Słuchanie newsów ostatnimi czasy sprawia, że nawet najbardziej zatwardziali zwolennicy etatyzmu, biurokracji i regulowania wszystkiego co się da, muszą przyznać, że socjalizm zmaga się dzielnie z problemami nie znanymi nigdzie indziej. Poranna poniedziełkowa porcja wieści jak zwykle bawi mnie setnie i przypomina jaka zgnilizna kryje się w na pozór nieszkodliwych pomysłach władców stołków i biurek (rozumu już niekoniecznie)
http://biznes.onet.pl/0,1890512,wiadomosci.html
Doradcom już dziękujemy
(PAP, ak/05.01.2009, godz. 07:30)
Tylko co dziesiąty Polak skorzystał do tej pory z usług doradców finansowych - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Komisji Nadzoru Finansowego. A może być jeszcze gorzej, bo cała branża doradcza odczuwa skutki głębokiego spadku zaufania klientów - donosi "Gazeta Wyborcza".
Jak pisze gazeta, cytując sondaż zlecony przez KNF, ponad połowa Polaków woli obecnie na własną rękę podejmować decyzje o ulokowaniu oszczędności albo o kredycie. 63 proc. osób, które wzięły kredyt mieszkaniowy, nie konsultowało się z doradcą, a 8 proc. tylko zastanawiało się nad taką możliwością - ale i tak w końcu z niej nie skorzystało. W przypadku produktów oszczędnościowych proporcje są jeszcze bardziej uderzające - tylko 17 proc. klientów zakładających lokatę zwróciłoby się o poradę.
Wielu klientów ma do doradców po prostu żal. Anonimowo skarżą się "Gazecie": - Rok temu braliśmy z mężem kredyt na mieszkanie. Mieliśmy połowę potrzebnego kapitału, ale doradca zalecił nam, żeby pożyczyć na całość, a za pozostałe pieniądze kupić fundusze - opowiada Magda. - Teraz nasza miesięczna rata wzrosła o 700 zł, a połowa pieniędzy z funduszu wyparowała - żali się.
Czy doradcy odzyskają utracone zaufanie? Pomóc może wprowadzenie państwowych licencji, o które musiałby ubiegać się każdy doradca - twierdzi gazeta."
Osobiście zacząłbym chyba od odebrania licencji bankom, które doprowadziły, że raty wzrosły a pieniądze z funduszy wyparowały. Chyba, że chodzi o to aby więcej płacić za wygadywanie głupot. Tym razem licencjonowanych głupot.
czytamy dalej:
http://zyciegwiazd.onet.pl/111887,0,fotonews_detail.html
"Mariah Carey nie jest w ciąży
Odkąd Mariah Carey w maju 2008 roku wyszła za mąż za Nicka Cannona, plotki o ciąży piosenkarki nie ustają. Jednak, sądząc po zachowaniu Carey, o ciąży nie może być mowy.
Gwiazda bowiem została niedawno sfotografowana w St. Barts, gdzie relaksowała się z mężem popijając wino i delektując się ostrygami. Jednak, jak sama podkreśla, dzieci w przyszłości nie wyklucza.
- Nie mogę sobie wyobrazić, że ktoś mógłby być lepszym ojcem od Nicka - mówi Carey."
obecnie widać obok bezstresowego wychowania polecany jest również chleb i woda plus cierpiętniczy worek dla będących w stanie błogosławionym.
Zaraz obok możemy przeczytać :
http://ft.onet.pl/10,19231,puby_a_dymek_z_papierosa,artykul.html
Puby a dymek z papierosa
Jakiś czas temu, na wytwornym przyjęciu w Glasgow kobieta w wieczorowej sukni bez ramiączek wyskoczyła na dwór na papierosa. Później, jak niektórzy twierdzą, powiedziała swoim przyjaciołom, ze zdała sobie sprawę, że teraz, kiedy kierowca w Fordzie Mondeo zatrzymuje się i otwiera okno, niekoniecznie robi to po to aby spytać o drogę.
źródło: MediumPhoto
Im więcej ustaw przyjmuje rząd w tym większym stopniu podlega najstarszemu prawu ze wszystkich, prawu niezamierzonych konsekwencji. A zakaz palenia ma przedziwne konsekwencje na całym świecie.
Stara zasada dotycząca umiejętności zachowania się w liberalnych społeczeństwach stanowiła, że świadomi swoich czynów dorośli mogli robić to co chcieli, pod warunkiem, że nie odbywało się to na ulicy i że robiąc to nie płoszyli koni. Teraz zasada ta uległa odwróceniu, albowiem palacze zaśmiecają chodniki, wytwarzają swoje własne nieświeże powietrze, niepokoją sąsiadów i dają wątpliwy przykład przechodzącym obok dzieciakom.
W Wielkiej Brytanii, gdzie palenie w zamkniętych miejscach publicznych stało się całkowicie nielegalne w 2007 roku, sprzedaż piwa zmniejszyła się o 10 procent; analitycy przypisują połowę tego spadku zakazowi palenia. Obecnie puby zamykają się w rekordowym tempie 36 tygodniowo.
Właściciele pubów, z którymi rozmawiałem (a mają oni obecnie masę czasu, żeby pogadać) zgłaszają wiele zastrzeżeń, ale utrata palaczy jest na szczycie ich listy. Niektórzy palacze sterczą na chodniku, ale większość z nich zostaje w domu. Stoły do gry w bilard stoją puste, a rzutki tęsknie wyglądają amatorów.
W mieście może nie jest to aż tak zauważalne. Puby, które znikają, to głównie niewielkie i często znajdujące się na obszarach wiejskich bary. Są to miejsca, niezwykle istotnych dla swoich społeczności i dla rzeszy przyjezdnych, ciekawych tej zachwalanej przez wszystkie turystyczne biura atrakcji. Wielkie miejskie puby ocaleją; gastro puby mogą świetnie prosperować. Gospody w stylu staro angielskim stoją w obliczu zagłady, zabite przez najlepsze intencje.
Mój własny wiejski lokalny pub prawdopodobnie padnie w tym roku. Trudno sobie wyobrazić, w obecnych warunkach, że więcej niż garstka tradycyjnych pubów – w przeciwieństwie do ledwie skrywanych restauracji – będzie obecna na angielskiej wsi za 10 lat.
Podobne sygnały nadchodzą z Irlandii, gdzie prezenter Gerry Anderson mówi, że w barach panuje obecnie atmosfera jak w poczekalni u dentysty. We Francji, ponad 500 z 40 tysięcy kawiarni i barów zniknęło w ostatnim roku. I tu także winą obarczany jest zakaz palenia. A we Francji, klimat jest bardziej sprzyjający aby siedzieć sobie na zewnątrz i palić Gauloise’a.
Najnowsze liczby wskazują, że spożycie tytoniu w Wielkiej Brytanii i Irlandii wcale się nie zmniejszyło. A na dowód obecnej sytuacji anegdota mówi, że dzieciaki teraz trzymają się z dala od pubów, obierają kurs na dowolną otwartą przestrzeń, wypełniają pęcherz tanim piwem z supermarketu i wypalają tony papierosów.
Kiedy wprowadzono zakaz, wszyscy niepalący trajkotali jak to będą teraz mogli bezpiecznie odwiedzać wszystkie puby wolne od dymu. I co, zrobili to? Czy do diabła to zrobili !
Ja sam rzadko kiedy paliłem w pubach. Teraz nikt tego tam nie robi. I nikt tam również nie pije. Jest po prostu super!"
Doprawdy nie wiem kogo dziwią te konsekwencje. Ale widać ja młody jeszcze jestem... Młody na tyle, że umiem śmiać się z bałwanów i wieszczy głoszących apokaliptyczne wizje końca świata w upale, spowodowanym podobno działalnością człowieka. Przyroda jednak robi swoje nie bacząc na widzimisię ani Brukseli ani noblistów i tak mamy tytuł:
"Atak zimy: rekordowe mrozy i ciężkie warunki na drogach
http://wiadomosci.onet.pl/1890489,11,item.html
[...] Obecna sytuacja jest podobna do tej z 1979 roku. W sylwestra 1978 r. temperatura była dodatnia a w ciągu kilku dni nowego roku temperatura gwałtownie spadła, osiągnąwszy momentami nawet 25 stopni poniżej zera. Przy tym wiał silny wiatr i padał śnieg w ogromnych ilościach. Dziś niepokój budzi podobieństwo zdarzeń sprzed 30 lat do tego, co działo się w ubiegły weekend. Zamieć śnieżna w Warszawie, zasypane Podlasie i spadająca gwałtownie temperatura.[...]"
Jaki niepokój ? Toż ekolodzy powinni świętować, Gore uśmiechać jak to umie najlepiej a KE drżeć w posadach z radości ! Chociaż może nie tak prędko gdyż
"Ludzie sortują śmiecie i zbierają makulaturę. Ale mają kłopot z jej sprzedaniem bo… punkty skupu makulatury zbankrutowały."
ale może w porę bo i klimat widać wraca do normy :)
ech, a to dopiero poniedziałek...
www.gab.com
Live Your Life
Przede wszystkim żyj a nie udawaj, że żyjesz.
Żyj swoim życiem, nie życiem innych, znajdź własną drogę.
Celebruj życie i dostrzegaj je w innych, dobro zawsze wraca.
"Rewolucja byłaby najlepszym sposobem oczyszczenia stajni Augiasza w jakiej przyszło nam żyć. Jednak z racji tego, że to zadanie na dziś jest niewykonalne trzeba szukać sposobów na zmianę, możliwych do realizacji." - motto bloga od roku 2008. Zadanie okazało się wykonalne. Wolności i godności nikt nie może dać - ją trzeba sobie samemu wziąć.
Nie ma większych niewolników od tych, co błędnie myślą, że są wolni
Goethe
Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości
Dostojewski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości