Dziś ulicami Warszawy przejdzie kilka pochodów, z których największym okaże się Marsz Niepodległości. Nie wiadomo czy zgromadzi 50 000 uczestników jak deklarują organizatorzy, nie mniej jednak to właśnie ten marsz budzi największe kontrowersje. Przez różne środowiska lewicowe i pseudoliberalne, marsz ów nazywany jest marszem faszystów, a politycy zwłaszcza Twojego Ruchu (dawniej Ruchu Palikota), tradycyjnie już sieją panikę w związku z tym wydarzeniem. Oczywiście należy zrozumieć, iż ta czy inna partia populistyczna (a cała lewica taka jest) będzie grała emocjami i załatwiała swoje partyjne interesy strasząc ciemny lud faszyzmem.
Celowo wspomniałem o ugrupowaniu Palikota, bo onegdaj ten żartowniś i jego zbieranina przeróżnych ekscentryków, paradowali z unijną flagą przyczepioną do odzieży wierzchniej roboczej. Tymczasem dziś na Szczycie Klimatycznym zorganizowanym w stolicy Polski przez ONZ, będzie się omawiało regulacje odnośnie emisji CO2 jakie wprowadzić chce Unia Europejska. Regulacje absolutnie nie do przyjęcia dla naszego kraju, ale i mocno nadwyrężające budżety innych państw, nie tylko z Europy. To rzecz jasna w imię walki z globalnym ociepleniem. Ta parada ciężkich oszustów, przy których przekręty na autostradach i stadionach za rządów rodzimej partii miłości to małe miki, właśnie przymierza się do ostatecznego celu wszystkich socjalistów, czyli zniszczenia gospodarek poszczególnych państw.
Celem tych owieczek w wilczej skórze, nie jest żadna ochrona klimatu, bo cytując Tuwima "choćby nie wiem jak się wytężał, to nie udźwignie taki to ciężar", a tzw zero growth, mający zdaniem uniokratów zapewnić równość, braterstwo i sprawiedliwość. Polska, mimo że rządzi nią od 6 lat trampkarz z Sopotu ze skutkiem co najmniej mizernym, wciąż ponad to zero jeszcze się wznosi, bo na zachodzie Europy to z tym wzrostem różnie bywa. Lecz jeśli ktoś uważa że blefuję, że odlatuję i piszę nieprawdę, to niech zastanowi się co pobudza wzrost gospodarczy i czy aby na pewno są to dyrektywy hamujące przedsiębiorczość, podnoszenie podatków, skok na oszczędności, obostrzenia dotyczące handlu międzynarodowego, a wszystko to w UE ma przecież miejsce. Do tego dochodzi walka z globalnym ociepleniem, co w normalnym świecie i normalnych czasach zostałoby wyśmiane niczym ekspedycje Don Kichota.
Ale my żyjemy w świecie, gdzie każdą brednię da się wpompować ludziom w głowy, trzeba ją jedynie ubrać w pseudonaukowy bełkot. Takim sposobem wszystkie wynaturzenia, dziwactwa, kaprysy autorytetów przesiąkniętych ideologią marksizmu, uznaje się za normę współczesnego świata, a kto się jej nie podporządkuje ten ciemniak, wsteczniak i hamulcowy cywilizacji. Łatwo jest opowiadać banialuki o globalnym ociepleniu siedząc bez przerwy w ciepłych krajach, bycząc się na koszt podatników, śmiejąc się z ludzi jak Tusk, którzy z pełną powagą podchodzą do tego typu idiotyzmów. Ale jedno trzeba oddać stronie polskiej, w tym obecnej ekipie, że zawetowała absurdalne propozycje Brukseli dotyczące CO2.
Nie ma się zresztą czemu dziwić. Polityk który ośmieliłby się zniszczyć w tak oczywisty i błyskawiczny sposób polską gospodarkę opartą w 90% na węglu, nie zdążyłby nawet zwiać do Brukseli przed rozwścieczonym tłumem. Sprawa jest tu bowiem niezbyt skomplikowana i nijak nie da się tego rozwiązać w sposób niewidoczny dla ogółu.
Faszyzm moi drodzy lewacy, nie maszeruje dzisiaj ulicami Warszawy. Prawdziwy faszyzm siedzi zamknięty za kordonem policji i radzi jak utrudnić obywatelom życie, jak ich przyciąć jeszcze bardziej do tej ich upragnionej równości, jak napędzić "ekologom" i politykom handlującym emisjami CO2, więcej pieniędzy podatnika. Prawie bilion euro na walkę z wymyślonym smokiem, prawie bilion ukradzionych eurosów, prawdopodobnie największy skok na kasę od czasu konfiskaty złota w USA w 1933 przez ówczesnego prezydenta Roosevelta. Nawet na dziurze ozonowej tyle nie nakradli, więc trzeba było wymyślić nowe gusła, nowe zabobony dla ubogich umysłem ekodurniów, sprowadzających protesty do przykuwania się łańcuchami do drzew. No to mamy co mamy. W dodatku wcześniej czy później, unijni d***kraci złamią wszelkie siedlisko oporu, jak złamali przy Traktacie Lizbońskim nawet rzekomo eurosceptyczne PiS.
Unię Europejską obalą zwykli ludzie, tak jak zwykli ludzie obalili Mur Berliński, ZSRR i PRL. Oby obeszło się bez rozlewu krwi.
Inne tematy w dziale Polityka