W momencie gdy Kubańczycy skłonni są do wyrzeczeń, przyzwyczajeni do życia bez kredytu, kraj ten wydaje się idealnym miejscem do wprowadzenia prawdziwie wolnorynkowych przemian. Kuba, zamiast powtarzać błędy krajów Europy Wschodniej z początku lat 90 ubiegłego wieku, mogłaby stać się przykładem gospodarnego, dobrze rządzonego państwa, z własną silną walutą i pozycją lidera Ameryki Łacińskiej. To oczywiście możliwe. Mogłaby czerpać znaczne profity z turystyki. W sumie jedynie ta gałąź podtrzymuje upadającą kubańską gospodarkę, ale w związku na ograniczenia związane z polityką władz, nie może się pod tym kątem rozwijać. Tymczasem z powodzeniem mogłaby się okazać idealną - bo tańszą - alternatywą dla innych wysp karaibskich, takich jak np niezwykle popularna wśród Amerykanów holenderska Aruba.