Vatertag. Pare godzin na zdrowerze. Wzdluz rzeki, najpierw pod góre, a potem po konsumcji leciutenko w dól, do domciu.
Spotkalem na sciezkach rowerowych paru tradycjonalistow. Paru ojcow, slomkowe sombrera, wózek, na nim krzynki pyffa i boombox z muzyka. Nadajnik GPS, zeby rodzina mogla znalezc i zabrac do domu. Slowo daje, sa jeszcze tacy uczciwi ludzie.
Spotkalem tez kombatanta z najnowszych: "Jaki Vatertag!? To jest Christi Himmelfahrt! My jestesmy katolicka rodzina!!"
Komentarze