W mediach głównego nurtu rozsiewana jest unijna propaganda, mówiąca że Putin ograł zachód. Tymczasem sytuacja nie jest tak oczywista, bo czymże jest Krym dla Putina? Krym który wrócił po 60 latach do macierzy i z punktu widzenia szeroko pojętych interesów Rosji jest zupełnie bezwartościowy (dla UE zresztą także, co ważne). Zauważcie, że gdyby zachód nie próbował przeciągnąć Ukrainy na swoją stronę, nie byłoby aneksji półwyspu i nie byłoby tego całego zamieszania. Ale komuś bardzo na nim zależało.
Kiedy sytuacja polityczna się gmatwa, kiedy nie wiemy kto za jakie sznurki pociąga, warto spojrzeć z dobrze znanej i wypróbowanej perspektywy. Otóż kto na konflikcie ukraińskim zyskał. Niebawem nielegalne władze Ukrainy podpiszą z Unią Europejską polityczną część umowy stowarzyszeniowej. Wkrótce dojdzie zapewne umowa z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Przypomnijmy, że od tego wszystko się zaczęło.
Chronologia w dużym skrócie. Janukowycz potrzebuje pieniędzy od zachodu, zwraca się do UE, ta naprędce sporządza warunki tejże umowy w którą wplątuje MFW, czyli w dużej mierze Amerykanów. Kiedy Janukowycz widzi co mu podtykają do podpisu, natychmiast rezygnuje, zdając sobie sprawę jakie skutki owe rozwiązania by przyniosły. MFW nie chce odpuścić, tym bardziej że ostatnio stracił kilku klientów, postanawia więc rozwiązać to w inny sposób. Zachód hojnie sponsoruje majdanową rewolucję przez parę miesięcy płacąc na ich utrzymanie i dostarczając broń.
Ponieważ nie widać żadnych postępów w obalaniu prezydenta Janukowycza, potrzeba incydentu. W tym czasie w Rosji odbywają się igrzyska olimpijskie i Putin ma związane ręce. Tuż przed zakończeniem olimpiady, dochodzi na Majdanie do masakry sprowokowanej w całości przez majdanowców, którzy podpuszczeni przez zachodnich "liderów", postanowili zaatakować oddziały Berkutu koktajlami Mołotowa.
Zginęło ponad 100 osób, nie było już odwrotu. Pod pretekstem odsunięcia tyrana od władzy, dawni jego współpracownicy przechodzą na stronę opozycji (tu warto zadać sobie pytanie czy nie zostali kupieni tymi samymi, majdanowymi dolarami). Sam prezydent, po wyjątkowo bezczelnym puczu Jaceniuka i kilku innych euro-zaprzańców, ucieka z kraju bojąc się o własne życie. W Rosji dopiero kończy się olimpiada. Putin widzi że przegrywa, postanawia zatem zająć Krym, bo po pierwsze ten i tak jest rosyjski, a po drugie to jedyne co może zrobić. W zachodnich mediach panika, szykujemy się do wojny. I O TO MOI DRODZY CHODZI.
Wybawcą ma się okazać....Unia Europejska, a przypomnieć należy, że zbliżają się eurowybory. Zamęt na Ukrainie, spadł UE z nieba, bo nie da się ukryć, iż coraz więcej do powiedzenia w Europie mają formacje uniosceptyczne. "Spadł z nieba" brzmi jak łut szczęścia, ale nie do końca należy temu ufać i nie do końca uważać to jedynie za zbieg okoliczności. Wszystko układa się w logiczną całość, może pewne daty się im nie sprawdziły, ale i tak wyszło po myśli uniokratów i USA. Podejrzewam, że modlili się o interwencję Rosji, bo ta daje ostatni promyk nadziei przegniłej i upadającej Unii.
Nam nie pozostaje nic innego, jak modlić się by Putin nie zapragnął zdobyć Doniecka. A zapewniam, że będą go do tego podpuszczać, bo potrzeba grzać temat Ukrainy i zagrożenia ze strony Rosji, aż do czasu unijnych wyborów. Dla Europy wydarzenia na Ukrainie, cynicznie zaplanowane przez unijnych i amerykańskich technokratów, speców od wywoływania wojen dla swoich partykularnych interesów, to po prostu kolejna czarna karta historii. Nie łudźmy się, oni nigdy nie odpuszczą, prędzej nas wszystkich zabiją.
Inne tematy w dziale Polityka