Pędząca tunelami linii Maginota kolejka. Zdjęcie: Alpejski
Pędząca tunelami linii Maginota kolejka. Zdjęcie: Alpejski
Alpejski Alpejski
1711
BLOG

Kościelna linia Maginota…

Alpejski Alpejski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 150


Wypłynięcie na światło dzienne ukrywanych przez dziesiątki lat przestępstw katolickich księży dokonanych w USA i Niemczech spowodowało spore poruszenie w społeczeństwach tych krajów. Podobnie w Polsce premiera filmu fabularnego spowodowała burzę, która owocuje coraz to bardziej kuriozalnymi epitetami rzucanymi przez obrońców Kościoła Katolickiego.

Odmawiając komentarza w sprawie zarzutów, Papież Franciszek dał chyba rozkaz do zamknięcia się w oblężonej twierdzy. Co jakiś czas wszyscy, co ujawnili ten skandal nazywani są wrogami Kościoła…

Nerwy puściły nawet dziennikarzom „Gościa Niedzielnego”. Pan Kucharczak w felietonie „Rady od parady” nazwał tych co chcą naprawy Kościoła „Wujkami dobra rada”, którzy nigdy do kościoła nie zaglądają. No cóż, pan Franciszek Kucharczak ma w redakcji kryształową kulę i choć czary są sprzeczne z nauczaniem Kościoła, codziennie pociera tę kulę i pyta, kto chodzi, a kto nie. Swój felieton zilustrował rysunkiem wilka, trzymającego w zębach kartkę z napisem „porady wegetariańskie”. To oczywiście ma stygmatyzować tych, co chcą, aby Kościół przeprowadził głębokie oczyszczenie i doprowadził do nowych rozwiązań. Dla Pana Kucharczaka nasze działania na ziemi nie mają żadnego sensu, bo wszystkim ma zająć Opatrzność: Wszystkie takie rady są guzik warte, bo nie biorą pod uwagę czynnika nadprzyrodzonego, który tu jest kluczowy. Pouczający nie uwzględniają działania łaski, bo w żadną łaskę nie wierzą, nie wierzą też w grzech, więc nie rozumieją jego skutków. I stosownie do swojej niewiedzy fatalnie wybierają środki zaradcze. Człowiek chce naprawić człowieka – ślepy ślepego, kulawy kulawego. Coś szwankuje, coś odstaje albo się wychyla? To uciąć, utrącić, porąbać. Musi być gładko, łatwo i przyjemnie. (za „Gość Niedzielny“)

Zgoda Panie Franciszku! A po jaką cholerę Kościół ma coś robić? Przetrwał 2000 lat to przetrwa następne – zdaje się Pan głosić. Po jaką cholerę karać przestępców? Po jaką cholerę dbać o czystość? Po jaką cholerę zamiatać podwórze? Jednak przypomnę Panu, że żyjemy w świecie materialnym. Nie mamy pewności czy istnieje Bóg. Zbrodnie muszą być karane, tu na ziemi, i tu na ziemi muszą być wprowadzane środki zaradcze. Ofiary mają prawo do sprawiedliwości, a miejscem zbrodniarza jest cela więzienia… Pozwalanie na zło, bo czynnik nadprzyrodzony się tym zajmie, to fanatyzm, a nie wiara!

Obawiam się, że Pan się myli w swoich radach, ale ja Pana zdaniem wygłaszam porady wegetariańskie z pozycji strasznego wilka. Niech tak będzie, najbardziej zapaleni fanatycy są w stanie przekonać mnie do tego, że lepiej do Kościoła nie zaglądać… Wtedy i Pana kryształowa kula powie Panu prawdę - nie chodzą, a krytykują! No i tu przebił Pan w tym felietonie postawę słynnego trenera z filmu „miś” nagrywającego się na magnetofon: i jeszcze wbijają mu (Kościołowi) szpilki. To nie ludzie to wilki! 

Wczoraj przeczytałem też stare hasło w czasów II wojny światowej, rzucone przez dziennikarza Gazety Polskiej – tylko świnie siedzą w kinie.

Dziś przeczytałem wywiad z Jezuitą Kowalczykiem, który notabene filmu nie oglądał, ale wie, że jest okropny.

W innym wywiadzie ks. Andrzej Luter obarcza winą „o całe to zło” wybitnego reżysera Zanussiego. Luter przychodzi granice chamstwa i dobrego smaku sugerując, że: Powstaje teraz pytanie – komu powinniśmy „podziękować” za to, że w kraju z tak dużą liczbą wierzących, w którym Kościół odegrał tak ogromną rolę w każdym trudnym momencie historii, taki paszkwil jak „Kler” jest dofinansowywany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej? Ano między innymi znanemu reżyserowi Krzysztofowi Zanussiemu. On sam przyznał w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”, że głosował za przyznaniem mu państwowych funduszy dlatego, że Smarzowski jest „wybitnym twórcą”. (za „Fronda)

W ten sposób reżyser znany z filmów subtelnych i poruszających naszą duszę, zmuszających do stawiania pytań o rzeczy najważniejsze, został wciągnięty w szambo rozlewane przez obrońcę Kościoła. Dla tego obrońcy nie liczy się to, kim jest Zanussi, nie liczy się, że wszystkie jego filmy są głęboko chrześcijańskie. Luter wali na oślep, jakby nie zdawał sobie sprawy z wagi słów.

I co tu zrobić skoro tylko świnie mają siedzieć w kinie? Tylko świnie…

No cóż filmu oglądać nie zamierzałem, ale po takich haniebnych słowach na temat milionów, które ten film zapewne zobaczą, nie pozostaje mi nic innego jak w geście solidarności z tymi ludźmi dołączyć do nich i obejrzeć „Kler”, wyrobić sobie własną opinię. Chamstwo tych słów wynika z porażającej nieodpowiedzialności, w porównywaniu sytuacji w okupowanej przez niemieckich zbrodniarzy Polsce - a w zasadzie Generalnej Guberni, zarządzanej przez Hansa Franka, który o Polakach często mawiał: gdyby to ode mnie zależało przerobiłbym Polaków na mielone – do sytuacji wolnego niepodległego państwa polskiego.

Jednocześnie środowiska konserwatywne przypuściły niezwykły szturm na Arcybiskupa Rysia i Rabina Pasha. Nie będę cytować tu tych obrzydliwości.

Arcybiskup Ryś jest jednym z najciekawszych i najinteligentniejszych członków Episkopatu, jego rozważania są porywające. To on był autorem tekstów na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Powiedział parę słów prawdy o tym, że nazistowscy sprawcy Holokaustu byli też Chrześcijanami.


No i teraz zaczęło się niszczenie tego wybitnego intelektualisty. Podejrzewam, że nie tylko słowa o Holokauście są obecnie główną przyczyną ataku na Rysia, a także jego słowa, że to klerykalizm powoduje taką skalę nadużyć w Kościele. Ryś podkreślił, że ten klerykalizm wynika z postawy samych wiernych… Reagujmy na zło, tego wymaga miłość do Kościoła – podkreślił Ryś.


Jednak takich głosów jest niewiele. Z punktu widzenia aktywności „obrońców Kościoła”, a w zasadzie ich nadaktywności widzimy wyraźnie skalę zła siedzącego wewnątrz i z lubością przyglądającego się tym co rozdają ciosy na lewo i prawo.

Z tej perspektywy Kościół wydaje się zamykać w swojej podziemnej Linii Maginota licząc na to, że co jakiś czas wystrzeli z pancernych kopuł kilka granatów w przeciwników. Ulubioną zaś amunicją nadaktywnych obrońców wydają się granaty dymne i „Stinkbomby”.

Ja w ubiegły piątek przejechałem wiele kilometrów tej prawdziwej linii Maginota i pomyślałem sobie, że wystarczyło 9 niemieckich szybowców, aby ta linia okazała się bezwartościową kupą betonu i stali.

Warto, aby ci z obrońców Kościoła, co rozdają na prawo i lewo kopniaki i ciosy poniżej pasa, przypomnieli sobie historię tej twierdzy, symbolu pychy i wiary w moc bezczynności, jaką jest linia Maginota.

Mogę być nazywany wilkiem i jeszcze gorzej. Mogą mi przypisywać, że do kościoła nie zaglądam, że nic o kościele nie wiem. A niech gadają…

Nie wolno zgadzać się na taki atak na artystów, na dziennikarzy, na ludzi Kościoła – nawet noszących najwyższe godności, jak arcybiskup Vidano. Krzyk klakierów nie może zagłuszyć głosu ofiar i głosu tych, co kościół chcą naprawić.


Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo