Tak się złożyło, że Donald Tusk musi zjeść pasztecik sporządzony co prawda nie przez siebie, ale za swoich rządów przez cały czas serwowany. Tym właśnie pasztecikiem o nazwie "państwo opiekuńcze" niechybnie udławi się Tusk. Udławi się nim akurat on, tak wypadło, choć nie tylko on zawinił. Lekkomyślna polityka fiskalna na jaką pozwolił Jackowi Rostowskiemu, odbiła się już nie pierwszą poważną czkawką premierowi.
Trochę nie dziwię się zrozpaczonym rodzicom niepełnosprawnych dzieci, bo jak spojrzeć na to złodziejstwo, na ten przepych w jakim pławią się za naszą kasę rządzący i generalnie cała klasa polityczna, trudno o inną niż oburzenie reakcję. Kiedy PO wystawia na listy wyborcze do PE kolejnych celebrytów, ktoś walczy o życie. Ja wiem że to bardzo delikatna kwestia i też nie jestem za tym by rozwiązywać ją powszechnym rozdawnictwem, ale skoro przez lata uprawiało się siermiężny etatyzm, to trzeba zebrać tego plony.
Podnoszenie podatków skutecznie drenowało kieszenie Polaków, jednocześnie rosnące wydatki z budżetu (m.in ze względu na unijne inwestycje), sprawiały, że pogłębiał się deficyt. Gospodarka bowiem znacząco zwolniła i nie dało się go niwelować wzrostem PKB. Można oczywiście sypać zaklęciami o kryzysie, ale kryzysy nie biorą się same z siebie, a w takim systemie jaki mamy, za kryzys odpowiedzialni są zawsze politycy i w tym wypadku jest to Donald Tusk oraz jego kompania koneserów drogich zegarków, cygar i garniturów.
Może zanim Tusk zapali kolejne cygaro przy luksusowym winie, przemyśli do jakiego stanu doprowadził finanse państwa. Skoro nie potrafi wyłuskać tak śmiesznie niskiej sumy na spełnienie żądań protestujących rodziców, oznacza to, iż jego polityka kompletnie zbankrutowała. Nie sugeruję wcale, że tego rodzaju sprawy należy załatwiać w ten sposób, ale patrzę z perspektywy platformersów usprawiedliwiających różne wydatki rządu.
Po doprowadzeniu stanu finansów do ruiny, po zasypaniu części dziury w budżecie pieniędzmi z OFE, Tusk wypatruje koniunktury. Obiecał spełnienie postulatu zapomogi (inaczej tego nie sposób nazwać) w wysokości płacy minimalnej, ale nie w tym roku...ani nawet nie w następnym. A w następnym zapewne przestanie pełnić obowiązki prezesa rady ministrów, stąd widać jak na dłoni, że Tusk zagrywa starą kartą, odkładając decyzje w czasie, aż do ich niespełnienia. Ale tak to jest jak się przez lata uprawiało etatyzm posunięty do granic absurdu. Tak to jest jak się wsadzało na stołki różnych karierowiczów i amatorów kosztownych czasomierzy. Masz coś chciał.
Inne tematy w dziale Polityka