Po wspanialej recenzji filmu "Yesterday" na blogu Mai14 wybralem sie z malzonka moja Zofia wczoraj do kina na ten sam film.
Na sali byly trzy tuziny ludzi, srednia wieku 50+. Wiedzialem juz z grubsza o co chodzi, nie znalem konca filmu.
Na sali gdzies przez godzine trwala cisza, potem zaczely sie jakies dziwne szmery. Po filmie okazalo sie, ze ludzie zywo dyskutuja o Beatlesach: ktory album byl wczesniej, czyja siostra pierwsza kupila singla "Yesterday" i co byl na stronie B tego singla.
Osobiscie mnie tamte czasy ominely, bo mieszkalem w Polsce, wiec o zadnych plytach Beatlesow nie bylo mowy.
Film byl swietny, ze baki zrywac. Sala pare razy buchnela smiechem. Ntp. kiedy Jack Malik, nie wierzac, ze nikt nie zna Beatlesow, wrzuca na gugiel "John, Paul, George, Ringo", a wyskakuje mu "Pope John Paul II". Zamiast "Harry Potter" wyskakuje "Harold Potter", oficer z I wojny swiatowej. A "Cigarette" to miasteczko we Francji.
Rechot byl takze przez cala scene spotkania bohatera z Johnem Lennonem, Big Lebowskim zyjacym na plazy, z pieskem i kotem, i malujacym mile obrazy.
Rownie zabawny byl Ed Sheeran. Nic mi nie mowi, choc widze, ze bywa czasem w radio. To jego "Hey, Dude" i zaskoczone miny co pare scen - pierwsza klasa. Dobra tez wielka menedzerka, ktora gonila umykajacego bohatera krzyczac "Stój! W imieniu pieniedzy stój!"
Film mial tak swietna muzyke, ze ludzie wysiedzieli do ostatniego taktu. Przez 5 minut lecialy pod muzyke nazwiska, nawet ostatniego taksowkarza, ktory kosmetyczke dowiozl na plan. Duzo polskich nazwisk. Szczegolnie podobalo mi sie Zach(ariasz) Wróbel.
Polecam ten film serdecznie!
Szczegolnie cyklistom podrozujacym przy 20. stopniu zasilania.
Muzykalistycznosc - niestety jakis matolek uwaza za konieczne tlumaczyc komike sceny:
No i Dude po polsku - mialo sie wkleic z t=81, czyli startujac z 1:26 minuty, ale cos nie tego:
(657) 1532351