chips chips
345
BLOG

Bez zbędnego patosu

chips chips Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 Każda bez wyjątku mistyfikacja jest jak bateria. Umiejętnie podsycana potrafi oddawać swoją energię przez długi czas, jednak wcześniej czy później - skazana jest na dokonanie żywota.

Wydawać by się mogło – prawda znana od wieków, lecz jak pokazują szeroko komentowane wydarzenia ostatnich dni, premier polskiego rządu albo o tej prawdzie zapomniał – albo, za wszelką cenę stara się w nią wlać jeszcze choćby odrobinę życia zupełnie tak, jak by to od jej sprawności zależało hamletowskie być albo nie być jego samego.

O ile być albo nie być, dla Hamleta było pytaniem, to dla Donalda T. wydaje się czymś zdecydowanie ważniejszym. Skazany bowiem na niebyt w tak gorącym politycznie momencie, stanie się w konsekwencji bardzo szybko i na długi czas czymś na podobieństwo szamba wypełnionego po brzegi ekstrementami całego zła zarówno jego samego jak i dotychczasowych współpracowników.

Każdy spektakl ma zawsze swój początek, ale ma też i koniec. Podobnie – można przedłużać agonię, ale nie w nieskończoność. Wcześniej czy później ale zawsze przychodzi czas na rozliczenie.

Mówi się potocznie, że polityk na najwyższym stanowisku odpowiada za swe czyny przed Bogiem i historią. Ktoś inny wzbogacił tą treść o pojęcie trybunału stanu lecz ten akurat beneficjent politycznej  odpowiedzialności co najwyżej może takiego delikwenta odsunąć od piastowania podobnych funkcji w przyszłości. Nie dotyczy on jednak przestępstw pospolitych, więc istnieje nadzieja że zbliżająca się godzina sprawiedliwości okaże się o wiele surowszą.

Zaledwie wczoraj w treści swojego postu (http://amg.salon24.pl/450806,rzad-ugral-co-chcial ) będącego skróconą relacją z posiedzenia sejmu w dniu 27 września, wypowiedziałem słowa „rząd ugrał co chciał” i nie wycofuję się z nich. Istotnie. Na tę krótką w sumie historycznego zarysu chwilę Donald T. uzyskał legitymizację makowsko millerowskiej adaptacji scenariusza wydarzeń z 10 kwietnia 2010r. – jednak bardzo szybko uległa ona przedawnieniu od momentu powtórnego pochówku ciała żywej legendy Solidarności pani Anny Walentynowicz. Prócz zwykłego ludzkiego smutku i żalu pozostała wściekłość, rozgoryczenie i tysiące pytań na których odpowiedzi zapewne jeszcze długo przyjdzie nam czekać.

Nagie, bo pozbawione ubrań ciała ofiar w tym prezydenta, których nie widać było na pobojowisku w chwili rozpoczęcia inscenizacji wyreżyserowanego spektaklu, a których rzekomo wykonane przez oficerów BORu zdjęcia, na wieczność opatrzone zostały klauzulą „Ściśle Tajne”.

Cena życia? – czy cena śmierci!

W której z wymienionych kategorii należy ją rozpatrywać!

Ile były warte te życia? – milion baryłek ropy?, metrów sześciennych gazu?

A – może chodziło o coś więcej ?, bo martwi mnie coś jeszcze.

Na liście obecności swoistego apelu poległych w lasach katyńskich były także postacie nie mniej od Prezydenta Rzeczypospolitej znamienite, a o których jakby ślad głosu zaginął.

Pan Prezydent Ryszard Kaczorowski, pochowany w Świątyni Opatrzności Bożej obok ks. Zdzisława Peszkowskiego – kapelana Rodzin Katyńskich.

Gen. Broni pilot Wojska Polskiego, Dowódca Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Błasik pochowany w kwaterze smoleńskiej na Powązkach. Chcę wierzyć że to właśnie oni, ich ciała tam spoczywają. Chcę się w tym momencie o nich upomnieć.

Nie tak dawno, na blogu @Albatrosa pozostawiłem komentarz http://Albatros.salon24.pl/449823,w-wiernopoddanczym-uklonie-wywiady-kontrwywiady-cz-iii#comment_6639294 odnoszący się do historii jako obrończyni fundamentów państwa. Historia może pełnić taką rolę – jednakże spełniony musi zostać podstawowy warunek. Trzeba o niej wiedzieć, i potrafić wyciągać z niej wnioski.

Historia zawierająca w swej treści prawdę jest nośnikiem bezcennych wartości. Historia kłamliwa jest jednak nie mniej ważna, albowiem kiedy ujrzy swe oczyszczone oblicze, prócz ukazania bezmiaru bezeceństwa – pokazuje też drogi, które za wszelką cenę w przyszłości należy jak najdalej omijać.

Kiedy zagłębiam się w historii, a zdarza mi się to ostatnio coraz częściej, na myśl powracają wypowiedziane 5 maja 1939 w parlamencie przez ministra Józefa Becka słowa:

Słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da! (...) Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor

Spuścizna Józefa Becka okazała się jednak dzisiaj zbyt wysoko postawioną poprzeczką dla miłościwie nam panującego premiera – zaś pojęcie honoru, zastąpione zostało putinowskim uściskiem przyjaźni.

Dzisiaj zastanawia mnie już tylko – w którym momencie zostaliśmy po raz kolejny sprzedani – lub może inaczej. Czy kiedykolwiek po czterdziestym piątym roku byliśmy wolnym narodem.

Czy ofiary kolejnych zrywów ku niepodległości poszły na marne?

Bo jeżeli tak, to…

 

chips
O mnie chips

Mężczyzna, 56 lat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura