Jarosław Kaczyński zgodził się na debatę z Donaldem Tuskiem i dobrze że zawęził ją do rozmowy o służbie zdrowia, bowiem z kongresu programowego PiSu nie wynika by prezes miał coś sensownego do powiedzenia na inne tematy. Przynajmniej te związane z gospodarką. Prezes dostarczył niestety amunicji swoim przeciwnikom i źle się stało, gdyż odwraca to uwagę od przekrętów PO, w tym największego ostatnio przekrętu z OFE.
Nawet twardogłowi zwolennicy PiSu przemilczają wypowiedzi Kaczyńskiego, ewentualnie bronią tego programu słowami "lepszy taki niż żaden", bo w istocie nie ma za co prezesa chwalić. Nie będę pisał o propozycjach PiS z dwóch powodów. Po pierwsze nie chcę się powtarzać, a prezes nie mówił w sobotę nic nowego, zaś po drugie, nie chcę atakować tej partii w roku wyborczym, gdyż największym i kluczowym problemem dla kraju są rządy trampkarza z Sopotu. Wolę krytykować PO za działania, niż PiS za dziwaczne pomysły Jarosława Kaczyńskiego.
Dziennikarze wiadomych mediów już wyliczyli, że koszty planu PiS dla Polski wyniosą ok 800 mld złotych. Szkoda tylko że nie wyliczają Tuskowi długu jakiego narobił i jakiego narobi w najbliższej przyszłości, wspierany cały czas pieniędzmi z UE. Rozumiem krytykowanie prezesa przez bliskich mi ideowo kolibrów, ale krytykanci wspierający "liberalną demokrację" w wydaniu PO, to hipokryzja połączona z niewyobrażalnym cymbalstwem i nieznajomością podstaw matematyki, o ekonomii już nie wspomnę.
Czy Jarosław Kaczyński dobrze robi decydując się na debatę z Tuskiem, czy źle, tego nie potrafię jednoznacznie stwierdzić. Nie jestem politologiem, jedynie obserwatorem życia politycznego i wszystkie scenariusze są możliwe. Choć od jałowych debat dwóch największych oponentów, stan służby zdrowia z pewnością się nie poprawi.
Inne tematy w dziale Polityka