chips chips
477
BLOG

Prawda czasu

chips chips Polityka Obserwuj notkę 14

Każde bydle swój rozum ma (to cytat, ale proszę wybaczyć – nie pamiętam źródła), i o ile nawet jego poziom moralny może świadczyć o całkowitej ascezie do wszystkiego co odróżnia cywilizowanego człowieka od potwora – o tyle sugestia, że może to być tożsame z poziomem inteligencji jest już moim zdaniem nieuprawniona.

 

Proszę wybaczyć mi również i to, że nie będę tu mnożył przykładów świadczących o poprawności tego toku rozumowania. Dość może na tym kiedy wspomnę, że choć wszystko to – co część blogerów S24 robi dla obnażenia kłamstw z kwietniowych wydarzeń 2010 roku z punktu widzenia obrony wartości moralnych i prawdy jest bezspornie słuszne, to jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że z powodu naturalnego dla opozycji braku odpowiednich narzędzi instytucjonalnych (możliwość nadzoru nad rzeczywistym śledztwem), wyznacza jednocześnie drogowskaz dla rządzących wskazując tym samym – na które kierunki z punktu widzenia dalej prowadzonego matactwa położyć większy nacisk, bądź też zmodyfikować ich „bieżącą wersję” do postaci możliwej do zaakceptowania przez NIESTETY większą już chyba część społeczeństwa (czytaj – przyszłych wyborców).

Nie bez powodu powstała onegdaj instytucja Aresztu Tymczasowego mająca w swoim założeniu pozbawić sprawcę czynu zabronionego możliwości nie tylko matactwa, ale również pozyskiwania przezeń informacji o kierunkach prowadzonego śledztwa tak – aby nie mógł on przygotowywać sobie kolejnej już linii obrony.

Kiedy obserwuję na s24 wielkość starań, jaką wkłada się w rozwiązanie smoleńskiej zagadki – nie mogę aż oprzeć się wrażeniu jak bardzo ułatwia się tym samym „pracę” służbom odpowiedzialnym za bezpieczne konserwowanie i adaptację aktualnie obowiązującej (czytaj - rządowej) wersji mistyfikacji.

Przyznaję się bez bicia. Ja sam – również nie pozostaję tutaj bez „winy”, kiedy wskazując już kilka miesięcy temu na fakt zimnych (tuż po „katastrofie”) silników tego – co szumnie nazywano wrakiem polskiego tupolewa, dałem tym samym (bądź utwierdziłem w słuszności założenia) asumpt do poszukiwań właściwego kierunku blogerskiego śledztwa.

Cóż więc robić?– kiedy milczenie rozumiane być może zarówno przez obserwatorów (czytaj - bierną część społeczeństwa) jak i aktualnie rządzących jako swoistego rodzaju przyzwolenie na życie w kłamstwie oraz zgodę na uznanie oficjalnej narracji ze smoleńskich wydarzeń 2010 roku – zaś wskazywanie odnajdywanych kolejnych elementów mistyfikacji jako drogowskazu do dalszych matactw?

Podejrzewam – że do tego samego dylematu dotarł FYM. Mówię „podejrzewam” – bo nie mam absolutnie żadnego dowodu na tak postawioną tezę – jednak ten radykalny zwrot jakiego dokonał w swojej ostatniej (do tej pory) publikacji może, (choć nie musi) na taki właśnie stan rzeczy wskazywać.

Przy tym prawo przy kim siła,

i - jestem nieomal pewny tego, że dopóki (z woli wyborców) nie powstaną warunki do ponownego, rzetelnie prowadzonego śledztwa – dopóty ujawnianie kolejnych odkryć z elementów haniebnej maskirowki stanowić będzie jedynie wodę na młyn dla wszelkich działań (aktualnego aparatu władzy) mających na celu z jednej strony - dyskredytację tych ustaleń i z drugiej – przygotowanie nowej (czytaj – skuteczniejszej bo zmodyfikowanej) linii obrony.

Z jednej strony – nasz duchowy przywódca Jan Paweł II uczył nas mówiąc NIE LĘKAJCIE SIĘ. Z drugiej – pomni musimy być również faktów, kiedy św. Piotr zgodnie z przepowiednią Jezusa po trzykroć się go zaparł – i nie zmieniło to faktu, że po dziś dzień dzierżąc klucze stoi na straży Niebieskiego Królestwa.

Nie czekać. Dużo pracować. Zbierać materiały – ale się tą wiedzą „nie chwalić”.

Nie teraz.

Szkoły wojskowe uczą zasad strategii. Jest ich wiele – ale przytoczę tutaj dwie z najważniejszych.

1.      Kiedy wróg się zbliża do ataku, nie można rozpocząć obrony zbyt wcześnie – bo zdradzimy w ten sposób swoje pozycje ułatwiając mu tym samym zadanie.

2.      Rozpoczynanie ataku bez odpowiednio przygotowanego zaplecza – o ile nawet pozwoli na osiągnięcie chwilowego sukcesu przez zaskoczenie, o tyle przerodzi się on szybko w porażkę – bo nie będzie możliwości jego  utrwalenia, zaś wróg - z pewnością przeprowadzi skuteczną kontrofensywę.

 

To smutne, ale patrząc na wspaniałe wyniki blogerskiego śledztwa, mimo woli aż trudno oprzeć się wrażeniu iż stanowi ono całkowite zaprzeczenie jakichkolwiek zasad strategicznego działania. Co więcej – staje się ono coraz bardziej skierowaną w nas samych bronią.

Trzeba (koniecznie) przygotować zaplecze. Trzeba wygrać wybory.

Jak?

W tym już głowa polityków. Ja – jestem tylko żołnierzem.

 

 

 

chips
O mnie chips

Mężczyzna, 56 lat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka