Dziś w Warszawie ma miejsce marsz w obronie TV Trwam. Marsz jak marsz, każdemu wolno maszerować w dowolnej sprawie. Organizatorem marszu jest PiS co samo w sobie nie jest dziwne, ale mogłoby się na pozór wydawać, że każda siła polityczna chcąca wesprzeć protestujących będzie na takim marszu mile widziana. Biorąc poprawkę na to, że PiS jest partią Jarosława Kaczyńskiego nic nie jest pewne.
Dwa dni temu Janusz Korwin - Mikke, który rozważał gotowość poparcia protestu Trwam umieścił na swoim blogu krótki komentarz do stwierdzenia, że na marszu jednak się nie pojawi. Zdaniem lidera Nowej Prawicy, PiS nie życzy sobie żadnych innych partii politycznych na demonstracji, a dopiero po interwencji Tadeusza Rydzyka Jarosław Kaczyński zdecydował się wpuścić na nią przychylną w końcu redemptoryście Solidarną Polskę. Postawa tego typu dziwić nie może, gdyż dla PiSu Solidarna Polska jest ugrupowaniem konkurencyjnym, co więcej gotowa stać się wrogiem numer jeden (zamiast PO) kiedy zacznie jej rosnąć poparcie. PiSowi zależy na przychylności Tadeusza Rydzyka, bowiem to zawsze te parę punktów procentowych więcej, co im tu jakaś mała partyjka będzie wchodziła w paradę. Mała, a w dodatku tak samo "toruńska" jak PiS.
Ktoś powie, no dobrze ale co to ma wspólnego z koncesją cyfrową dla TV Trwam? Nic kochani, to po prostu kolejna polityczna manifestacja PiSu. Zresztą toruńskie media nie są wcale zagrożone, chodzi bowiem jedynie o pierwszy multipleks co do którego Lux Veritatis nie spełnia warunków finansowych (fundacja jest zadłużona na 70 mln złotych). Cała ta maskarada ma być polem do popisu dla Jarosława Kaczyńskiego który strzeli sobie znów przemowę, bo najwyraźniej po skandalicznych wypowiedziach z 10 kwietnia czuje głód kolejnych pretensji kierowanych w kierunku rządu.
Tyle że to paliwo się już wypala dlatego nie zdziwcie się jak niebawem największym wrogiem PiSu stanie się Solidarna Polska. Jacek Kurski na ten przykład nie wierzy w zamach smoleński, może dlatego że nie jest już w PiSie. Ale pokazuje to w jakim kierunku zmierza partia Ziobry, a to jawne dążenie do przejęcia umiarkowanego elektoratu PiS. Dlatego ze strony Kaczyńskiego może być to co zwykle czyli kompleta kontestacja wspomagana ostrym językiem debaty. Debaty nie tyle w TV co na wiecach. Czyli debaty do której ani Tusk ani Ziobro nie będą się mogli bezpośrednio odnieść. Widzimy na tym przykładzie czym dla PiS są wolne media. Jak czytam zwolenników tej partii wielokrotnie z ich wypowiedzi przebija się ton pogardy dla mainstreamowych mediów w Polsce.
Nie oglądam TVN ale czasami oglądam Polsat, też nielubiany przez PiSowców. Jakoś nigdy nie natknąłem się tam na miażdżącą krytykę PiSu. Peanów na cześć Tuska też nie odnotowałem. O co więc chodzi? Może o to, że jak się coś kompletnie kontestuje, szuka wrogów, zdrajców wręcz, używa retoryki wojennej to każde media nie chwalące PiSu od razu są wrogie. Obiektywne mogą być jedyne te co chwalą PiS. Nie dziwcie się zatem - piszę to do zwolenników PiSu - że napotykacie na ogólne niezrozumienie i że jesteście wyśmiewani za wasze ślepe oddanie partii z przeciętnymi aspiracjami a konfrontacyjną retoryką. Nie da się poważnie dyskutować o mediach w Polsce jeśli ktoś przyjmuje postawę konfrontacyjną. Może być jedynie atmosfera wzajemnej wrogości i podejrzeń o najgorsze intencje.
Inne tematy w dziale Polityka