Alex_Disease Alex_Disease
10270
BLOG

Lis miażdży Kaczyńskiego

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 216

Kiedy wczoraj Tomasz Lis w swoim programie rozpoczął rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim wydawało mi się, że będzie to najnudniejsza debata pod słońcem. Usypiający głos Lisa, plus zupełnie pozbawione konkretów odpowiedzi Kaczyńskiego zwiastowały idealny spektakl na dobranoc.

Tomasz Lis jako profesjonalista nie składał broni. Zobaczył że Jarosław Kaczyński nie ma absolutnie nic sensownego do powiedzenia jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, a jedynie powtarza slogany które zostały już przez PiS oficjalnie przedstawione, więc nie było po co kontynuować tematu.

Redaktor Lis poszedł ostro, poszedł na takich obrotach że zaskoczył i mnie, gdyż byłem przyzwyczajony do mamroczącego pod nosem Lisa, który na ogół nie miał ochoty wytężać głosu ani szarych komórek i tu się akurat nie dziwię bo to zazwyczaj nie jest potrzebne w rozmowie z polskimi politykami. Ale do występu Kaczyńskiego przygotował się solidnie.

Prezes PiSu zrobił poważny błąd, że zlekceważył przeciwnika. Wydawało mu się zapewne (jak zwykle), że jest on najmądrzejszym, najbardziej elokwentnym i posiadającym niezwykły dar serwowania ciętej riposty intelektualistą. Lis wiedział z kim prowadzi dyskusję i bardzo precyzyjnymi pytaniami, oraz wyciągając mało istotne z punktu politycznego sprawy (cytat o Angeli Merkel z książki pierwszego prezesa) postarał się zdyskredytować Kaczyńskiego jako poważnego polityka. Ukazał go wręcz jako podejrzliwego, ogarniętego fobiami człowieka, a cały dramat prezesa PiS polegał na tym, że nie potrafił w żaden sposób obalić tez redaktora Lisa.

Tomasz Lis ze stoickim spokojem, z absolutną pewnością siebie, powstrzymując się od ataków ad personam (które u Kaczyńskiego pojawiały się co jakiś czas) przeczołgał pierwszego prezesa niemiłosiernie. Warto też zauważyć, że o ile na początku brawa bili jedynie zwolennicy PiS, w dalszej części programu kiedy przewaga Lisa była już przygniatająca, a Kaczyński sam siebie coraz bardziej pogrążał, brawa otrzymywał i sam redaktor. Bo i słusznie. Jak nie poczuć sympatii do człowieka, który jest atakowany ad personam i wcale nie odpłaca pięknym za nadobne tylko spokojnie zadaje kolejne pytania?

Kaczyński nie wiedział kiedy przestać. Tomasz Lis chciał zostawić temat kiboli i przejść do następnego pytania, kiedy prezes PiS pogrążał się na własne życzenie dalej. W pewnym momencie głos Kaczyńskiego wydawał się strasznie cieniutki jakby zdawał sobie sprawę jakim kolosalnym błędem było skorzystanie z zaproszenia Lisa. On już wiedział że przegrał. Wiedział, że został zmiażdżony, przez to tylko że zlekceważył przeciwnika.

To już koniec kariery Kaczyńskiego. Miałkość polityki PiSu została obnażona przez kilka precyzyjnych pytań. Przy okazji wyszło, że Kaczyński niewiele różni się od Antoniego Macierewicza. Nic więc dziwnego zatem, że chętnie widziałby go w swoim nowym rządzie. Jarosławie Kaczyński, pora przeprosić Polaków i wycofać się z polityki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka