Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
169
BLOG

Ślepcy i Niezłomni

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 1

Jak trudno zdefiniować granice ingerencji i ograniczenie rozwoju własnej kultury i dziedzictwa narodowego.

Gdzie są te granice ? Ustalono to w Genewie w roku 1919 po doświadczeniach z okresu I Wojny Światowej.

Ale cóż, umowa, umową, papier papierem, kiedy giną ludzie tak jak w dniu 10 kwietnia 2010 roku.

Nie wątpliwie ograniczenie przestrzeni rozwoju biologicznego danego Narodu, a już walka jaką wytoczył Hitler w programie narodowego socjalizmu MeinKampf w Monachium a znalazl wykonawców z NSDAP w osobie Milcha, Goeringa, Roedera,  Heydricha, Himmlera,  Franka oraz wielu z Koncernu IG Farben i także Banderę nacjonalistę ukraińskiego za aprobatą Niemiec rzezi na Wołyniu na Polakach oraz komuniści Sowieccy pod wodzą Stalina oraz inni podejmujący decyzje o cechach ludobójstwa, zabójstwo dzieci poczętych i narodzonych dla danego Narodu - jest tą granicą. ZBRODNIA LUDOBÓJSTWA.

HOLOCAUST, stół ginekologiczny, fachowcy z dyplomami Uniwersytetów Medycznych, także to też łyżka ginekologiczna dla skrobanki,to też i wiadro w klinikach aborcyjnych.

Nie tylko całopalenie i Cyklon B - do gazu wg recepty Fritza Habera.

https://www.salon24.pl/u/albatros/848120,suplement-do-poprzedniej-notki-fritz-haber

https://www.smithsonianmag.com/history/fritz-habers-experiments-in-life-and-death-114161301/


image


Mąż Fritz Haber Noblista, morderca

Haber, unlike his friend Albert Einstein, was a German patriot, and he willingly became a uniformed consultant to the German War Office.  During World War I, he began drawing on experiments he’d done on using chlorine gasses as a weapon. Finding an effective delivery system was challenging—one test resulted in the deaths of several German troops. But by 1915, defeats on the front lines hardened Haber’s resolve to use gas weapons, despite Hague Convention agreements prohibiting chemical agents in battle.

Haber had a difficult time finding any German army commanders who would agree even to a test in the field. One general called the use of poison gas “unchivalrous”; another declared that poisoning the enemy “just as one poisons rats” was “repulsive.” But if it meant victory, that general was willing to “do what must be done.” Haber, according to biographer Margit Szollosi-Janze, “said if you want to win the war, then please, wage chemical warfare with conviction.”

Clara Haber, however, condemned her husband’s weapons work as a “perversion of the ideals of science” and “a sign of barbarity, corrupting the very discipline which ought to bring new insights into life.” Publicly, she pleaded with him to end his experiments in chemical warfare. Privately, Haber said her statements amounted to treason. Their marriage suffered further as Haber traveled frequently and philandered.

In 1914, as Director of the Kaiser Wilhelm Institute for Physical Chemistry, Haber placed his laboratory at the service of the German government, and by April of 1915, he was on the front lines in Ypres, in uniform, smoking cigars and calculating the timing of what he hoped would be a lethal gas attack. Thousands of steel cylinders containing chlorine gas had been transported to German positions. There would be no launching or dropping of the gas on Allied troops; instead, Haber calculated, the best delivery system was the prevailing winds in Belgium. After weeks of waiting for ideal winds—strong enough to carry the gas away from the German troops, but not so strong they would dissipate the gas weapons before they could take effect against the enemy—the Germans released more than 168 tons of chlorine gas from nearly 6,000 canisters at sunrise on April 22. A sickly cloud, one witness told the New York Times, “like a yellow low wall,” began to drift toward the French trenches.

The cloud settled over some 10,000 troops. More than half were believed to have died by asphyxiation within minutes.


Read more: https://www.smithsonianmag.com/history/fritz-habers-experiments-in-life-and-death-114161301/#yxx3Rbt0gRQMOKzD.99
Give the gift of Smithsonian magazine for only $12! http://bit.ly/1cGUiGv
Follow us: @SmithsonianMag on Twitter


image


Żona Klara ile Dzieci mogła urodzić Fritzowi, urodziła tylko jedno !



Tak było w czasie I i II Wojny Światowej i po wojnie dla narodu polskiego.

Aborcja na życzenie !!!!!!!!!!!!!!!!

Kamil.M
Ten komentarz został ukryty. Wyjątkowo pokaż
 Odpowiedz 28.02.2018 23:19
Sao Paulo
00
https://niezlomni.com/mnie-nikt-nie-przeprasza-klip-respectus-w-odpowiedzi-na-ataki-na-polske/

https://www.facebook.com/respectuspl/videos/577863112557403/



Ten klip po prostu trzeba zobaczyć. Doskonała odpowiedź dla tych, którzy atakują Polskę. ,,(…) mnie nikt nie przeprasza” (wideo)

Coraz głośniej w mediach społecznościowych o kampanii #RespectUS. Jej autorzy podkreślają: ,,Międzynarodowa kampania przypisywania Polakom współodpowiedzialności za Holocaust to jedno z najbardziej szokujących i skandalicznych wydarzeń najnowszej historii Polski”. W sieci pojawiło się nagranie, które po prostu trzeba zobaczyć.
Organizatorzy akcji przygotowali klip, na którym zakrwawiony mężczyzna mówi o wszystkich wydumanych winach Polaków, przepraszając za to.

"Wstydu rumieniec zalewa mi twarz, łza polska powiekę mi zrasza, przepraszam was bardzo o wszystkie narody, serdecznie was tutaj przepraszam. Przepraszam was Niemcy, przezacni Germanie, za Grunwald, Drzymałę i Wrześnię. Przepraszam gorąco, postawię wam chlanie, za wuja Adolfa i resztę. Ciebie szlachetny narodzie radziecki, za Sybir, wywózki Stalina. Prastitie, przepraszam was słowem serdecznym"

„(…) Przepraszam cię także narodzie radziecki za Sybir, wywózki Stalina”

Syberia

– nieludzka ziemia. Jedna z najbardziej wyludnionych i wrogich człowiekowi części Rosji. Sybir stał się dla Polaków symbolem wielkiego cierpienia i śmierci. Od XVIII do XX wieku władze rosyjskie zsyłały na Syberię setki tysięcy naszych rodaków zmuszając ich do ciężkiej i katorżniczej pracy przy temperaturach sięgających (-40 stopni Celsjusza). Zsyłki Polaków na Syberię miały miejsce zarówno w czasach panowania rosyjskich carów jak i w XX wieku. Za tę hekatombę nikt nigdy nas nie przeprosił i nie zadośćuczynił cierpieniu setek tysięcy ludzi.

„(…)Prostitie przepraszam was słowem serdecznym, za testament Dubynina”

Wiktor Dubynin – radziecki generał. W 1980 i 1981 (lata stanu wojennego wprowadzonego w Polsce przez sowieckich emisariuszy) stał z dowodzoną przez siebie dywizją pancerną na granicy z Polską w rejonie Grodna na Białorusi. Przed śmiercią poinformował, że w roku 1981 armia sowiecka miała przekroczyć granice Polski.

„(…) Za carską cenzurę, czerwoną cenzurkę, Łysenkę, piosenkę i ciszę”

Trofim Łysenko – radziecki uczony z początku XX wieku. Jego pomysły „restrukturyzacji” rolnictwa doprowadziły do śmierci z głodu kilka milionów obywateli Związku Radzieckiego.

„(…) Za koniak gruziński z kiszonym ogórkiem. Przepraszam was towarzysze”

Koniak gruziński w czasach okupacji Polski przez sowietów i komunistów do roku 1989 był synonimem iluzorycznego luksusu. Był to alkohol niskiej jakości, na który stać było nielicznych.

„(…) Przepraszam was Szwedzi, zamorscy sąsiedzi za potop i mój kraj dziki”

„Potop Szwedzki” to Polska nazwa II Wojny Północnej. Był to trwający 5 lat najazd Szwecji na Polskę pomiędzy rokiem 1655 a 1660. Szacuje się, że w wyniku najazdu Polska utraciła 50% całego swojego majątku. Celowo niszczone były przez Szwedów średniowieczne zamki, twierdze i kościoły, które dziś miałyby po 800 i 900 lat.

„(…) Przepraszam cię także bolszewio-komuno za UB, Bermana, Humera”

W roku 1945 władzę w Polsce przejęli okupanci sowieccy. Najbrutalniejszym okresem okupacji był stalinizm trwający do 1954 roku. W latach 1944-1956 działał na terenie Polski Urząd Bezpieczeństwa (UB), organizacja militarna o charakterze przestępczym, założona przez Sowietów. Należało do niej wielu wyrodnych synów Polski. Bardzo duży procent w jej władzach stanowili obywatele polscy pochodzenia żydowskiego.

Jakub Berman – działacz komunistyczny żydowskiego pochodzenia. Nadzorował aparat represji stalinowskich w Polsce. Był współodpowiedzialny za represyjną działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Koordynował przygotowywania licznych procesów politycznych, prześladowania kilkusettysięcznej rzeszy polskich bohaterów.

Adam Humer – stalinowski, komunistyczny zbrodniarz. Śledczy odpowiedzialny za stosowanie tortur na polskich więźniach politycznych. Chociaż bestialskich czynów dopuszczał się pomiędzy 1944 a 1954 rokiem został skazany dopiero w roku 1996. Humer podczas przesłuchań stosował – głównie wobec kobiet – bicie .......
 Odpowiedz 01.03.2018 08:56
Albatros ... z lotu ptaka
00
Mam umysł ścisły.
A więc spojrzenie na rzeczywistość polityczną z punktu widzenia warunków brzegowych z jakich wynika kolejny etap działania.
Faraday badał żaby przykładając potencjał elektryczny oraz mierząc prąd w rzece Tamizie.

Grzegorz Braun posunął się jeszcze dalej.
I oto mamy wywód matematyczny działania Narodu Wybranego.
Rozwój populacji, granice wzrostu.

Witajcie w Rzeczpospolitej republice "Przyjaciół". Wszystko zaczęło się od HUCI Kazimierza Wielkiego do Estery w Kazimierzu n/Wisłą. Spłodził Synów , ale cóż byli zgodnie Torą - Żydami i to na dodatek obrzezanymi.

https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/14991-tylko-u-nas-grzegorz-braun-witajcie-w-rzeczpospolitej-przyjaciol

Trzeba to widzieć aby w porę zareagować chroniąc własne dzieci i wnuki.
Nie robiąc nikomu krzywdy bronić swego, czyli własny DOM na Ziemi.

Wielką poczytnością Maeterlincka (Nobel z lieratury 1911) cieszyły się znakomite eseje filozoficzno-przyrodnicze, w których dowiódł talentu wnikliwego obserwatora przyrody i umiejętności fascynującego jej opisywania: Życie pszczół (1901), Inteligencja kwiatów (1907), Życie termitów (1926) oraz Życie mrówek (1930).
 Odpowiedz 01.03.2018 19:50
Albatros ... z lotu ptaka
00
Materlinck napisał też esej Ślepcy
dzieło życia

Ślepcy – obraz niderlandzkiego malarza Pietera Bruegla (starszego), znanego także pod tytułami Przypowieść o ślepcach, oraz Ślepcy prowadzący ślepców. Został namalowany w 1568, obecnie znajduje się w Museo di Capodimonte w Neapolu[1]. Dzieło to jest namalowane techniką temperową na desce i ma wymiary 86 × 154 cm[1].

Tło tematyczne
Obraz prawdopodobnie namalowano w oparciu o cytaty biblijne pochodzące z przypowieści o ślepcach z Nowego Testamentu:


Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną.


— św. Mateusz 15:14[2]
Tak więc znaczenie obrazu, zgodne z ewangeliczną przypowieścią mówi, że: Ludzie którzy prowadzeni są przez zaślepionych przywódców zawsze źle skończą. Jednak nie jest do końca pewne iż obraz namalowano właśnie w oparciu o Przypowieść o ślepcach gdyż do dzisiaj poglądy polityczne i religijne Pietera Bruegla pozostają tylko domysłem[3]. Autor mógł odwoływać się także do wydarzenia, które miało miejsce około 70 lat wcześniej przed namalowaniem obrazu, wygnania Żydów z Hiszpanii, którzy wówczas znaleźli schronienie m.in. w Holandii gdzie mieszkał i pracował Pieter Bruegel.

Opis
Obraz przedstawia grupę sześciu ślepych mężczyzn posuwających się do przodu, jeden za drugim. Ślepcy odziani są w podróżne szaty, trzymający kije, które pozwalają im na wzajemne się prowadzenie. W głębi obrazu znajdują się chłopskie chałupy i kościół – jest to kościół św. Anny w Sint-Anna-Pede (w Itterbeek w gminie Dilbeek w Belgii), jednak niewidomi podróżnicy wspólnie go omijają. Na obrazie dostrzegamy, że niewidomy przewodnik prowadzący grupę ślepców przewraca się i wpada do rowu, pociągając za sobą pozostałych niczego nieświadomych piechurów.

Ciekawostki
Pieter Bruegel namalował oczy ślepców w tak dokładny sposób, że współcześni okuliści, po zapoznaniu się z dziełem, byli w stanie wyróżnić pięć różnych chorób oczu na tym obrazie[4].

Obraz amerykańskiego malarza Johna Singera Sargenta Gassed z 1919 nawiązuje do obrazu Ślepcy[5].
 Odpowiedz 01.03.2018 19:53
Wpisał: Grzegorz Braun   26.02.2018.
Witajcie w "Rzeczpospolitej przyjaciół".To nie żaden kryzys - to rezultat.

Brutalnie zakłócony został proces gotowania polskich żab na wolnym ogniu – że aż niektóre wyskakują z garnkaGrzegorz Braunhttps://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/14991-tylko-u-nas-grzegorz-braun-witajcie-w-rzeczpospolitej-przyjaciol

Po pierwsze: to nie żaden kryzys – to rezultat. Kto dziś sprawia wrażenie zaskoczonego potężniejącą manifestacją żydowskiej polonofobii, ten dotąd albo naiwnie sam siebie łudził, albo innych cynicznie oszukiwał. Żeby bowiem traktować tę najnowszą odsłonę międzynarodowej kampanii wymierzonej w Polskę jako nieoczekiwany eksces, trzeba było wcześniej tak głęboko chować głowę w piasek, by przeoczyć największego słonia w menażerii.Trzeba było puszczać mimo uszu (albo z wyrachowaniem przemilczać) wszystkie wcześniejsze kłamstwa, oszczerstwa, pogróżki, fale nagonki i akty szantażu, jakich w ostatnich dekadach (zgodnie zresztą z wielowiekową tradycją) nie szczędzili nam przedstawiciele elity żydowskiej – reprezentujący zarówno Państwo Położone w Palestynie, jak i diasporę w świecie, jak wreszcie V kolumnę (postsowiecką i neo-euro-sowiecką) w granicach Rzeczypospolitej.Żeby dziś się autentycznie dziwić, czy ostentacyjnie rozdzierać szaty, trzeba było wcześniej latami bezkrytycznie przyjmować i kolportować wszystkie historyczne urojenia i polityczne iluzje o „wspólnej przeszłości”, „strategicznym partnerstwie” i „Rzeczypospolitej przyjaciół” (copyright: prez. belwederski Duda).Słowem, trzeba było trwać w głównym nurcie polit- poprawnego ścieku, być lojalnym lub wprost przynależeć do którejś z sekt (spod znaku „Gazety Wyborczej” albo „Gazety Polskiej”) bezkompromisowych pogromców wszelkich „nacjonalizmów” (poza jednym żydowskim, ma się rozumieć).Po drugie: to nie „nagły zwrot w stosunkach polsko-żydowskich”, tylko po prostu permanentna wojna. Wojna wciąż ta sama – której podstawowym narzędziem było oszustwo, prowokacja i zdrada; a stałymi motywami: bezwzględność, pogarda, trzymanie strony silniejszego i przyzywanie obcej interwencji; a ideologiczną bazą rasistowski, plemienny kult – stanowiący istotę religii Talmudu w wersji tradycyjnej, a w wersji zmodernizowanej - religii Holocaustu.I nic się w tej fundamentalnej kwestii nie zmienia od czasu, gdy pierwsi żydowscy handlarze niewolników i fałszerze monety zawitali w nasze strony. Od czasu gdy najstarsze kahały w Polin podsuwały tutejszym władcom kolejne Esterki i kolejne podrobione wersje „przywilejów kaliskich”; od czasu gdy „mesjasz” Jakub Frank prorokował wrogie przejęcie masy upadłościowej po Rzeczypospolitej, a rabin Szneur Zalman autorytatywnie potwierdzał, że goje pochodzą od demonów (patrz: traktat „Tania”, najczęściej drukowana księga żydowska w świecie – sic); od czasu gdy niejaki Lehman (faktor drezdeńskiego dworu Wettynów) występował ze swym oryginalnym planem rozbiorowym; od czasu gdy rabin Ber Misels (rekomendowany przez wiedeńskiego Rothschilda) inicjował kolejną prowokację powstańczą; od czasu gdy liderzy diaspory jednoznacznie deklarowali się przeciwko niepodległości Polski w dobie I wojny światowej, konferencji w Wersalu i wojny z bolszewikami; od czasu gdy żydowscy przywódcy bez wahania decydowali się na kolaborację z okupantem niemieckim i okupantem sowieckim – zmieniają się, owszem, realia historyczne, ale nie zmienia się realne nastawienie elit żydowskich względem polskiej suwerenności.
       Frontalna agresja i pełne pogardy zakłamanie, jakich aktualnie doświadczamy ze strony Żydów, to po prostu historyczna norma. I doprawdy najgłębszej trzeba ignorancji albo najbezczelniejszej chucpy, by próbować tę normę zamazać i zagadać – albo metodą „Łapaj złodzieja!” (tj. poprzez uprawianie pedagogiki wstydu z kłamstwem kieleckim czy brednią jedwabieńską w stałym repertuarze, z wiecznie otwartym sezonem polowań na „polskich antysemitów”), albo metodą „Kochajmy się!” (tj. poprzez propagandę sentymentalnych urojeń, z dyżurnym Berkiem Joselewiczem pod Kockiem i Jankielem z „Pana Tadeusza”).Po trzecie: nie chodzi tu o niszczenie dobrego imienia narodu i prestiżu państwa polskiego dla samej łajdackiej satysfakcji. O nie, zbyt dużo już kosztowało to nominowanie Polaków na zastępczych winowajców II w. ś., by chodziło tylko o czystą przyjemność naszych potwarców i prześladowców. Antypolska kampania zapowiedziana przez Israela Singera (prezesa Światowego Kongresu Żydowskiego z ll. 90.: „Polska będzie upokarzana na arenie międzynarodowej…” itd.) – to jest projekt międzynarodowy, prowadzony na skalę grubo przekraczającą format bezinteresownej podłości.Promocja oszczerczych produktów popkultury, seriali telewizyjnych, fabuł kinowych, pseudo-dokumentów, hodowanie tabunów łże-historyków, bajkopisarzy, nie mówiąc o hordach „dziennikarzy”, „reporterów”, a nawet „eseistów” – tropicieli „polskiego antysemityzmu” – to się tak samo z siebie nie dzieje; za tym stoją całkiem pokaźne budżety produkcyjne i wydawnicze, katedry akademickie, stypendia, nagrody, klakierzy, etc. A jeżeli czynione są tak znaczne i systematyczne wydatki, to znaczy, że jest plan inwestycyjny i są spodziewane zyski. Ale uwaga: wypłaty w gotówce (owych 65 mld dolarów zalicytowane przez wspomnianego aferzystę Singera) – to także nie jest jeszcze ostateczny cel sam w sobie.Cóż zatem jest celem ostatecznym? Ni mniej, ni więcej: przejęcie kontroli nad terytorium – instalacja żydowskiej suwerenności (zrazu „wyspowej”, przede wszystkim w większych aglomeracjach) na całym Międzymorzu bałtycko-adriatycko -czarnomorskim. Państwu Izrael, którego resurs geopolityczny jest od dawna na wyczerpaniu (z wszelakich względów: demograficznych, hydrologicznych i rzecz jasna, geopolitycznych), ma to zapewnić konieczną „głębię strategiczną”.Tymczasowo zaś, na zachętę dla okolicznych i aktywnych w Europie Środkowej mocarstw (wyjąwszy Chiny), ma to być wymarzona formuła dziejowego kompromisu: kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym (to ostatnie jako gwarancja utrzymania anglosaskiego arbitrażu).Po czwarte: wydarzenia ostatnich tygodni znamionują skierowanie do realizacji nowego scenariusza – przy czym generalna linia pozostaje niezmieniona, ale z jakichś względów zdecydowano przyspieszyć kulminację.To trochę tak, jakby operator w staroświeckim kinie zgubił albo świadomie pominął kolejną rolkę sensacyjnego filmu – publika odczuwa gwałtowny przeskok w akcji, ale przecież nie gubi zasadniczych wątków, a ekranowi gwiazdorzy nie wypadają ze swych ról. Tak i w naszej „Rzeczypospolitej przyjaciół” – mimo przykrych perturbacji warszawskie salony kontynuują realizację testamentu prezydenta Lecha Kaczyńskiego (który wszak „przyjaźń” z Żydami podniósł niejako do rangi aksjomatu polityki Post-PRL/III RP).Prezydent belwederski Duda, który wszak jeszcze rok temu nadawał „Orła Białego” Weissowi i celebrował polsko-żydowskie „braterstwo broni”, nie byłby sobą, gdyby nie podał Żydom pomocnej dłoni – kierując do Trybunału Konstytucyjnego podpisaną ustawę o IPN, która posłużyła Żydom za pretekst do plucia i szczucia, podarował im faktycznie bezterminową prolongatę możliwości manipulowania opinią wewnętrzną i międzynarodową przeciwko Polsce.Premier tymczasem na telefon z Jerozolimy powołał spec-zespół ds. „dialogu” – a więc de facto stworzył narzędzie stałej ingerencji zewnętrznej w wewnętrzne sprawy państwa. Przy okazji nasi przywódcy dokonali kolejnej mimowolnej auto-demaskacji – oświadczyli mianowicie, że projekt ustawy, o którą poszło, „już od dwóch lat” konsultowali z Żydami.A w jakimże trybie? Z pewnością nie parlamentarnym, a zatem pozaprawnym. Cóż jeszcze tak sobie z nimi konsultują, jakie jeszcze projekty i inne dokumenty w zębach im noszą – Bóg raczy wiedzieć.Owszem, przy okazji niektórzy eksponenci żoliborskiej grupy rekonstrukcji historycznej sanacji przystąpili do energicznego lansowania się w oczach patriotycznego elektoratu jako niezłomni obrońcy przed tymi właśnie upiorami antypolonizmu, które wcześniej tak wytrwale ignorowali lub wręcz sami wywoływali. Również znakomita większość etatowych „niezależnych” i „niepokornych” publicystów bez większego trudu z dnia na dzień przestroiła się na mądrość nowego etapu. Ci sami, którzy wcześniej praktykowali publicystyczne „szmalcownictwo”, ochotniczo pisując donosy prasowe na mniemanych „judeofobów” i „kłamców oświęcimskich” – teraz nadal bez najmniejszej żenady kreują się na liderów patriotycznej opinii. Muszą jednak uważać, by nie przesadzić – bo wszak nadal skrycie marzą o tym, by starsi i mądrzejsi treserzy-selekcjonerzy sięgnęli właśnie po nich, kiedy przyjdzie pora ostatecznego wyboru kandydatów do „Polenratów”.Po piąte wreszcie: ryzyko krwawej prowokacji i wojny poważnie wzrosło. Skoro tak brutalnie zakłócony został proces gotowania polskich żab na wolnym ogniu – że aż niektóre wyskakują z garnka – to trudno będzie przywrócić wiarygodność dotychczasowej linii propagandowej. Może więc już nie jesteśmy potrzebni jako „towarzysze broni” na wojnę perską? Nic nie szkodzi, jest inna wojna, która pozwoli zutylizować polski potencjał militarny i zneutralizować element patriotyczny (bez czego plany wyżej wspomniane nie mogą się w pełni ziścić) – mianowicie wojna ukraińska.To na nią posłać należy „polskich faszystów” z Marszu Niepodległości i Wojsk Obrony Terytorialnej – aby „żydowska suwerenność wyspowa” od Odessy do Szczecina mogła osiągnąć wyższy poziom jawnej organizacji i osiągnąć gotowość na przyjęcie w ramach operacji „Most 2” fali „uchodźców z Bliskiego Wschodu” (fali wygenerowanej właśnie przez wciąż odraczaną wojnę perską). Właśnie w ostatnich dniach wystosował pod adresem Polski słabo zawoalowane groźby karalne jeden z b. ministrów obrony Ukrainy.A tymczasem przecież nie od wczoraj na fejsbuku „skrzykują się” u nas Ukraińcy niezadowoleni z płac (sic). Niewykluczone więc, że czas grubszej prowokacji jest nieodległy – zważywszy i inne, pojawiające się na ziemi i niebie poważne znaki i drobniejsze znaczki. Do tej drugiej kategorii zaliczmy choćby świeżą obecność w kraju Andrzeja Gąsiorowskiego – w swoim czasie dyskretnego współ- organizatora zaplecza finansowego operacji „Most 1”.Natomiast do tej pierwszej kategorii, znacznie poważniejszej, należy np. ubiegłoroczne uruchomienie regularnych połączeń lotniczych połowy polskich miast wojewódzkich z Państwem Połączonym w Palestynie (w czym jako żywo nie mógł być argumentem przesądzającym sam wdzięk i bezpretensjonalność sierż. Jonny’ego Danielsa, „wielkiego przyjaciela” Polski i prezesów PLL LOT) – ale też i całkiem świeże podpisanie przez Polskie Sieci Energetyczne z ich izraelskim partnerem (Israel Electric Corp. Ltd) umowy o cyber-bezpieczeństwie (sic, sic – umowa podpisana w Hajfie 29 stycznia, a więc w apogeum ataku histerii na tle „polskich obozów śmierci”).To już może lepiej w charakterze specjalistów od zwalczania terroryzmu zaprośmy weteranów ISIS – będą nie mniej nieobliczalni, ale chyba tańsi.Zmieniony ( 26.02.2018. ) PO ULTIMATUM DEPARTAMENTU STANUDrukujemailWpisał: Stanisław Michalkiewicz   05.02.2018.
Po ultimatum Departamentu Stanu

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4137Komentarz  •  serwis „Prawy.pl” (prawy.pl)  •  5 lutego 2018

Ostrzeżenie wystosowane wobec Polski przez amerykański Departament Stanu, że nowelizacja ustawy o IPN „może mieć wpływ na strategiczne interesy Polski, a także jej relacje ze Stanami Zjednoczonymi”, pozwala na wyciągnięcie licznych wniosków.Po pierwsze – pokazuje jakie konsekwencje pociągnęła za sobą praktyka rozbijania Polonii Amerykańskiej przez komunistyczne służby PRL, kontynuowana następnie przez realizującego żydowskie interesy w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych profesora Bronisława Geremka.Warto przypomnieć, że gdy prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Edward Moskal, pod petycją do Kongresu USA w sprawie przyjęcia Polski do NATO zebrał 9 milionów podpisów, natychmiast rozpoczęła się, inspirowana przez warszawskie MSZ kampania dyskredytowania prezesa Moskala na terenie amerykańskim, jako „antysemity”.Prezes Moskal rzeczywiście nie kucał przed Żydami, bo nie widział takiego powodu, ale to był tylko pretekst, bo tak naprawdę chodziło o to, że pokazał, iż przynajmniej w niektórych sprawach można Polonię Amerykańską politycznie zintegrować, a 9 milionów głosów żaden polityk amerykański nie mógłby zlekceważyć.To by jednak oznaczało, że w USA może pojawić się polskie lobby polityczne, a po co tam ono, skoro jest już lobby żydowskie, a między żydowską diasporą, a w szczególności – między żydowskimi organizacjami przemysłu holokaustu, a Polską pojawił się konflikt interesów na tle tak zwanych „roszczeń”, jakie organizacje te wysuwały pod adresem Polski.Toteż w rezultacie tej kampanii prezes największej polskiej organizacji w USA przestał by przyjmowany w Białym Domu, a Polonia nadal była rozbijana zarówno przez nasyłaną z Polski bezpieczniacką agenturę, tym razem firmowana przez stare kiejkuty, czyli WSI, które ściśle współdziałały z placówkami dyplomatycznymi i konsularnymi Rzeczypospolitej, poobsadzanymi przez „zespół skompletowany w MSZ przez Bronisława Geremka”.Toteż w sytuacji, gdy Polsce i narodowi polskiemu zagroziło niebezpieczeństwo w postaci ustawy nr 447 (1226), Polonia Amerykańska dopiero próbuje zaimprowizować coś na kształt politycznego lobby, w którym uczestniczą nie tylko działacze, ale wielu zwykłych Polaków – ludzi dobrej woli. Wskutek tolerowania w Polsce żydowskiej dywersji kraj nasz stracił co najmniej 20 lat i jest kompletnie nieprzygotowany do zaistniałej sytuacji.Po drugie – zagadkowe i tchórzliwe milczenie pana prezydenta Andrzeja Dudy i rządu w sprawie wspomnianych ustaw budzi najgorsze podejrzenia, że zarówno pan prezydent, jak i rząd mogli poczynić stronie żydowskiej jakieś obietnice, albo nawet dokonać ustaleń, które tylko wobec polskiej opinii publicznej mają pozostać jak najdłużej tajemnicą.Pan prezydent Duda bowiem podczas swojego pobytu w Nowym Jorku, odbył prawie dwugodzinną rozmowę z przedstawicielami żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, ale Kancelaria Prezydenta, mimo licznych próśb ze strony obywateli, nie podała komunikatu na temat treści tej rozmowy, a to, co o niej wiemy, pochodzi wyłącznie z wypowiedzi szefa żydowskiej Ligi Antydefamacyjnej Abrahama Foxmana, dla nowojorskiej prasy. Pan Foxman ujawnił, że sprawa „roszczeń” była omawiana, ale nie powiedział, czy pan prezydent Duda złożył w tej sprawie jakieś zobowiązania.Podobnie było w przypadku wizyty rządu in corpore w Izraelu, na temat której polska opinia publiczna tak dobrze, jak nic nie wie. Podejrzenia te pogłębia okoliczność, że podczas ostatniej wizyty sekretarza stanu USA Rexa Tillersona w Warszawie, prezes Kaczyński nie ośmielił się zagadnąć go o wspomniane ustawy, co zresztą sam przyznał podczas konferencji prasowej. Czy dlatego, że jest nieśmiały, czy dlatego, że sprawa tych ustaw została już wcześniej z prezydentem i rządem Rzeczypospolitej uzgodniona?To trzeba by wyjaśnić i to w miarę szybko, żeby lobbujacy na rzecz Polski i narodu polskiego działacze Polonii Amerykańskiej wiedzieli na czym stoją – że na przykład nie mogą liczyć na wsparcie polskiego prezydenta i rządu dlatego, że boi się on kierować pod adresem władz USA jakichkolwiek próśb, czy dlatego, że na przykład dopuścił się zdrady i tylko próbuje utrzymać ten fakt jak najdłużej w tajemnicy przez polską opinią.Po trzecie – że tak oto mszczą się na sytuacji Polski i narodu polskiego zaniechania, a nawet łajdactwa, jakich dopuścili się konstytucyjni przedstawiciele Polski w przeszłości.Mam tu na myśli zachowanie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, którego uważam za prawdziwe nieszczęście dla naszego i tak już przecież wystarczająco nieszczęśliwego kraju. Wraz z premierem Leszkiem Millerem, z pominięciem Sejmu, wprowadził on polski kontyngent wojskowy do Iraku, co samo w sobie żadnym błędem nie było – ale nie zrobił nic, by w związku ze spełnieniem ten amerykańskiej prośby, poprosić prezydenta Busha o dwie sprawy: deklarację, że rząd USA nie będzie wywierał na Polskę nacisków w sprawie żydowskich roszczeń i o amerykańska zgodę na militarną konwersję polskiego długu zagranicznego.Jeśli dobrze przypuszczam, prezydent Kwaśniewski miał nadzieję, że frymarcząc polskim interesem państwowym, zasłuży sobie u prezydenta Busha na nominację na I sekretarza ONZ, a przynajmniej – na I sekretarza NATO. Ale nie został ani jednym, ani drugim, a Amerykanie wynagrodzili tylko swoją agenturę w Polsce za pośrednictwem firmy Nur Corporation, która porozdzielała między nich honoraria – jeśli to słowo w ogóle tu pasuje.Podobnego zaniechania dopuścił się prezydent Lech Kaczyński, który w imieniu Polski podjął się niebezpiecznej roli amerykańskiego dywersanta na Europę Wschodnią za darmo.Wreszcie prezydent Bronisław Komorowski miał ostatnią szansę załatwić tę sprawę z prezydentem Obamą, kiedy ten w czerwcu 2014 roku przyjechał do Warszawy, by powinszować Polsce, że znowu podjęła się niebezpiecznej roli amerykańskiego dywersanta na Europę Wschodnią.Dwukrotnie na antenie Radia Maryja mówiłem wtedy, żeby tym razem już nie powtarzać błędu popełnionego przez prezydenta Kaczyńskiego i załatwić z prezydentem Obama dwie sprawy: oficjalne zapewnienie, że USA nie będą wywierały na Polskę nacisków w sprawie realizacji żydowskich roszczeń majątkowych oraz, ze skoro Polska, podejmując się wspomnianej niebezpiecznej roli, siłą rzeczy stała się państwem frontowym – by rząd amerykański zaczął traktować Polskę tak samo, jak inne państwo frontowe, czyli Izrael.A więc: kroplówka finansowa 4 mld dolarów rocznie na modernizację i dozbrojenie armii i udogodnienia wojskowe, podobne do tych, z jakich korzysta Izrael. Gdyby prezydent Obama słysząc to się roześmiał, to byłaby to dla Polski ważna informacja – że mianowicie chce nas wykorzystać i zostawić z dzieckiem, więc w taki interes nie wolno wchodzić. A gdyby się nie roześmiał, to mielibyśmy lepsze rozeznanie własnej sytuacji i kto wie, czy wspomniana ustawa byłaby w ogóle w Kongresie USA procedowana. Ale cóż; okazja raz stracona może być stracona na zawsze.Po czwarte wreszcie – ultimatum wystosowane przez Departament Stanu USA pokazuje nam, że sojusz Polski ze Stanami Zjednoczonymi tak naprawdę może nie być wart funta kłaków, podobnie jak komplementy, jakie sadził nam prezydent Donald Trump podczas swojej wizyty w Warszawie. Skoro bowiem Stany Zjednoczone sztorcują Polskę w ważnej dla Polaków sprawie tylko dlatego, że jest to potrzebne izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu do załatwienia przed wyborami jakichś parszywych partyjnych geszeftów, to jakże możemy liczyć na Stany Zjednoczone w momencie, gdy pojawi się prawdziwe niebezpieczeństwo?Ciekawe, czy amerykański Departament Stanu w ogóle wziął pod uwagę polski punkt widzenia w tej sprawie i polski interes państwowy, czy wykonał rozkazy AIPAC, który już nie raz pokazał, że w USA ogon wywija psem?W tej sytuacji – po piąte – Polacy powinni zrobić, co w ich mocy, by zapobiec niebezpieczeństwu, jakie dla Polski i narodu polskiego stwarza wspomniana amerykańska ustawa. To znaczy – powinni poprzeć w każdej formie, która dla Polonii Amerykańskiej zostanie uznana za pomocną, jej akcję na terenie amerykańskim.Bo nie jest tak, że wszyscy amerykańscy politycy są zachwyceni panoszeniem się AIPAC w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak i w Polsce nie wszyscy są zachwyceni aktywnością folksdojczów, którzy na tym etapie z żydowskim lobby intensywnie kolaborują.A jeśli szczęśliwie udałoby się zażegnać to niebezpieczeństwo – by nie spoczywać na laurach, tylko rozbudowywać i umacniać polskie lobby polityczne w USA – bo tylko ono może stać się czynnikiem nadającym sojuszowi amerykańsko-polskiemu w ramach NATO jakąś wiarygodność.Zmieniony ( 05.02.2018. ) 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka