--------------

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi VIII panią Simpson (i pilotował sprawę)

Alfred Duff Cooper urodził się w 1890 r. w Londynie (zm. 1954), szkoły - Eton, Oksford, później dyplomacja; w czasie pierwszej wojny światowej nie od razu trafił na front. Dlaczego? "Because he had an important job in the Foreign Service" a konkretnie był szyfrantem MSZ. Na front trafił dopiero w 1917 r. ponoć na pół roku, ale zdążył się odznaczyć (jako dowódca plutonu w bitwie pod Moyenneville zgubił się we mgle ale dotarł do celu i później już było na medal - DSO), powrócił do MSZ odgrywał istotną rolę w kryzysach egipskim i tureckim. Poseł p. konserwatywnej, później rządowe funkcje finansowe w min. wojny, później minister wojny (1935), pierwszy lord admiralicji (1937), przeciwnik układów monachijskich (podał się do dymisji), przyjaciel Churchilla nieprzyjaciel Hitlera, minister informacji w gabinecie wojennym Churchilla do 02.1941 r., Singapur, ambasador we Francji od 1944 do 1948 r., po poworcie mianowany lordem, fan Talleyranda i autor jego biografii. Uważany za przyjaciela Edwarda VIII, "wspierał go podczas kryzysu abdykacyjnego". Poglądy i sympatie polityczne Duff Coopera były dokładnie odwrotne od proniemieckich Edwarda VIII.

Edward VIII - król UK od stycznia do grudnia 1936 r. Związek z Wallis Simpson zakończył jego panowanie.

Simpsonowa, najpierw z podręcznego biogramu, zdaje się, że pop-wersja: Edward "Upodobał sobie starsze od niego mężatki. Wśród nich były m.in. dziedziczka anglo-amerykańskiej fortuny tekstylnej Freda Dudley Ward, amerykańska aktorka filmowa Mildred Harris i lady Furness. Ta ostatnia przedstawiła Edwarda w 1930 Bessie Wallis Simpson, żonie biznesmena Ernesta Simpsona (wcześniej rozwódce). Edward i Wallis spotkali się ponownie w 1931 (pani Simpson została wówczas przedstawiona rodzinie królewskiej) i 1932. Księciu przypadła do gustu niezależność Amerykanki i jej bezpośredniość.

Kiedy w 1933 lady Furness wyjeżdżała do Stanów Zjednoczonych, powierzyła Edwarda (którego nazywała „człowieczkiem”) opiece pani Simpson. Właśnie wtedy Edward i Wallis zostali kochankami."

 

29.05 22:01Kategoria: Historia Odsłon: 1225 Komentuj

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi Windsor panią Simpson?

ciąg dalszy ...

A teraz Edward Windsor, Wallis Simpson i...Duff Cooper:

Nieodżałowany Adolf Nowaczyński, 1938 r.:

"W drugiej połowie września właściciel renomowanego dancingu w Gdyni dostał w  kopercie z nagłówkiem kierownictwa Królewskiej Marynarki w  Londynie list. Pisała pani Diana Duff Cooper, małżonka pierwszego Lorda Admiralicji. Prosiła uprzejmie właściciela dancingu o przepis na kompot przepyszny, w którym zagustowała bawiąc z mężem w Gdyni, a bywając w tym nocnym lokalu. Rzecz prosta, że nieco zdumiony szef dancingu natychmiast odpisał żonie szefa floty angielskiej, jak się ten smakołyk przyrządza, poczem radosna wieść o tym rozeszła się po Gdyni i przeszła do prasy, podnosząc prestige dancingu o kilka stopni..."

"O wielce szanownym mężu lady Diany mówiło się i pisało w ostatnim tygodniu bardzo wiele. Alfred Duff Cooper demonstracyjnie dymisjonował z gabinetu najczcigodniejszego Chamberlaina, a nadto wygłosił jeszcze w Izbie ostrą mowę potępiającą politykę Chamberlaina i grożącą konsekwencjami, którą to mowę z dziką satysfakcją drukowała cała opozycyjna prasa lewicowo - wojenna jako wyraz moralnego protestu przeciw stanowisku Wielkiej Brytanii w światowym konflikcie. Wiecznemu tułaczowi wśród narodów aż ślina ciekła z opuchłych warg, gdy czytał rodomontadę byłego ministra...moralisty (sic!)"

"Pan i pani Duff - Cooper jest to ta para, której środowisko najbardziej przyczyniło się do straszliwie smutnej tragedii i do upadku moralnego faworyta Europy jeszcze dwa lata temu."

"...Książę Walii panią Simpson poznał u państwa Duff Cooper, oczywiście w Paryżu."

"...Księcia Walii popsuł jednak i Korynt. Ta niewyraźna rasowo Bessie Wallis Warfield (dziś wyraźnie raczej Montagu), choć Amerykanka, to jednak była psychiczną Paryżanką z typu demivierżek Prevosta i już jako "Dziewczę z Baltimore" prowadziła się po parysku. W londyńską society wprowadzili ją państwo Duff - Cooper i oni patronowali randkom pani Simpson z nieco zdegenerowanym książątkiem, którego marynarze z jego służbowego krążownika zwali "sardynką". Bessie oduczyła Eddie pewnych nałogów, ale nauczyła innych i tym przywiązała do siebie magnetycznie..."

"...Co ten człowiek nieszczęsny musi przeżywać na tej beznadziejnej banicji, ciągle gdzie indziej, ciągle pod okiem kelnerów, na wieki już związany z tą straszliwie zmachaną podstarzałą i właściwie śmiertelnie mu obcą postacią. I ją już też setnie musiała znudzić spowszedniała sylweta bezdennie zblazowanego "starego wiecznie chłopczyka". W Baltimore jeszcze by mogła mieć jakie takie powodzenie i może by wydała się nawet za jakiegoś barczystego normalnego, odpowiedzialnego fabrykanta, względnie może i za boksera! A tak co? Wieleż to razy musi zmachana, znudzona Betsy myśleć o ucieczce do swoich, do stryja Salomona (sic), do kuzynek, do Spielmanów. Ileż by im miała do opowiadania, o swoim królu, o Europie!"

"Teraz musieli czytać mowę tego Alfreda [Coopera], który dzięki nim taką karierę zrobił, mowę o obronie Empiru, w obronie sprawiedliwości, etyki, a właściwie niedoszłej wojny... A może słuchali przy radiu? (...) Można sobie wyobrazić z jaką pasją zamknął radio "Sardynka" i jak zaklął przytem tym cocqneyem..."

***

Współczesny autor:

"Nie ma wątpliwości, że Baldwin oczekiwał od Duff Coopera aby poinformował Króla, że musi wybrać: albo ten konkretny ślub, albo korona (tak jak zalecał Hoare), i oczywiście porzucić pomysł morganatycznego małżeństwa. Zamiast tego Duff Cooper zalecał czekać: pozwólmy królowi odbyć koronację a potem zobaczymy co będzie czuł do Mrs. Simpson, po mniej więcej roku. Miał nadzieję, że król zorientuje się, po tym jak czekał, że nie może ożenić się z Mrs. Simpson, a jeśli wciąż będzie chciał się z nią ożenić, będzie miał mocniejszą pozycję by to uczynić. (...)

Wśród członków Gabinetu, głos Duff Coopera był samotnym głosem, próbującym utrzymać Króla, dając przy tym czas na rozwiązanie problemu."

Terrance L. Lewis, Prisms of British Appeasement...

Prasa z epoki:

Spędzając wywczasy na pokładzie jachtu "Nahlin" król angielski, Edward VIII, zwiedza urocze wybrzeża Dalmacji, w czem przeszkadzają mu gromadzące się dokoła niego tłumy gapiów. To też towarzyszący królowi minister Duff- Cooper oświadczył dziennikarzom, że król chciałby spędzić w Dalmacji cały miesiąc, ale pod warunkiem, że ludność miejscowa zostawi go w spokoju i przestanie zwracać na niego uwagę.

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi VIII panią Simpson (i pilotował sprawę)

1936 r., Dalmacja. Ten z wąsami, za królem Edwardem (i Wallis S.) to prawdopodobnie Duff Cooper (nie dam głowy, ale mógłbym się założyć)

***

"Minister Duff Cooper należał do najbliższego otoczenia Edwarda VIII, obecnego księcia Windsoru. Był on wraz z swą małżonką gościem b. króla w podróży z panią Simpson jachtem po morzu Śródziemnym, krótko przed kryzysem matrymonialnym i abdykacją. Zaliczono go wówczas razem z Churchillem do partii "królewskiej", przeciwstawiającej się Baldwinowi, arcybiskupowi Canterbury i parlamentowi. Ale wersje te, oparte na bujnej fantazji, trwały tylko kilka dni w podnieconej atmosferze plotek, która je wywołała."

***

 

Lord Duff Cooper podstawił Edwardowi VIII panią Simpson (i pilotował sprawę)

 

 

APENDIX:

 

Posłanka PiS odwiedziła batalion OUN :: polityka :: Kresy.pl

www.kresy.pl › Wydarzenia › polityka
Translate this page

Jan 10, 2015 - Posłanka na Sejm RP Małgorzata Gosiewska z PiS odwiedziła batalion OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) walczący w Donbasie.

Posłanka PiS odwiedza banderowski batalion. Przed nią zrobił to syn ...

https://polskaniepodlegla.pl/.../509-poslanka-pis-odwiedza-bandero...
Translate this page
Jan 11, 2015 - Portal Kresy.pl poinformował wczoraj, że posłanka na Sejm RP Małgorzata Gosiewskaz PiS odwiedziła batalion OUN (Organizacji Ukraińskich ...

co robiła posłanka Małgorzata Gosiewska... - Wiesław Kwiatkowski ...

https://pl-pl.facebook.com/permalink.php?story_fbid...id...
Translate this page
Posłanka na Sejm RP Małgorzata Gosiewska z PiS odwiedziła batalion OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) walczący w Donbasie. Wedle relacji ...

Małgorzata Gosiewska (@MMGosiewska) | Twitter

https://twitter.com/mmgosiewska?lang=en
Translate this page
The latest Tweets from Małgorzata Gosiewska (@MMGosiewska). Poseł na Sejm RP, ... New to Twitter? Sign up now to get your own personalized timeline!

 

 

Image result for małgorzata gosiewska zdjęcia

 

Małgorzata Gosiewska - Najnowsze informacje - Wiadomości - WP.PL

wiadomosci.wp.pl600 × 400Search by image
Gosiewska: na początku roku grożono mi śmiercią. Polska polityk wie zbyt wiele?

 

Opracowano raport o zbrodniach wojennych żołnierzy armii rosyjskiej na wschodniej Ukrainie. "W korytarzach piwnicy rozstrzeliwano więźniów, a niektórzy umierali w wyniku tortur"

Opracowano raport o zbrodniach wojennych żołnierzy armii rosyjskiej na wschodniej Ukrainie. "W korytarzach piwnicy rozstrzeliwano więźniów, a niektórzy umierali w wyniku tortur"

PAP | dodane 2016-04-05 (20:40)

• W Brukseli zaprezentowano raport o rosyjskich zbrodniach wojennych na Ukrainie • Inicjatorzy chcą, by trafił on do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze • Opracowanie raportu zainicjowała posłanka PiS Małgorzata Gosiewska • Nie ujawniono nazwisk ofiar, ale....

 

 

 

http://www.fronda.pl/a/rodzice-przemyslawa-gosiewskiego-zadaja-by-malgorzata-gosiewska-zrezygnowala-z-ich-nazwiska,33525.html

 

Jadwiga i Jan Gosiewscy w ostrych słowach mówią o Małgorzacie Gosiewskiej. Apelują do władz partii Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego by zajęły się byłą żoną ich syna.

- Nie wyrażamy zgody na kandydowanie tej pani z regionu świętokrzyskiego ani z żadnego innego do Parlamentu Europejskiego i niszczenie dobrego imienia Przemysława. Chcemy, by ta pani zrezygnowała z naszego nazwiska! – mówią rodzice byłego wicepremiera.

Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż w wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu małopolsko-świętokrzyskim Prawo i Sprawiedliwość wystawi albo mazowiecką poseł Małgorzatę Gosiewską, albo świętokrzyską senator Beatę Gosiewską. Pani Małgorzata to pierwsza, a pani Beata to druga żona Przemysława Gosiewskiego - byłego wicepremiera i lidera PiS w regionie świętokrzyskim, który zginął w 2010 roku w katastrofie smoleńskiej. 

Na tę wiadomość bardzo emocjonalnie zareagowali rodzice Przemysława Gosiewskiego – Jadwiga i Jan Gosiewscy.

"Nie wyrażamy zgody na kandydowanie z regionu świętokrzyskiego ani z żadnego innego i niszczenie dobrego imienia Przemysława przez Małgorzatę Gosiewską, pierwszą żonę, która zostawiła syna z dzieckiem w najgorszym momencie. Pani Małgorzata nie ma żadnego wykształcenia, nie ma studiów i nie zna języka, więc po co pójdzie? Kompromitować Przemysława i przynosić wstyd dla PiS i Świętokrzyskiego. 

Nie ma naszej zgody na jakiekolwiek kandydowanie pani Małgorzaty. Ta pani powinna zrzec się naszego nazwiska i wtedy może kandydować. Domagamy się, by zrezygnowała z nazwiska. Jest jedna Gosiewska – to Beata. Beatka bardzo kochała swojego męża. Ma przygotowanie do pełnienia funkcji w europarlamencie, bo ukończyła studia z zakresu rolnictwa i włada językiem angielskim. Będzie przynosiła chlubę regionowi świętokrzyskiemu. Chcemy, by Beatka przedłużyła misję Przemka, bo innej drogi nie ma. Zależy nam, by ziemia świętokrzyska była szanowana, a to może zrobić tylko Beatka. 

Mamy prośbę do władz partyjnych, do pana premiera Kaczyńskiego, by postawili na Beatkę. Prosimy, by pan premier Kaczyński jako długoletni przyjaciel naszego syna uwierzył, że nasza synowa na pewno nie przyniesie wstydu Prawu i Sprawiedliwości. Będzie sprawować mandat z miłości dla regionu i męża" – mówił Jan Gosiewski. 

"Chcemy, by ta pani zrezygnowała z naszego nazwiska. To szanowane wszędzie nazwisko i nie godzimy się, by korzystała z nazwiska, które zniszczyła. Ona porwała dziecko i wywiozła. Przechodziliśmy przez nią gehennę. Jak ona może równać się z Beatką, porządną kobietą, która pięknie chowa dzieci i kochała Przemka" – dodała Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska. 

"Nie będę komentować tego typu oświadczeń. O mojej pracy, kompetencjach i umiejętnościach świadczy moje życie. Mieszkańcy Warszawy niejednokrotnie wybierali mnie do sprawowania różnych mandatów i tego typu oświadczenie obraża ich i ich stawia w nieprzyjemnej sytuacji, bo oni oddawali na mnie głos. Moja praca jest najlepszym świadectwem tego, kim jestem. To, co mówimy i jak działamy, świadczy o nas" – mówi poseł Małgorzata Gosiewska.

ToR/echodnia.eu

14.01.2014, 15:52

 

 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka