*** (Non omnis moriar...)
"Non omnis moriar – moje dumne włości,
Łąki moich obrusów, twierdze szaf niezłomnych,
Prześcieradła rozległe, drogocenna pościel
I suknie, jasne suknie zostaną po mnie.
Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,
Niech wiec rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,
Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,
Donosicielko chyża, matko folksdojczera.
Tobie, twoim niech służą, bo po cóż by obcym.
Bliscy moi – nie lutnia to, nie puste imię.
Pamiętam o was, wyście, kiedy szli szupowcy,
Też pamiętali o mnie. Przypomnieli i mnie.
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb i własne bogactwo:
Kilimy i makaty, półmiski, lichtarze –
Niechaj piją noc całą, a o świcie brzasku
Niech zaczną szukać cennych kamieni i złota
W kanapach, materacach, kołdrach i dywanach.
O, jak będzie się palić w ręku im robota,
Kłęby włosia końskiego i morskiego siana,
Chmury rozprutych poduszek i obłoki pierzyn
Do rąk im przylgną, w skrzydła zmienią ręce obie;
To krew moja pakuły z puchem zlepi świeżym
Zuzanna Ginczanka
Ten pełen ironii i goryczy wiersz, jedyny chyba w czasie wojny, napisała polska poetka wyznania mojżeszowego. Wielki talent, przyjaciółka Tuwima i Gombrowicza. Pisałła m.in. w "Wiadomościach Literackich", "Szpilkach".
"Non omnis moriar" stał się jej testamentem, a jednocześnie protestem przeciwko sytuacji w okupowanej Polsce. Dwa razy została wydana Niemcom, najpierw przez sąsiadkę we Lwowie, co utrwaliła w powyższym wierszu, a następnie w Krakowie, gdzie zostala rozstrzelana. Kilka tygodni przed końcem wojny.
Dopiero film nakrecony przez włoską tv przywrócił jej tworczosc do życia.
Jest jedną z dziesiątek, jeżeli nie setek tysięcy, ofiar szmalcownictwa i kolaboracji z niemieckim nazistowskim ludobójczym systemem okresu II WŚ.
Szmalcownik oznaczał w żargonie okupacyjnym człowieka, który szantażował i/bądź denuncjował ukrywających się Żydów, aby uzyskać okup bądż nagrodę..
Można ich było znaleźć we wszystkich miastach i miasteczkach, gdzie istniały getta, a w czasie ich likwidacji przez Niemców, gdy uciekający Żydzi szukali schronienia po stronie aryjskiej, stali się oni prawdziwą plagą.
W Warszawie powstały całe bandy, które kontrolowały wszelkie możliwe ulice i przejścia między Gettem i stroną polską.
Od rozpoznanych osób żądano najpierw okupu, gdy nagabywani nie byli go w stanie zapłacić, byli denuncjowani.
Polskie Państwo Podziemne(PPP) zainteresowało się tym problemem pod koniec 1942 roku, a w roku 1943 stworzyło paragraf, który mówił:
„Każdy Polak, który współdziała z ich morderczą akcją czy to szantażując, czy denuncjując Żydów, czy to wyzyskując ich okrutne położenie lub uczestnicząc w grabieży, popełnia ciężką zbrodnię wobec praw Rzeczypospolitej Polskiej i będzie niezwłocznie ukarany... „
Niestety zapis ten pozostał w większości teorią.
Pierwsze, zresztą nieliczne, wyroki zaczęły być wykonywane zimą 1943 roku. Ogółem wykonano ich 7. Wyrok taki wiązał się dopiero ze współpracą szmalcownika na rzecz Niemców przeciwko podziemiu. Problem eksterminacji Żydów nie był w oczach Państwa Podziemnego sprawą kluczową. Uznano bowiem,że można jej zapobiec tylko dzięki zwycięstwu nad Niemcami. Szmalcownicy unikający styczności z podziemiem i z Niemcami nie musieli się obawiać karzącej ręki Podziemnego Państwa.*
Dla porównania. Gestapo wykonało 54 wyroki śmierci na szmalcownikach, między innymi za przedstawianie się wobec Żydów, jako gestapo itp.
Kilka cytatów:
„1 stycznia 2005 roku było na całym świecie 20.757 tysięcy osób, które uratowały Żydów przed Holocaustem, wyróżnionych przez Izrael tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Jedna czwarta z nich, a dokładnie 5.874 osoby, było Polakami.
Żaden inny naród nie może się poszczycić większą liczbą.
(http://www.wprost.pl/ar/?O=75290 )
„Każdy ze „Sprawiedliwych „może posadzić jedno drzewko w muzeum Yad Vashem, te posadzone przez Polaków mogłyby stworzyć mały las. Ale gdybyśmy posadzili las, który przypomina Polaków, którzy wydali Żydów na pewna śmierć, byłby on tak samo gęsty”(http://www.wprost.pl/ar/?O=75290 )
Polska liczyła przed wojną(1931) więcej niż 32 miliony mieszkańców, wśród nich przeszło 3 milionyŻydów. Jeżeli porównalibyśmy liczbę uratowanychŻydów w stosunku do ogółu ludności, która tam mieszkała, to wyjdzie najniższy procent wśród krajów, które były w Europie pod niemiecką okupacją.
- Niziołek: Polskie drzewka, polskie tablice. Tygodnik Powszechny 31.10.2004)
„To, że kwota uratowanych jest porównawczo tak niska, jest spowodowane w dużej mierze przez szmalcowników, których, według różnych rachunków, tylko w Warszawie było od trzech do czterech tysięcy. Dochodziło do tego tysiące innych na terenie okupowanej Polski. W każdym razie szmalcownictwo jest jednym z najbardziej odrażających aspektów naszej najnowszej historii” (Grabowski, Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942/1945. Studium dziejów pewnego powiatu Warszawa 2011.)
„W Polsce nie ma prawie Żydów, jednak egzystuje „antysemityzm bez Żydów”, który powtarza stare tezy: Żydzi są destruktywni, są wrogami państwa, przed wojną, jako kapitaliści i bankierzy ograbiali i wyzyskiwali Polaków, a po wojnie ich uciskali i mordowali, jako komuniści, w czasie wojny masowo współpracowali z sowieckimi służbami tajnymi etc..”(D. Warszawski, Wojny pamięci. Tyg. Powszechny 10.10.2004)
Jednym z głównych źródeł wiedzy o szmalcownikach są niemieckie akta sądowe z okupowanej Warszawy. Wynika z nich, ze tylko 10% z nich było przed wojną kryminalistami, z odpowiednimi aktami spraw, reszta stała się kryminalna dopiero w czasie wojny. Według klucza narodowego – Polacy wyznania rzymsko-katolickiego byli największą grupą, resztę stanowili volksdeutsche i „szmalcownicyżydowscy”.
W swej większości byli to mężczyźni miedzy 30 a 40 rokiem życia, którzy wykonywali najróżniejsze zawody: robotnicy, urzędnicy kolejowi, handlarze, artyści, teolodzy, a nawet jeden magnat. W czasie przesłuchań szmalcownicy podawali często jako motywacje chęć pomocy władzom okupacyjnym. Niektórzy oskarżali nawet niemiecką policje, jakoby ta broniła Żydów, kiedy ci nie chcieli ich uwolnić.
Żydzi musieli w GG nosić białą opaskę z niebieską gwiazdą Dawida. Gdy tego nie robili, groziło im początkowo więzienie bądź kara pieniężna. Odnośnie „niskie” były wiec żądania szmalcowników, którzy musieli się zadowolić kilkuset złotymi.
Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy jesienią 1941 roku za nienoszenie opaski zaczęła grozić kara śmierci. Wówczas wzrosły też znacznie ceny. Teraz szmalcownicy domagali się od swoich ofiar od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Szmalcownicy byli dla Żydów na ulicach miast bardziej niebezpieczni niż Niemcy, którzy nie byli żadnymi fizjonomistami, w przeciwieństwie do nich.
Potrafili oni bowiem prawie bezbłędnie poznać Żydów, jeżeli nie po wyglądzie, to po zagadnięciu, typu: „Pani ma takie smutne oczy, pani jest Żydówką”, albo „Pani się niezmiernie spieszy, pani jest Żydówką”, itd..
Często ofiary mogły się wykupić płacąc żądaną sumę, ale równie często lądowały na Gestapo, a to oznaczało pewną śmierć.
Z tychże niemieckich akt wynika, że większość Żydów poza Gettem, na „aryjskiej stronie”, złapanych zostało przez Polaków – szmalcowników.
Niemiecka policja i szmalcownicy pracowali wspólnie, wymieniali informacje, to szmalcownicy często rozpoznawali teren, na którym Niemcy prowadzili później łapanki.
Ta kolaboracja niosła za sobą jednak także niebezpieczeństwa. Z jednej strony od 1943 roku teoretyczna groźba skazania przez sąd PPP, a z drugiej strony niektórzy Polacy, którzy pomagali Żydom, sami meldowali szmalcowników jako szantażystów i łapówkarzy. Byli oni następnie skazywani przez sądy za korumpowanie niemieckich urzędów.
Nawet SS skarżyło się, że szmalcownicy byli tak liczni, a ich powiązania z Niemcami tak znaczne, że cierpi na tym „dobre imię Gestapo”.
Odrębną kwestią jest udział tzw. granatowej policji w zagładzie Żydów.
"...liczbą mordów na ukrywających się po deportacjach Żydach policja granatowa prawie dorównała swoim kolegom, żandarmom niemieckim.."(J. Grabowski, j.w.)
i dalej:
"Dla policjantów Żydzi — lub raczej ich majątek — stanowili cenną zdobycz zarówno w czasie trwania „ostatecznego rozwiązania”, jak i wcześniej. W okresie poprzedzającym likwidację gett na terenie powiatu dąbrowskiego policja granatowa specjalizowała się w rabowaniu towarów i pieniędzy od przemieszczających się między gettami Żydów. W pamiętnikach miejscowego granatowego policjanta znaleźć można dość dokładny opis tego rodzaju akcji, których celem byli wędrujący od wioski do wioski żydowscy handlarze. Z reguły od Żydów wymuszano pewną część towarów, niekiedy żądania wspierano biciem, rzadziej — aresztowaniem złapanych. Nieco później, już w okresie likwidacji gett, policjanci nadal zasadzali się na Żydów, lecz tym razem ceną było już życie. „Kazimierz Ł. obiecał Żydówce Kupelmanowej przewiezienie w bezpieczne miejsce. Wybrał się po nią furmanką do Tarnowa, dbając jednak o to, żeby uciekająca zabrała z sobą najcenniejsze rzeczy. Wcześniej jednak umówił się z [granatowym policjantem] J., który zaczaił się na trasie przejazdu. W pobliżu Bolesławia zgwałcili nieszczęsną kobietę, a następnie bestialsko ją zamordowali. Nie była to jedna zbrodnia tego typu. Ł. podejmował się pomocy przy przeprawianiu Żydów za Wisłę. W rzeczywistości grabił ich i zabijał; wszyscy bezpowrotnie znikali ludziom z oczu”
Adam Kazimierz Musiał, Krwawe upiory: Dzieje powiatu Dąbrowa Tarnowska w okresie okupacji hitlerowskiej. Warszawa 1993
i tutaj:
"Bińczycki, przestępca hitlerowski. Chodzi o osobę byłego policjanta granatowego, Piotra Bińczyckiego, który pracował na posterunku w Łopatowcu [Opatowcu], pow. Pińczów. Żona moja była wówczas ukryta w Kraśniowie u Stanisława Deszcza w stodole wraz z trojgiem dzieci. Bińczycki bez żadnego rozkazu komendanta posterunku, 12 kwietnia 1943 r. w nocy, w towarzystwie dwóch policjantów wpadł do stodoły i wyciągnął z niej żonę i dzieci. Żonę sam zastrzelił na miejscu, a dzieci zabrał na posterunek, gdzie znęcał się nad nimi cały dzień i całą noc, a nazajutrz zastrzelił. Był on o wiele gorszy w swoim okrucieństwie niż niemieccy SS-owcy. Dwa dni przedtym zastrzelił na drodze z Łopatowic [Opatowca] do Kraśniowa młodą dziewczynę lat 18, Ruchcię Koplik, z odległości 30-tu kroków. Niejakiego Rogosza (Polak) ze wsi Pietrowice i innych Polaków również pozbawił życia.
Obecnie dowiedziałem się, że osobnik ten pracuje w Bezpieczeństwie w Krakowie. Dokładnie nie wiem, w którym urzędzie. Poinformowali mnie o tym mieszkańcy Łopatowa [Opatowa], świadkowie naoczni zbrodni, których dokonał. Nazwiska świadków: Stanisław Deszcz, który przechowywał żonę, zamieszkały w Kraśniowie; Miniur Eugeniusz, zamieszkały również w Kraśniowie, poza tym inteligencja z Łopatowa, która prosiła, by nazwisk nie podawac...."
Kampf Aleksander
Kraków, 24 VII 1946 r.
Źródło: AŻIH, 301/1908
za: J. Grabowski, Judenjagd...j.w..
"Złapanych Żydów najczęściej przesłuchiwano w wioskowym areszcie lub w chacie gospodarza, który doniósł. Chodziło o jak najszybsze wydobycie informacji o „żydowskim złocie”, o którym po wsiach krążyły legendy. Zgodnie z głębokim przekonaniem mieszkańców podtarnowskich wsi Żydzi mieli złoto. Wszyscy Żydzi. Aż trudno zrozumieć siłę tego przekonania, jeżeli weźmie się pod uwagę, że wielu złapanych Żydów dzieliło przed wojną nędzną egzystencję swoich polskich sąsiadów. W wielu wypadkach łapani Żydzi pochodzili z tej samej wioski i nie ulegało wątpliwości, że nawet przed wojną nie przelewało im się w domu. Absolutna pewność, z jaką mówiono w podtarnowskich wioskach o „żydowskim złocie”, jest swoistym hołdem złożonym przedwojennej endeckiej i kościelnej propagandzie, jak również niemieckim wysiłkom
idącym w tym samym kierunku. Przesłuchanie schwytanych żydowskich rozbitków pozwalało na ewentualne odnalezienie zakopanych precjozów lub — znacznie częściej — na sporządzenie listy chłopów, do których Żydzi oddali na przechowanie swoje kołdry, sztućce, ubrania lub krowy czy konie. Zachował się wstrząsający opis świadka tortur, którym chłopi poddali połapanych wcześniej żydowskich sąsiadów. W miejscowości Gniewczyna miejscowi gospodarze, zamknąwszy w ciemnej komorze Żydów, przystąpili do bicia mężczyzn i gwałcenia kobiet. Chodziło między innymi o wyduszenie informacji o tym, gdzie, u kogo Żydzi zostawili na przechowanie swoje rzeczy. Potem złoczyńcy „krążyli po wsi i na podstawie zeznań wymuszonych torturami odbierali zimowe odzienia zostawione na przechowanie u zaufanych ludzi, grożąc — w razie odmowy — że zjawi się u nich gestapo. Tak było u litościwej Marii z Kulpów: «Pochwalony, nima Janka?», «Na wieki, zaraz przyjdzie», «Eh, pilno mi», «A co tam znowu», «Eee, nic, ja tylko po te żydowskie łachy», «Jakie łachy? U nas nie ma żadnych…», «Są, Marynka, są, ty sobie przypomnij», «Sumiennie wam mówię, że nima!», «Lejba zeznał, że u ciebie…», «Niech se Lejba przyjdzie sam!», «Oddaj płaszcz zimowy i kapelusz!», «Sumienia nie macie?»
J. Grabowski, j.w.
Zarówno Engelking, jak i Grabowski w swoich badaniach opierają się przede wszystkim na analizie tzw. "sierpniówek" - akt procesów, które były wytaczane po wojnie osobom kolaborującym z Niemcami, a także prześladowcom Żydów. Są to ogromne ilości dokumentów, z których przebadano zaledwie drobną część. Dlatego badacze z Centrum Badań nad Zagładą Żydów określają swoje prace jako "odkrywkowe" - dotyczące kilkudziesięciu miejscowości.
Problem szmalcowników pojawił się w Polsce stosunkowo niedawno. Jest on najczęściej lekceważony, albo wskazuje się na to, ze byli nimi volksdeutsche, Litwini, Ukraińcy, Białorusini i Żydzi. Ze strony polskiej mieliby to być tylko przestępcy(tak sądzi np. T. Bednarczyk,Życie codzienne Warszawskiego Getta. W-wa 1995)
Co jest oczywiście nie do utrzymania.
Tenże Bednarczyk podaje, ze różne sądy podziemne wydały w Warszawie 380 wyroków na szmalcowników, z których wykonano 80.
„Liczbę ofiar szantażu trudno oszacować, powinno ją się jednak powiększyć o tych, którzy w obawie przed szmalcownikami zdecydowali się pozostać w getcie, oraz o ofiary "zamkniętych drzwi" - ludzkiego strachu albo obojętności. Nie wiem czy więcej Polaków wydawało Żydów niż ratowało, chyba tak. Najwięcej jednak było takich, co przyglądali się szmalcownictwu z cichą aprobatą.”
http://www.google.de/imgres?imgurl=http%3A%2F%2F1.bp.blogspot.com%2F-DATr0JMI0FY%2FUlENSTwoLgI%2FAAAAAAAANs8%2FQi66tZMZZfs%2Fs1600%2FClodna%252Bdo%252BBialej.png.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fjimbaotoday.blogspot.com%2F2013%2F10%2Fulica-biaa-widziaa-bardzo-duzo.html&h=834&w=1276&tbnid=AuNtB-JTqhImpM%3A&zoom=1&docid=QNOIpfrv9W3G9M&ei=6nHvVOmbJcaLOcbigJAK&tbm=isch&iact=rc&uact=3&dur=5346&page=3&start=57&ndsp=26&ved=0CI4CEK0DME0
Problem szmalcowników w okupowanej Polsce, ale także w innych państwach – Francji, Holandii, itd., uwidacznia, że kolaboracja w krajach okupowanych przez Niemcy była zjawiskiem powszechnym.
Oczywiście istniało różne natężenie tego procesu, niemniej jednak w wielu krajach naziści mieli pomocników, którzy za kilka groszy zdolni byli wydawać ludzi na pewną śmierć.
Wydaje się również, ze porozumienie i wybaczenie miedzy Polakami a Żydami jest tak trudne, gdyż strona polska nie rozumie, chociaż dla chrześcijan musiałoby to być całkowicie oczywiste, że bez przyznania się do popełnionych czynów, rachunku sumienia, żalu za nie i pokazania woli do dalszego, szczerego współistnienia, nie może być mowy o wybaczeniu.
Po wojnie
Fragment wspomnień Victora Breitburga, ocalałego z getta łódzkiego, który po wojnie wyemigrował do Wielkiej Brytanii.
"Przyjechałem do Krakowa około południa. Na stacji było pełno powracających. Większość z nich była Żydami. Wszyscy byli zainteresowani rozkładem jazdy pociągów. Zobaczyłem mężczyznę, który miał na sobie obozowy pasiak. Dwaj Polacy zaczęli go wypytywać. „Hej Żydzie, dokąd jedziesz? Dlaczego nie jedziesz do Palestyny? Nie chcemy cię tutaj”. Odebrało mi mowę. Zobaczyłem, jak łzy zaczęły płynąć po twarzy mężczyzny. Nikt nie stanął w jego obronie. Byłem przerażony i wściekły. Jak oni śmieli? Tak, jestem Żydem, ale równocześnie jestem Polakiem. Jak oni śmieli? Czułem spojrzenie wielu ludzi na sobie. Ich nienawiść zderzała się z moją nienawiścią. Poczułem jak krzyczę: „Nie pomagaliście nam; odwróciliście się od nas; jesteście gorsi od Niemców. Patrzyłem na was w getcie przez kolczaste druty i widziałem wasze sklepy pełne mięsa, owoców, nabiału i innych dóbr, podczas gdy my głodowaliśmy. Mogliście nam pomóc, ale nie pomogliście. Mój ojciec walczył o niepodległość Polski podczas pierwszej wojny światowej i był ranny. Został odznaczony za męstwo. Zmarł w getcie w wieku 41 lat, złamany człowiek, z powodu ran, które odniósł, przedzierając się z Andersem do Rumunii. Wrócił tylko po to, żeby być ze swoją rodziną i umrzeć w getcie. Kochał Polskę tak jak ja. Nie potrzebuję was. Mogę wybierać. Wracam do Terezina. Stamtąd pojadę do Palestyny albo do Anglii. Przysięgam, nigdy nie wrócę do Polski.”
Źródło: Martin Gilbert, „Holocaust. Ludzie, dokumenty, pamięć”, Warszawa 2002, s. 159
Moja rodzina nie występowała o odznaczenie Pietraszków tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, ponieważ Pietraszkowie nie życzyli sobie tego. Najprawdopodobniej ze strachu przed reakcją sąsiadów. Obawa ta była w mojej ocenie uzasadniona: w ciągu powojennych lat 26 razy próbowano włamać się do ich domu. Z relacji Pietraszków wynika, że złodzieje byli pewni, że małżeństwo „siedzi na złocie” zarobionym na Żydach. Pietraszkowie zmarli bezdzietnie w 1965 r.
|
|
http://www.sprawiedliwi.org.pl/pl/cms/wasze-opowiesci/1040
Szmalcownictwo nie było przez dziesięciolecia przedmiotem zainteresowania, gdyż Żydzi nie cieszyli się w Polsce szczególna miłością ich polskich sąsiadów.
Te dwa narody żyły obok siebie, ale nie ze sobą, stad panowała obojętność ich większości wobec losu innych.
W Polsce panowała przy tym w okresie międzywojennym atmosfera antysemicka, stad tez w czasie wojny, gdy Żydzi zostali wyjęci przez Niemców spod prawa, wielu Polaków mogło dać upust swojej nienawiści.
Powyższy cytat obrazuje to bardzo dobrze. Osoby ukrywające Żydów bały się jeszcze przez dziesiątki lat po wojnie ujawnienia swoich danych osobowych.
O szmalcownikach nie istnieje nadal zadna bogata literatura, jednak od poczatku tego wieku temat ten nie jest juz dziewiczy.
Na zakonczenie urywki wierszy ofiary tego niegodziwego handlu ludzmi.
"- a przecież są dni: niedziele i są miesiące: maje
i łąki - łaki - łaki - i gaje - gaje - gaje -
i jest ekstaza i zachwyt, co skądeś w serce przecieka,
i można wcale nie czekać - a jednak się doczekać."
Zygfryd - Zuzanna Ginczanka
ZAWIŁOŚĆ
"– – bo ludzie są, jak gospody, w których się można roztrwonić;
za postój krótko przydrożny dać szczerość, co złotem dzwoni –
– – bo słowa są, niby lasy, w których się można zabłąkać;
a gdzież jest szlak do prostoty tak słodkiej, jak miodna łąka?
W tych zapomnianych zdarzeniach,
w przypadku, który już przebiegł,
w bezładzie spotkań i żegnań
zgubiłam – zgubiłam siebie.
A gdzież jest własne poznanie i radość krągła jak pierścień?
(Można się zgubić od razu, w ogromie zgubić się świerszczem,
można się zgubić po cząstce: rozwagę, czułość i spokój).
Radości, krągła jak pierścień, pierścieniem palce mi okuj"
Zuzanna Ginczanka
Foto:http://isurvived.org/4Debates/paulsson_view.html
Pogrzeb ofiar pogromu kieleckiego.
*J. Grabowski, Judenjagd.(...)
Polecam:
Akcja Reinhardt. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, red. Dariusz Libionka, Warszawa 2004
Bańkowska Aleksandra, „Las jako miejsce przetrwania Zagłady. Zjawisko ukrywania się Żydów w lasach w okresie okupacji niemieckiej w latach 19411945 na terenie II Rzeczypospolitej Polskiej”, praca magisterska, Uniwersytet Warszawski, Wydział Historyczny, Warszawa 2006.
Cała Alina, Węgrzynek Hanna, Zalewska Gabriela, Historia i kultura Żydów polskich. Słownik, Warszawa 1999.
Cymet David, Polish State Antisemitism as a Major Force
Leading to the Holocaust, „Journal of Genocide Research”, 1, June 1999
Drozdowski Marian Marek, Polska Walcząca wobec powstania w getcie warszawskim, Warszawa 2003.
Engelking Barbara, Zagłada i pamięć. Doświadczenie Holocaustu i jego konsekwencje opisane na podstawie relacji autobiograficznych, Warszawa 1994
Engelking Barbara, Jest taki piekny sloneczny dzien. Losy Zydow szukajacych pomocy na wsi polskiej 1942-1945. Warszawa 2011
Engelking Barbara, Leociak Jacek, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Warszawa 2002
Engelking Barbara, Donosy do władz niemieckich w Warszawie i okolicach 1940-1941, Warszawa 2003.
Grabowski Jan, „Chcę nadmienić, że nie byłem uświadomiony i wykonywałem zadanie jako żołnierz Armii Krajowej”. O wymordowaniu ukrywających się pod Racławicami Żydów przez kompanię miechowskiej AK, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2010, nr 6
Grabowski Jan, Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu, Warszawa 2011.
Gross Jan Tomasz, Polish Society Under German Occupation. The Generalgouvernement, 1939-1944, Princeton University Press 1979.
Gross Jan Tomasz, Upiorna Dekada Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i Komunistów, 1939-1949, Kraków 2001
Gutman Israel, Żydzi warszawscy 1939-1943, Warszawa 1993
Hurman Sonia i Abram, Pod osłoną nocy. Wspomnienia z lat 1935-1945, napisała i podała do druku Halina Birenbaum, Kraków-Oświęcim 2007
Leociak Jacek, Ratowanie. Opowieści Polaków i Żydów, Kraków 2010
Rączy Elżbieta, Stosunki polsko-żydowskie w latach drugiej wojny światowej na Rzeszowszczyźnie [w:] Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945. Studia i materiały, red. Andrzej Żbikowski, Warszawa 2006
Ringelblum Emanuel, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, Warszawa 1988.
Rodek Anita, „Tzw. szmalcownicy – Warszawa i okolice (1940-1944)”, Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego, 2002.
Szarota Tomasz, U progu Zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie, Warszawa 2000.
Strzembosz Tomasz (wyd.), Problemy bandytyzmu w okupowanej Polsce w latach 1939-1947, Warszawa 2003.
Wüllenweber Hans, Sondergerichte im Dritten Reich. Vergessene Verbrechen der Justiz, Frankfurt am Main 1990
Praca zbiorowa IBN.Wokół Jedwabnego, Warszawa 2002.
Engelking Barbara, „Szanowny paniegistapo”. Donosy do władz niemieckich w Warszawie i okolicach w latach 1940-1941, Warszawa 2003.
Engelking Barbara, „…zupełnie zdani jesteśmy na nich…”. Codzienność ukrywania się i relacje z gospodarzami na podstawie dziennika Feli Fischbein, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2008, nr
Inne tematy w dziale Kultura