Alexander Degrejt Alexander Degrejt
1457
BLOG

Prezydencka ustawa emerytalna. Łata zamiast reformy.

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 34

Prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie projekt ustawy przywracającej wiek emerytalny do sześćdziesięciu lat dla kobiet i sześćdziesięciu pięciu dla mężczyzn. Politycy rządzącej koalicji a w szczególności Platformy Obywatelskiej z miejsca podnieśli wrzask i ogłosili wszem i wobec, że przeprocedowanie prezydenckiego projektu jest nierealne, że zostało za mało czasu do końca kadencji a tak poważna zmiana wymaga głębokiej analizy, dyskusji i ciężkiej pracy. Posłowie, którzy na zlecenie swojego partyjnego kacyka w ekspresowym tempie zajumali pieniądze zgromadzone przez Polaków na kontach OFE, błyskawicznie podnosili podatki i z prędkością światła uchwalali prawo odbierające Obywatelom wolności teraz jęczą, że nie zdąrzą. Z całym szacunkiem dla pewnego znanego mecenasa ale koń by się uśmiał. Posłanki i posłowie Zjednoczonej Prawicy trąbią, rzecz jasna, o sukcesie i dotrzymywaniu wyborczych obietnic. Co do tego drugiego mają bez wątpienia rację, jednak gdzie tu sukces skoro Andrzej Duda próbuje jedynie zlikwidować skutki prawnego bardaku zorganizowanego przez koalicję? 

Ustawa zaproponowana przez Prezydenta z jednej strony przywraca społeczny ład i ciągłość prawa, z drugiej jednak pozostawia bez zmian patologię systemu emerytalnego. Nadal państwo pod pretekstem troski o Obywateli będzie im odbierało sporą część ciężko zapracowanych pieniędzy gwarantując w zamian iluzję spokojnej starości. A tutaj właśnie leży istota problemu, nie w wieku nabycia uprawnień emerytalnych ale w przymusie.

Po kolei zatem. Platforma Obywatelska podnosząc wiek nabycia uprawnień emerytalnych złamała obowiązującą umowę społeczną bez konsultacji z jedną ze stron. Statystyczny Kowalski czy Nowak wchodząc na rynek pracy zawarli z państwem umowę (pod przymusem), na podstawie której to państwo zagwarantowało im, że po przepracowaniu określonej ilości lat będą mogli zacząć pobierać świadczenia. Nie za darmo oczywiście, Kowalski z Nowakiem muszą sobie to prawo wykupić płacąc comiesięczny haracz (zwany kolokwialnie składką na ubezpieczenie społeczne) na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Gdyby pominąć przymus mamy do czynienia z klasyczną umową handlową - jedna strona kupuje druga sprzedaje, wszystko gra. Tyle tylko, że strona sprzedająca w trakcie trwania umowy zmieniła jej warunki - a to w każdym innym przypadku uprawnioałoby stronę kupującą do zerwania umowy i żądania zwrotu poniesionych nakładów. Gdyby to jakiś bank albo inna instytucja finansowa nagle jednostronnie zmienił warunki lokaty z rocznej na półtoraroczną bez zgody swojego klienta sprawa skończyłaby się w sądzie, który bez wątpienia nakazałby wypłatę środków z lokaty wraz z należnymi odsetkami i stosownym odszkodowaniem. Niestety, w przypadku umowy emerytalnej mamy do czynienia z państwem, które może sobie napisać dowolne prawo i jeszcze dowolniej je zinterpretować. 
Jak zatem napisałem wyżej projekt ustawy przedstawiony przez Prezydenta Andrzeja Dudę przywraca społeczny ład ale - co najważniejsze - przywraca (albo próbuje przywrócić) zaufanie do prawa. Zaufanie, które przez działanie rządzącej koalicji zostało bardzo poważnie nadszarpnięte i o ile jeszcze w ogóle istnieje to na bardzo niskim poziomie.

Niestety ustawa Prezydenta Dudy nie zmienia systemu. Nadal będziemy płacić przymusowy haracz na rzecz ZUS-u, który nadal będzie redystrybuował nasze pieniądze marnując po drodze znaczną ich część. Przymus jest tutaj niezbędny, bez niego ogromna większość "klientów" wypisała by się z systemu nawet za cenę przepadku dotychczas wpłaconych składek, no bo co to jest za interes - zamrażać pieniądze ze świadomością, że nigdy nie odzyska się nawet ich równowartości? Jaki zdrowo myślący człowiek będzie co miesiąc wpłacał na konto instytucji finansowej (przykładowe) sto złotych mając świadomość, że w przyszłości z każdej stówy odzyska tylko (optymistycznie licząc) siedemdziesiąt złotych? Toż mądrzej byłoby wypchać nimi siennik albo trzymać je w skarpecie! I proszę mnie tu nie przekonywać, że system ubezpieczeń społecznych polega na solidarności międzypokoleniowej, że zrzucamy się na bezpieczną starość naszych rodziców i w zamian za to nas będą utrzymywać nasze dzieci. Jeżeli zostaliśmy dobrze wychowani to o rodziców zatroszczymy się osobiście i własnoręcznie, podobnie jak o własną przyszłość - po prostu zgodnie z własną wolą zainwestujemy swoje pieniądze i wychowamy własne dzieci tak jak sami zostaliśmy wychowani. To jest właśnie międzypokoleniowa solidarność, która opiera się na wolnym wyborze. 

Tymczasem ani Prezydent, ani formacja polityczna z której się wywodzi nawet nie pomyśli o tym, żeby pozwolić Obywatelom samym decydować o własnej przyszłości. To ludzie przeświadczeni o opiekuńczej roli państwa, ich zdaniem to państwo właśnie ma zapewnić utrzymanie ludziom, którzy wiek produkcyjny mają już za sobą. Ich zdaniem w przciwnym wypadku sami o siebie nie zadbamy i na starość będziemy masowo umierać z głodu, chłodu i chorób. Ja bardzo przepraszam, ale jak ja mam popierać polityków, którzy mają mnie za skończonego idiotę i człowieka kompletnie nieodpowiedzialnego? W dodatku stara prawda głosi, że państwo nie ma żadnych własnych pieniędzy i musi najpierw nam je odebrać sprawiając, że żyje nam się biedniej tylko po to, żeby później dać nam cudze pieniądze po to, żeby wcale nie żyło nam się bogaciej. W dodatku mamy być za to wdzięczni, mamy cieszyć się z tego, że zostaliśmy ubezwłasnowolnieni bo dzięki temu możemy spokojnie trwać w błogostanie. Dopóki tego nie zrozumiemy i nie doprowadzimy do zmiany chorej sytuacji możemy zapomnieć o dobrobycie i bogaceniu się pokoleń Polaków. I proszę, bez argumentów przywołujących ultrasocjalną Skandynawię - tam dziś konsumuje się zasoby wypracowane w czasach, kiedy ludzie będąc wolnymi mogli się dorabiać. My wolnymi nie byliśmy nigdy.

Prezydencka ustawa emerytalna. Łata zamiast reformy.

 

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka