W świetnej powieści Umberto Eco "Imię Róży" zawarte jest ważne przesłanie. Dawniej władza duchowna na kontynencie europejskim zakazywała czytania książek uznanych za groźne dla wiary. Stworzyła nawet podstawę prawną nadając jej nazwę Indeks Ksiąg Zakazanych. Heretyckimi mogły zostać określone publikacje naukowe jak i tzw literatura piękna. W czasach, w których toczy się akcja powieści Eco Indeksu jeszcze nie było ale przesłanie płynące z tejże książki jest dość oczywiste. We włoskim klasztorze benedyktyńskim gdzie przybywa angielski franciszkanin Wilhelm z Baskerville odbyć dysputę na temat ubóstwa, w niejasnych okolicznościach giną mnisi. Wilhelm wraz ze swoim uczniem i sekretarzem Adso z Melku postanawia rozwikłać zagadkę owych śmierci. W końcu okazuje się, że wszyscy denaci mieli do czynienia z pewną publikacją, która w założeniu miała pozostać niedostępna dla ludzkiego oka. Strzegącym owej tajemnicy okazał się być stary zakonnik i bibliotekarz Jorge, a ten swoim religijnym fanatyzmie uznał drugą księgę Poetyki Arystotelesa za szkodliwą. Szkodliwa miała być dlatego, że prowokowała do śmiechu, a śmiech to narzędzie Szatana by odciągać ludzi od tego co boskie.
Umberto Eco był geniuszem. W zasadzie nie opisał on czasów pradawnych, a współczesność. Teraz kiedy Indeks Ksiąg Zakazanych nie ma żadnej mocy prawnej i nie może stać się podstawą by zakazać publikowania jakichkolwiek książek, są ostrzeżenia. Ostrzeżenia od niektórych duchownych także panicznie bojących się wszelakiej rozrywki. Ponuractwo stało się cnotą. A wszystko co nakłania do zabawy od złego pochodzi. Nie jest to jakiś trend w Kościele katolickim bowiem Watykan zdaje sobie sprawę na jakim etapie są cywilizowane społeczeństwa ale gdzieś na obrzeżach, gdzieś w zaściankach straszy się Szatanem. Co więcej im bardziej zabobonne społeczności tym bardziej podatny grunt na głoszenie 'zagrożeń'. Zagrożeniem może być wszystko. Od Harryego Pottera począwszy na muzyce heavy metalowej skończywszy. Przystanek Woodstock zły bo młodzież źle się bawi. Nie brzmi to dla Was znajomo? Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, o którą ostatnio była coroczna awantura, zła! Bo Owsiak jest krzykliwy i woła 'róbta co chceta'. Warto dodać, że osoby świeckie niejako zarażone tą retoryką same owo ponuractwo reprezentują. Lecz ponuractwem nie jest tu nie bawienie się, zaś krytyka tego że bawią się inni.
Podkreślam jeszcze raz. Umberto Eco był geniuszem. A ludzi myślących kategoriami Jorge'a z "Imienia Róży" ci u nas dostatek. Choć dobrze, że oni ograniczają się jedynie do krytyki "niechrześcijańskich zachowań".
Inne tematy w dziale Kultura