„Największego rozkwitu doznała nasza wieś po 1933 roku“. Takie wyznania wydają się dzisiaj bardzo niestosowne i obce.
Jednak dla wielu Mazurów lata do wybuchu wojny w 1939 roku były najszczęśliwszymi w ich życiu. Ich marzenia o lepszej przyszłości nabierały bowiem konkretnych kształtów.
Od początku lat 30. organizacje narodowo-socjalistyczne, przede wszystkim SA, zdobywały coraz więcej zwolenników, zwłaszcza wsród młodzieży.
Po styczniu 1933 roku zaczynają oni obejmować lokalne urzędy miejskie, powiatowe i stanowiska burmistrzów.
Dla Mazurów równe to było rewolucji socjalnej, po raz pierwszy pojawiły się wątpliwości co do jakości starej grupy rządzącej. Nawet Mazurom z najniższych grup społecznych zwykła przynależność do NSDAP torowała drogę do góry.
Monopol niemieckich partii konserwatywnych został przełamany, chociaż najwyższe funkcje nadal były zagwarantowane elitom typowo niemieckim, to w urzędach miejskich, powiatowych i krajowych zaczęły pojawiać się nazwiska mazurskie.
To novum niosło ze sobą taka dynamikę, której Mazury nigdy wcześniej nie przeżyły.
Ciągły wzrost gospodarczy i postęp techniczny dały Mazurom poczucie przyjęcia do wielkiej zbiorowości narodowej i całkowitej akceptacji.
„Bieda robotników i chłopów zniknęła. Robotnicy i chłopi mieli pieniądze(...) i wydawało im się, że cały świat je ma. Rolnicy dostali do dyspozycji subwencje. Umorzono wiele pożyczek bądź przesunięto terminy ich spłaty, ewentualnie zmniejszono ich wysokość. Wprowadzono pomoc wschodniopruską, płacono odszkodowania za szkody pogodowe, susze i wiele innych.
Wśród robotników zniknęło całkowicie bezrobocie. Pod hasłem: nikt nie może głodować, nikt nie może marznąć ludzie czuli się bezpiecznie. Radość życia i radość do życia przepełniała ich. Kłótnie, nienawiść i wrogość zniknęły ze wsi i mieszkańcy żyli jak wielka rodzina, która co 14 dni swiętowała wieczór społeczności wiejskiej, bądź ogladała projekcję filmu. Takie życie trwało do 1939 roku”.
(E. Staschik, Chronik des masurischen Dorfes Groß-Kessel/Kreis Johannisburg/Ostpr., in: Johannisburger Heimatbrief 1995.)
Mazury przeżyły po przejęciu władzy przez Hitlera rozkwit gospodarczy nieporównywalny z niczym wcześniejszym ani póżniejszym, który wprawił ich w głęboka wiarę w przełom.
Mazurscy chłopi profitowali z gwarancji odbioru produktów i z cen gwarantowanych, które pozwalały im na inwestycje w swoje gospodarstwa.
Korzystne kredyty, programy oddłużania, polepszyły ich sytuacje finansową, mogli teraz swobodnie odnawiać budynki gospodarcze i inwestować w nowe techniki upraw rolnych.
Do dzisiaj można obejrzeć te postępowe i nowoczesne wówczas budownictwo – liczne stodoły, chlewnie i inne budynki gospodarcze, które swoimi czerwonymi dachami świadczą o tych „złotych czasach”.
Przede wszystkim południe Prus Wsch. przeżyło wtedy największy swój rozkwit dzięki tak zwanej „mazurskiej bitwie pracy”. Ziemie mazurskie zostały prawie w całości zmelioryzowane. Przy pomocy ok. 4 tysięcy bezrobotnych – także z Królewca i Olsztyna – wyprostowano bądź uregulowano na granicy z Polska rzeki. Dzięki temu uzyskano dziesiątki tysięcy hektarów nowej ziemi.
Wszystko to było możliwe tylko dzięki wprowadzeniu przez totalitarny reżim nazistowski przymusu pracy. Takich instrumentów nie posiadała Republika Weimarska.
Społeczeństwo Mazurodczuwało te sukcesy nawłasnejskórze. W latach 1932 – 1938 w powiecieszczycieńskimzwiększył się obszargruntów uprawnycho 31%, nastąpił wzrostpogłowia wołowiny i krów o 31%, koni o 29%, a wieprzowinyaż o 45%. Wtymże powiecie zwiększyła się ilość mleka z 8 mln litrów w 1934 do 28 mln. W 1939.
Wzrost gospodarczy odczuwany był wszędzie, także miasta przeżywały okres swego rozkwitu. Wszędzie unowocześniano infrastrukturę. Nawet odległe wsie zostały połączone drogami i szosami z większymi centrami.
Czego nie osiągnęła długa polityka germanizacyjna, osiągnięto teraz w bardzo krótkim czasie poprzez burzliwy rozwój gospodarczy. Mazurzy przestawali mówić po mazursku.
Urzędy i organizacje probowały popierać te tendencje ze wszystkich sil. Szeroka wymiana między niemieckimi i mazurskimi rodzinami miała przypieczętować ten proces.
Chociaż Mazurzy euforycznie akceptowali nazistów, to jednak i po 1933 roku mieszkańcy terenów wiejskich posługiwali się swoją ojczystą gwarą, co nie oznaczało odrzucenia poparcia dla partii Hitlera, a jedynie wierność tradycji.
Norodowy socjalizm i kultura mazurska to były dwie przeciwności, które były też problemem dla miejscowych urzędników. Próbowali oni za wszelką cenę ograniczyć używanie gwary mazurskiej. Ze zdumieniem jednak musieli przyjmować do wiadomości, że nawet na zebraniach i festynach NSDAP używano często tej gwary języka polskiego.
Nie zmieniły tego i zakazy, kiedy Mazur na wsi wypił kilka sznapsów, zyczynał mówić swoim językiem, oczywiście coraz rzadziej, ale jednak sytuacje takie ciągle się zdarzały.
Co więcej, stan taki utrzymywałby się zapewne jeszcze długo w regionach wiejskich, bo przecież wnuki musiały się jakoś porozumiewać z dziadkami, gdyby procesu tego nie przerwała II wojna.
Jeszcze w 1935 roku donosi pomocniczka żniwna z Wirtembergii, że trafiła na wieś w powiecie nidzickim, gdzie niektórzy Mazurzy nigdy nie mówili po niemiecku.
Także ewangelickich księży wciągnięto do tej propagandowej pracy. Wielu z nich przeciwstawiało się temu, gdyż podstawą religii ewangelickiej jest głoszenie słowa Bożego w języku ojczystym.
Niemniej jednak liczba nabożeństw na Mazurach w języku polskim zmniejszyła się z 2540 w 1933 roku do 1480 w 1938. W tymże roku postanowiono znieść kształcenie księży ewangelickich w języku polskim na uniwersytecie w Królewcu. Wielowiekowa tradycja wschodniopruskiej tolerancji została zakończona.
Zabroniono umieszczania napisów w języku polskim w kościołach, zniesiono dodatek dla księży pracujących w parafiach dwujęzycznych. I wreszcie pod koniec listopada 1939 roku olsztyńska policja państwowa zakazała nabożeństw po polsku.
Po 400 latach skończyła się i ta piękna tradycja reformacji, jednym posunięciem szowinistycznych, opętanych nacjonalistycznym obłędem wielkości władz niemieckich. Po 600 latach miał być też zakazany język polski w Prusach Wsch..
Dla Mazurów okres ten niósł ze sobą dwa przeciwstawne zjawiska. Z jednej strony ogromny wzrost gospodarczy, koniec kłopotów materialnych, za czym ci glosowali,wybierając w każdych wyborach NSDAP, ale z drugiej strony oznaczało to ich odcięcie od własnych korzeni – a więc języka i kultury, pozbycie własnej tożsamości. Przeciwko temu nie protestowali jednak i przyjęli z im tylko znanym spokojem.
Inne tematy w dziale Kultura