Czy Platforma Obywatelska źle rządzi, szkodząc gospodarce i tym samym podatnikom? Jak najbardziej. Czy protestujące już drugi dzień związki zawodowe mają rację wyrażając niezadowolenie z rządów PO? Oczywiście że tak. Czy pomysły związków zawodowych na naprawę zastanej sytuacji są dobre? Zdecydowanie nie, a populizm jak widać niekoniecznie musi kojarzyć się z partiami politycznymi. Rzecz jasna żadna mainstreamowa partia w państwie demokratycznym, ręki na związki nie podniesie, bowiem ludzka głupota i podatność na demagogię jest już legendarna. Gdyby było inaczej, ci sami wyborcy nie głosowaliby na socjalistów obiecujących za każdym razem gruszki na wierzbie, nie spełniających żadnej obietnicy, a mimo to co wybory znajdujących miejsce w parlamencie.
Związki zawodowe grają przede wszystkim dla siebie i pod siebie. Nie ma żadnego powodu ekonomicznego uzasadniającego konieczność ich istnienia, co więcej, jest cała masa dowodów że są one szkodliwe dla gospodarki. Chciałbym niniejszym, bez tłumaczenia, tym którym się nie przetłumaczy, zwrócić uwagę na sutki jakie przyniosłyby ewentualne zmiany proponowane przez związkowców. Żyjemy w państwie etatystycznym, ale prawie cała gospodarka opiera się na kapitale prywatnym. To że państwo nie jest przyjazne przedsiębiorcom to inna kwestia (którą jednakże poruszę na zakończenie wpisu), ale mimo to ludzie chcący prowadzić w tym kraju biznes jakoś ciągną własny wózek i ostatnią rzeczą jaka jest im do tego potrzeba, to dyktat związków zawodowych.
W państwie jakie mamy obecnie, po latach PRLu, pracodawca nie ma obowiązku zatrudniać pracownika i nie ma też obowiązku trzymać go na stanowisku nawet jeśli podpisał z nim umowę "na stałe". Wielu omija przepisy, szukając luk w prawie, czy po prostu zatrudnia na czarno, bo tak się bardziej opłaca. Nie ma wtedy mowy o żadnym ubezpieczeniu, nawet zdrowotnym (jeśli zatrudniony nie zarejestrował się w urzędzie pracy), co jest niekorzystne szczególnie dla samego pracownika i jeśli państwo zadałoby sobie trud by z całą stanowczością począć likwidować szarą strefę, masa firm po prostu upadłaby. Związkowcy zamiast postulować o niższe podatki, o ułatwienia dla przedsiębiorców pozwalające im legalnie zatrudniać pracowników i płacić "godziwe pensje", cisną na pracodawcę. Naiwnie uważają albo po prostu bezczelnie łżą, że gdyby ten nie kupił sobie wielkiego domu i drogiego samochodu, mógłby rozdzielić grosz po ludziach we własnej firmie i wszyscy byliby szczęśliwi. Na jakiej planecie żyje Piotr Duda i jemu podobni, że nie widzi iż tu nie ma wyzysku przez pracodawcę jest jedynie wyzysk przez państwo?
Tak panie Duda, wszyscy wytwarzający PKB Polacy są poszkodowani przez politykę rządu i to o czym chciałem na koniec napisać brzmi: mniej regulacji, podatków, obciążeń przepisami, wtedy gospodarka będzie się miała dobrze. To też wymoże u pracodawcy konkurencję przy naborze pracownika. Wiadomo przecież, że im mniejsze bezrobocie, im większa podaż pracy, tym lepiej pracownik będzie traktowany, bo jeśli uzna iż dane warunki mu nie odpowiadają, zmieni pracodawcę. Żadne regulacje czy to odnośnie płacy minimalnej czy ozusowania każdej umowy nic nie dadzą. Żeby była praca musi się opłacać, z kolej przy rosnącym bezrobociu hamuje konsumpcja i błędne koło się zamyka. Nie będę posyłał Dudy czy Guza na lekcje ekonomii, oni je odrobili, oni po prostu cynicznie plotą dyrdymały we własnym interesie. Nie słuchajmy tych głupot.
Inne tematy w dziale Polityka