Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
447
BLOG

Cena biletu do gazu

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 8


Niemiecka Reichsbahn zebrała za każdego deportowanego Żyda 4.0 Reichspfennig za kilometr kolejowy. Taryfa w podróży koleją do śmierci odpowiadała trzeciej klasie. W przypadku dzieci poniżej czwartego roku życia tylko połowa ceny została wstrzymana. Niemiecka Reichsbahn zasłużyła na ludobójstwo. Co do zasady, ofiary musiały płacić za ich transport do obozów zagłady, a jeśli nie było to możliwe, Główny Urząd Rzeszy musiał ponieść koszty.

Deutsche Reichsbahn (pol. Niemieckie Koleje Rzeszy) – niemieckie koleje państwowe istniejące w latach 1920–1949, następnie nazwa kolei państwowych w Niemieckiej Republice Demokratycznej.

Po zjednoczeniu Niemiec i po połączeniu z Deutsche Bundesbahn weszły w skład Deutsche Bahn AG.

Deutsche Reichsbahn były zaangażowane w przeprowadzanie transportów militarnych i zbrodnie wojenne deportując podczas II wojny światowej ludność cywilną do niemieckich obozów koncentracyjnych i na roboty przymusowe[1].

image

Albert Ganzenmüller (ur. 25 lutego 1905 w Pasawie, zm. 1987) – niemiecki inżynier, sekretarz stanu w Ministerstwie Transportu III Rzeszy, współodpowiedzialny za deportacje europejskich Żydów do obozów zagłady.

image

Albert Ganzenmüller

Urodził się w Pasawie i ukończył studia inżynieryjne. Od 1928 pracował w Deutsche Reichsbahn-Gesellschaft, w której błyskawicznie awansował i w 1937 znalazł się w kolejowej sekcji w Ministerstwie Transportu Rzeszy. W przeciwieństwie do większości swoich współpracowników, którzy nie zajmowali się polityką, Ganzenmüller był zdeklarowanym narodowym socjalistą. Już jako nastolatek był zaangażowany w nacjonalistycznych organizacjach paramilitarnych w Bawarii, a do NSDAP i SA wstąpił w 1931 r.

Po ataku Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 Ganzenmüller zgłosił się do służby na wschodzie, gdzie przywracał połączenia kolejowe w okolicach Połtawy podczas ostrej zimy przełomu 1941 i 1942. W latach 1942–1945 sprawował stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Transportu III Rzeszy (Reichsverkehrsministerium), zajmując się koleją. W okresie tym ok. 3 miliony Żydów zostały za pomocą kolei przewiezione przez nazistów do obozów zagłady położonych w okupowanej Polsce. Nie zachowały się niemal żadne dokumenty będące świadectwem udziału niemieckiej kolei w przeprowadzeniu Holocaustu. Wyjątkiem jest m.in. fragment korespondencji między Ganzenmüllerem a Karlem Wolffem (adiutantem Heinricha Himmlera) z lipca lub sierpnia 1942. Jego przedmiotem jest „szczególna radość” SS w związku z wysiłkiem sekretarza stanu w związku z dostarczaniem pociągów w celu deportacji 5 tysięcy Żydów z warszawskiego getta do Treblinki (raz dziennie) i Bełżca (dwa razy w tygodniu). Jest to koronny dowód aktywnego współudziału kolei niemieckiej w eksterminacji europejskich Żydów, a zwłaszcza Ganzenmüllera.

Po wojnie Ganzenmüller zbiegł do Argentyny, lecz powrócił do RFN w 1955 r. Pierwsze postępowanie sądowe przeciwko niemu zostało w 1970 umorzone z braku dowodów. W 1973 został ostatecznie oskarżony i stanął przed sądem w Düsseldorfie, ale proces przerwano z powodu zawału serca Ganzenmüllera. Postępowania już nigdy nie wznowiono.


Nie tylko Noblista Fritz Haber pochodzenia Żydowskiego z Wrocławia odkrywca "maści na szczury" gazu sanitarnego do deratyzacji Cyklonu B położył wielkie zasługi w Holokauście.

Ciekawe czy jeszcze figuruje na liście Noblistów z chemii (fizyki) królowej Nauk wszelakich z roku 1922 po uśmierceniu kilkudziesięciu tysięcy ludzi pod Ypres czy Bolimowie

Bitwa pod Ypres - chemiczny terror - Historia - polskieradio.pl

www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1449312,Bitwa-pod-Ypres-chemiczny-terror


25 maja 1915 zakończyła się II bitwa pod Ypres. ... To w tej batalii po raz pierwszy na froncie zachodnim Wielkiej Wojny użyto broni chemicznej. ... W odpowiedzi 12 lipca 1917 Niemcy użyli gazu musztardowego, inaczej nazywanego iperytem.


http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/22774?t=Chemiczny-atak-pod-Bolimowem-zabil-tysiace

Chemiczny atak pod Bolimowem zabił tysiące

31.05.2017, godz. 13:20 

31 maja 1915 roku w okolicach Warszawy Niemcy przeprowadzili największy na wschodnim froncie I wojny światowej atak z użyciem gazu. Rozpylony z butli chlor zabił tysiące rosyjskich żołnierzy. Do dziś w okolicach odkrywane są mogiły i szczątki poległych. Tymczasem broń chemiczna na terytorium Polski nie jest wyłącznie odległym wspomnieniem.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bro%C5%84_chemiczna_I_wojny_%C5%9Bwiatowej


https://pl.wikipedia.org/wiki/Bro%C5%84_chemiczna_I_wojny_%C5%9BwiatowejFritz Haber, pomysłodawca i główny organizator użycia broni chemicznej, postrzegał wojnę jako „etyczny obowiązek”. Latem 1914 roku stwierdził, że Niemcy nie powinni wahać się przed użyciem w walce „wszelkich dostępnych środków” – wyjaśnia dr hab. Anna Zalewska, historyk i archeolog, współautorka książki „Ślady i świadectwa Wielkiej Wojny nad Rawką i Bzurą”. Fritz Haber przekonywał, że celem jest doprowadzenie do pokoju i zażegnanie po wsze czasy konfliktów. 

Nocną ciszę przeszył potężny syk. W powietrzu, obok niemieckich umocnień, powoli formowała się wysoka na kilka metrów chmura. Wiatr spychał ją w stronę pozycji zajmowanych przez Rosjan. Na widok zbliżającego się tajemniczego obłoku żołnierze wpadli w panikę. „Do okopów! Chować się!” – krzyczeli oficerowie, nie wiedząc, że pchają swoich żołnierzy w śmiertelną pułapkę. Przy gruncie stężenie gazu było przecież największe. Kiedy chmura przesunęła się dalej, odsłoniła makabryczny widok. Okopy pełne były sinych, poskręcanych ciał. Ci, którzy ocaleli, rzęzili, usiłując zaczerpnąć choćby haust świeżego powietrza.

31 maja 1915 roku pod Bolimowem w okolicach Warszawy rosyjska armia przeżyła piekło. Był to największy na froncie wschodnim atak gazowy przeprowadzony przez Niemców.

Wygrać za wszelką cenę

Wielka wojna trwała wówczas już od kilku miesięcy. Armie, które stanęły naprzeciw siebie, znalazły się w impasie. Zarówno na Zachodzie, jak i Wschodzie front się ustabilizował, a żołnierze na dobre ugrzęźli w okopach i polowych umocnieniach. Dowódcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że przeciwników trudno będzie pokonać za pomocą konwencjonalnych środków. I wtedy wśród Niemców pojawił się pomysł, by sięgnąć po broń ciągle jeszcze eksperymentalną – rozpylany z butli gaz. – Fritz Haber, pomysłodawca i główny organizator użycia broni chemicznej, postrzegał wojnę jako „etyczny obowiązek”. Latem 1914 roku stwierdził, że Niemcy nie powinni wahać się przed użyciem w walce „wszelkich dostępnych środków” – wyjaśnia dr hab. Anna Zalewska, historyk i archeolog, współautorka książki „Ślady i świadectwa Wielkiej Wojny nad Rawką i Bzurą”. Fritz Haber przekonywał, że celem jest doprowadzenie do pokoju i zażegnanie po wsze czasy konfliktów. Ale nie wszyscy podzielali jego pogląd. – Są zapisy źródłowe, które wskazują, że „całą rzecz przyjmowano bardzo źle”, a „historię z gazem uważano za okropną” – mówi dr hab. Zalewska. Już po pierwszych atakach z użyciem gazu, Haber miał popaść w niełaskę wyższej generalicji. Ale, jak zastrzega, historyk, doniesienia w tej sprawie są niejednoznaczne i bardzo się od siebie różnią.

Pierwszy atak gazowy Niemcy przeprowadzili pod Bolimowem w styczniu 1915 roku. Okazał się on jednak nieskuteczny. Niska temperatura sprawiła, że gaz nie rozprężał się w odpowiedni sposób. Trzy miesiące później niemiecka armia użyła gazu na Zachodzie. Pod Ypres 150 ton rozpylonego w powietrzu chloru zabiło tysiąc francuskich żołnierzy. Chloru Niemcy użyli również w maju pod Bolimowem, ale jego ilość była dużo większa. Zabezpieczeni górniczymi maskami żołnierze z 36 Pułku Pionierów z 12 tysięcy butli wypuścili w sumie 264 tony ciekłego gazu.

– Atak zwany falowym niewątpliwie niósł ze sobą ryzyko. Wiatr mógł zmienić kierunek i skierować chmurę gazu na niemieckie wojska – przypomina Jacek Czarnecki, dziennikarz, współautor książki „Ślady i świadectwa Wielkiej Wojny nad Rawką i Bzurą”. – Oddziały gazowe miały jednak w swoich szeregach meteorologów, którzy prowadzili obserwacje pogody i mieli znaczący wpływ na wyznaczenie terminu ataku – tłumaczy. Poza tym, jak dodaje, Niemcy byli w stanie zaryzykować wiele, by przełamać front. W maju to się ostatecznie nie udało, ale liczba ofiar była ogromna.

– Niestety nie dysponujemy precyzyjnymi danymi na ten temat – zastrzega Czarnecki. Z raportu rosyjskiego oficera, ppłk. De Lazari, wynika, że 31 maja od chloru zginęło 1183 żołnierzy, a około dziewięć tysięcy zatruło się gazem. Jednak warszawski lekarz Michał Montrym Żakowicz podaje, że około 60% ofiar, które później trafiły do szpitali, zmarło w ciągu pięciu tygodni od rozpylenia chloru. – 12 czerwca i 6 lipca Niemcy przeprowadzili na tym odcinku frontu kolejne ataki. Przyniosły one kolejne tysiące ofiar – wyjaśnia Czarnecki.

O tragedii z 1915 roku przypominają cmentarze wojenne w okolicach Bolimowa. Ekipa pod kierunkiem dr hab. Zalewskiej bada je od trzech lat w ramach projektu „Archeologiczne przywracanie pamięci o wielkiej wojnie”. – Do tej pory rozpoznaliśmy i zadokumentowaliśmy kilkadziesiąt cmentarzy i mogił wojennych, które nie zostały wcześniej zewidencjonowane. W miejscach, gdzie toczyła się bitwa odkryliśmy szczątki poległych w boju i nigdy nie pochowanych żołnierzy. Przebadaliśmy też liczne pozostałości po fortyfikacjach polowych – wylicza dr hab. Zalewska. Projekt będzie realizowany jeszcze przez rok.

Chemia na lądzie, chemia w morzu

Tymczasem broń chemiczna na terytorium Polski nie jest jedynie odległym wspomnieniem. W lasach, na dawnych polach bitew i poligonach przez cały czas są odkrywane pozostałości po ostatnich wojnach, ale też na przykład po stacjonujących w naszym kraju sowieckich wojskach. Jak wiele ich jest? – Takich szacunków nie sposób przeprowadzić – przyznaje ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – Znaleziska tego rodzaju zawsze jednak stwarzają duże zagrożenie, dlatego są identyfikowane i neutralizowane – dodaje. Tak stało się chociażby w 2010 roku, kiedy bezdomni znaleźli w Bornem Sulinowie 200-kilogramową beczkę z iperytem, czy pięć lat później, gdy na warszawskim Bemowie natrafiono na kilkadziesiąt butli zawierających rosyjskie i niemieckie gazy bojowe z czasów I wojny światowej. W obydwu przypadkach interweniowali specjaliści z 4 Brodnickiego Pułku Chemicznego.

Pojemniki zawierające substancje bojowe spoczywają też na dnie Bałtyku. Większość z nich to niemiecka broń chemiczna, zatopiona po wojnie przez aliantów i wojska sowieckie. – Największe jej składowiska znajdują się w okolicach Bornholmu i Gotlandii – informuje dr Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii PAN, który prowadził ich rekonesans. Ale broń chemiczna zalega też na polskich wodach. – Pojemniki możemy znaleźć przede wszystkim na dnie Głębi Gdańskiej i na wysokości Słupska – wyjaśnia dr Bełdowski.

Po 1945 roku, w Bałtyku mogło wylądować nawet 60 tysięcy ton niebezpiecznych substancji. Co więcej, po rozpadzie ZSRR Armia Radziecka najprawdopodobniej zatapiała tu broń chemiczną z baz ulokowanych w państwach bałtyckich. Szacuje się, że w polskiej części Bałtyku zalega 60 ton broni chemicznej. Czasem niebezpieczna spuścizna daje o sobie znać. W ciągu dwóch ostatnich dekad doszło w Polsce do przeszło stu przypadków poparzeń bojowymi substancjami. Najczęściej ich ofiarą są rybacy, choć w latach pięćdziesiątych w Darłowie wśród poszkodowanych znalazło się ponad 100 dzieci. Uczestnicy kolonii podeszli zbyt blisko beczki z iperytem, którą wyrzuciło morze.

– Wydobycie i neutralizacja starej broni chemicznej to projekt niezwykle kosztowny – podkreśla kmdr por. Jacek Fabisiak z Akademii Marynarki Wojennej. Teraz beczki są szczelne, czasem tylko dochodzi do drobnych wycieków. Ale prędzej czy później problem stanie się naglący. – Na razie sporządziliśmy projekt mobilnej instalacji, która pozwoliłaby reagować na doraźne zagrożenia i oczyszczać wskazane akweny. Informacje o tym przekazaliśmy przedstawicielom państw leżących nad Bałtykiem i czekamy, co będzie dalej – dodaje kmdr por. Fabisiak.

Łukasz Zalesiński


Reichsbahn w Holokauście

"Strzeżona tajemnica" Reichsbahn i jej udział w ludobójstwie

”... Dziś udział Reichsbahn w procesie niszczenia jest tajemnicą, że będzie skarbem sumienny niż w momencie specjalnymi pociągami. A jeśli dzisiejsze Niemcy ogólnie spokojnie uczestniczy w niniejszej grzebanie w przeszłości, ma dobre powody swojego milczenia .. Jest to raczej bardziej podstawowy problem prawdziwej natury nazistowskiego NiemcaZiemie ... W skrócie, funkcja Reichsbahn w niszczeniu Żydów otwarte pytania o naturę całego reżimu nazistowskiego. We wszystkich latach nie obejrzało się Reichsbahn jako zauważalną część porządku politycznego, choć ... tworzą zasadniczy element maszyny zniszczenia ... Głębokie zaangażowanie Reichsbahn w procesie zagłady Trzeciej Rzeszy jest fakt, że nie już można odrzucić jako nieistotne i nieistotne ... „(Raul Hilberg: specjalne pociągi do Oświęcimia w 1981 str.111).

hilberg1

image

Iasi, Rumunia (1941): Zwłoki deportowanych

obraz z: Hilberg, Raúl: specjalne pociągi do Oświęcimia Dumjahn 1981 str.100)

"Żydów zarejestrowano jako ludzi i załadowano jako bydło".

Niemiecka Reichsbahn zebrała za każdego deportowanego Żyda 4.0 Reichspfennig za kilometr kolejowy. Taryfa w śmierci odpowiadała trzeciej klasie. W przypadku dzieci poniżej czwartego roku życia tylko połowa ceny została wstrzymana. Niemiecka Reichsbahn zasłużyła na ludobójstwo. Co do zasady, ofiary musiały płacić za ich transport do obozów zagłady, a jeśli nie było to możliwe, Główny Urząd Rzeszy musiał ponieść koszty.


Czy młody historyk zrobi porządny zgodny z PRAWDĄ sporządzi bilans deportowanych do miejsca Zakłady.

Wszystkich deportowanych podczas II Wojny Światowej.

Ludzi wykorzenionych, pozbawionych majątków i życia.


1933-1945 Transportliste der Deportierten

Das "gehütete Geheimnis" der Reichsbahn und die Beteiligung am Völkermord

http://www.mit-der-reichsbahn-in-den-tod.de/reichsbahn.html

Reichsbahn im Holocaust

Das "gehütete Geheimnis" der Reichsbahn und die Beteiligung am Völkermord

"...Heute ist die Beteiligung der Reichsbahn am Vernichtungsprozess ein Geheimnis, das gewissenhafter als zu Zeiten der Sonderzüge gehütet wird. Und wenn das heutige Deutschland insgesamt gesehen ruhig an diesem Begräbnis der Vergangenheit teilnimmt , dann hat es gute Gründe für sein Stillschweigen...Es handelt sich vielmehr um das eher grundsätzliche Problem der wahren Beschaffenheit Nazi-Deutschlands...Kurz gesagt, die Funktion der Reichsbahn bei der Vernichtung der Juden eröffnet Fragen über das Wesen des gesamten Nazi-Regimes. In all den Jahren hat man die Reichsbahn nicht als einen beachtenswerten Bestandteil einer politischen Ordnung angesehen , obwohl sie ...ein unerlässliches Element in der Vernichtungsmaschinerie bildete...Die tiefgreifende Einbeziehung der Reichsbahn in den Vernichtungsprozess des Dritten Reichs ist eine Tatsache, die nicht länger als nebensächlich und unbedeutend abgetan werden darf..." (Raul Hilberg: Sonderzüge nach Auschwitz. 1981 S.111)

Iasi, Rumänien (1941): Leichenberge von Deportierten

Bild aus: Hilberg, Raul: Sonderzüge nach Auschwitz, Dumjahn 1981. S.100)

"Die Juden wurden als Menschen verbucht und als Vieh verladen."

Die Deutsche Reichsbahn kassierte für jeden deportierten Juden 4,0 Reichspfennig pro Schienenkilometer. Der Tarif in den Tod entsprach der dritten Klasse. Für Kinder unter vier Jahren wurde nur der halbe Preis einbehalten. Die Deutsche Reichsbahn hat am Völkermord gut verdient. In der Regel mussten die Opfer ihren Transport in die Vernichtungslager selbst zahlen und wenn dies nicht möglich war, hatte das Reichssicherheitshauptamt die Kosten zu tragen.

Deutschland schweigt

Juden – in der Mühle zusammengepfercht

In der Nacht, da holte man sie fort,

Pferchte sie ein in die alte Mühle,

Wie schlachtreifes Vieh, mit rüdem Wort,

Roh und kalt, ohne Menschengefühle.

Der Nachbar kannt’ den Nachbarn nicht mehr,

Und dieses nur, weil sie Juden waren.

Ihre Blicke tottraurig und leer.

Was ist in die Menschen nur gefahren?

Ja, viele der „Freunde“, die es wußten,

Was ihren Nachbarn nun stand bevor,

Dass sie ins Vernichtungslager mußten,

kamen in ihr Geschäft, bei Nacht durchs Tor.

Kauften alles, was da war an Sachen,

Sie wußten genau, weshalb und warum.

Morgen wollten sie es „grade“ machen,

St. Nimmerleinstag – der Juden Zeit war ja um.

Ungesehen sie da alles kauften,

Trotz Parteiabzeichen, die Gier war groß.

Was scherte sie der verlorene Haufen,

Der ja doch bald verging, nackt und bloß.

Aus den Augen gingen sie fortan

Den Menschen mit dem Davidsstern.

Der Juden Schicksal keiner wenden kann,

wären sie erst fort, in weite Fern’.

Die braunen Büttel mit blankem Hohn

Trieben sie fort, der Vernichtung entgegen,

Bar jeder Hoffnung, die Elendskolonn’,

Den Abgebrühten kam dies gelegen.

Ausgestoßen, ausgelöscht, ob Fromm, Herz, Roer,

Einfach wie lästiges Ungeziefer,

Ein Volk ausrotten schien nicht schwer.

Und das deutsche Volk sank immer tiefer!

http://www.tenhumbergreinhard.de/19331945opfer/zum-gedenken-der-opfer.html

http://www.tenhumbergreinhard.de/transportliste-der-deportierten/index.html

Eintreffen angekündigter Transporte

Beim Eintreffen der angekündigten Transporte an der Rampe in Auschwitz verständigte der Adjutant oder ein anderes Mitglied des Kommandanturstabes telefonisch die verschiedenen Abteilungen des Lagers sowie den Wachsturmbann (SS-Totenkopfsturmbann) von der Ankunft des betreffenden Transportes und befahl, daß die für den Rampendienst eingeteilten Führer, Unterführer und Männer sich auf die Rampe zu begeben hätten. Die "Abwicklung" eines für die Vernichtung bestimmten Transportes war bis ins einzelne organisiert. Bei den verschiedenen Abteilungen des Lagers und beim Wachsturmbann war hierfür ständig ein sogenannter Rampendienst eingeteilt. Die Schutzhaftlagerführung stellte den Diensthabenden Führen, dessen Aufgabe es war, die Empfangnahme, Einstellung und Vernichtung der in einem Transport angekommenen Menschen zu leiten und zu beaufsichtigen. Vom Wachsturmbann wurde eine bewaffnete Kompanie zum Rampendienst geführt Der Wachsturmbann war unterteilt in Wachkompanien.

Die Bereitschaft der Truppe hat um den Zug und die Rampe Aufstellung genommen. Der Führer der Bereitschaft meldet dem für die Abwicklung des ganzen Transports verantwortlichen SS-Führer, daß die Posten aufgezogen sind. Die Wagen können jetzt entladen werden. Der Führer des Begleitkommandos, das den Zug während der Fahrt zu bewachen hatte, fast immer ein Polizeioffizier, übergibt dem SS-Mann der Aufnahmeabteilung die Transportliste. Auf dieser Liste steht, woher der Transport kommt, die Zugnummer und die Namen, Vornamen und Geburtsdaten aller Juden, die mit ihm nach Auschwitz gebracht wurden. Die SS-Männer der Schutzhaftlagerführung sorgen unterdessen dafür, daß die Gefangenen aussteigen. Jeder SS Mann bekommt dann noch einen Bon für Sonderverpflegung und Schnaps. Ein Fünftelliter für jeden Transport.

Übersicht

Transportliste der Deportierten 1933

Transportliste der Deportierten 1934

Transportliste der Deportierten 1935

Transportliste der Deportierten 1936

Transportliste der Deportierten 1937

Transportliste der Deportierten 1938

Transportliste der Deportierten 1939

Transportliste der Deportierten 1940

Transportliste der Deportierten 1941

Transportliste der Deportierten 1942

Transportliste der Deportierten 1943

Transportliste der Deportierten 1944

Transportliste der Deportierten 1945

SCHON WIEDER DIE WAGGONS, DA SIND SIE

Ich will nicht. Furcht und Schrecken. Das entsetzen macht mich wild

Schon wieder die Waggons. Grad gestern Abend weg, heut wieder hier

So stehn sie auf dem Umschlagplatz, siehst Du ihr offenes Maul? Ein Bild

Wie lauter aufgerissene Rachen. Dieser Zug ist wie ein Tier

Gefräßig sind all die Waggons und furchtbar nimmersatt. Gelabt

Hab’n sie sich an dem Judenfraß, sie knurren: Her damit, her! Her!

Heißhunger gaben die Waggons, als hätten sie noch nix gehabt

Sie wollen Juden fressen. Mehr! Und mehr und immer mehr

Sie kriegen ihren Hals nicht voll am reich gedeckten Tisch

Her mit den Jüdlein, rülpsen sie, wir haben Hunger! Los, schieb rein!

Vom alten Volk das junge Judenfleisch, schön zart und frisch

Vom alten Rebstock Trauben trinken: starken Judenwein

Es ist ein Menschenfreß-Bankett, ein Schlürfen und Geschmatz

Sie kriegen alles reingestopft und kriegen nie nie nie genug

Waggons, Waggons: Raubtiere auf dem Umschlagplatz

Dumm, blutfraßgierig steht er da, der elend lange Güterzug

Grad noch warn alle vollgestopft mit Menschen, schief und krumm

So standen Juden Tag und Nacht erstickt und eingeklemmt

Entleibt in Leiber eingepfercht. Die Leichen fielen gar nicht um

Nicht auszumachen war, ob da schon einer tot ist oder pennt

Und auf die Toten troff der Angstschweiß von den Lebenden herab

Und mancher wackelt mit dem Kopf, grad so, als wär er nicht

Längst kalt. Ein Kind fleht seine tote Mutter an: Gib mir was ab

Ein Schlückchen Wasser nur! Und patscht Mama ins Gesicht

Ein schwaches Kleines schläft bewusstlos an des Vater Brust

Noch lebt es, dämmert vor sich hin und hält noch immer aus

Sein starker Vater ist schon hin. Und trotzdem fordert es: Du musst

Jetzt losgehn! Tate, bitte bitte bring mich raus!

In einer andern Ecke im Waggon, was ist da los, Mensch, was?

Das kann nicht sein! Das ist ja Selbstmord! So ein Luftikus!

Dem Jungen ists gelungen, da! Der sprang ins Bahndammgras

Und die ihn springen sahn, sie lächeln müd. Schon fällt ein Schuss

Da hüpft so’n Kleiner raus, das ist der sichre Tod. Was macht

Das heilige Judenvolk? Es lächelt! Lacht stumm in sich rein

Was freut ihr Euch so kindlich. Der Ukrainer schießt vom Dach

Ja, ja, der Junge hats geschafft, tot oder nicht, sich selber zu befrein

Und wenn schon, eine Kugel wolln hier alle im Waggon. E steht

Nicht schlecht um den da, lieber sterben, frei auf freiem Feld, als...tja

Als was? Wo geht die Reise hin? In was fürn Tod? Lass das gebet

Für jeden, dem jetzt heiß ist, gibt es eine kühle Grube da

Ihr vollgefressenen Viehwaggons, so voll wart ihr und seid nun leer

Zehntausende, penibel abgezählt und ordentlich im Zug Verplombt

Wohin habt ihr das Judenvolk verfrachtet? Gibt’s ne’ Wiederkehr?

Los, sagt mir, ihr verdammten Kisten, sagt woher ihr kommt!

Vom Jenseits kommt ihr her. Ich merk: Es ist nicht mal so weit

Beladen rast ihr durch die Nacht, ein kleiner Aufenthalt

Und leer zurück. Was hetzt euch so? Was lässt euch keine zeit?

Ihr geht, wie ich, noch früh genug zu Bruch, grau klapprig, alt

Wie haltet ihr das aus! Ihr seht das Elend, hört die Todesschrei-bloß

Warum schreit ihr nicht: Hilfe? Etwa weil ihr Eisen seid und Holz?

Ach Eisen, du schliefst auch mal schuldlos in der Mutter Erde Schoß

Und Holz, du warst mal ein guter Baum, so harmlos hoch und stolz

Doch jetzt, ihr Güterwagen, schaut ihr zu, wie unser höchstes Gut

Dermaßen elend abkratzt. Zeugen seid ihr für die Schmerzen, all die Not

Sagt, warum seid ihr so verschlossen, los! Verratet mir die Route

Sagt mir die Wahrheit: Geht die Reise mit euch in den Tod?

Ach Unsinn, ihr habt keine Schuld, ich weiß, man schickt euch los

Was geht’s euch an?

Nichts nichts, ihr pendelt halt mal voll, mal wieder leer

Von dieser Welt in jene Welt. Ihr guten Räder, sagt mir bloß

Die Wahrheit ganz. Ich halt sie aus. Dann wein ich auch nicht mehr

Nach 1945

Das "gehütete Geheimnis" der Reichsbahn und die Beteiligung am Völkermord

Auch heute noch ist die Beteiligung der Reichsbahn am Vernichtungsprozess ein Geheimnis, das gewissenhafter als zu Zeiten der Sonderzüge gehütet wird. Und wenn das heutige Deutschland insgesamt gesehen ruhig an diesem Begräbnis der Vergangenheit teilnimmt , dann hat es gute Gründe für sein Stillschweigen.

"Die Juden wurden als Menschen verbucht und als Vieh verladen."Die Deutsche Reichsbahn kassierte für jeden deportierten Juden 4,0 Reichspfennig pro Schienenkilometer. Der Tarif in den Tod entsprach der dritten Klasse. Für Kinder unter vier Jahren wurde nur der halbe Preis einbehalten. Die Deutsche Reichsbahn hat am Völkermord gut verdient. In der Regel mussten die Opfer ihren Transport in die Vernichtungslager selbst zahlen und wenn dies nicht möglich war, hatte das Reichssicherheitshauptamt die Kosten zu tragen.

Mit dem geraubten jüdischen Vermögen wurde die deutsche Reichsbahn bezahlt.

Es waren jedesmal 75 bis 120 Deportierte in einem Waggon. Bei jedem Transport starben Menschen. Es war bereits Tradition geworden, daß mindestens fünfundzwanzig Prozent der Menschen auf dem durchschnittlich sechzig Stunden dauernden Transport von Compiegne nach Buchenwald umkamen. Diese Zeugenaussage stimmt völlig überein mit der von Blaha, von Frau Vaillant-Couturier und der des Professors Dupont.

Besonders berüchtigt sind die Transporte nach Dachau im August und September 1944; zahlreiche Transporte aus Frankreich, meistens aus Lagern in der Bretagne, trafen in diesem Lager mit 400 bis 500 Toten auf ungefähr 2000 Personen pro Zug ein.

Auf der ersten Seite des Dokuments F-140, im vierten Absatz, der sich auf Auschwitz bezieht, heißt es, daß ungefähr 7 Millionen Personen in diesem Lager verstorben sind.

In diesem Dokument heißt es, daß sich auf dem Transport von Compiegne vom 2. Juli 1944 Szenen des Irrsinns und Tumults unter den Häftlingen abspielten, und daß mehr als 600 zwischen Compiegne und Dachau gestorben sind. Von diesem Transport ist die Rede im Dokument F-83, das wir als RF-337 vorlegen. In dem Protokoll von Dr. Bouvier, gefertigt in Reims am 10. Februar 1945, wird ausgeführt, daß die Gefangenen von Reims ab halbtot vor Durst waren. Sterbende, unter ihnen der Priester, wurden noch aus dem Waggon herausgeholt.

Dieser Transport sollte bis nach Dachau gehen. Einige Kilometer hinter Compiegne gab es bereits zahlreiche Tote in jedem Waggon.

Das Dokument F-321, RF-331, Seite 21, bringt zahlreiche Beispiele für die furchtbaren Umstände, unter denen unsere Landsleute von Frankreich nach Deutschland transportiert worden sind.

Seite 21, ganz oben:

Auf dem Bahnhof in Bremen wurde uns vom Deutschen Roten Kreuz Wasser verweigert.

Wir waren halbtot vor Durst. In Breslau haben die Gefangenen die deutschen Rot-Kreuz-Schwe stern wiederum um etwas Wasser gebeten; sie zeigten jedoch kein Verständnis für unsere Bitte.

Um Fluchtversuche zu verhindern, zwang man bei vielen Transporten die Deportierten ohne jegliche Rücksicht auf Schamgefühl, das natürlichste und elementarste aller Gefühle, alle Kleidungsstücke abzulegen. So reisten sie stundenlang, völlig nackt, von Frankreich nach Deutschland. Eine Zeugenaussage hierüber bietet das offizielle Dokument, das bereits als RF-301 vorgelegt worden ist.

Seite 17 des französischen Textes, zweiter Absatz:

Zur Verhinderung einer Flucht oder als Vergeltungsmaßnahme für eine Flucht, mußten die Gefangenen sich völlig nackt ausziehen.

Der Verfasser des Berichts fügt hinzu:

Diese Maßnahmen bezweckten auch eine moralische Degradierung des Individuums.

Selbst nach gemäßigten Aussagen war der Anblick dieser zusammengepferchten nackten Männer, die kaum Raum zum Atmen hatten, scheußlich.

Wenn trotz dieser Vorkehrung Fluchtversuche unternommen wurden, so nahm man Geiseln aus den Waggons und erschoß sie.

Der Beweis dafür wird durch das gleiche Dokument, oben auf Seite 18, erbracht:

5 Deportierte wurden umgebracht.

So wurden bei Montmorency 5 Deportierte aus dem Zug vom 15. August 1944 beerdigt, und 5 weitere von deutschen Gendarmen und Offizieren der Wehrmacht in Domprémy (Marne) durch Revolverschüsse getötet.

Im Zusammenhang mit dieser Erklärung muß ein anderes offizielles, bereits als F-321, RF-331 vorgelegtes Dokument erwähnt werden.

Auf Seite 30 lesen Sie, Seite 11 des deutschen Textes des Dokuments RF-321:

Einige junge Leute wurden in aller Hast ausgewählt. Als sie in dem Graben anlangten, ergriff jeder Polizist einen Gefangenen, stellte ihn an die Grabenwand und tötete ihn durch Genickschüsse.

In gleicher Weise wurde bei den Deportationen aus Dänemark verfahren. Die dänischen Juden waren besonders betroffen. Einer gewissen Anzahl von ihnen, die rechtzeitig gewarnt worden waren, gelang es, nach Schweden zu entkommen. Leider wurden aber 8000 bis 9000 Leute von den Deutschen festgenommen und deportiert. Man nimmt an, daß 475 auf Schiffen oder Lastwagen unter unmenschlichen Bedingungen nach Theresienstadt, Böhmen-Mähren, gebracht worden sind.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

An Hand der Zählungen, die wir in Frankreich vorgenommen haben, können wir heute sagen, daß über 250000 Franzosen deportiert wurden, von denen nur 35000 zurückgekommen sind. Aus Dokument F-497, das als RF-339 eingereicht wurde – es ist das dritte Dokument des ersten Dokumentenbuches – geht hervor, daß von den 600000 Verhaftungen, die die Deutschen in Frankreich vorgenommen haben, 350000 zum Zwecke der Internierung in Frankreich oder Deutschland durchgeführt wurden.

Erste Seite des Dokuments, vierter Absatz:

Gesamtzahl der Deportierten: 250000; Zahl der Zurückgekehrten: 35000.

einige Namen von deportierten Franzosen:

Präfekten:

Bussieres und Bonnefoy verschwunden

Generale:

De Lestraing in Dachau ermordet

Job in Auschwitz ermordet

Frere in Struthof verstorben

Bardi de Fourtou in Neuengamme verstorben

Oberst Reger Masse in Auschwitz verstorben

Hohe Beamte:

Marquis de Moustier in Neuengamme verstorben

Boulloche, Generalinspektor für Brücken- und Wegebau in Buchenwald verstorben.

seine Frau in Ravensbrück verstorben

einer seiner Söhne während der Deportation gestorben; nur ein zweiter Sohn von Flossenburg zurückgekehrt.

Jean Deveze, Ingenieur für Brücken- und Wegebau, in Nordhausen verschwunden

Pierre Block, Ingenieur für Brücken- und Wegebau, in Auschwitz verstorben Frau Getting, Gründerin des Sozialdienstes in Frankreich, in Auschwitz verschwunden.

Aus französischen Universitätskreisen die bekannten Persönlichkeiten

Henri Maspero, Professor des College de France, in Buchenwald gestorben Georges Bruhat, Direktor der École Normale Supérieure, in Oranienburg gestorben

Professor Vieille in Buchenwald gestorben

Es ist nicht möglich, alle französischen Intellektuellen zu nennen, die durch die deutsche Wut ausgerottet wurden.

Von den Ärzten sind der Direktor des Rothschild-Krankenhauses und Professor Florence zu nennen, die in Auschwitz beziehungsweise in Neuengamme ermordet wurden.

Holland:

sind 110000 holländische Staatsbürger jüdischen Glaubens verhaftet worden, nur 5000 sind zurückgekehrt. 16000 Patrioten sind verhaftet worden, und nur 6000 sind zurückgekommen, von insgesamt 126000 Deportierten sind 11000 nach der Befreiung in die Heimat zurückgekehrt.

Belgien:

197150 Deportierte ohne die Kriegsgefangenen; wenn man die Kriegsgefangenen einbezieht: 250000.

Luxemburg:

7000 Deportierte, über 700 Juden. Von 4000 Luxemburgern sind 500 tot.

Es handelt sich um die Dokumente RF-343, RF-341 und RF-342.

Dänemark:

Dokument F-666, RF-338 liegt bereits vor, Seite 3:

6104 Dänen wurden interniert, 583 starben.

Es gab innerhalb und außerhalb Deutschlands Lager. Die meisten Lager außerhalb Deutschlands dienten lediglich zur Aussonderung der Gefangenen, und ich habe Ihnen bereits darüber berichtet. Einige waren jedoch von der gleichen Art wie die in Deutschland. Unter ihnen muß Westerbork in Holland genannt werden, von dem bereits in Dokument F-224, vorgelegt als RF-324, die Rede ist. Es ist ein offizieller Bericht der Holländischen Regierung. Das Lager Amersfoort, ebenfalls in Holland, ist Gegenstand des Dokuments F-677, das als RF-344 vorgelegt wird.

In Holland gab es außerdem das Lager Vught, dann in Norwegen die Lager Grini, Falstad, Ulven, Espeland und Sydspissen, die in einem Bericht der Norwegischen Regierung genannt sind, der in Dokument F-240, RF-294, enthalten ist.

Die Lager in Deutschland, ebenso auch die Lager außerhalb Deutschlands, welche nicht Durchgangslager waren, kann man gemäß deutschen Anweisungen, die in unsere Hände gelangt sind, in drei Klassen einteilen. Sie finden diese Anweisungen im zweiten Dokumentenbuch, Seite 11, das fortlaufend numeriert ist, um das Suchen zu erleichtern. Es ist Dokument 1063(a)-PS, das wir dem Gerichtshof als RF-345 vorgelegt haben, Seite 11 des zweiten Dokumentenbuches.

Ich lese:

Der Reichsführer-SS und Chef der Deutschen Polizei hat seine Zustimmung zu der Einteilung der Konzentrationslager in verschiedene Stufen, die der Persönlichkeit des Häftlings und dem Grad der Gefährdung für den Staat Rechnung tragen, erteilt. Danach werden die Konzentrationslager in folgende Stufen eingeteilt:

Stufe 1: Für alle wenig belasteten und unbedingt besserungsfähigen Schutzhäftlinge, außerdem für Sonderfälle und Einzelhaft.

Stufe 1a: Für alle alten und bedingt arbeitsfähigen Schutzhäftlinge.

Stufe 2: Für schwer belastete, jedoch noch erziehungs- und besserungsfähige Schutzhäftlinge.

Stufe 3: Für schwer belastete, insbesondere auch gleichzeitig kriminell vorbestrafte und asoziale, d.h. kaum erziehbare Häftlinge.

Am 2. Januar 1941, dem Datum dieses Dokuments, gab die deutsche Verwaltung mit der Aufteilung der Lager in diese drei Stufen eine Aufzählung der größten, zu jeder Stufe gehörigen deutschen Lager. Es scheint mir unwichtig, auf die geographische Lage dieser Lager innerhalb Deutschlands zurückzukommen, da meine amerikanischen Kollegen an Hand einer Landkarte erschöpfende Ausführungen über diese Frage gemacht haben.

Die Organisation und der Betrieb dieser Lager diente zwei Zielen. Einmal verfolgte man das Ziel, wie aus Dokument RF-346, Seite 14 des zweiten Dokumentenbuches hervorgeht, Arbeitskräfte zu ersetzen und mit den geringsten Kosten größte Arbeitsleistung zu erreichen.

Am 17. Dezember 1942 – dieses Datum fällt mit den militärischen Schwierigkeiten zusammen, mit denen Deutschland im Verlaufe des russischen Feldzuges zu kämpfen hatte.

Aus kriegswichtigen, hier nicht näher zu erörternden Gründen hat der Reichsführer-SS und Chef der Deutschen Polizei am 14. Dezember 1942 befohlen, daß bis Ende Januar 1943 mindestens 35000 arbeitsfähige Häftlinge in die Konzentrationslager einzuweisen sind.

Absatz 2:

Um diese Zahl zu erreichen, ist folgendes erforderlich:

1. Ab sofort (zunächst bis zum 1. November 1943) werden Ostarbeiter oder solche fremdvölkischen Arbeiter, welche flüchtig gegangen oder vertragsbrüchig geworden sind und nicht den verbündeten, befreundeten oder den neutralen Staaten angehören, auf schnellstem Wege den nächstgelegenen Konzentrationslagern eingeliefert.

Willkürliche Verhaftungen wurden durchgeführt, um mit geringstmöglichen Kosten die größte Arbeitsleistung von Arbeitern zu erreichen, die bereits nach Deutschland deportiert waren, die aber auf Grund der Arbeitskontrakte bezahlt werden mußten.

Die Einrichtung dieser Lager sollte ferner alle unproduktiven Kräfte, das heißt alle diejenigen, die von der deutschen Industrie nicht mehr ausgenutzt werden konnten und ganz allgemein der Nazi-Expansion im Wege stehen könnten, vernichten.

Ein unwiderlegbarer Beweis wird durch das Dokument R-91 erbracht, Seite 20 und 21 im zweiten Dokumentenbuch, das als RF-347 vorgelegt wurde. Es ist ein Telegramm des Chefs der Sicherheitspolizei und des SD, aufgenommen am 16. Dezember 1942, 21,00 Uhr, in Berlin.

Im Zuge der bis 30. Januar 1943 befohlenen verstärkten Zuführung von Arbeitskräften in die KZ kann auf dem Gebiet des Judensektors wie folgt verfahren werden:

1. Gesamtzahl: 45000 Juden

2. Transportbeginn: 11. 01. 1943

Transportende: 31. 01. 1943

3. das ist der wichtigste Teil des Dokuments:

Aufgliederung:

Die 45000 Juden verteilen sich auf 30000 Juden aus dem Bezirk Bialystok

10000 Juden aus dem Ghetto Theresienstadt. Davon 5000 arbeitsfähige Juden, die bisher für im Ghetto erforderliche kleinere Arbeiten eingesetzt waren, und 5000 im allgemeinen arbeitsunfähige, auch über 60 Jahre alte Juden, um bei dieser Gelegenheit den im Interesse des Aufbaues des Ghettos zu hohen Lagerstand von 48000 etwas herunterzudrücken.

Hierfür bitte ich Sondergenehmigung zu erteilen.

Am Ende dieses Absatzes:

In der Zahl von 45000 ist der arbeitsunfähige (unterstrichen) Anhang (alte Juden und Kinder) mit inbegriffen. Bei Anlegung eines zweckmäßigen Maßstabs fallen bei der Ausmusterung der ankommenden Juden in Auschwitz mindestens 10000 bis 15000 Arbeitskräfte an.

Nun folgt ein offizielles Dokument, welches neben zahlreichen anderen Aussagen über die gleiche Frage, die Zeugenaussage von Frau Vaillant-Couturier bestätigt. Es beweist, daß die systematische Auswahl, die bei jedem in Auschwitz eintreffenden Transport vorgenommen wurde, nicht nur von dem Willen des Lagerkommandanten abhing, sondern auf höheren Befehl, der von der Reichsregierung ausging, zurückzuführen war.

Quelle: Nürnberger Prozeß, Vernehmung, Dienstag, 29. Januar 1946

31.03.2006

In einem Schreiben an sämtliche Abgeordnete des Deutschen Bundestags bittet der Generalsekretär des Zentralrats der Juden in Deutschland um politische Interventionen gegen die Deutsche Bahn AG. Der Vorstand des Unternehmens weigert sich seit mehr als einem Jahr, auf den deutschen Publikumsbahnhöfen eine Ausstellung über elftausend ermordete jüdische Kinder zu zeigen. Die Kinder waren auf dem Schiennennetz des Bahn-Vorgängers ("Deutsche Reichsbahn") in die Vernichtungslager deportiert worden. Als "nicht nachvollziehbar" und "(e)benso wenig akzeptabel" bezeichnet es der Zentralrat, dass die in Frankreich bereitstehende Ausstellung "angeblich aus finanziellen und sicherheitstechnischen Gründen" auf deutschen Bahnhöfen nicht zum Einsatz kommen darf. In einem weiteren Schreiben, das in diesen Tagen an den Bahn-Vorstandschef Mehdorn ging, äußert der Bundesverkehrsminister die Erwartung, die Mehdorn-Gruppe möge ihren Widerstand aufgeben. Zuvor hatte die Initiative "Elftausend Kinder" das Ministerium informiert und an dessen politische Verantwortung erinnert. Daraufhin ist es auch im Bundestag zu heftiger Kritik am Bahn-Vorstand gekommen. Der parlamentarische Druck sorgt für Spannungen in der Berliner Bahn-Zentrale.


Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka